Rozdział 16
Muszę ci przypomnieć (cz.1)
Następnego ranka Mike
zostawił mnie w swoim domu w swoim łóżku po tym, jak dałam mu sennego buziaka i
wróciłam do spania, gdy on poszedł do pracy, wstałam późno, wzięłam prysznic, w
domu Mike’a przygotowałam się na dzień i poszłam do swojego domu.
Trzymałam Moocha na jednym
ramieniu, torebkę zwisającą z ręki, pilota i kluczyk w drugiej. Wpuściłam nas
do środka, upuszczając torbę i Moocha, który od razu zaczął ujadać w stronę
kuchni.
Gdy zamknęłam drzwi, odwróciłam
się w tę stronę i zagapiłam się.
Joe stał tam z ręką opartą o
blat, z telefonem przy uchu, oczami, a raczej zirytowanymi oczami, przyszpilając mnie do miejsca.
„Tak” - powiedział do
telefonu, nie spuszczając ze mnie wzroku, gdy stałam nieruchomo, wpatrując się
w niego - „Zrobi się. Nie martw się” - przerwał, a potem powiedział - „Tak,
nawet kiedy wrócisz” - Znowu przerwał, po czym powiedział - „Powiem jej” -
Potem kolejna pauza - „Tak, później, dziewczyno”.
Potem zamknął telefon i
rzucił go na blat.
„Co tu robisz?” -
wyszeptałam, Mooch jakoś odczytał mój ton, zamknął się, usiadł przy mojej nodze
i wpatrywał się ze mną w Joe.
„To była Kate” – odparł,
wciąż przyszpilając mnie oczami.
„Co?” - zapytałam.
„Dzwoniła wczoraj, martwiąc
się, że jesteś sama. Zawarliśmy umowę”.
To nie brzmiało dobrze.
„Ty…” - zawahałam się - „zawarłeś
układ z moją córką?”
„Tak” - odpowiedział, nie
ruszając się, pozostając zwodniczo swobodnie oparty o blat, gdy mówił - „Ona i
Keira pomagają mi w domu. Ja trzymam się blisko i zapewniam ci bezpieczeństwo”.
„Zawarłeś układ z moimi
córkami?” - powtórzyłam, choć z przerażającym niuansem zmiany jednego słowa.
„Jak dla mnie to działa, bo
nie mam kuchni, łazienki ani mebli. Teraz zostaję z tobą”.
Moja klatka piersiowa
zacisnęła się.
„Zostajesz ze mną?” -
wypchnęłam.
„Właśnie dzwoniła, żeby sprawdzić”.
Spojrzałam na jego telefon, a
potem na niego, żałując dnia, w którym zaprogramowałam numer telefonu Joe w
telefonach moich dziewczyn.
„Ja…”
Joe mi przerwał - „Spędziłaś
z nim noc”.
Zebrałam się w garść i
stwierdziłam - „To nie twoja sprawa”.
„Myślałem, że wczoraj
wyraziłem się jasno, Vi”.
„Tak, zrobiłeś i ja też
wyraziłam się całkiem jasno”.
„Tak, kochanie, zrobiłaś to, kiedy
cholernie zaskomliłaś w chwili, gdy moje usta się zbliżyły do ciebie”.
Cholera, okej, miał mnie.
„Joe…”
„Mówiłem ci, żebyś nie grała
w tę grę”.
„Joe…”
„Zagrałaś w to”.
Uznałam, że to dobry pomysł,
aby zacząć się wycofywać, więc tak zrobiłam.
Mooch zaczął ujadać. Joe stał
tam bez ruchu.
„Chciałabym, żebyś wyszedł” -
powiedziałam mu.
„Zapomniałaś” - powiedział, a
ja przestałam się cofać.
„Zapomniałam czego?”
„Nie wyobrażam sobie, że zapomniałaś.
Ja nie. Czuję cię w nocy, nawet mogę cholernie wyczuć twój zapach, myślałem, że
tak samo jest z tobą”.
Jego słowa i wszystko, co znaczyły,
oblały mnie i przestałam oddychać.
„Muszę ci przypomnieć” -
mruknął.
Zapatrzyliśmy się sobie w oczy.
Potem się ruszył.
Odwróciłam się i pobiegłam.
Mooch pobiegł za mną, myśląc,
że to zabawa.
To nie była zabawa, a ja byłam
zbyt wolna. Joe złapał mnie, obrócił, a potem przerzucił przez ramię i poszedł
do mojej sypialni.
„Joe! Puść mnie!” -
zażądałam, napierając na jego plecy.
Zrobił to. Pochylił się w
pasie i rzucił mnie na łóżko.
Odwróciłam się i wstałam na
czworaka, gramoląc się.
Złapał mnie za kostki,
szarpnął je, moje kolana wysunęły się spode mnie i przyciągnął mnie do siebie, skręcił
mnie na plecy i wylądował na mnie.
„Joe…” - spróbowałam, ale
jego ręka była w moich włosach, zacisnęła się w pięść, przechylił moją głowę i
jego usta mocno opadły na moje.
Pieprzone piekło, ale to było
to. To było szalone, ale to było wszystko, co musiał zrobić.
Mylił się. Pamiętałam.
Pamiętałam każdą sekundę z nim, nawet te, kiedy nie uprawialiśmy seksu i
tęskniłam za nimi. Boże, tęskniłam tak bardzo, że musiałam to zakopać,
przykrywając wszystkim, co miałam, żeby to mnie nie złamało.
Ale to wszystko wróciło:
tęsknota, ból, głód, wszystko, czym byliśmy, wszystko, czym chciałam, abyśmy
byli i to było wszystko, co było.
Rozdzieraliśmy sobie nawzajem
ubrania, szarpiąc je, walcząc o dominację, całując, liżąc, gryząc, dotykając,
drapiąc.
„Chryste, kochanie” - warknął
Joe, gdy moja ręka owinęła się ciasno wokół jego twardego trzonu.
„Tęskniłam za tobą” -
wyszeptałam swoje wyznanie, dlaczego, nie wiedziałam. To po prostu wyszło ze
mnie.
Jego twarz zniknęła w mojej
szyi, a usta przy moim uchu, rozkazał - „Rozłóż dla mnie nogi, siostro”.
Zrobiłam to, wślizgnął się
pomiędzy nie, a potem bez zwłoki zatrzasnął się w środku, wypełniając mnie.
