Rozdział 18
Ciasto (cz.1)
Wyszłam z sypialni i zobaczyłam,
jak Joe zbliża się do mnie, jego zachowanie było naglące, a jego oczy i usta
zaświeciły dziwnym światłem. Nie byłam pewna, ale mogłabym przysiąc, że
wyglądał, jakby nie wiedział, czy się śmiać, czy krzyczeć.
Otworzył usta, żeby coś
powiedzieć, ale zanim wydał dźwięk, Keira wrzasnęła, a jej głos był pełen
czystej radości - „Mamo! Nie uwierzysz w
to! Wujek Vinnie i ciocia Theresa też tu są!”
Zatrzymałam się, a Joe stanął
przede mną tak blisko, że byliśmy nos w nos. Odchyliłam głowę do tyłu, żeby na
niego spojrzeć i rzeczywiście poczułam, jak oczy wychodzą mi z orbit.
„Fajnie!” - wrzasnęła Kate i usłyszałam, jak szura w kierunku drzwi,
a za nią Keira, co wiedziałam, bo słyszałam jej krzyki na zewnątrz.
Wtedy usłyszałam, jak zamykają
się drzwi. Potem usłyszałam, jak obie dziewczyny krzyczą na zewnątrz.
Mieszanie się rodziny nie
miało nastąpić, nie teraz, dopiero gdy Joe i ja jedlibyśmy, powiedzmy, naszą
zaręczynową kolację przyozdobioną girlandą peonii gdzieś blisko wody (miałam
trzydzieści pięć lat i to był drugi raz, ale to nie znaczyło, że nie miałam
fantazji), kiedy Bea czułaby się dobrze z Joe, Theresa i Vinnie mogliby zostać
poinformowani o delikatnym usposobieniu Bei, i sytuacja mogłaby być opanowana.
„Joe…” - wyszeptałam, a jego
dłoń powędrowała do mojej szyi.
„Zrelaksuj się”.
„Bea jest nieśmiała”.
„Siostro, zrelaksuj się”.
„Łatwo się boi, a Theresa i
Vinnie…”
Pochylił głowę i pocałował
mnie lekko.
Kiedy skończył, zapytał -
„Kochanie, co ja powiedziałem?”
Wpatrywałam się w jego
niebieskie oczy.
Potem skinęłam głową.
Jego ręka ześlizgnęła się z
mojej szyi na ramiona i poprowadził mnie przez gabinet, salon i do drzwi.
Zaatakował nas widok Kate, Keiry i Moocha skaczących wokół Bei, Gary’ego, wujka
Vinniego i cioci Teresy, w tym szczekającego Moocha, a dziewczęta żarliwie ściskające
i całujące wszystkich.
Potem Kate zatrzymała się i
złapała Beę za rękę, przedstawiając - „Babciu, dziadku, to jest wujek Vinnie i
ciocia Theresa, rodzina Joe. Oni są świetni!”
Bea zaczęła się cofać, ale
Kate, wiedząc, jaka jest jej babcia, chwyciła ją za rękę i zbliżyła się, gdy
ramię Gary’ego objęło talię Bei.
„Tak, są niesamowici!” - Keira zgodziła się, obejmując Vinniego ramieniem, a
jej uśmiech był tak szeroki, że twarz musiała ją boleć.
„To świetnie, prawda, Mamuśka?”
- Kate zawołała do mnie - „To jakby większość całej rodziny razem”.
„Tak” - zgodziła się Keira -
„Potrzebujemy tylko Mel, Benny’ego i Manny’ego i byłoby to zjazd rodzinny”.
Theresa i Vinnie promienieli.
Gary wyglądał na
zdezorientowanego.
Bea wyglądała na
przestraszoną.
Jedna rzecz była dobra taka,
że dziewczyny były zachwycone i podobało mi się, że już myślały o rodzinie Joe
jako o swojej. Pomyślałam, że to trochę dziwne, bo spotkaliśmy ich tylko raz,
ale podobało mi się.
Reszta była zła.
Odłączyłam się od Joe i
podeszłam do przodu, gdy Kate oznajmiła Theresie i Vinnie’mu - „Musimy to
zrobić!”
