Rozdział 18
Ciasto (cz.2)
*****
Burze na Środkowym Zachodzie,
te złe, potrafią ogłosić swoje nadejście na długo przed ich przybyciem. Można
je poczuć i zobaczyć, gdy powietrze nieruchomieje i przybiera, mogłabym
przysiąc, odcień żółci. Można je nawet powąchać.
Biorąc pod uwagę emocjonalny
początek dnia, emocjonalne miesiące, które go poprzedziły oraz fakt, że
wyglądało i pachniało, jakby miała nadejść burza, ta zła, może nawet taka, która
zwiastowała tornado (tornada były czymś, co mnie przerażało), może nie było tak
zaskakujące, kiedy zgubiłam swoje gówno na chodniku przed sklepem.
Widzisz, co gorsza, na lunch
zjadłam tylko hot doga na patyku i slurpee i umierałam z głodu. A jeszcze widziałam
błyskawice i słyszałam daleki grzmot. Czas między błyskawicami a grzmotami
skracał się, burza zbliżała się szybko i denerwowałam się, bo nie chciałam być
w centrum handlowym, które było istnym magnesem na aktywność tornada (w mojej
rozgorączkowanej burzą wyobraźni). Chciałam być w domu.
Sprawę jeszcze pogorszył
fakt, że tata, Gary i wujek Vinnie postanowili pojechać z nami i Joe też pojechał,
prawdopodobnie grając swoją samozwańczą rolę emocjonalnego ochroniarza. Byłam
bardzo świadoma faktu, że tata i Gary nie byli najlepszymi przyjaciółmi; Bea
wciąż była użądlona tym, co wydarzyło się prawie dwie dekady temu z mamą, a
tata był tego wyraźnym przypomnieniem; Tata nie był w tym momencie ulubioną
osobą Joe; dziewczyny były z grupą ludzi, których kochały, ich ulubioną rzeczą
na świecie i w pełni na zakupach, ich
drugą ulubioną rzeczą na świecie, i czymś, czego nic nie przebijało, nawet
jeśli kupowały tylko zeszyty i długopisy; a ja byłam chodzącym emocjonalnym
zombie, ledwo trzymającym się w kupie. Dlatego Vinnie i Theresa pracowali potrójnie,
aby uchronić naszą grupkę przed popadnięciem w szaleństwo.
To powiedziawszy, Vinnie i
Theresa, po prostu będąc Vinnie’m i Theresą, nie byli najlepszymi wyborami do
tej pracy, biorąc pod uwagę, że byli z natury całkiem szaleni.
Mimo to jakoś przetrwaliśmy
ten dzień. Byliśmy w sklepie spożywczym po składniki do sangrii, zbliżał się
Czas Sangrii i zaczęłam odliczać minuty.
Po sklepie spożywczym
dziewczyny dostały swoje rzeczy i zdobyły tak ogromne ilości z Gary’m i Beą, Vinnie’m
i Theresą, tatą i wreszcie Joe, którzy walczyli o ich doszczętne zepsucie, że
miałyby wystarczająco dużo przyborów szkolnych do osiemdziesiątki. Miały też
nowe płyty CD swoich ulubionych zespołów (wkład Joe, chociaż kategorycznie
odmówił kupowania Keirze jakiejkolwiek muzyki boysbandu, w co włączył się tata,
myśląc, że robi coś dobrego, i kupił je, co wkurzyło Joe z powodów znanych
tylko Joe i Keira musiała grać rozjemcę). Mieli też nowe pędzle, grzebienie,
szampon, odżywkę, balsam, makijaż i wystarczającą ilość akcesoriów do włosów,
aby obsłużyć całą klasę pierwszego roku (wkład Theresy na uśmiech i niejasne
„Wszystkie dziewczyny potrzebują trochę… wiesz”, kiedy ja próbowałam
interweniować).
Joe ładował ich mnóstwo toreb
do bagażnika Mustanga, podczas gdy obie dziewczyny były blisko, gadając do Joe.
Tata próbował pomóc, wyglądając w tym samym czasie, jakby miał wybuchnąć
płaczem. Vinnie próbował odwrócić uwagę taty, co oznaczało, że tata
przeszkadzał Joe. Gary, Theresa i Bea szli chodnikiem patrząc przez okna piekarni,
Theresa głośno wykrzyknęła - „Nie mają cannoli!” na co Bea zachichotała
nerwowo. A ja stałam sama i nieco odsunięta od reszty.
To sprawiło, że stałam się
dziwacznym celem dla pięknej blondynki, która podeszła do mnie i zaczęła mówić.
„Plotka jest prawdziwa.
Złamałaś go” – powiedziała, wpatrując się w Joe, który uśmiechał się do Keiry i
ignorował tatę podczas, gdy zatrzaskiwał bagażnik Mustanga.
Odwróciłam głowę, żeby na nią
spojrzeć, widząc po pierwsze, że jest piękna, a po drugie, że wypisane na niej
było, że była suką.
„Przepraszam?” - spytałam.
„Cal” - przechyliła głowę w
stronę Joe, ale nie odrywała ode mnie wzroku – „złamałaś go”.
„Co?” - spytałam.
„Tina mi powiedziała” -
ciągnęła, a ja poczułam płynną stal wstrzykniętą w mój kręgosłup na wspomnienie
Tiny - „Posmakowałam go” - powiedziała, uśmiechnęła się, a sposób, w jaki to
zrobiła, wiedziałam, że miałam rację. Cała suka - „Pyszny” - zakończyła.