Moje ręce wsunęły się w jego
długie włosy i jęknęłam - „Kochanie”.
„Owiń mnie nogami, Słonko”.
Zrobiłam to i użyłam ich, by wbić
pięty w jego plecy, żeby unieść biodra, a on wszedł szybciej, mocniej, głębiej.
„Dobry Chryste, czuję cię
dobrze” - jęknął mi do ucha.
To było dyskusyjne, ale
pomyślałam, że jego było czuć lepiej, chociaż nie zamierzałam się teraz
spierać. Zamiast tego owinęłam go mocniej, jego usta zbliżyły się do moich i
pocałował mnie.
Niedługo potem byłam blisko,
jego usta były na moich, ale jakoś wyczuł, że to nadchodzi.
„Powiedz moje imię”.
„Joe”.
Wbił głęboko kutasa i zapytał
- „Do kogo należysz?”
Zamknęłam oczy i wyszeptałam
- „Ciebie, Joe”.
„To jest to” - warknął przy
moich ustach, wbijając się głęboko i poczułam to, gdy nalegał - „Dojdź dla
mnie, kochanie”.
„Okej” - odetchnęłam i
doszłam, ogromnie, twardo, długo, niesamowicie, owijając go mocno, trzymając
blisko, ciągnąc go głęboko, gdy orgazm, który mi dał, trzymał mnie w uścisku i
był tak piękny, że nie chciałam nigdy pozwolić mu odejść.
Odchodził, zawsze odchodziły,
nawet te spektakularne, które dawał mi Joe, a ja uspokoiłam się na czas, aby
posłuchać i poczuć Joe.
Potem Joe pozostał głęboko
osadzony, jego ręka zaplątała się w moje włosy, druga objęła w mój tyłek, jego
ciężar był na mnie, jego usta poruszały się na mojej szyi i wtedy zdałam sobie
sprawę, że naprawdę jestem dziwką.
Mike i ja nie uprawialiśmy seksu
zeszłej nocy, ale bawiliśmy się znacznie poważniej niż kiedykolwiek wcześniej.
Mike dał mi orgazm ustami i odwzajemniłam przysługę. Nie wiedziałam, dlaczego
wycofał się z aktu; może wyczuł, że nie jestem gotowa. Ale to, co zrobiliśmy,
było wspaniałe, genialne. Był delikatnym kochankiem (o ile mogłam stwierdzić),
nie spieszącym się, niczym jego ukradkowe pocałunki, odrabiającym oparzenia,
cierpliwym, ale w końcu wymagającym.
Bardzo mi się to podobało.
Ale nie tak bardzo, jak to przed
chwilą.
Dwa orgazmy dwóch różnych
mężczyzn w mniej niż dwanaście godzin.
Tak, byłam dziwką.
Kiedy doszłam do tego
wniosku, Joe poruszył się, wyciągając i przesuwając mnie razem z nim, prostując
nas w łóżku, ściągając kołdrę, wsuwając nas między okrycia, odsuwając kołdrę i podciągając
do pasa.
Nie walczyłam, nie sprzeciwiałam
się, ani nic nie mówiłam, kiedy mnie w sobie umieszczał. Mój umysł był pusty.
Nie, nie pusty, zamrożony z obrzydzenia do mnie samej.
Potem wróciłam do pokoju i
zobaczyłam, że nieznacznie zmienił naszą zwykłą pozycję, w której trzymałam
głowę na jego ramieniu, moje ciało przyciśnięte do jego boku.
Przyciągnął mnie częściowo na
siebie, więc mój policzek był przyciśnięty do jego klatki piersiowej między
jego piersiami, owinął palce wokół mojego nadgarstka, przesunął moją rękę wokół
jego biodra, jego kolano podniosło się, zahaczając moją nogę tak, że moja łydka
spadła między jego nogi i leżałam pół okrakiem na jego udzie.
Słyszałam, jak jego serce
bije miarowo i silnie. Nigdy wcześniej tego nie słyszałam, ani nie zauważyłam,
a siła tego dziwnie go określała. Silny, witalny i żywy.
Poza tym naciągnął na nas
prześcieradło do pasa. To było coś, co robiłam z nim w międzyczasie,
nieświadomie to robiłam, całkowicie komfortowo z naszą nagością, gdy byliśmy w
akcji, ale czułam się bezbronna, gdy nie byliśmy. Podciągałam prześcieradło do
pasa, a nie wyżej, tylko dotąd. Nawet po latach spędzonych z Timem robiłam to
samo.
Tim nigdy nie podciągał
prześcieradła. Joe zauważył i to zrobił.
I pamiętał mnie, jak mnie czuł,
a nawet pachniałam. Tak jak ja, pamiętał to w noce, kiedy byliśmy osobno.
Wciągnęłam oddech.
Jego palce wsunęły się w moje
włosy.
„Remont domu zajmie dwa miesiące”
- powiedział nagle, a ja zamrugałam, po czym zdałam sobie sprawę, że znowu
zaczyna rozmowę w środku, a mój żołądek zrobił się ciepły i miękki na
wspomnienie czegoś Joe, czegoś, o czym myślałam, że nigdy nie wróci i przygotowywałam
się na to, ale wiedziałam, że to daremny wysiłek - „Zajęło im jeden dzień, aby
go wypatroszyć, ale renowacja zajmie dwa miesiące” - zakończył.
Milczałam, ponieważ nie miałam
nic do powiedzenia, ale także dlatego, że mój umysł nie był już zamrożony i
pusty. Teraz w moim mózgu było tak wiele, że nie mogłam uchwycić myśli -
„Dziewczyny będą wybierać dywany, farbę, szafki, takie gówno. To nasza umowa” -
ciągnął Joe.
Boże, Keira cholernie by to
pokochała. Kate też.
Miałam przerąbane.
„W zamian, jak jestem w
mieście, zostaję z tobą”.
Podniosłam głowę, spojrzałam
na niego i powiedziałam - „Joe…”
Nie powiedziałam nic więcej,
ponieważ jego ręka wciąż była w moich włosach. Zsunęła się na moją szyję, a on podrzucił
mnie swoim ciałem, unosząc udo, aby pomóc sobie w tym przedsięwzięciu, twardość
jego biodra wciśnięta była między moje nogi, a ten obszar wciąż był wrażliwy,
co oznaczało, że poczułam to dobrze. Kiedy moja twarz była blisko jego, jego
ręka wróciła do moich włosów i przyciągnął moje usta do swoich, aby dać mi mocny,
ale krótki pocałunek z otwartymi ustami.
