Sąsiad (cz.2)
*****
Była czwarta po południu. Cały
dzień byłam w sklepie ogrodniczym i przez cały dzień padał śnieg.
Miałam dość śniegu i żałowałam,
że nie wybrałam Florydy, Arizony lub miejsca, w którym nie było śniegu, kiedy
spakowałam swoje dziewczyny i uciekłam z Chicago.
Co więcej, Kate teraz
prowadziła. Skończyła szesnaście lat, dostała prawo jazdy, a ja kupiłam jej
samochód. Tim byłby wkurzony, że kupiłam jej samochód. Z drugiej strony byłby
wkurzony, że kupiłam sobie Mustanga. Jako policjant widział zbyt wiele
wypadków, więc był zwolennikiem stabilnych, solidnych samochodów, które zostały
zbudowane tak wytrzymałe, że można było przejechać nimi przez budynek i
wystarczyło potem wypolerować tylko kilka rys. Mógł sam jeździć jak wariat (co
robił), ale nie był wielkim fanem tego, jak ja tak jeździłam (czego nie robiłam,
chyba że jechałam, powiedzmy, Mustangiem) i nie był wielkim fanem rozpieszczania
dziewczyn.
Z drugiej strony, z martwym
tatą, rozpieszczanie ich stało się czymś w rodzaju nawyku.
W każdym razie nie miałam już
Tima, który pomagałby mi zawozić je w różne miejsca i je odebrać. Nie mieszkałabym
też w domu z garażem na dwa samochody, chyba że kupiłabym jeden dla Kate.
Więc zrobiłam to.
Była dobrym kierowcą,
odpowiedzialnym, ta moja Kate. Keira, cóż, Keira kiedy miałaby pozwolenie na
naukę, prawdopodobnie zostałaby zabrana na przejażdżkę ze mną w samochodzie. Keira była magnesem na kłopoty. Kate wolałaby
umrzeć tysiącem krwawych, bolesnych śmierci niż złamać zasadę lub wpaść w
kłopoty. Keira zawarłaby umowę z diabłem na zabójczą parę butów i nawet nie
mrugnęłaby okiem.
Nawet jeśli Kate była
odpowiedzialna i była dobrym kierowcą, nadal nienawidziłam, kiedy jeździła po
śniegu.
Właśnie o tym myślałam, jadąc
do domu z Bobbie’s Garden Shoppe z mojej, teraz pełnoetatowej, pracy. Tego
ranka dowiedziałam się, że jestem teraz w pełnym wymiarze godzin, bo Sabrina tydzień
temu urodziła bliźniaki. Zadzwoniła do Bobbie poprzedniego wieczoru i
powiedziała Bobbie, że jej urlop macierzyński jest bezterminowy.
„Dzięki Bogu, ta suka potrafi
jęczeć” - powiedziała dziś rano Bobbie, kiedy przekazała mi wiadomość i
poprosiła, żebym przeszła z pracy w niepełnym wymiarze godzin na pełny -
„Oszczędza mi odstrzelenia jej tyłka, bo kiedy nie jęczała, kręciła się, zanim
jeszcze taszczyła te bliźnięta. Tak, dwoje dzieci w tym jej brzuchu wyglądało
na siedem”.
Bobbie się co do tego nie
myliła.
Ale byłam zbyt zajęta
dziękowaniem Bogu za pracę na pełen etat. Polisę ubezpieczeniową na życie Tima
zużyłam na mojego Mustanga, samochód Kate i zmniejszenie rat kredytu
hipotecznego z powodu zaliczki, którą wpłaciłam na dom. To także przepadło wraz
z przeprowadzką. Miałam jego emeryturę, która pomagała, ale niewiele.