Odwróciłam się do niej
całkowicie.
„Kim jesteś?”
„Susie Shepherd” -
odpowiedziała. Niejasno skądś znałam jej imię, ale nie miałam czasu, aby przypomnieć
sobie, skąd, bo skupiałam się na tym, że jej uśmiech robił się bardziej
zdzirowaty, to nie dawało mi dobrego przeczucia i wkrótce dowiedziałam się,
dlaczego to robi - „Skończyłaś z Mike’m, nie będziesz miał nic przeciwko, że
spróbuję?”
Stal w moim kręgosłupie
zestaliła się.
„Żartujesz?” - wyszeptałam.
„Albo, zgodnie z moimi
preferencjami, jak skończysz z Calem, chciałabym spróbować jeszcze raz. A
dokładniej, chciałabym dać mu jeszcze raz”.
„Żartujesz sobie” - wyszeptałam
z nadzieją.
Pochyliła się, rozwiewając
moje nadzieje - „Najlepsza mineta, jaką kiedykolwiek miałam. Cal czyni cuda
językiem, czysty talent. Sprawił, że doszłam tak mocno, że przez sekundę
myślałam, że umarłam i nie przeszkadzało mi to ani trochę”.
Ja też się pochyliłam i syknęłam
- „Moje córki są pięć kroków dalej”.
Odchyliła się lekko do tyłu -
„Bez obaw. Jak będą trochę starsze, je też zrobi. Mają na co czekać”.
„Co?” - wrzasnęłam, a ona uśmiechnęła się kocim uśmiechem.
„Pieprzył wszystkie w
mieście, nie wiesz?” - poinformowała mnie - „Wszyscy się zastanawiamy, kiedy
skończy się z tobą bawić”.
„Susie…” - usłyszałam, jak powiedział
Joe, a jego głos brzmiał niezwykle przerażająco, nawet bardziej przerażająco
niż mógłby brzmieć bardzo przerażający Joe, ale miałam dość.
Skończyłam.
Rozległ się potężny grzmot,
który przetoczył się przez powietrze jak coś fizycznego, a towarzyszyła temu
smuga jasnej błyskawicy.
Była burza. Niebo otworzyło
się i spadł deszcz.
To wszystko zagłuszyło mój
krzyk, kiedy powaliłam Susie Shepherd na chodnik.
Szybko odkryłam, że dorastała
bez braci, bo walczyła jak dziewczyna i dlatego mogłam zacząć ją bić.
Tak było, dopóki Joe nie
ściągnął mnie z niej, postawił na nogach, owinął ramieniem moją klatkę piersiową
ręką wokół moich żeber i cofnął nas kilka kroków przez cały czas, gdy walczyłam
w jego uścisku.
„Zabierz dziewczyny do
samochodu” - Joe zazgrzytał.
„Cal…” - powiedział Vinnie.
„Samochód! Teraz!” - Joe szczeknął i tym razem było to prawdziwe
szczekanie - „Zabierz je stąd!”
„Mamo, wszystko w porządku?”
- zapytała Kate ze zmartwieniem w głosie.
Byłam tak nieprzytomna, że
nie zarejestrowałam tonu Kate, bo wciąż walczyłam z Susie Shepherd, kobietą,
której nie znałam, ale nie obchodziło mnie to. Miałam zamiar wyrwać jej
wszystkie przemoczone teraz złote loki z cebulkami.
„Ty suko!” - wrzasnęłam.
Podciągała się na nogi i
wycierała krew z warg. Spojrzała na krew zmieszaną z kroplami deszczu na swojej
dłoni, po czym spojrzała na mnie.
„Rozcięłaś mi wargę!” - zapiszczała.
„Zrobię więcej niż to!” - krzyknęłam,
a potem zażądałam - „Joe, puść mnie!”
„Chodźcie, dziewczyny” -
usłyszałam, jak powiedział tata - „wsiadajcie do samochodu Vinniego”.
„Mamo…” - zawołała Keira.
„Samochód, Keirry, kochanie.
Proszę” - powiedziała Bea.
„Zamierzam cię pozwać!” -
krzyknęła Susie.
Joe próbował przenieść mnie
do samochodu, ale miał kłopoty, ponieważ walczyłam jak kocica, żeby dostać się
do Susie.
Walczyłam tak mocno, że nawet
wielki Joe Callahan nie mógł mnie ujarzmić.
„Jeśli zamierzasz mnie pozwać,
najlepiej dam ci coś dobrego, za co mogłabyś mnie pozwać!” - zagroziłam.
„Cal, wszystko w porządku?” -
zapytał mężczyzna, podbiegając i trzymając kurtkę na swojej bardzo jasnej
głowie, i zobaczyłam, że to Chip Judd, facet, który włączył mój system
bezpieczeństwa i spieprzył okablowanie, więc Joe musiał je naprawić.
„Pozwoliłeś jej się złamać?” – zapytała Susie Joe,
ignorując Chipa i wskazując na mnie palcem - „Jej?” - powtórzyła, jej głos był pełen obrzydzenia, jej tusz do
rzęs roztapiał jej twarz, a kolejny grzmot wypełnił powietrze wraz z błyskiem
błyskawicy.
„Vi, przestań walczyć,
wsiadaj do samochodu” - mruknął mi do ucha Joe.
„Kiedyś byłeś wspaniały.
Teraz jesteś niczym. Całe miasto o tym mówi” - Susie szaleńczo szydziła z Joe.