„Uwielbiam, kiedy wypowiadasz
moje imię, kochanie” - wymamrotał w moje usta, kiedy skończył. Poczułam, jak
moje ciało mięknie, moja pomieszana głowa znów staje się pusta, gdy patrzyłam
mu w oczy, a on mówił dalej - „Czuję to w moim fiucie za każdym razem”.
Moja głowa lekko szarpnęła i
wyrwało mi się - „Czujesz?”
Uśmiechnął się - „Tak”.
Podobało mi się, kiedy się
uśmiechał. Nie robił tego zbyt często, więc za każdym razem czułam się, jakbym
dostała prezent.
Mimo to powiedziałam - „To
dziwne”.
Jego uśmiech zmienił się w
miękki śmiech i przewrócił mnie na plecy, głównie zakrywając mnie swoim ciałem,
jego wygięte udo wciąż było wciśnięte między moje nogi.
„Ty tego nie słyszysz, kiedy
to mówisz” - powiedział mi.
„Słyszę to”.
„Nie, nie jesteś facetem,
więc słyszysz to, ale nie słyszysz. Po tym, w jaki sposób mówisz Joe, każdy
mężczyzna chciałby, żeby tak się nazywało”.
„Okej” - odpowiedziałam,
ponieważ naprawdę nie miałam nic więcej do powiedzenia na to stwierdzenie i
ponieważ byłam zajęta próbą zignorowania cudownego, miękkiego uczucia, które
wywołało we mnie to oświadczenie. Pochylił głowę i pocałował moją szyję, po
czym jego ręce zaczęły wędrować, a jego udo przesunęło się wyżej.
Przygryzłam wargę - „Joe?”
„Tak?” - zapytał moją szyję.
„Ty, hm… nie możesz tu
zostać” - Jego głowa wynurzyła się z mojej szyi, jego ręce znieruchomiały i spojrzał
na mnie, więc ruszyłam do przodu - „Bo, umm… Dane zadzwonił i powiedział, że
dziewczyny udają, że dobrze się bawią. On i ja zawarliśmy wczoraj własną umowę.
Muszę do nich zadzwonić i poprosić o powrót do domu. Wrócą w sobotę i obiecałam
Dane’owi i jego rodzicom, że będzie mógł spać na kanapie”.
„Więc?” - zapytał Joe.
„Więc Dane będzie spał na
kanapie, więc nie możesz” - To był jeden z dwóch
powodów, dla których nie mógł, Mike był drugim, ale pomyślałam, że zacznę od
Dane’a, ponieważ wspomnienie o Mike’u mogłoby sprawić, że Joe byłby wściekły, a
Joe nagi i wściekły oznaczałoby, że znów zachowałabym się jak dziwka (lub
bardziej jak dziwka, cokolwiek by to było).
„Nie zamierzałem spać na
twojej kanapie, siostro” - powiedział mi, a ja zamrugałam, a potem w końcu
doszłam do siebie.
„Nie możesz spać ze mną”.
„Jestem teraz w twoim łóżku” -
zauważył.
„Tak, ale zaniosłeś mnie i wrzuciłeś do niego”.
„Nie walczyłaś zbytnio wtedy,
Vi, i podkreślając oczywiste, nie robisz tego teraz”.
Miał rację, więc odepchnęłam
się i spróbowałam się odsunąć, ale przycisnął mnie swoim ciężarem, co
oznaczało, że opór był daremny.
Więc spojrzałam na niego
gniewnie i zażądałam - „Złaź”.
Wyglądał, jakby próbował się
nie śmiać, nowy wygląd, dobry na niego - „Za późno”.
„Złaź”.
„Lubisz mnie tutaj”.
„Złaź!” - krzyknęłam.
„Tęskniłeś za mną, sama mi to
powiedziałaś, siostro”.
Boże, zrobiłam to, po prostu
wyrzuciłam to z siebie.
Zamknęłam oczy i odwróciłam
głowę, ale nawet robiąc to, słyszałam jego cichy śmiech i czułam go na swoim ciele.
Nie chciałam tego lubić, ale
mi się podobało.
Wtedy coś przyszło mi do
głowy i moje ciało napięło się, a moja głowa wyprostowała się nagle, a moje
oczy się otworzyły.
„Cholera” - szepnęłam.
„Co?” - zapytał Joe.
„Słyszysz to?”
Twarz Joe natychmiast spoważniała,
jego głowa przechyliła się, by słuchać, a potem spojrzał na mnie, a jego głos
też był poważny, kiedy zapytał - „Co, siostro?”
„Nic” - powiedziałam mu.
„Powtórz?”
„Nic!” - krzyknęłam -
„Cholera, słyszenie niczego oznacza, że Mooch wpada w kłopoty”.
Jeśli Keiry nie było w
pobliżu (a była dobra w opiece nad swoim psem), to ja musiałam sobie radzić z
Mooch’em, a Mooch, będąc bardzo aktywnym szczeniakiem, dawał dużo do radzenia
sobie.
Nie mogłabym tego zrobić,
mając na sobie dużego, nagiego mężczyznę.
Nagle ten wielki, nagi
mężczyzna nie był na mnie. Był z boku łóżka i wkładał dżinsy.
Patrzyłam, jak wychodził z
pokoju.
Potem podciągnęłam
prześcieradło do piersi, usiadłam na łóżku, zginając kolana i obserwując drzwi,
wbrew sobie zaciekawiona tym, co zamierzał zrobić. Tak zaciekawiona, że nie
wstałam z łóżka, nie ubrałam się i nie uciekłam daleko, daleko. Zamiast tego
czekałam.
Kilka minut później wrócił
Joe z wijącym się psem pod pachą i moją torebką w drugiej ręce.
Wrzucił Moocha do łóżka, a
moją torebkę na szafkę nocną.
Mooch podbiegł do mnie i podskoczył,
by liznąć mnie swoim szczenięcym językiem i oblewając mnie swoim szczenięcym
oddechem.
„Potrzebujemy nowego
legowiska dla psa, Vi” - oświadczył Joe, gdy pocierałam aktywnego Moocha, a
moje oczy powędrowały do Joe.
„Co?”
„Pies je zjadł” - powiedział
Joe, wyciągając komórkę z torebki.