Pieniądze, które zarobiłam na
sprzedaży domu Tima i mojego, odłożyłam na konto oszczędnościowe na college dla
dziewcząt. Tim mógłby przez wieczność spłacać kredyty studenckie i chciałby,
żeby dziewczyny miały opłacone za studia. Oszczędzaliśmy, ale nie mieliśmy
wystarczająco dla nich dwóch. Pomyślałam, że Tim by tego chciał, żeby pieniądze
za dom, który razem kupiliśmy, razem wyremontowaliśmy i mieszkaliśmy razem jako
rodzina, przeznaczyć na przyszłość dziewcząt. Wykorzystywanie pieniędzy z
naszego domu było jakbyśmy on i ja im je dawali. Podobał mi się ten pomysł i
pomyślałam, że Timowi też by się spodobał.
Nawet z niskim kredytem
hipotecznym i brakiem płatności za samochód, nadal miałam nastolatkę prowadzącą
samochód, a ubezpieczenie było wściekłe. Media, artykuły spożywcze dla trzech
osób i mieszkaliśmy w małym miasteczku, ale było zamieszkane w połowie przez rolników,
w połowie robotników i w połowie zamożnych. Część zamożna oznaczała, że
wszystkie dzieciaki starały się nadążyć za innymi w posiadaniu markowego sprzętu,
dżinsów, torebek, butów, odpowiedniego makijażu, ważnych dodatków, takich jak
odtwarzacze MP3 i telefony komórkowe. Do diabła, rachunek za telefon komórkowy
Keiry, biorąc pod uwagę, że wysyłała SMS-y siedemnaście tysięcy razy dziennie,
prawie zrujnował miesięczny budżet, mimo że wielokrotnie powtarzałam jej, żeby
tego nie robiła.
Bobbie płaciła za etat całkiem
nieźle i miała dużo dodatków przy pełnym etacie, co było ważniejsze. Jej
centrum ogrodnicze było ogromne, największe z trzech powiatów i wszyscy tam
chodzili. Sprzedawała wszystko, meble ogrodowe, artykuły rzemieślnicze i
hobbystyczne, artykuły dla zwierząt, a nie tylko rośliny. Ale ja pracowałam
przy roślinach, byłam w tym dobra, zawsze byłam i nadchodziła wiosna. Nawet ze
śniegiem zbliżał się sezon ogrodniczy, a rzeczy, zawsze stabilne, zdecydowanie
poprawiały się dla Bobbie.
Skręciłam w moją ulicę,
pogrążona w oględzinach dróg, które, jak zauważyłam z pewną ulgą, były w
większości oczyszczone. Wiosenny śnieg był mokry i lepki, a nie zmarznięty,
dzięki Bogu. Kate wróci dobrze do domu.
Odetchnęłam z ulgą, co
uwięzło mi w gardle, gdy zobaczyłam lśniący, czarny, nowy model pickupa Forda
na podjeździe Joe Callahana.
„Cholera” - wyszeptałam na
wydechu.
Przejechałam obok niego,
skręciłam na podjazd i zaparkowałam pod markizą, która wychodziła z mojego
garażu na dwa samochody. Poprzedni właściciele wyburzyli garaż na jeden
samochód i wstawili dwustanowiskowy z podwójną markizą z przodu. To działało,
ponieważ mechanizm otwierania drzwi garażowych nie działał, a ja nie miałam
pieniędzy na jego wymianę, a ponadto nie cieszyłabym się ze sprzątania śniegu z
mojego samochodu.
Poprzedni właściciele
zbudowali także dobudówkę wzdłuż tylnej części domu. Oznaczało to, że mieliśmy
dodatkową sypialnię z pełną łazienką i gabinetem na otwartym planie, który
wychodził z salonu/jadalni. Większość innych domów w szeregu również miała
dobudówki. I garaże na dwa samochody lub garaże z dodanymi markizami. Zabudowali
również tylne tarasy (u nas też tak było, znowu wzdłuż tyłu domu) lub naziemne
baseny lub miejsca do zabawy. Co byś nie wymyśliła, tam było. Była to dzielnica
rodzinna, ugruntowana, ludzie o średnich dochodach lub starzy ludzie, którzy
mieszkali tam od wieków i zostali tam, bo ich kredyt hipoteczny był spłacony.