„Zamknij się, Susie Shepherd”
- pospieszyła kobieta o długich, ciemnych włosach i bajecznej figurze (wiedziałam
o tym, bo deszcz i wiatr, który zerwał się i smagał nas, przykleił jej sukienkę
do ciała), aby stanąć przy Chipie - „Nikt nie wygaduje tych bzdur oprócz ciebie
i Tiny” - Brunetka zwróciła się do Joe i mnie - „Wszyscy cieszymy się z twojego
powodu, Cal”.
Proszę bardzo. Wyjaśnienie,
dlaczego wszyscy się na nas gapili, a przede wszystkim na Joe.
„Josie, wyświadcz mi
przysługę, kochanie, nie mieszaj się” - powiedział Chip do kobiety.
„Jakby cię posłuchała” - głos
Susie ociekał szyderstwem - „jesteś tak zbity w cipkę, że nie jesteś nawet
mężczyzną”.
Działając zgodnie z męskim
instynktem przy takim oszczerstwie wypowiedzianym pod adresem jednego z jego
braci, Joe przestał się ruszać. Chip podciągnął się do pełnej wysokości, która
była dość znaczna i opuścił ręce i kurtkę, ale to Josie zadziałała.
„Ty suko!” - wrzasnęła, rzuciła się do przodu i pchnęła Susie w klatkę
piersiową, powodując, że Susie cofnęła się o krok - „Nie mów w ten sposób o
moim mężczyźnie”.
„Nie dotykaj mnie!” - Susie
odkrzyknęła.
„Susie, odejdź” - ostrzegł
Joe.
„Pieprz się, Joe Callahan!” -
Susie warknęła.
„Chciałabyś!” - wrzasnęła
Josie - „Wszyscy wiedzą, że próbowałaś się tam dostać i nic się nie stało.
Teraz wszyscy wiedzą, że ty i Tina gadacie bzdury o Calu i Violet, bo grałyście,
a on nie lubił tego, co dostał, kiedy miał swój kawałek ciebie, więc wyrzucił
go, a Tina żyła obok niego i nie mogła nawet przyciągnąć jego wzroku” -
Spojrzała na mnie - „Nie mogę zaprzeczyć, wszyscy jesteśmy naprawdę ciekawi,
całe miasto jest, ale nie trzeba psychiatry, żeby zobaczyć, że jesteś gorąca,
Cal jest gorący, gorący przyciąga seksowne, więc wiesz, jak gorące wprowadza
się w sąsiedztwo, gówno się wydarzy”.
Przestałam walczyć, ponieważ
gapiłam się na Josie, a teraz starałam się nie chichotać, gdy zrozumiałam,
dlaczego wszyscy gapili się na Joe, mnie i dziewczyny, i stwierdziłam, że już
mnie to nie denerwuje. Dużo później uderzyło mnie, że Susie Shepherd była jedną
z byłych kochanek Joe, ale kiedy to się stało, nie uderzyło mnie to mocno.
Była z jednej strony była wspaniała,
więc to wyjaśniało. Była suką z drugiej i to wyjaśniało, dlaczego Joe wziął to,
czego chciał, a potem nie wrócił po więcej. Dlatego nie warto było dyskutować,
o czym zdecydowałam, że Joe i ja nigdy nie będziemy i nigdy tego nie
zrobiliśmy.
„Um…” - zaczęłam - „znasz
mnie, ale ja nie…”
„Josie Judd” - powiedziała,
podchodząc pozornie nieczuła na deszcz, z wyciągniętą ręką - „Chip jest moim
mężem” - Uścisnęłam jej rękę i odgarnęłam mokre włosy z twarzy, mrugając przed grubymi
kroplami deszczu uderzającymi w moje oczy, gdy cofnęła się i mówiła dalej -
„Przepraszam, że Chip spieprzył twoje okablowanie. Bardzo się starał rozgryźć
to gówno, spędził całą noc nad planami Cala, ale Cal jest geniuszem
bezpieczeństwa. Mój Chip, jest dobry, ale nie jest geniuszem, inaczej
mieszkałbym w LA, robiąc co tydzień pedicure”.
„Och, proszę, od tego zrobi
mi się niedobrze” – jęknęła Susie, a Josie odwróciła się do niej.
„W takim razie odejdź, a przy
okazji” - powiedziała Josie - „Chip lubi moją cipkę, ale kocha moje usta, a to
dlatego, że ja kocham jego wielkiego,
wspaniałego kutasa. Przestań być taką
suką, Susie, i używaj swoich ust w dobrym, a nie złym celu, a możesz dostać
faceta z pięknym kutasem, który da ci trochę regularnie zamiast uciekać tak
szybko, jak tylko może uciec od ciebie. Jedynym mężczyznę, którego mogłaś trochę
zatrzymać, był Colt, a on pieprzył cię tylko dlatego, bo przypominałaś mu Feb”.
„O, Jezu” - wymamrotał Chip.
Myślałam, że to dużo
informacji, z których większości nie chciałam wiedzieć, ale naprawdę nie chciałam,
aby moje córki o tym wiedziały.
Lekko skręciłam szyję i
szepnęłam przez wiatr do Joe - „Proszę, powiedz mi, że moich córek już tu nie
ma”.
„Odjechały, siostro” -
mruknął Joe i nie brzmiał na wkurzonego, brzmiał, jakby chciał się śmiać.
„Bea?” - zapytałam.
„Pojechała” - odpowiedział
Joe.
„Dzięki Bogu” - wymamrotałam.