O Boże.
Zignorowałam planowanie
zjazdu i najpierw poszłam do Bei - „Hej, Bea”.
Kate i Gary puścili ją, a Bea
weszła w moje ramiona. Uścisnęłam ją, a ona mi oddała uścisk. Kiedy to zrobiła,
zapomniałam o obecnym dramacie i poczułam ramiona mamy Tima wokół mnie. Były
tuż przy mnie setki razy przez śmiech, przez łzy i tak po prostu. Oczy mnie
zapiekły, gdy wspomnienia zaatakowały mnie i przyciągnęłam ją bliżej.
„Słonko” - szepnęła.
„Nic mi nie jest” -
odszepnęłam, ale mój głos był ochrypły.
Nie pozwoliłam jej odejść i
wcisnęłam twarz w jej szyję, wąchając jej perfumy, ten sam zapach, który nosiła
od zawsze i łzy się rozlały.
„Och, moja droga dziewczyno” -
mruknęła Bea.
„Tak bardzo za tobą tęskniłam”
- wykrztusiłam.
„Ja też, kochanie”.
Odsunęłam głowę i spojrzałam
na nią, żeby zobaczyć łzy w jej oczach, potrząsnęłam głową i zaśmiałam się, nie
dlatego, że to było zabawne, tylko dlatego, że to byłyśmy my.
„Jesteśmy do pary, prawda?” -
zapytałam.
Uśmiechnęła się do mnie i
poczułam, że zbliża się Gary.
„Pozwól mi trochę” - zażądał
Gary, Bea pozwoliła mi odejść i obróciła mnie w ramiona Gary’ego.
„Hej, tato” - powiedziałam mu
do ucha.
„Hej, mój piękny kwiatku”.
Jego słowa, słowa, które miał
na myśli, słowa, które lubiłam, słowa wypowiadane do mnie tak często, sprawiły,
że znów się zakrztusiłam i wsunęłam mu twarz w szyję. Trzymał się mocno, dopóki
nie wzięłam spokojnego oddechu, po czym puścił mnie i zwrócił nas do reszty
gangu. Kate, Keira, Bea, a nawet Theresa miały mokre oczy. Vinnie przyglądał
się swoim butom.
Joe patrzył na mnie.
Spojrzenie Gary’ego
powędrowało do Joe.
„To twój nowy facet?” -
zapytał Gary, jego głos był umyślnie przyjazny.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć,
Keira to zrobiła - „Tak, dziadku, to jest Joe. On jest bombowy”.
Gary posłał swojej wnuczce
mały uśmiech, który, jak widziałam, nie w pełni dotarł do oczu, a potem puścił
mnie i podał rękę Joe.
„Joe, jestem Gary”.
Joe wziął jego rękę i
powiedział - „Przyjemność”.
Opuścili ręce, a Gary
spojrzał na Joe od góry do dołu.
„Pam nie kłamała, jesteś
dużym facetem”.
„Tak” - zgodził się Joe i nie
powiedział nic więcej, bo to prawda, Joe był dużym facetem.
Gary odwrócił się i pociągnął
Beę do swojego boku - „Moja żona, Bea”.
Joe przyciągnął mnie do
siebie, zanurzając podbródek w Bei i mrucząc: „Bea”.
„Dostanę buziaka czy co?” -
Theresa zażądała informacji, zniecierpliwiona i weszła między nas. Potem
poderwała się i chwyciła twarz Joe, szarpiąc ją w dół do swojej, całując go w
policzek, potem w drugi policzek, a potem z powrotem, zanim pozwoliła mu odejść
i podeszła do mnie, żeby zrobić to samo. Kiedy szarpnęła moją głową, zrozumiałam,
dlaczego Joe nie protestował. Jasne, szarpała moją głową, ale czuły sposób, w
jaki to zrobiła, był przyjemny.
„Cal, synu” - Vinnie wepchnął
się do środka, mocno przytulając Joe, po czym odwrócił się do mnie i szepnął -
„Cara mia”, po czym mocno mnie
uściskał, puścił, odwrócił się do Bei i Gary’ego i zapytał - „Więc, to doniosła
okazja, rodzice poznają nowego mężczyznę swojej córki”.