Rodziny, które dopiero rozpoczynały działalność lub pary, którym podobało się
miejsce zamieszkania, więc kiedy potrzebowały więcej miejsca, po prostu
budowały. Podwórka były ogromne, było mnóstwo miejsca i cokolwiek robili,
robili to z dumą, więc to tylko podnosiło standard całej okolicy.
Jedynym domem, który nie miał
żadnych dodatków, tylko po prostu tylny taras, był Joe Callahan. Wciąż był to segment
z dwiema sypialniami, kuchnią, jadalnią/salonem i pełną łazienką.
Miałam szczęście, że
znalazłam dom na tej ulicy.
Szczęście, z wyjątkiem Joe
Callahana.
Weszłam do domu, porzuciłam
torebkę i wyszłam.
Potrzebowałam odgarnąć śnieg.
Częścią życia w tej okolicy było dbanie o to. Odgarniałaś. Sąsiedzi Joe
Callahana po jego drugiej stronie, Jeremy i Melinda, przez część czasu
sprzątali frontowy chodnik Joe’go, przez drugą część ja to robiłam. Nikomu w
sąsiedztwie nie odpowiadałoby odpuszczenie tego, a ponieważ Joe tam nie było,
ktoś musiał to robić.
Jednak nie było mowy, żebym
to zrobiła tego dnia. Nie było mowy. Mógł sam odgarnąć swój cholerny chodnik.
Wyszłam do garażu i chwyciłam
skórzane rękawice robocze i łopatę do śniegu.
Można powiedzieć, że bardzo
tęskniłam za Timem. Kiedy walczyłam z Keirą, co było zbyt częste, a Tim radził
sobie z nią lepiej niż ja, zdecydowanie była małą córeczką tatusia, potem obie
były. Kiedy Kate miała skończyć zadanie, zadanie, które było czymś, czego nie
mogła zrobić, nie mogła się pocić, ale chciała zrobić to idealnie, lepiej niż
jakikolwiek dzieciak w historii dzieci, a Tim też mógł ją uspokoić. Kiedy leżałam
w łóżku w nocy, samotna i pragnąca czegoś więcej niż mój wibrator do zajmowania
się sprawami, pragnąc rąk Tima, jego ust, jego kutasa i, może bardziej niż tego
wszystkiego, słodkich drobiazgów, które szeptał mi do ucha.
I kiedy musiałam odgarniać
ten cholerny śnieg.
Zaczęłam od wejścia i ruszyłam
ścieżką prowadzącą do podjazdu. Śnieg był ciężki i mokry, ale przynajmniej dało
się go łatwo usunąć. Popychałam linię wzdłuż naszego podjazdu, co zajęłoby
cholernie wieczne oczyszczenie, myśląc o cenie odśnieżarek Bobbie i o tym, jaka
byłaby moja zniżka, i gdyby wystawiła je na koniec sezonu, kiedy GMC Colta
wjechał na jego podjazd.
Feb Owens i Alec Colton[1] byli
dość sławni. Znałam ich, zanim się tu wprowadziłam i wiedziałam, co wydarzyło
się w tym mieście, zanim się tam przeprowadziłam. To było chore, co się z nimi
stało, ten seryjny morderca mający obsesję na punkcie Feb i Colta i zabijający
ludzi, którzy znali Feb. Wszyscy o tym wiedzieli, mówili o tym w
ogólnokrajowych wiadomościach, a ona była tak piękna i Alec Colton tak gorący,
że historia stała się ważniejsza.
Ale wkrótce po przeprowadzce
stwierdziłam, że są fajni.
Byli też szczęśliwi. To było
tak, jakby ta cała sprawa ich nie dotknęła. Kiedy się wprowadziłam, ona była w
końcowej fazie ciąży i byli zakochani w sobie od liceum, rozdzieleni przez coś,
czego nie znałam i wreszcie wrócili do siebie.