„Lubi twoje tandetne usta” - odpaliła Susie, a moje
oczy zwróciły się, by zobaczyć, że wygląda na gotową do kolejnego razu, ale nie
była też na tyle głupia, by posunąć się tak daleko, by znów stało się to
fizyczne. Nauczyła się tej lekcji dwukrotnie w ciągu ostatnich pięciu minut.
Teraz po prostu próbowała zachować twarz.
„Tylko ktoś ma tandetne usta,
to ty, Susie Shepherd” - odparła Josie i położyła dłoń na jej biodrze,
wyrzuciła nogę, a ja napięłam się, ponieważ ta postawa wróżyła złe wieści w
Krainie Walki Kotów. Josie wcale nie wydawała się przerażona faktem, że lało jak
z wiadra, a wiatr smagał jej włosy i sukienkę dookoła, była w fazie - „Nie
wiem, co powiedziałaś Violet, żeby cię tak powaliła, ale wiem, że lepiej uważaj
na swój tyłek. Masz wrogów i nie mówimy o wrogach jak Denny Lowe. Mówimy o
kobietach, które są tu” - podniosła
wyprostowaną rękę do brody i kontynuowała - „z gównem twoim i Tiny, a my już
tego nie będziemy brały”.
Kiedy wspomniała Dennis’a
Lowe, seryjnego mordercę, który uczynił życie Feb i Colta piekłem, wiedziałam
już, kim była Susie Shepherd. Czytałam o niej w artykułach o tym całym
bałaganie. W końcu Dennis Lowe wziął ją jako zakładniczkę i postrzelił.
To mnie zszokowało. Jakby coś
takiego przydarzyło się mi, prawdopodobnie nie wędrowałabym po centrach
handlowych, losowo wszczynając bójki z dziewczynami mojego byłego kochanka. Do
diabła, nigdy bym tego nie zrobiła.
Ale to byłam tylko ja. Może
doświadczała stresu pourazowego czy coś takiego.
„Josie…” - zaczęłam.
„To ty wytapetowałaś papierem
toaletowym podwórko Tiny?” - Susie, patrząc na Josie, zapytała przeze mnie.
„Nie, ale dam ci dziesięć
domysłów, kto to zrobił, i założę się, że nadal
go nie złapiesz, ponieważ w tym mieście jest prawdopodobnie sto kobiet, które mogłyby
to zrobić” - odpowiedziała Josie - „Obie próbujecie przytulić się do naszych mężczyzn,
gadacie gówno o tym, co my robimy i w co się ubieramy, sprawiacie kłopoty” -
powiedziała Josie - „Wiesz, Susie, jakby ktokolwiek mnie postrzelił, bo byłam
suką, nauczyłabym się z tej lekcji. Może powinnaś wziąć trochę pieniędzy
tatusia, pójść gdzieś i zastanowić się cicho. Przez, nie wiem, powiedzmy…” - przerwała
i skończyła - „sto lat?”
Susie zbladła i wyszeptała
przez wiatr - „Nie mogę uwierzyć, że mi to mówisz”.
„A ja nie mogę uwierzyć, że konfrontujesz się z Violet, kiedy jej brat
został zamordowany trzy tygodnie temu!” - warknęła Josie - „Pozwól, że ci
wszystko wyjaśnię, Susie. Pieniądze twojego tatusia nie dały ci carte blanche,
by włóczyć się po mieście i nie możesz handlować tragedią tego, co stało się z
Dennym Lowe, by być taką jak jesteś. Wszyscy wiemy, że sprzedałaś historię
Colta i Feb temu reporterowi. Wcześniej nie myśleliśmy o tobie zbyt dobrze,
teraz w ogóle nic nie myślimy”.
„Josie…” - zaczął Chip, Josie
szarpnęła głową, żeby spojrzeć na męża, i podniosła rękę.
„Skończyłam” - stwierdziła,
odwróciła się do mnie, zmieniła tematy i odrzuciła swoją postawę tak szybko, że
nie nadążałam - „Przyjdźcie na kolację. Może sprowadzę też Colta i Feb. Zrobię
pieczeń w moim garnku. To zimowe danie, ale moja pieczeń kopie tyłek.
Zadzwonię” - ponownie zaoferowała to zaproszenie, jakby nie stała w strugach
deszczu i jakby nie wyłożyła tego Susie Shepherd w wyjątkowo brutalny sposób.
Podeszła do mnie i pocałowała
mnie w policzek, chociaż Joe wciąż trzymał mnie w ramionach, a ja nie stawiałam
oporu i pocałowałam ją w policzek, głównie dlatego, że trochę się jej bałam.
Potem odeszła, uśmiechnęła
się do Joe i podbiegła do męża, podczas gdy ja nie mogłam nic zrobić poza
gapieniem się.
„Przepraszam, Cal” - mruknął
Chip.
„Nie ma za co przepraszać” -
odpowiedział Joe, a ponieważ jego ramiona się rozluźniły, odsunęłam się trochę
i spojrzałam na niego, aby zobaczyć, że patrzył na Susie.
„Później, Vi” - zawołał Chip.
„Do widzenia, Chip” -
powiedziałam, a Chip i Josie odeszli.
„Skończyłaś, czy Vi będzie
musiała znosić twoje gówno za każdym razem, gdy cię zobaczy?” - zapytał Joe, a
ja spojrzałam, żeby zobaczyć, że rozmawia z Susie.