„Zjadł to?” - odetchnęłam,
zastanawiając się, czy miał psie legowisko w brzuchu, czy to oznaczało rachunek
za weterynarza w mojej przyszłości.
„Nie wszystko, ale posiekał je
na kawałki”.
„Cholera” - szepnęłam.
Joe rzucił mój telefon na
łóżko, po czym wszedł na nie po tym, jak to zrobił, chwycił psa, wyciągnął się
na plecach i przycisnął szczeniaka do swojej nagiej klatki piersiowej.
„Zadzwoń do swoich dziewczyn”
- rozkazał Joe, gdy Mooch polizał szczękę Joe.
Patrzyłam na Moocha liżącego
szczękę Joe i sposób, w jaki Joe to zaakceptował, nie wyglądając na złego,
złowrogiego lub wściekłego. Cóż, nadal wyglądał twardo, ale nie był zły, ani
złowrogi i poczułam, że mój brzuch znów staje się ciepły i miękki.
„Słonko, dziewczyny” -
podpowiedział Joe, kiedy się nie poruszyłam.
Ostatnio często mnie nazywał Słonko
i, głupia ja, to też mi się podobało.
Udzielił mi lekcji
(dwukrotnie), lekcji, która wypaliła się tak głęboko, że myślałam, że nigdy nie
zapomnę tamtej nocy w jego domu, kiedy siedział w fotelu, mówiąc mi, że
pieprzył kogoś innego.
Ale oto byłam, dokładnie tam,
gdzie zaczęłam.
I to mi się podobało.
„Racja” - wyszeptałam,
złapałam telefon z łóżka i otworzyłam go.
Joe przeniósł psa ze swojej
klatki piersiowej na łóżko, a Mooch zaczął gryźć jego palce. Tego Mooch zrobił
dużo i nie było to świetne do czucia. Zaczynało się dobrze, ale jeśli Mooch w
to się wgłębił, to bolało.
Kiedy mój telefon dzwonił do
Kate, zauważyłam, że Mooch się w to wgłębił, ale Joe go nie odepchnął ani nawet
się nie skrzywił.
„Cześć, mamo!” - Kate
zawołała radośnie do mojego ucha i od razu usłyszałam, że Dane miał rację,
udawała.
„Hej, kochanie” -
odpowiedziałam.
„Wszystko okej?” - zapytała
Kate.
Moje oczy przeniosły się z
Moocha na Joe, aby zobaczyć, że ma głowę na poduszkach, z jedną ręką zgiętą, dłonią
za głową i obserwującego mnie.
„Niezupełnie” - powiedziałam
do Kate, przenosząc wzrok z twarzy Joe na stopy Joe, które były skrzyżowane w
kostkach i wystające bose z nogawek dżinsów.
Głos Kate stał się
zaniepokojony i zapytała - „Co się dzieje?”
„Cóż… nie chcę, umm… po
prostu… myślisz, że ty i Keira mogłybyście wrócić do domu trochę wcześniej?”
„Czy wszystko w porządku?”
„Tak, w porządku, po prostu
chcę, żebyście były ze mną w domu. Myślisz, że rodzice Dane’a będą mieli coś
przeciwko?”
„Nie” - powiedziała
natychmiast - „…zrozumieją”.
Tak, moja dziewczyna chciała
wrócić do domu.
Zostało to teraz
potwierdzone. Dane był dobrym dzieckiem i musiałam lubić, a nawet kochać tego
faceta.
Gówno.
„Dane może, umm…” - Cholera!
Spojrzałam z powrotem na Joe i rozszerzyłam na niego oczy, ale on tylko uniósł
brwi, a potem powiedziałam - „Jeśli jego rodzice mu na to pozwolą, będziemy się
nim opiekować. Wiem, że ma siedemnaście lat, ale może zostać z nami, spać na
kanapie, a ja będę go karmić”.
„Poważnie?” - Kate
odetchnęła.
Przestałam patrzeć na Joe,
opuściłam głowę na kolana i powiedziałam - „Poważnie”
„Myślę, że będą z tym spoko”
- powiedziała mi i teraz brzmiała na naprawdę szczęśliwą.
Odwróciłam głowę, kładąc
skroń na kolanie i zobaczyłam, że Joe się do mnie uśmiecha.
To było to; Zrobiłam właściwą
rzecz.
„Dobrze, Słonko, ale ciesz
się dzisiaj. Do syta. I wróć jutro do domu” - Powiedziałam jej - „Ale rób to
bezpiecznie i powoli, tak?”
„Dobra”.
„Zadzwoń do mnie przed
wyjazdem, żebym wiedziała, kiedy się was spodziewać”.
„Okej”.
Postanowiłam dać jej więcej,
na co mogłaby czekać i podzieliłam się - „Twoja babcia i dziadek przyjeżdżają w
przyszły weekend”.
„Zabójczo!” - krzyknęła, a ja
uśmiechnęłam się, spuszczając wzrok na Moocha, który szedł na walkę z ręką Joe
i nie myśląc, z Kate przy uchu, powiedziałam do Joe.
„Joe, twoja ręka nie jest
zabawką do gryzienia”.
„Kochanie, nic mu nie jest”.
„Nie pozwalamy mu tak żuć
naszych rąk”.
„Nic mu nie jest, Vi”.
„Zatrzymaj go”.
„Słonko, powiedziałem…
wszystko w porządku”.
Sposób, w jaki to powiedział,
sprawił, że spojrzałam na niego i zacisnęłam usta. Zdecydowanie skończył mówić
mi, że z Mooch’em wszystko w porządku.
„Joe jest z tobą?” - zapytała
Kate, brzmiąc teraz na niebywale szczęśliwą, brzmiąc na cholernie podekscytowaną.
Oderwałam wzrok od Joe i zdałam
sobie sprawę, że leżałam nago w łóżku z Joe i Mooch’em, rozmawiając z moją
córką, która była zachwycona tym, że Joe był ze mną.
Boże, totalna dziwka.
A także totalnie popieprzone.
„Umm… tak”.
„Zostaje z nami, wiesz,
podczas remontu jego domu. Powiedział ci?”
„Tak”.
„Keira i ja uważamy, że jest
super”.
„Keira uważa?”
„Tak”.
„Naprawdę?”
„Tak”.
Sto dolarów.
„Ile z pieniędzy Joe jej zostało?”
- zapytałam, a Kate się roześmiała.
„Daliśmy rodzicom Dane’a
pieniądze, które dałaś nam na jedzenie i inne rzeczy, ale nie mieliśmy czasu na
zakupy ani nic, więc myślę, że to wszystko”.