Poślubiłam moją miłość z
liceum, więc rozumiałam to, całkowicie, ich szczęście. Z drugiej strony zaszłam
z Timem w ciążę w wieku siedemnastu lat, więc nie miałam wyboru.
Mimo to nie wybrałabym
niczego innego. Ani wtedy, ani dziesięć lat później, dopóki ktoś go nie
zastrzelił, a i tak wybrałabym Tima. Po prostu wybrałabym Tima, który miałby
mniej niebezpieczną pracę. I zdecydowanie wybrałabym nie przeżywanie tego, co było
mi dane przeżywać później.
Odgarniałam i patrzyłam, jak
Colt wyślizguje się ze swojego pickupa.
Potem przestałam szuflować,
kiedy odwrócił się w moją stronę i zawołał - „Hej Cal”.
Moje ciało zamieniło się w
kamień.
„Yo” - odezwał się głęboki
głos tuż za mną.
Sztywno odwróciłam się i
spojrzałam na Joe Callahana, stojącego tuż za mną, tak blisko mnie. Nie słyszałam, kiedy podchodził. Miał na sobie
dżinsy, czarną koszulkę termiczną i czarną skórzaną kurtkę. W świetle dziennym,
tak szarym, jak był tamten dzień, był inny. Złowieszczość zniknęła. Jedyne, co zostało,
było surowe i interesujące.
„Hej, Violet” - zawołał Colt,
a ja sztywno odwróciłam się.
„Hej, Colt” - zawołałam do
niego i obserwowałam, jak February, niosąca ich małego chłopca, Jacka, wychodzi
z ich domu i odwróciła głowę, żeby zobaczyć, z kim Colt rozmawia.
„Wow!” - krzyknęła - „Hej
Cal!”
„Feb” - zagrzmiał głos Joe
Callahana.
„Jakiś czasu będziesz w
mieście?” - spytał Colt, zabierając Jacka od Feb i fachowo kładąc dziecko w
zgięciu swojego ramienia, podczas gdy jego druga ręka przesuwała się po ramionach
Feb.
„Nie, wyjeżdżam jutro” -
odpowiedział Joe Callahan.
„Masz czas na piwo w
J&J’s?” - zapytał Colt.
„Tak” - odpowiedział Joe
Callahan.
„Vi? Co z tobą?” - zapytała
mnie Feb.
Byłam w barze Feb, J&J’s
Saloon, pół tuzina razy.
Jej rodzina go prowadziła, co
oznaczało, że ich też poznałam. To było miłe miejsce. Było już od jakiegoś
czasu, więc było znane, rodzaj miejscówki, w której ludzie lubili zostawać i
wypić kilka. Wszyscy z miasta bywali tam, a rodzina Feb sprawiała, że czuli się
mile widziani.
Lubiłam tam wypić drinka,
kręcić gówno z Feb, która była miła, i jej bratem Morrie’m, szwagierką Dee,
oraz mamą i tatą, Jackie i Jackiem, którzy byli tak samo mili jak ona.
Mimo to nie było mowy, żebym poszła,
kiedy szedł tam Joe Callahan.
„Dzięki, mam coś” - odpowiedziałam.
„Innym razem” - zawołała Feb,
skinęłam głową, oboje podnieśli ręce na pożegnanie i skierowali się w stronę
swojego domu.
„Później, Cal” - zawołał
Colt.
„Tak” - odkrzyknął Joe
Callahan.
Wróciłam do odgarniania,
decydując, że będę udawać, że go tam nie ma.
Ten wysiłek nie powiódł się, kiedy
jego wielka dłoń zacisnęła się na rękojeści łopaty.
Pozostałam pochylona do
swojego zadania, ale odchyliłam głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć.
„Jak się masz, siostro?” - jego
głos zadudnił, a było to ciche dudnienie i nie wkurzone ani post-dramat z
udziałem hollywoodzkiej gwiazdy filmowej, było zupełnie inne, a mój żołądek, z
jakiegoś dziwnego powodu, podskoczył.