„Zamierzasz grozić mi tak jak
Tinie?” - Susie zadrwiła, a ja znów się gapiłam, bo po tej scenie nie mogłam
uwierzyć, że wciąż miała w sobie szyderstwo.
„Nie, po prostu nie odciągnę
jej od ciebie następnym razem” - odpowiedział Joe.
„Nieważne” - mruknęła Susie i
zaczęła się odwracać.
„Czemu?” - zapytał Joe i
Susie zatrzymała się.
„Co?” - zapytała z powrotem.
„Dlaczego jesteś taką
pieprzoną suką? Szczerze mówiąc, nie rozumiem. Masz wszystko i zawsze miałaś.”
Twarz Susie wykrzywiła się na
chwilę, po czym przebłysk bólu zniknął.
Potem warknęła - „Nie
wszystko, Cal. Nie miałam mamy”.
Prawie było mi jej żal, zanim
Cal odpowiedział - „Żadna wymówka, kobieto, ja też nie”.
Spojrzeli w oczy, a ja byłam
boleśnie świadoma, że znoszę ich walkę na spojrzenia, stojąc na wietrze i
deszczu z możliwym zbliżającym się tornadem.
„Joe” - wyszeptałam, a
ramiona Joe zacisnęły się wokół mnie.
„Ucz się od dzisiaj, Susie” -
poradził Joe.
Przewróciła oczami,
wyciągnęła rękę i powtórzyła – „Nieważne”.
„Ona się nie zacznie uczyć od
dzisiaj” - mruknął Joe, puścił mnie, wziął mnie za rękę i skierował w stronę
Mustanga.
Zauważyłam, że samochody
Vinniego i Gary’ego zniknęły. Musieliśmy wziąć trzy, żeby zmieścić wszystkich w
tym tatę. Okazało się to dobrą rzeczą, ponieważ mieli dużo miejsca, aby
wszystkich spakować i wszyscy zniknęli.
Joe przeprowadził mnie na
stronę pasażera, po drodze piszcząc w zamki.
Otworzył drzwi, a ja już miałam
wsiąść, kiedy usłyszeliśmy wołanie Susie.
„Cal!”
Oboje na nią spojrzeliśmy.
„Nie wkurzaj mnie, Susie” -
ostrzegł Joe.
Odgarnęła mokre włosy z
twarzy i przytrzymała je z tyłu głowy. Jej oczy przesunęły się na mnie, a potem
z powrotem na Joe.
„Potrafię uszczęśliwić
mężczyznę” - oznajmiła.
„Poważnie?” - wyszeptałam,
moje ciało napięło się, a Joe naciskał na moje plecy, by wepchnąć mnie do
samochodu.
„Nie mam na myśli ciebie!” - krzyknęła,
a jej głowa odskoczyła w bok i z powrotem do przodu szybko, odruchowo, sprawiając,
że wyglądała, jakby doznała niewidzialnego ciosu, a coś w tym sprawiło, że
zrobiłam się jeszcze bardziej spięta, ale nie ze złości, z zaskakującym
współczuciem.
Walczyła z czymś i cokolwiek
to było, było duże.
„Dlaczego nie mogę…” - zaczęła,
ale Joe jej przerwał.
„Jezu Chryste, pada deszcz,
Susie. Co do kurwy nędzy?” - zapytał.
„Joe, posłuchaj jej” – szepnęłam
natarczywie, mając oczy utkwione w Susie.
Ale ze zniecierpliwieniem Joe
straciła to. Jej twarz się zamknęła i odwróciła się.
„Zapomnij o tym” - krzyczała
przez wiatr. Podniosła rękę i upuściła ją w dziwnie pokonany sposób, odbiegła,
a jej zniszczone sandały pluskały w kałużach, gdy biegła, aż znalazła się pod
markizą, która wychodziła na większość chodnika przed centrum handlowym i potem
biegła dalej, aż straciłam ją z oczu, ponieważ Joe wepchnął mnie do samochodu.
Zatrzasnął za mną drzwi i
przebiegł wokół maski, gdy bezskutecznie wycierałam mokrą twarz, ponieważ moje
ręce były tak samo mokre, a on wsunął się obok mnie.
„Jedziemy na Florydę, siostro,
przy pierwszej pieprzonej szansie, jaką dostaniemy” - zadeklarował Joe w
chwili, gdy zatrzasnął drzwi. Nie włożył nawet kluczyka do stacyjki, a z oboga
nas kapała deszczówka na siedzenia i dywaniki.
„Joe…”
Odwrócił się do mnie i przerwał
mi - „Uczciwe ostrzeżenie, tam nic nie ma. Tylko dom i plaża, kilka domów po
obu stronach. Nie ma tam nic do roboty poza łowieniem ryb, gotowaniem, spaniem,
jedzeniem, pieprzeniem się i czytaniem”.
„Czy dziewczyny mogą jechać?”
- zapytałam i patrzyłam, jak jego twarz pociemniała do grymasu.
„Jak znowu zapytasz o takie
gówno, przerzucę cię przez kolano”.
Poczułam trzepotanie żołądka.
Przerzucił mnie poprzedniej nocy przez kolano, częściowo był kreatywny i
podobało mi się to.
Uśmiechnęłam się, pochyliłam
do niego i szepnęłam - „Joe, nie jestem pewna, czy to mnie odstrasza”.
Spojrzał na moje usta i nie
odpowiedział, chociaż jego usta drgnęły.
„Wciąż myślisz, że ten dzień nie
mógł potoczyć się lepiej?” - zapytałam, a jego oczy wróciły do moich.