„Jak wrócicie, cokolwiek wam
zostało, zwrócicie to.”
„Co?” - zapytała Kate.
„Co?” - zagrzmiał Joe.
Zignorowałam Joe i
powiedziałam Kate - „Kiedy wrócicie…”
Nie skończyłam, ponieważ Joe
usiadł, sięgnął, wyciągnął telefon z mojej ręki i przyłożył go do ucha.
„Pieniądze są wasze,
dziewczyno. Nie słuchaj Vi”.
„Joe!” - warknęłam.
Skinął głową i powiedział -
„Tak. Tutaj wszystko jest dobrze. Powiedz Dane’owi, żeby pamiętał o ograniczeniach
prędkości i że wiezie cenny ładunek. Żadnego pieprzenia się”.
Moja złość zniknęła, zamarłam,
a usta mi się otworzyły, kiedy słuchałam, Joe brzmiącego jak tata.
„Dobra, do zobaczenia jutro.
Później” - Potem zamknął mój telefon.
Wpatrywałam się w niego, a
potem w mój telefon, a potem mój wzrok wrócił do niego - „Mogłabym chcieć się
pożegnać”.
„Tak i chciałabyś powiedzieć
inne gówno” - powiedział Joe, odwracając się i rzucając mój telefon na torebkę.
„Jak co?”
Odwrócił się, jego brwi
ściągnęły się i miał ten złowrogi wygląd, kiedy zapytał - „Jak oddawanie moich
pieniędzy, Vi?”
„Dwieście dolarów to dużo”.
„Nie, nie jest”.
„Tak, jest!”
„Nie, to cholernie dobrze nie
jest”.
Był wkurzony, ale pomyślałam,
że jestem wkurzona bardziej.
Odwróciłam się do niego i
oświadczyłam - „Joe, nie możesz kupować moich dziewczyn”.
Jego ciało znieruchomiało, a
jego twarz stwardniała i nie odzywał się przez długie sekundy, sekundy, w
czasie których nie zdawałam sobie sprawy, że używał ich, by przejąć kontrolę
nad swoim gniewem.
Potem, niskim i złym głosem,
powiedział mi - „Nie kupuję ich, ja się nimi zajmuję”.
„Nie są twoje, byś się nimi
zajmował” - warknęłam i natychmiast się poruszył. Mooch odskoczył, a ja zostałam
wyrwana z łóżka i usadowiona okrakiem na nim, z kolanami na łóżku, jego
ramionami zaciskającymi mnie blisko.
„To był dla ciebie gówniany
czas, najgorszy, ale byłaś tam i widziałaś, jak to robiły. Wczołgały się ze mną
do tego samego pieprzonego łóżka, ty też, a kiedy to zrobiłyście, wszystkie stałyście
się moimi”.
„To szaleństwo” -
poinformowałam go.
„Tak właśnie jest” - odpalił.
„Joe, byłyśmy w żałobie”.
„Tak, a kiedy jesteś, nie
trzymasz się mocno jakiegoś faceta, którego nie znasz, lub jakiegoś dupka,
którego nienawidzisz. Trzymasz się mocno tego, co twoje, aby przypomnieć sobie,
że tak jest i że tego potrzebujesz”.
„To nie było to, co się
działo”.
„Siostro, jesteś naga na
moich kolanach, twoje dziewczyny chcą mnie w domu, jesteś na mnie wkurzona,
wmawiasz sobie, że to koniec, a wszystko, co muszę zrobić, to cię pocałować, a robisz
się szalona. To gówno dotrze do ciebie?”
„Zrobiłeś to, dwa razy” -
przypomniałam mu - „…i bez względu na sygnały, które mi dawałeś, Joe, nie było tak,
jak myślałam”.
„Tym razem nie daję ci
sygnałów, Vi, mówię ci wprost i powiem ci coś jeszcze, zawsze słuchaj swojego
przeczucia”.
„Joe…”
„Powiedziało ci, że należysz
do mnie, a ja mówię ci, że to była prawda”.
Poczułam, że moje serce
zaczęło bić szybko i znowu to uczucie w brzuchu, które lubiłam, więc wyszeptałam
- „Przestań”.
„I powiem ci coś jeszcze.
Naprawiam swój dom, żeby go sprzedać, ruszamy dalej, od Sama, od Hart i robimy
to razem, ty, ja i dziewczyny, a po drodze chcę dzieciaka, naszego dzieciaka”.
Znieruchomiałam i wpatrywałam
się w niego, a jego słowa to było kolejne kopnięcie w brzuch, który już się
rozgrzał, zmiękł i nawet wiatr by mnie powalił, poczułam motyle w brzuchu.
Potem zapytałam szeptem - „Co?”
„Nie jesteś ci z tym dobrze,
poradzę sobie. Dziewczyny będą wszystkim, czego potrzebuję. Ale nie mówię ci,
czego potrzebuję, mówię ci, czego chcę, a ja chcę mieć dziecko z tobą”.
„O mój Boże” - wyszeptałam, a
jego ręka powędrowała, by objąć tył mojej głowy i przyciągnąć ją do niego.
„Masz dużo gówna w głowie,
wiem, ale ja ci to wyłożyłem. Tak właśnie jest. To się tutaj dzieje. Teraz, siostro,
musisz uwolnić Mike’a, albo ja zrobię to za ciebie”.
„Joe…”
„Chcesz, żeby wiedział, że
spędziłaś ten poranek z moim kutasem w tobie, dalej graj w tę grę. Jak chcesz
to zrobić sama, skończ z nim.
„Wciąż próbuję, ale on jest
taki jak ty, nie chce słuchać”.
„No to graj” - oznajmił Joe.
„Joe…”
„Powinien posłuchać”.
„Czemu? Ty nie słuchasz”.
„Nie należysz do niego,
należysz do mnie”.
„To też szaleństwo!”
„Kochanie, powiedziałaś mi to
cholernie osobiście”.
„Przymus seksualny”.
Wpatrywał się we mnie przez
sekundę, po czym wybuchnął śmiechem, przewracając mnie na plecy i ponownie
przykrywając swoim ciałem.
„Joe, zejdź ze mnie!” -
warknęłam, bezskutecznie pchając jego ramiona.
„Nie, znowu mam ochotę cię
przymusić” - powiedział mi w szyję.
„Joe, przestań”.