„Czy możesz puścić moją
łopatę?” - zapytałam.
Jego odpowiedzią było
wyciągnięcie łopaty z moich rąk.
Mój żołądek znów się
podskoczył, tym razem z innego powodu, lekko przestraszony, wyprostowałam się i
odwróciłam do niego.
„Mogę ci w czymś pomóc?” - zapytałam.
„Masz na imię Violet” -
powiedział.
„Tak”.
„Violet” - powtórzył cicho.
„Tak” - powtórzyłam też i nie
lubiłam, jak cicho wypowiadał moje imię, bo podobał
mi się jego głęboki, dudniący głos mówiący cicho moje imię.
Zrobił krok we mnie, a ja zostałam
na swoim miejscu. Nie mógł zrobić sceny na moim podjeździe, nie z Coltem w domu
po drugiej stronie ulicy. Joe Callahan mógł być duży, a może nawet większy od
Aleca Coltona, ale pomyślałam, że nikt nie zadzierał z Coltem. To mogło być
brzydkie, ale to byłaby uczciwa walka.
Kark Joe Callahana zgiął się
tak, żeby mógł na mnie patrzeć i zaczął mówić, jakbyśmy prowadzili długą
rozmowę, ja spałam w pierwszej części i obudziłam się w połowie - „Zarabia
sześć milionów dolarów na filmie, dwa filmy rocznie, cztery razy więcej w
zagranicznych reklamach wszystkiego, co możesz sobie wyobrazić, gówno na włosy,
lody, co tylko chcesz, jak płacą jej wystarczająco, ona to sprzedaje”.
Mówił o Kenzie Elise.
Absolutnie nie byłam tym
zainteresowana i zaczęłam mu o tym mówić - „Joe…”
Przerwał mi - „Gdziekolwiek
się udaje, ludzie proszą o jej autograf, robią jej zdjęcia, płaszczą się i
robią gówno, w jakie byś nie uwierzyła, tylko po to, by zwrócić jej uwagę. Z
tego powodu jest tak wysoko we własnym tyłku, że to cud, że może widzieć.
Problem w tym, że ma tam dużo towarzystwa”.
„Nie obchodzi mnie to” -
powiedziałam mu.
Kontynuował rozmowę, jakbym się
nawet nie odezwała - „Normalnie nie sram tam, gdzie żyję. Ograła mnie, nie
miałem pieprzonego pojęcia, że jest tym, kim jest, dopóki nie zostałem ograny,
a potem nie chciałem w tym brać udziału”.
„Myślę, że to rozumiem” -
przypomniałam mu, że byłam tam, kiedy zwrócił jej na to uwagę.
„To się zdarzyło raz, raz
wystarczyło. Seks był gówniany, siostro”.
„To też rozumiem” - a to było
mało powiedziane, zdecydowanie to
rozumiałam.
„Nigdy nie dostaje nie za
odpowiedź. Jej to się nie zdarza. Dostaje to, czego chce, kiedy chce, zawsze.
Chciała mnie. Grała w takie sposoby, żeby zwrócić moją uwagę przez sześć
miesięcy. Miało to wpływ na moją pracę, z czego nie byłem zachwycony, ale
mogłem sobie poradzić. Tej nocy najechała mój dom. Ukradła moje klucze, kazała
jeden zrobić, dowiedziała się, gdzie mieszkam i przyszła nieproszona, grając w
jej gry. Niefajne”.
Musiałam przyznać, że nie do
końca się mylił, to było niefajne. Wiedziałam to. Wiedziałam to lepiej, niż on
mógł zrozumieć. Wiedziałam dokładnie,
jakie to było niefajne.
Nie zmieniało to faktu, że
upokorzył ją do tego stopnia, że rzuciła się na podłogę w koronkowym body, by
zebrać swoje rzeczy i wkroczyła w zimną noc, by zebrać ubrania ze śniegu. Tego
rodzaju upokorzenie było ekstremalne i nie na miejscu.