„Twoja teściowa robi dobrą sangrię?”
- zapytał z powrotem.
„Najlepszą” - szepnęłam.
„W takim razie jedźmy do
cholery do domu” - warknął.
Śmiałam się tak mocno, że
musiałam zamknąć oczy.
Oznaczało to, że przegapiłam
pierwszą część tego, jak Joe szedł, by mnie pocałować.
Ale nie przegapiłam reszty.
*****
„Dlatego” - dokończyłam, gdy
dziewczyny siedziały na swoich stołkach przede mną - „fizyczność nigdy nie jest
najlepszym wyjściem”.
Dałam im najtrudniejszy
wykład w arsenale rodziców.
Wykład, w którym próbujesz
nauczyć je, aby nie robiły czegoś, co sama zrobiłaś.
Nawiasem mówiąc, te wykłady
nigdy się nie sprawdzały.
Oczy Kate i Keiry przesunęły
się przez moje ramię. Potem obie walczyły z uśmiechami.
Stałam przed nimi przy
kuchennym blacie i odwróciłam się, aby zobaczyć Joe za mną, z biodrami opartymi
o blat za nim, ręce miał skrzyżowane na klatce piersiowej, stopy skrzyżowane w
kostkach, pochyloną głowę i patrzył na buty.
„Joe?” – zawołałam, podniósł
głowę i zobaczyłam, że przygryza wargę i robi to z wyraźnym wysiłkiem, żeby się
nie śmiać.
„Joe!” - warknęłam.
Było stosunkowo późno. Wróciliśmy
do domu, przebieraliśmy się, wysuszyliśmy, a ja wykonałam niezbędne naprawy
włosów i makijażu. Mieliśmy sangrię. Mieliśmy steki, które Joe przygotował na
grillu, stawiając czoła burzy i pieczone ziemniaki. I mieliśmy ciasto
czekoladowe z kremem (Joe miał dwa kawałki, częściowo dlatego, że był miły,
głównie dlatego, że to była bomba).
Ostrzeżenie przed tornadem
zmieniło się w stan zagrożenia, a potem burza przeszła w deszcz.
Wszyscy zniknęli. Wszyscy,
nawet tata, nocowali w hotelu przy autostradzie i jutro rano przyjeżdżali na
naleśniki. Wszyscy unikali dyskusji o tym, jak skoczyłam na chodniku na blondynkę
bez wyraźnego powodu, z tego, co wiedzieli. Wszyscy oprócz wujka Vinniego,
który raz na jakiś czas, kiedy na mnie patrzył, chichotał, a dwa razy się zaśmiał.
Teraz byliśmy tylko my,
musiałam rozwiązać problem z moimi dziewczynami i nie potrzebowałam, aby Joe
zepsuł moją pracę.
„To nie jest śmieszne” –
syknęłam do Joe.
„Kochanie...”
„Nie jest!”
„Vi...”
„Przestań się śmiać!” - poprosiłam,
bo się nie śmiał, ale uśmiechał się szeroko i wiedziałam, że w głębi się śmiał.
„To jest poważne!”
„Siostro” - głos Joe brzmiał
na zduszony - „pieprz mnie, kochanie, ale ją pokonałaś” - Rozprostował ramiona,
podniósł dłoń do sufitu i uderzył w nią drugą ręką, wydając potężny klaszczący
dźwięk, zanim dłonie powędrowały do blatu i wybuchnął śmiechem.
Moje dziewczyny też.
„Joe…”
„W deszczu” - wykrztusił Joe.
„Joe!”
„Obie mokre” - kontynuował
Joe.
„Joe!”
„Mogłabyś sprzedać bilety na
to gówno” - ciągnął Joe.
„Joe!” - krzyknęłam.
„Jak wieść się rozejdzie,
kochanie, będę musiał odeprzeć mężczyzn” - dokończył Joe.
Spojrzałam na niego, a potem
skierowałam moje spojrzenie na dziewczyny, które obie chichotały jak głupie.
Keira opierała się łokciami o kontuar, twarz ukryła w dłoniach. Kate opadła na
zgięte ramię na blacie.
„Cieszę się, że wszyscy
myślicie, że to takie zabawne!” - pstryknęłam, a potem ruszyłam się, by
wyskoczyć, ale zostałam złapana w pasie i wciągnięta w ramiona Joe. Odwróciłam
głowę do tyłu i zażądałam - „Puść mnie, Joe”.
„Kochanie…”
„Puść… mnie…!”
Jedna z dłoni Joe zacisnęła
się wokół mojej szyi, a jego uśmiechnięta twarz przysunęła się do mojej.
„Vi, Słonko, jak gówno się
dzieje, musisz się śmiać. Jak nie umiesz się śmiać, masz popieprzone”.
„Nie wiesz, co powiedziała” -
wyszeptałam, mając nadzieję, że dziewczyny wciąż chichotały tak mocno, że nie
słyszały.
„Słyszałem wystarczająco
dużo, by wiedzieć, że zasłużyła na pękniętą wargę, a jakby jakieś kobiety
rozmawiały w ten sposób z Kate lub Keirą, mam nadzieję, że mają wystarczająco
dużo charakterku, by zrobić taką samą pieprzoną rzecz”.
Moje ciało napięło się i
poinformowałam go - „Dziewczyny tak nie robią”.
„Może powinny. Jakby Tina i
Susie nauczyły się tej lekcji dawno temu, może nie byłyby takimi sukami” -
odpowiedział Joe.