„Ciągle powtarzaj Joe,
kochanie, sprawiasz, że jestem twardy”.
Warknęłam, uśmiechnął się
wtedy do mojej skóry, Panie pomóż mi, podniósł głowę, jego usta zbliżyły się do
moich i przymusił mnie, a zanim doszłam powiedziałam mu, że należę do niego.
Dwa razy.
*****
Cal stał plecami do swojego pickupa
z rękami skrzyżowanymi na piersi na parkingu posterunku policji i czekał.
Minęło piętnaście minut,
zanim Haines wyszedł, a kiedy to zrobił, wyszedł z Coltem.
Kurwa.
Obaj mężczyźni spojrzeli na
Cala, oczy Haines’a zwęziły się, a głowa Colta opadła, żeby mógł przyjrzeć się
swoim butom i niczego nie zdradzać.
Haines odwrócił głowę do
Colta, powiedział coś, Colt skinął głową i rozdzielili się, Haines podszedł do
Cala, Colt do swojego GMC.
Cal patrzył na Haines’a, gdy
do niego podchodził, ale wiedział, że Colt nie pójdzie daleko. Zostało to
potwierdzone, gdy przybył Haines i Cal spojrzał w stronę Colta, zobaczył jego
biodra z tyłu GMC, jego oczy zwrócone na Cala i Haines’a.
„Masz coś do powiedzenia?” -
zapytał Haines, a oczy Cala wróciły do niego.
„Ustąp” - powiedział Cal.
Jego usta zacisnęły się, a
potem zapytał - „Jaja sobie robisz?”
„Wprawiasz Vi w zakłopotanie”
- wyjaśnił Cal.
„Ja wprawiam?” - Haines zapytał, a następnie uciął - „Tak, robisz
jaja”.
„To nie skończy się dla
ciebie dobrze” - ciągnął Cal.
„Nie, jak Vi podejmie głupią
decyzję, Callahan, nie skończy się to dla niej
dobrze. Ja tylko pozycjonuję się, by być tam, aby pozbierać kawałki”.
Na tę insynuację Cal chciał
wyprostować się z pickupa, ale zmusił się do pozostania przy niej
zrelaksowanym. To nie tak, że nie zasłużył sobie na taką uwagę swoją historią z
kobietami i swoją historią z Vi.
„Myślisz, że ją przelecę”.
„Jesteś synem Joe Callahana”.
Tym razem Calowi zajęło
wszystko, aby trzymać się tyłem do pickupa, ponieważ jego ojciec z pewnością
nie zasłużył na tę uwagę, ale jego głos wibrował, gdy zapytał - „Co to kurwa ma
znaczyć?”
„To znaczy, że jesteś
mężczyzną jednej kobiety”.
„Tak jestem. Nikt jeszcze nie
załapał, że ta kobieta nie była pieprzoną Bonnie?”
Strzelił, celne trafienie.
Patrzył, jak ląduje, gdy podbródek Haines’a szarpnął się w bok, prawie tak, jakby
Cal go przyciął.
„Myślałem, że była” - Cal zmusił
się do uspokojenia głosu - „ale nie była”.
„Jesteś pewien?” - zapytał
Haines.
„Tak, jestem pewien” -
odpowiedział Cal.
„A jak możesz być pewien?”
„Bo żaden Bóg nie jest na
tyle okrutny, żeby jedyną kobietą, którą pokochasz, była ta, która zabiła twoje
dziecko”.
Kolejny wynik, kolejne
bezpośrednie trafienie. Szczęka Haines’a zacisnęła się. Potem Haines zmienił
taktykę.
„Przedzierałeś się przez
praktycznie każdą pieprzoną kobietę w hrabstwie” - przypomniał mu Haines.
„Tak, ale żadna z nich nie
była Vi”.
Kolejny punkt, mięsień w
szczęce Haines’a szarpnął się, bo wiedział, że Cal mówi prawdę.
„Ona cię lubi” - poinformował
go Cal - „Chce odzyskać to, co miała”.
„Nie jestem Timem”.
„Nie mówię, że jesteś. Mówię
tylko, że reprezentujesz to, co ona miała”.
„Nie chodzi tylko o to, mamy
coś”.
Cal poczuł, jak zaciska mu
się szczęka, ponieważ wiedział, że Haines mówi prawdę.
Głos Haines’a również się
uspokoił - „A tego, co mamy, nie możesz jej dać”.
„To samo dotyczy mnie” -
odparł Cal.
Głos Haines’a był właściwie
miękki, kiedy zapytał - „Co możesz jej dać, Cal?”
„Wszystko” - odpowiedział Cal
i ponownie strzelił, a Haines zamrugał.
„Ona potrzebuje…” - zaczął
Haines.
Nadeszła kolej Cala, by
złagodzić swój głos - „Wiem, czego ona potrzebuje, Mike”.
Stali, patrząc na siebie w
milczeniu.
Cal przerwał ciszę -
„Przyjdzie do ciebie, zerwie to, odetnie cię, tym razem pozwól jej, nawet jeśli
spróbuje zatrzymać cię w tym samym czasie.”
Cal obserwował, jak cała
twarz Haines’a staje się twarda, gdy przeniknęła wiedza na temat tego, co mówił
Cal i ile wiedział o grze, w którą grała Vi. To była gra, o której ona nie
wiedziała, że w nią gra, nie miała doświadczenia, ale mimo to biegała jak
przecinak na Haines’a bez zastanowienia.
„Miała piętnaście lat, kiedy
Tim zaprosił ją na randkę, nie ma pojęcia, co robi” - Cal bronił Vi.
„Wiem o tym” - wycedził
Haines.
„Pogubiła się, a jak Sam
odszedł bardziej niż kiedykolwiek” - ciągnął Cal.
„Nie pomagasz jej się odnaleźć,
Cal”.
„Wszyscy się pogubiliśmy,
Mike. Najlepszą szansą, jaką mamy, jest wędrowanie przez to życie z ludźmi,
którzy są ważni”.
Znowu strzelił gola i nie
szukał go. Haines przeszedł ze złego w czujny.
„Nie chcesz jej dla niej,
chcesz jej dla siebie.”
„Tak” - odparł natychmiast
Cal - „Ty nie tego chcesz?”
„Pragnę jej, ponieważ jest
Vi.”
„I ja pragnę jej za to samo,
ale ponieważ jest Vi, może dać mi to, czego potrzebuję”.