Zanim zdążyłam wyjaśnić to
Joe Callahan’owi, usłyszałam zbliżające się samochody i spojrzałam na drogę,
aby zobaczyć małego, białego forda fiestę Kate, a za nim jasnożółty pikap
jadący ulicą.
Joe i ja zeszliśmy z podjazdu
na śnieg na podwórku, gdy dwa samochody wjechały na podjazd. Kate i Keira
wysiadły z fiesty, ale ja gapiłem się na przysadzistego, wysokiego chłopaka,
który wyślizgnął się z pickupa.
Keira przeskoczyła do mnie
przez śnieg i zrobiła to szybko.
„Hej” - powiedziała, a ja
oderwałam oczy od przysadzistego, wysokiego chłopaka, by zobaczyć, jak moja młodsza
wpatruje się w Joe Callahana, jakby patrzyła na tego, kto był jej obecnym
idolem, który zajął jej serce (a ja nie wiedziałam, kto to był, Keira przechodziła
przez zauroczenia, jak robiła to z ubraniami, co znaczyło szybko i losowo).
„Hej” - odpowiedział Joe.
„Jestem Keira” - oznajmiła
Keira.
„Cal.”
„Fajnie” - odetchnęła Keira i
spojrzała na mnie, po czym zamrugała, pochyliła się i wyszeptała - „Kate ma chłopaka”.
O cholera.
Moje oczy przesunęły się na
przysadzistego, wysokiego chłopaka, który podszedł do Kate, objął ją ramieniem
i teraz szli do nas.
Ich oczy były skierowane na
Joe’go.
„Jesteś Joe Callahan” -
powiedział chłopiec, a on też patrzył na Joe’go tak, jakby widział swojego obecnego
bohatera, czy to gwiazdę futbolu, gwiazdę baseballu czy coś podobnego.
„Tak” - odpowiedział Joe.
„Niesamowite” - wyszeptał
chłopak.
Kate oderwała oczy od Joe i
spojrzała na mnie - „Mamo, to jest Dane. Jest tu, żeby się uczyć. Czy będzie
dla ciebie spoko, jeśli zrobimy to w moim pokoju?”
Moje ciało zesztywniało i
wpatrywałam się w moją pierworodną.
Można śmiało powiedzieć, że
nie było dla mnie spoko, żeby ona i ten przysadzisty, wysoki chłopak, który
uważał, że Joe Callahan był niesamowity, studiowali z moją szesnastoletnią
córką w jej pokoju. Można było
powiedzieć, że gdyby Tim stał obok mnie, a nie Joe Callahan, jego głowa
eksplodowałaby na takie pytanie. Można było powiedzieć, że głowa Tima eksplodowałaby,
bo kiedy on i ja mieliśmy uczyć się w moim pokoju, zamiast tego robiliśmy Kate.
Kurwa!
Co teraz miałam zrobić?
Nie mogłam odmówić przed
Danem. Pomyślałby, że jestem nie-niesamowitą, spiętą mamą, a Kate byłaby
zawstydzona. Kate nie powinna zadawać mi tego pytania przed Danem i sprawiać,
żebym wyglądała jak nie-niesamowita, spięta mama i zmuszać mnie do podjęcia
decyzji między tym, co dałoby mi spokój ducha, więc poproszenie ich o naukę,
powiedzmy, w gabinecie lub zawstydzaniem jej przed jej możliwe-że-nowym
chłopakiem, który był wysportowany, wysoki, a także przystojny, dlatego
prawdopodobnie bardzo popularny, co byłoby ważne dla każdej dziewczyny, ale
przede wszystkim było ważne dla mojej dziewczyny, która właśnie została
zmuszona do opuszczenia szkoły, którą kochała, gdzie zostawiła milion swoich
przyjaciół, których znała od zawsze, aby przenieść się do szkoły oddalonej o
cztery godziny, w małym miasteczku w Indianie, gdzie nikogo nie znała.