To był, musiałam przyznać,
punkt do przemyślenia.
„Okej, nie chcę, żeby moje dziewczyny to robiły” - poprawiłam
swoje oświadczenie.
„Mówisz mi, że kiedy jakaś
kobieta podejdzie do nich i potraktuje je tak, jak Susie ciebie, chcesz, żeby
odeszły?”
„Tak” - trochę skłamałam.
„Co Susie ci zrobiła?” -
zapytała Keira zza mnie, a ja odwróciłam się w ramieniu Joe, ale nie odsunęłam
się, ponieważ jego ramię obejmowało teraz mój brzuch i zacisnęło się, przyciągając
moje plecy do jego przodu.
„To nie ma znaczenia. Byłam
głodna i zdenerwowana, ale nadal nie powinnam była zachowywać się w ten sposób”
– powiedziałem Keirze - „Lepsza kobieta nadstawia drugi policzek”.
„Wtedy ona ma przewagę” - wtrącił
Joe. Napięłam się i wykręciłam szyję, żeby na niego spojrzeć, gdy mówił dalej -
„Może siłowanie się z nimi na chodniku w deszczu nie jest właściwą drogą, ale
nie pozwólcie nikomu traktować się jak gówno. Żadnej kobiecie, a zwłaszcza żadnemu
mężczyźnie. Jeśli ktoś gada do ciebie bzdury, odchodzisz. Podąża za tobą,
radzisz sobie z tym. Chcesz wiedzieć jak, nieważne gdzie jesteś, zadzwoń do
mnie, a powiem ci jak”.
„Dobra, koniec wykładu” –
ogłosiłam, zanim Joe zacząłby się bawić.
„Dzięki, Joe” - powiedziała
Keira i westchnęłam, ponieważ miałam przeczucie, że wszystko, co jej powiedziałam
podczas mojego dziesięciominutowego wykładu o tym, że przemoc fizyczna nigdy
nie była tak dobra, zostało całkowicie zapomniane, ale ostatnie słowa Joe o
zdobyciu przewagi zostały wyryte do jej mózgu.
„Tak, Joe, dzięki” -
powiedziała Kate i dodała - „I dzięki Mamuśka, zaczniemy od nadstawiania
drugiego policzka”.
„Świetnie, zacznijcie od
tego. Sprawia, że czuję się lepiej” - mruknęłam.
Kate uśmiechnęła się do mnie,
po czym powiedziała - „Zamierzam słuchać muzyki i puszczać moje nowe płyty CD w
moim MP3. Czy to spoko?”
„Jasne, kochanie” -
odpowiedziałam.
„Idę do swojego pokoju, żeby
włączyć Messengera i opowiedzieć wszystkim moim przyjaciołom, że moja mama
wdała się dziś w bójkę kocic w centrum handlowym. Czy to spoko?” - zapytała
Keira, Joe zachichotał, Kate zachichotała, a ja spojrzałam na sufit.
Potem spojrzałam z powrotem
na moją córkę - „Jak zrobisz to, skonfiskuję ci laptop”.
„Dobrze” - mruknęła i
uśmiechnęła się - „więc włożę moje nowe płyty CD do odtwarzacza MP3”.
„Dobry wybór” - powiedziałam
jej.
Przeszły się do swoich pokoi,
a usta Joe przesunęły się na moją szyję, gdzie mnie pocałował, po czym
powiedział mi do ucha - „Wiesz, nawet jeśli Keira nie będzie się dzieliła, to
gówno będzie się rozchodzić. Josie Judd dużo gada”.
Westchnęłam ponownie, po czym
odwróciłam się do niego. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i
pochyliłam się głęboko.
„Wiem”.
Uśmiechnął - „Będziesz lokalną
bohaterką, siostro. Susie nie jest zbyt popularna”.
Przygryzłam wargę, podniosłam
rękę, żeby bawić się kołnierzykiem jego koszuli i patrzyłam, jak robią to moje
palce.
„Joe” - zawołałam i przestałam
mówić.
„Vi, opierasz o mnie,
kochanie”.
Spojrzałam na niego - „Co się
stało z mamą Susie? Ty wiesz?"
Głowa Joe przechyliła się
lekko na bok i odpowiedział - „Kolejna miejska legenda. Wypadek podczas jazdy
po pijanemu”.
„Och” - wyszeptałam, myśląc,
że to okropne.
„Osobą prowadzącą po pijanemu
był jej tata”.
Poczułam, że moje oczy robią
się ogromne i powtórzyłam - „Och”.
„Wyszedł z tego bez
zadrapania. Ona złamała kark”.
„Mój Boże” - wydyszałam.
„Spędził resztę swojego
życia, wymyślając, jak rozpieścić Susie do jej zgnicia” - kontynuował Joe.
To wiele wyjaśniało, a także
sprawiło, że poczułam się wyjątkowo winna za rozcięcie jej wargi.
„Wyrzuć to gówno z głowy, siostro.
To jest do bani. Ale to nie usprawiedliwia bycia suką” - powiedział.
Miał rację, nie. A
przynajmniej nie takiej dużej suki.
„Życie jest całkiem
popieprzone dla wszystkich, prawda?” - zapytałam.
„Raczej tak” - odpowiedział
Joe.
„Myślisz” - zacisnęłam usta,
a potem kontynuowałam - „dziewczyny… Sam, Tim, co się dzisiaj stało?”
Brwi Joe uniosły się - „Myślisz,
że zamienią się w suki?”