„Um… Vinnie” - powiedziałam -
„to nie są moi rodzice. To rodzice Tima”.
„Tim?” - zapytał mnie Vinnie.
„Mój mąż” - oczy Vinniego
zrobiły się duże i szybko skończyłam - „zmarł niecałe dwa lata temu”.
Mógłabym przysiąc, że przez twarz
Vinniego przebiegło zrozumienie i spojrzał na Joe.
Zanim zdążyłam ocenić, co
oznaczał pełen zrozumienia wygląd Vinniego, powiedział - „Tak”, klasnął w
dłonie i dokończył grzmiącym głosem, włączając Bea i Gary’ego w swoim
oświadczeniu - „Rodzina zawsze jest rodziną i zawsze będzie, dzięki Bogu. Teraz
potrzebuję kawy. Jesteśmy w trasie od szóstej, a kawa w trasie to gówno” -
Pochylił się do Bei, która odchyliła się do tyłu, gdy powiedział - „Przepraszam
za mój język”.
Theresa klepnęła go w ramię i
warknęła - „Vinnie, dziewczyny. Nie muszą słyszeć twoich brzydkich słów”.
„W porządku, ciociu Thereso,
Joe cały czas przeklina i mówi znacznie gorsze rzeczy, takie jak słowo na k i
słowo na c” - Keira, robiąc co w jej mocy, by Vinnie i Theresa poczuli się
lepiej, wrzuciła Joe pod autobus.
Jęknęłam, ponieważ Bea, ani
Gary, nie byliby olśnieni Joe przeklinającym w obecności dziewczyn. Gary wyrzucał
od czasu do czasu to słowo na k, ale nie przy dziewczynach. Bea nigdy, a co
niedzielę chodziła do kościoła i przez trzydzieści lat uczyła w szkółce
niedzielnej. Słowo na k dla obojga nie było dobre, nigdy, przenigdy. Tim nie
wstydził się przeklinać, ale nigdy nie zrobił tego w obecności swojej mamy ani
dziewczyn, a ja nie byłam pewna, czy kiedykolwiek słyszałam, jak Tim używał
tego słowa.
Joe objął mnie ramieniem i
przyciągnął do siebie. Spojrzałam na niego i zdecydowanie wyglądał, jakby teraz
walczył ze śmiechem.
Nie widziałam, co było w tym zabawnego.
Joe spojrzał na mnie, ścisnął
moje ramię i powiedział - „Kawa, siostro”.
„Racja” - wyszeptałam, Joe
odwrócił mnie i poprowadziliśmy wszystkich do domu.
„Babciu, to jest mój nowy
pies, Mooch” - usłyszałam, jak oznajmiła Keira, a potem Mooch przywitał się.
„Jest słodki, Słonko” -
odpowiedziała cicho Bea.
Dotarliśmy do domu i, w
chwili, gdy to zrobiliśmy, Joe zmienił ojca.
„Keira, kotku, oprowadź
Theresę i Vinniego. Katy, pomóż mamie przy kawie. Tak?” - rozkazał.
„Jasne, Joe” - Kate
uśmiechnęła się do niego i pobiegła do kuchni.
„Żadnych problemów, wielki
człowieku” – stwierdziła Keira z uśmiechem. Upuściła Moocha i splotła ramiona z
Vinniem i Theresą, ciągnąc ich przez salon do holu.
Wpatrywałam się w moją
najmłodszą córkę, myśląc: Wielki
człowieku?
Potem spojrzałam na Gary’ego
i Beę, których głowy kiwały się między dziewczynami.
„Może usiądziecie?” - zasugerowałam
- „Kawa jest świeża. Joe zaparzył dzbanek niecałe dziesięć minut temu”.
Gary gapił się, a potem spojrzał
na mnie - „Byłoby dobrze, Vi”.
Bea spojrzała na Gary’ego - „Muszę
wyjąć ciasto z lodówki, Słonko”.
„Tak” - mruknął Gary - „racja”.