Kurwa!
„Jasne” - powiedziałam przez
zaciśnięte zęby, Kate rozpromieniła się, starałam się nie jęczeć, a Kate, Dane
i Keira skierowały się w stronę domu - „Ale Kate” - zawołałam za nią - „chcę,
żeby twoje drzwi były otwarte”.
Keira zachichotała. Dane
uśmiechnął się. Kate spojrzała na mnie, jej oczy przesunęły się na Joe’go, a
potem z powrotem na mnie, a jej policzki zaróżowiły się.
„Dobrze” - odkrzyknęła.
Dzięki Bogu.
Drzwi frontowe zamknęły się
za nimi i Joe poradził - „Powinnaś dać jej prezerwatywy”.
Moje oczy powędrowały do jego
i zamrugałam.
„Co” - zapytałam.
„Prezerwatywy, siostro, ze
wszystkich ludzi ty powinnaś wiedzieć, że powinnaś jej dać prezerwatywy”.
„Co to ma znaczyć?”
„Ona jest twoja?”
„Tak”.
„Prowadzi samochód, co
oznacza, że ją miałaś, kiedy miałaś piętnaście, szesnaście lat?”
„Osiemnaście” - Oczywiście do
czasu jej narodzin, jej poczęcie było inną sprawą, ale nie podzieliłam się tym
z Joe.
Po prostu spojrzał na mnie, a
potem znowu tak naprawdę nie musiał mówić więcej, jego punkt widzenia został
podkreślony.
„Czy mogę odzyskać łopatę?” -
zapytałam.
Nie oddał mi łopaty.
Zamiast tego powiedział -
„Przyjdź dziś wieczorem do J&J, postawię ci drinka”.
To nie było pytanie, ale
postanowiłam je potraktować - „Dziękuję ale nie” - Potem powtórzyłam - „Czy
mogę odzyskać łopatę?”
Odwrócił się do mnie
całkowicie i ponownie wszedł w moją przestrzeń. Dużo to zajęło, ale trzymałam
się mocno i odchyliłam głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć. Musiałam to
odsunąć daleko; był tak blisko i był tak wysoki.
„Staram się być dobrym sąsiadem”
- powiedział cicho.
„Dobry sąsiad nie zaciągnąłby
mnie do swojego domu i nie zaprosił mnie do tego dramatu”.
„Potrzebowałem świadka, a ty
byłaś jedynym dostępnym”.
„Świadek?”
„Tak”.
„Dlaczego?”
„Bo Kenzie jest wrzodem na
tyłku, jeśli może sprawić kłopoty, zrobi to, a ta suka może sprawić mi kłopoty.
Jak mam świadka, jak się sprawy potoczyły, domyślam się, że nie będzie chętna,
żeby dzielić się tą sceną z kimkolwiek, będzie trzymać gębę na kłódkę. Jakbym
nie miał, może podzielić się tym, co zechce wymyślić. Jak miałem rację, będzie trzymała
gębę na kłódkę. Jeśli tego nie zrobi, to przedstawię ciebie, która powie, jak
to było”.
„Przedstawisz mnie?”
„To się nie stanie, ona nie
powie gówna”.
„Przedstawisz mnie komu?”
„Co?”
„Komu byś mnie przedstawił?”
Jego głowa przechyliła się
lekko na bok i zmarszczył brwi - „Klientom”.
„Jakim klientom?”
„Potencjalni klienci, którzy
mogliby zostać przekonani, by mnie nie zatrudnić, jeśli usłyszeliby jakieś
bzdury wymyślone przez Kenzie”.
„Jacy klienci?”
Podszedł bliżej i naprawdę
chciałam się wycofać, ale nie zrobiłam tego, kiedy zapytał - „Siostro, mówisz
poważnie?”
„Tak”.
„Pracuję w ochronie”.
„Ochrona? - skinął głową i
poszłam dalej - „Jaki rodzaj ochrony?”