Potrząsnęłam głową - „Po
prostu martwię się, że to wszystko…”
Joe mi przerwał - „Spójrz na
siebie”.
Zamrugałam i zapytałam -
„Co?”
Nie powtórzył. Uścisnął mnie
i powiedział - „Spójrz na mnie”.
„Joe, nie nadążam”.
„Straciłaś swojego męża i
brata, masz dupka pieprzącego ci w głowie i dalej się trzymasz. Moja żona
zabiła moje dziecko, a mój tata umarł, a ostatnią rzeczą, jaką wiedział w
życiu, było to, że gówno się popsuło. Zajęło mi to trochę czasu, ale teraz
jestem tutaj. Myślisz, że Katy i Keirry nie przetrwają?”
„Ale…”
„Susie jest słaba, ponieważ
jej tata był słaby. Zademonstrował to, gdy pijany wsiadł za kierownicę
samochodu. Właśnie tego ją wtedy uczył i nadal ją uczył. Z tego, co się dowidziałem
o twoim tacie i mamie, nie mam pojęcia, skąd się nauczyłaś, ale ja dostałem
swoje od Vinniego i Theresy. Bonnie nie miała moralnego kompasu i nie zwracała
uwagi, kiedy ja próbowałem jej to dać. Kiedy Nicky pojawił się na tym świecie,
powinna była automatycznie to znaleźć, a nadal nie znalazła. Słaba” - Jego
ramiona mnie ścisnęły, a jego twarz pochyliła się do mojej - „Twoje dziewczyny
mają taki, siostro, którego nigdy nie stracą. Nie są słabe, nigdy nie będą. Nie
masz się czym martwić”.
„To, co nas nie zabije, czyni
nas silniejszymi” - wyszeptałam słowa, które powiedział mi Feb kilka dni temu.
„Tak” - odszepnął Joe - „przynajmniej
dla niektórych z nas”.
Nagle uśmiechnęłam się i
poczułam, jak coś lekkiego i złotego wzbiera we mnie. Coś, co kiedyś bardzo
często czułam, prawie każdego dnia. Coś, czego nie czułam od prawie dwóch lat.
„Cholera, Joe” - wciąż
szeptałam - „Dzisiaj wzięłam udział w bójce kocic na chodniku w centrum
handlowym”.
Joe odwzajemnił uśmiech - „Tak,
Słonko, wzięłaś” - Poczułem, że moje ciało zaczęło się trząść, a uśmiech Joe
stał się większy - „W deszczu” - przypomniał mi.
„W deszczu” - powtórzyłam z
tłumionym chichotem.
„W spódnicy” - ciągnął i
wybuchnęłam moim chichotem - „To może być moja ulubiona część, poza tym, że byłaś
mokra” - kontynuował, a moje chichoty przejęły kontrolę i opadłam na niego, z
policzkiem przy jego klatce piersiowej, ramionami ciasno owiniętymi wokół jego
talii i głośno się roześmiałam.
Kiedy odzyskałam kontrolę nad
swoją wesołością i wróciłam do cichych chichotów, przesunęłam głowę tak, że
moje czoło było przyciśnięte do klatki piersiowej Joe, ale nie puściłam ramion.
„Warto było czekać” - mruknął
Joe, a ja odchyliłam głowę do tyłu.
„Co?”
„Każdy kawałek. Każdego dnia,
każdego tygodnia, każdego roku, w każdej pieprzonej sekundzie, siostro” -
mamrotał, jego oczy były intensywne, jego twarz była poważna, a mój oddech
zapierał dech w piersiach - „to. Wszystko to. Warte było czekania”.
„Joe” - szepnęłam.
Jego ręka przesunęła się na
moją szczękę, a kciuk pogładził moją kość policzkową - „Kocham cię, Violet.
Nawet kiedy rozcinasz wargi jakiejś suce”.
Uśmiechnęłam się, wtulając
się w niego jeszcze głębiej i wyszeptałam - „Ja też cię kocham, Joe”.
Pochylił głowę, jego usta
chwyciły moje i zaczął mnie mocno całować, ale rozdzieliliśmy się, gdy Keira
zawołała - „Fuuj! Weźcie pokój!”
Ręce Joe nie poruszały się
wokół mnie, ale obejrzał się przez moje ramię, a ja też zobaczyłam, jak Keira
wchodzi do kuchni i kieruje do lodówki.
„Biorę więcej ciasta. Macie
ochotę na ciasto?” - zapytała.
„Nie” - odpowiedziałam.
„Tak” – powiedział Joe.
„Katy!” - Keira krzyknęła -
„Joe i ja bierzemy ciasto! Chcesz?”
„Tak!” - odkrzyknęła Kate.
Keira wyjęła ciasto. Ramiona
Joe ścisnęły mnie. Przyłożyłam policzek do jego klatki piersiowej i ścisnęłam
go z powrotem. Muzyka uderzyła w dom, a potem Kate otworzyła drzwi do swojej
sypialni i zrobiło się głośniej. Keira wyjęła ciasto do pokrojenia. Kate weszła
i wzięła talerze.
Ja trzymałam się Joe, Joe
trzymał się mnie, dziewczyny rozdawały ciasto, a ja skoncentrowałam się na
prawdziwym słuchaniu muzyki Kate po raz pierwszy w życiu.
To było wspaniałe.
Dziękuję za super rozdział.
OdpowiedzUsuńCZekam na kolejny.
❤
OdpowiedzUsuń❤️
OdpowiedzUsuń❤️
OdpowiedzUsuń