„Ciasto?” - zapytała Kate z
kuchni, gdzie zdejmowała kubki.
„Ja, hm... zrobiłam, hm... dla
Joe ciasto z kremem czekoladowym” - odpowiedziała nieśmiało Bea.
„Zabójczo!” - Kate wrzasnęła, a potem krzyknęła - „Keirry, babcia
zrobiła dla Joe ciasto z kremem czekoladowym!”
„Nie gadaj!” - głos Keiry
krzyczała z korytarza.
„Gadam!” - Kate odkrzyknęła.
„Fenomenalnie!” - krzyknęła Keira.
Spojrzałam na Joe i wyjaśniłam
- „Czekoladowe ciasto z kremem Bei jest naprawdę dobre”.
Usta Joe drżały, zanim
powiedział - „Zrozumiałem”.
„Pójdę po to” - mruknął Gary,
jego usta również drgnęły, co, jak miałam nadzieję, było dobrym znakiem.
Poszłam do kuchni. Joe
przeniósł się do Bei.
„Przepraszam, Bea, nie
wiedziałam, że Vinnie i Theresa przyjeżdżają. Jeśli chcesz, zabiorę ich gdzieś,
dam wam trochę czasu z Vi i dziewczynami” - zaproponował, mój żołądek roztopił
się, a Kate nachyliła się do mnie, uderzając mnie ramieniem.
„Nic mi nie jest, Joe.
Wszystko będzie dobrze, ale… hm… dziękuję” - powiedziała cicho Bea.
Joe jeszcze nie skończył -
„Mogą być głośni i mogą wtrącać się w twoje sprawy, ale jak zrobi się tego za
dużo, po prostu daj mi znak, tak?”
Martwiłam się, że to zbyt
szczere. Joe, oczywiście, był szczery, bo taki był i było też słodkie, ale nie
chciałam, żeby Bea myślała, że rozpowiadam historie o wszystkim.
Wstrzymałam oddech, a ona
spojrzała na niego, nie całkiem patrząc mu w oczy, po czym podniosła rękę.
Myślałam, że go dotknie, ale opuściła rękę i przemówiła.
„Jestem pewna, że wszystko
będzie dobrze”.
„Racja” - mruknął Joe i
Keira, Vinnie i Theresa weszli do pokoju, Keira grała przewodnika wycieczek.
„Więc to jest salon z
jadalnią i widokiem na naszą lśniącą kuchnię, którą posprzątałam” - wyrzuciła
rękę i zaczęła chodzić po pokoju, jakby była płatną modelką, prezentującą
luksusowy apartament, zanim poszła dalej - „A potem zobaczycie nasze wspaniałe
studio”.
Joe uśmiechnął się do Keiry,
zahaczył ją o klatkę piersiową, gdy przechodziła obok niego i przyciągnęła ją
plecami do siebie. Potem pochylił się i pocałował jej włosy. Puścił ją, a ona
uśmiechnęła się do niego promiennie, po czym weszła do gabinetu.
Bea patrzyła, jak to robi, a
potem jej wzrok zwrócił się na mnie. Widziałam blask łez, ale widziałam też jej
uśmiech.
Odwzajemniłam uśmiech,
myśląc, że może wszystko będzie w porządku, a potem zaczęłam zabierać się, by
zajrzeć do kawy, ale zanim zdążyłam, mój wzrok przykuła Theresa.
Wpatrywała się w Joe ze łzami
w oczach. Wydawała się zablokowana w miejscu i, nawet gdy Joe szedł do kuchni,
jej oczy pozostały przyklejone do miejsca, w którym był, kiedy całował Keirę.
„Ciociu Tereso!” - zawołała
Keira - „Przegapiasz wspaniałe studio!”
Ciało Theresy podskoczyło,
jej wzrok przesunął się szybko na mnie, po czym odwróciła wzrok, przesuwając
palcami pod oczami, zanim zwróciła się w stronę gabinetu.
„Nie mogę przegapić
bajecznego studio” - odkrzyknęła, z wymuszoną wesołością w głosie.
Vinnie spojrzał na nią, potem
na mnie, a potem na Joe. Kiedy Theresa zbliżyła się, przyciągnął ją do siebie.