„Ochrona Kenzie Elise”.
Patrzyłam na niego, czując,
jak moje usta się rozchylają, a oczy rozszerzają się.
Obok mnie mieszkała Ochrona
Gwiazd.
Czy to nie było po prostu
gówno? Miałam moje kłopoty i miałam Ochronę pieprzonych Gwiazd mieszkającą obok
i nienawidziłam go, bo był wielkim palantem. Nie mogłam zrobić mu talerza
ciastek, kiedy zobaczyłam lśniący, czarny, nowy model pickupa Forda na
podjeździe i oczarować go moim ostrym, błyskotliwym dowcipem. Nie. Musiałam się
wplątać w sytuację, kiedy zdzierał z siebie gwiazdę filmową, która popadła w
pożądanie swojego tajemniczego, surowego i ciekawie wyglądającego ochroniarza,
jednocześnie dowiadując się w tej sytuacji, że był wielkim palantem i wpadając
w natychmiastową nienawiść do niego.
„Więc, skoro robisz to, co
robisz, i biorąc pod uwagę reakcję Dane’a na ciebie, myślę, że jesteś tutaj
dość sławny?” - zapytałam, a on pokręcił głową.
„Nie sławny, ludzie po prostu
wiedzą, co robię i czasami dla kogo to robię. Oni są sławni, nie ja”.
„To się pokrywa”.
„Nie całkiem."
„Dane wyglądał na będącego pod
wrażeniem”.
„Ma siedemnaście lat. To nie
jest trudne w przypadku siedemnastolatka”.
„Mimo to domyślam się, że też
w okolicy nie często słyszysz nie”.
„Nie jestem tu często”.
Boże, miał odpowiedź na
wszystko.
„Mimo to, nie co do drinka,
dobrze Joe?” - powiedziałam - „Czy mogę odzyskać łopatę?”
Tak jak zrobił to tamtej
nocy, przyglądał mi się przez chwilę, coś się działo za tymi niebieskimi
oczami, coś, czego nie rozumiałam.
Potem dał mi łopatę, odwrócił
się i odszedł.
Zrezygnowałam z odgarniania
podjazdu, zajęłoby to wieczność, a w sypialni mojej córki był wysoki,
przysadzisty chłopak-mężczyzna. Dlatego odgarnęłam chodnik przed domem, weszłam
do środka i robiłam głośno różne rzeczy, takie jak przygotowywanie kolacji lub
zadawanie pytań Keirze, nawet gdy była w salonie, aby Kate i Dane nie mogli zapomnieć, że byłam
blisko.
Kiedy Dane wyszedł po tym, jak zjadł kolację w naszym domu, i dowiedziałam
się, że go lubię, patrzyłam przez okno, jak Kate odprowadzała go do pickupa.
Potem zmusiłam się, żeby nie
patrzeć, bo po pierwsze nie chciałam widzieć, a po drugie nie byłam nie-niesamowitą,
spiętą mamą, która patrzyłaby przez okno na swoją córkę i jej nowego chłopaka.
Ale kiedy się odwracałam,
moja głowa odskoczyła do tyłu, a oczy zwęziły się na podjeździe.
Z wyjątkiem miejsca pod moim
samochodem, samochodem Kate i pickupem Dane’a, podjazd został odśnieżony.
Przestałam wyglądać przez
frontowe okno, żeby spojrzeć w lewo, przez okno z boku nad zlewem kuchennym,
zwrócone w stronę domu Joe.
Dom był ciemny, a na
podjeździe nie było błyszczącego, czarnego, nowego modelu pickupa Forda.
Następnego ranka też nie
było.
Albo następnego.
Albo dwa tygodnie później.
Dziękuje za rozdział :)
OdpowiedzUsuńdwa razy jest jej :) " jej dać jej"
CZekam na kolejny rozdział
Dziękuję ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńDzięki 🥰
OdpowiedzUsuńDziekuje❤
OdpowiedzUsuń