„A co ona dostaje?”
„Ona dostaje to, że może mi
dać to, czego potrzebuję”.
„Nieźle” - odgryzł się
Haines, znów wkurzony.
„Oto, kim ona jest, stary,
nie domyśliłeś się tego? Czy nie to właśnie dla ciebie robi? Bo jeśli nie, to
nie rozumiesz jej, ani trochę. Taka jest, takie właśnie są te dziewczyny,
takimi właśnie je stworzyła. Istnieją po to, aby dać ci to, czego potrzebujesz.
To nie jest samolubne, ona tak się wyżywają. Kurwa, kiedy poszedłem z nimi do
centrum handlowego, Keira próbowała być moim osobistym doradcą zakupowym”.
Cal wiedział, że to go kosztowało,
ale Haines nie mógł powstrzymać śmiechu.
Potem zapytał - „Nie pieprzysz?”
„Wybrała różową koszulę” - powiedział
mu Cal, a potem dodał - „z kwiatami”.
Haines znów się zaśmiał.
Cal szedł dalej - „Czy
kiedykolwiek wepchnęła ci się pod ramię, kazała ci objąć ją ramieniem?”
Humor umknął z twarzy
Haines’a, ale nie odpowiedział, ale to była jego odpowiedź.
„Katy to zrobiła?” - Cal
naciskał.
„Kate to zrobiła?” - szepnął
Haines.
„Vi zrobiła to, kiedy ja jej
potrzebowałem, Katy zrobiła to, kiedy ona mnie potrzebowała”.
Haines zamknął oczy i
odwrócił wzrok.
„Ustąp” - powtórzył Cal
cichym głosem, oczy Haines’a otworzyły się i spojrzał na Cala, a kiedy to
zrobił, Cal wiedział, że wygrał.
„Jak ją wypieprzysz …”
„Nie wypieprzę”.
„Jeśli…” - pozwolił, by to
zawisło, a Cal postanowił się nie powtarzać, więc Haines dokończył - „Jak nie
dasz jej wszystkiego, wrócę i rozwalę sobie tyłek, a zrobię to za ciebie”.
„Wiem o tym, ona też to wie,
więc myślę, że lepiej, żebym sam skopał sobie tyłek, żebyś ty nie musiał”.
„To nie byłaby praca”.
„Zgadzam się”.
Ponownie wpatrywali się w
siebie w milczeniu.
Potem Haines przerwał ciszę,
ale mówił cicho - „Musisz wiedzieć, że mnie zabijasz, stary”.
Cal odpowiedział cicho - „Wiem
to, Mike”.
I wiedział to, nie wyobrażał
sobie, żeby on odstąpił od Vi, nie teraz. Odsunął się dwa razy, myśląc, że to
dla jego i jej dobra i ani razu nie było to przyjemne. To było, jak oderwanie
pieprzonej kończyny.
Ustąpienie na dobre zabiłoby.
Ale gdyby Haines wiedział, że
miał z nią to, co miał Cal, zrobiłby to, wiedząc, że robiłby to dla niej.
Haines nie był głupi, wiedział, że była zawiązana w węzły, a kobieta taka jak
Violet nie była zawiązana w węzły z powodu czegoś, co nie miało znaczenia.
Cal był dla niej ważny.
Haines o tym wiedział.
Więc ustępował.
„Kurwa” - mruknął Haines.
Cal nie odpowiedział. Nie
było nic do powiedzenia.
Haines przyjrzał się Calowi,
po czym powiedział - „Każda inna, byłbym cholernie szczęśliwy z twojego powodu,
Cal”.
Cal milczał, ale to nie
powstrzymało go od myślenia, że Mike Haines był dobrym człowiekiem.
„Teraz nie jestem” -
dokończył Haines.
Cal uniósł brodę.
Mięsień znów zadrżał w jego
szczęce, kiedy Haines skinął głową, po czym ruszył, by się odwrócić.
Z jakiegoś cholernie
szalonego powodu, zanim to zrobił, Cal powiedział - „Ona gdzieś tam jest”.
Haines spojrzał na niego - „Co?”
„Kimkolwiek ona jest, jest
tam dla ciebie.”
„Pieprz mnie” - mruknął Haines.
„Moja zamieszkała obok, stary”
- zauważył Cal.
Haines odwrócił się
całkowicie do Cala, a jego usta drżały, gdy wymamrotał - „Joe Callahan, romantyk”.
Cal wzruszył ramionami.
Haines chciał to zobaczyć w ten sposób, kurwa, Cala to gówno obchodziło.
Odepchnął się od pickupa,
opuścił ręce i odwrócił się do drzwi. Gdy to zrobił, dostrzegł Colta, a Colt
nie był wystarczająco szybki, by ukryć uśmiech.
Szalone pieprzenie.
Cal spojrzał z powrotem na Haines’a,
kiedy wsiadał do kabiny.
Haines skinął mu głową. Cal skinął
głową, zatrzasnął drzwi, zapiął pasy, włączył zapłon i wyjechał z parkingu.
Kiedy jechał po Granta,
zadzwonił jego telefon. Wyciągnął go z tylnej kieszeni, spojrzał na ekran,
otworzył go i przyłożył do ucha.
„Hej, siostro”.
„Joe”.
Słysząc, jak wypowiada jego
imię, uśmiechnął się do przedniej szyby.
„Właśnie do mnie zadzwoniłaś,
kochanie”.
„Gdzie jesteś?”
„W pickupie”.
„Dobrze, ale gdzie?”
„W drodze do twojego centrum
ogrodniczego, żeby kupić legowisko dla psa”.
Słuchał ciszy.
Trwało to chwilę.
Potem zawołał - „Vi?”
„Tak?”
„Kochanie, zadzwoniłaś do
mnie, naprawdę zamierzasz mówić?”
„Ja, hm… potrzebuję, żebyś nie
wracał do mnie. To znaczy…” - powiedziała szybko ostatnie dwa słowa, a potem
mówiła szybko - „do domu przez chwilę”.
„Czemu?”
„Mam zaimprowizowane
popołudnie dziewczyn”.
Zostawił ją na brzuchu w
łóżku po tym, jak kazał jej usiąść na swojej twarzy, dopóki nie doszła, a potem
pieprzył ją, aż doszła drugi raz. Nawet nie drgnęła, kiedy pochylił się,
pocałował ją w szyję i szepnął jej do ucha, że za jakiś czas wróci.
Nie było go od godziny. Teraz
miała popołudnie dziewczyn.
Oznaczało to, że zamierzała
powiedzieć wszystko swoim przyjaciółkom, co go nie uszczęśliwiło, ponieważ nie
lubił by ktoś grzebał w jego sprawach. Poza tym miała dostać gównianą radę.
Może wtedy zrobiłaby coś głupiego.
„Kto nadchodzi?” - zapytał.
„Cheryl…” - odpowiedziała.
Niedobrze, ta suka była
twarda jak paznokcie.
„Feb…” - ciągnęła.
To było w porządku, Feb była
fajna.
„Dee…” - kontynuowała.
Dzika karta. Dee Owens
nazywała ich tak, jak ich widziała, a Cal nie miał pojęcia, jak go zobaczy.
„Jessie...”
Kurwa, Jessie Rourke była
świrem.
„Mimi...”
Chryste, przeleciał dwie
bliskie przyjaciółki Mimi VanderWal.
„I Jackie”.
Cal odprężył się.
Jackie Owens była mamą Feb,
solą ziemi. Nawet z resztą kur biorących udział w tym zamachu, Jackie byłaby
głosem rozsądku, a niewielu ludzi było na tyle głupich, by nie słuchać rozumu
Jackie, w tym Cheryl Sheckle i Jessie Rourke.
„Potem, umm… potem idę do
Mike’a” - powiedziała mu do ucha Vi.
Cal się nie odzywał.
„Potem, hm… musimy
porozmawiać” - zakończyła.
„Pójdę do biura po tym, jak kupię
legowisko dla psa. Jeśli mam zostać, chcesz, żebym coś wziął?”
Nie odpowiedziała na jego
pytanie, zapytała - „Biuro?”
„Tak”.
„Jakie biuro?”
„Moje biuro”.
„Masz biuro?”
Był aż tak szczelnie
zamknięty? Chryste, był.
„Tak, kochanie, mam biuro w
mieście. Mam dziewczynę o imieniu Lindy, która planuje moje spotkania, moje przeglądy,
wysyła faktury, robi księgi, organizuje wyjazdy, zamawia sprzęt, jeśli sam
zainstaluję, takie gówno”.
„W mieście? Masz na myśli to miasteczko?”
„Tak”.
„Lindy?”
„Tak?”
„Mieszka w mieście?”
„Avon”.
„Och”.
„Zabiorę cię na spotkanie” -
zaproponował Cal.
„Tak jest okej” - odparła
szybko Vi.
Cal westchnął, a potem odpuścił
i powtórzył - „Potrzebujesz, żebym coś wziął?”
Zawahała się, a potem
powtórzyła - „Wziął coś?”
„Kawa, mleko, piwo, wziął cokolwiek”.
„Spożywcze?” - odetchnęła, jakby koncepcja zakupów była jej obca.
„Tak, Vi, jeśli Armagedon nie
nastąpił, kiedy pieprzyłem cię dziś rano i to nam umknęło, myślę, że sklepy
spożywcze nadal istnieją i wszystkie są nadal zaopatrzone”.
Usłyszał jej cichy chichot,
zanim go połknęła.
Cal uświadomił sobie, że jego
kobieta jest wariatką.
„Vi?” - podpowiedział.
„Nie piję piwa”.
„Ja piję, więc tego
potrzebujemy”.
„Masz coś w lodówce?”
„Siostro, moja lodówka jest
na śmietniku”.
„Ale czy to nie była idealnie
dobra lodówka?”
„Tak, ale mój tata kupił ją w
Sears trzydzieści lat temu, więc nie sądzę, żeby podobała się Katy lub Keirry w
kuchni, którą by zaprojektowały”.
„Och” - powiedziała w taki miękki,
słodki sposób, który poczuł w swoim kutasie tak, jak wtedy, gdy mówiła jego
imię.
Zignorował to i zapytał -
„Więc potrzebujemy piwa?”
„O, tak”.
Chryste, to była długa
rozmowa na temat potrzeby piwa.
„Okej, zostań ze mną, siostro,
i skoncentruj się. Czy potrzebujemy czegoś jeszcze?”
„Nie wiem, co jesz?”
„Byle co”.
„Nie mamy batonów
energetycznych, Gatorade ani niczego w tym rodzaju”.
„Vi, nie trenuję do Super
Bowl”.
„Racja” - szepnęła.
Cal wybuchnął śmiechem.
„Co jest zabawne?” - spytała
Vi, przebijając jego śmiech.
„Ty, kochanie”.
„Jak to?”
„Gatorade?”
„Cóż, widziałam, jak ćwiczysz”
- broniła się.
„Więc kupię wodę. Masz jajka?”
„Tak”.
„Boczek?”
„Tak”.
„Owsianka?”
„Tak”.
„Więc jestem ustawiony”.
„Okej”.
Wjechał na parking przy
centrum ogrodniczym i znalazł miejsce.
„Jestem w centrum
ogrodniczym”.
Wydawała się rozkojarzona - „A
Cheryl właśnie wjechała na podjazd”.
Świetnie, Cheryl dotarła tam
pierwsza.
„Vi” - zawołał.
„Tak?”
Zanim Cheryl uwolniła swoje
pazury, Cal zdecydował, że nadszedł czas, aby jej powiedzieć.
„Pamiętasz tę dziurę?” -
zapytał.
„Co?” - zapytała z powrotem.
Nie powtórzył, powiedział -
„Miałaś rację. Ty i dziewczyny ją zapełniłyście”.
Przykuł jej uwagę, wiedział o
tym, ponieważ szeptała, kiedy powtarzała - „Co?”
„Już nie jestem pusty”.
Cisza, a potem - „Joe…”
„Pełen do wybuchu, siostro”.
Zdyszane - „Joe” - sprawiło,
że jego kutas zadrżał.
„Muszę iść, kochanie”.
„Joe…”
„Później”.
Zamknął telefon, wyskoczył z pickupa
i poszedł do centrum ogrodniczego, żeby kupić legowisko dla psa.
*****
To jest to ❤ Dziekuje ,jestes Najlepsza 😍
OdpowiedzUsuńJoe ❤️
OdpowiedzUsuńNo i się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńCoś czuje że laski skończą w barze.
CZekam na kolejny rozdział
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTakie gadki facetów to tylko u p. Ashley. Ale pomarzyć można. Dzięki wielkie.
OdpowiedzUsuń