Keira przechadzała się po gabinecie,
zwracając ich uwagę na - „najwyższej klasy, najnowocześniejszy system
komputerowy, który niedawno zainstalował pan Joe Callahan” - (jej słowa). Kiedy
Keira przemówiła, Theresa położyła głowę na ramieniu Vinniego i poczułam, jak
łzy drapią mnie w gardło.
Mój wzrok przeniósł się na
Beę, która uważnie przyglądała się tym wydarzeniom z zamyśloną miną.
Joe zbliżył się do mnie i
wyszeptał - „Pierwszy szok, kochanie, przyzwyczają się do tego i wszystko
będzie dobrze”.
Spojrzałam na niego i skinęłam
głową. Dotknął ustami moich. Gary wszedł z ciastem.
„A teraz fenomenalny buduar
Joe i mamy!” - oznajmiła Keira.
„Kurwa” - szepnęłam.
Joe uśmiechnął się.
Theresa, Vinnie, Bea i Gary
spojrzeli na mnie i Joe.
Joe milczał.
Oparłam się pokusie, by go
kopnąć i ogłosiłam - „Um… przy okazji, Joe wprowadził się w zeszłym tygodniu”.
Kate pojawiła się obok mnie i
Joe i nie zwykle bardzo publicznie oświadczyła, z dramaturgią, z której byłaby
dumna Keira - „Tak, i dzięki Bogu, że to zrobił, skoro mój były chłopak, Dane, Palant, był palantem, a Joe był właśnie tutaj,
zabrał mnie na przejażdżkę swoim samochodem Bullitt”
- Spojrzała na Beę i wyjaśniła, jakby wiedziała wszystko o historii Forda
Mustanga (a mogła wiedzieć, bo kto wie, o czym rozmawiała z Joe, kiedy mnie nie
było) - „To jest Mustang GT z 1968 roku, babciu” - potem zwróciła się do
wszystkich – „i Joe powiedział mi, że my, dziewczęta z Winters, jesteśmy
najlepszymi kobietami, jakie kiedykolwiek spotkał, i jeśli Dane nie rozumie
tego, to straci swoją szansę, ponieważ nie powinnam znosić niczego mniej niż
mój mężczyzna dający mi cały świat” -
To było w porządku, dopóki nie skończyła - „I powiedział, że jeśli Dane kiedykolwiek
mnie skrzywdzi, skręci mu kark!”
„O cholera” - wymamrotałam,
ale zanim zdążyłam interweniować, Keira wbiegła do salonu i kontynuowała
opowiadanie.
„Tak, a kiedy nasza podła,
paskudna, głośna sąsiadka wypaliła na podwórku mamy brzydkie słowo, Joe i ja
naprawiliśmy to, a Joe powiedział, że jestem najlepszym asystentem, jakiego
kiedykolwiek miał, i nauczy mnie bezpieczeństwa, abym mogła instalować systemy
tak jak on dla ludzi takich jak Nicole Bolton i Jarrod Francis”.
Kate spojrzała na Joe i
odetchnęła - „Zainstalowałeś systemy Nicole Bolton i Jarroda Francisa?”
„Nie Boltona, kotku, ale
Francisa, tak” - powiedział jej Joe.
„Łał! Czy jest tak gorący jak
w filmach?” - zapytała Kate.
Joe uśmiechnął się - „Nie
mogę tego stwierdzić, Katy”.
Kate odwzajemniła uśmiech i
zasugerowała - „Może następnym razem, gdybyś wykonywał dla niego pracę, mógłbyś
mnie zabrać ze sobą, a ja dam ci znać”.
Joe potrząsnął głową, wciąż
się uśmiechając, po czym zmienił temat.
„Nazwałaś Dane’a swoim byłym”.
Uśmiech Kate zbladł i powiedziała
- „Tak”.
„Podjęłaś tę decyzję?” - Joe
zapytał, jakby on i Kate nie mieli sześcioosobowej publiczności.
„Tak, wczoraj wieczorem” -
odpowiedziała Kate, również nie przejmując się sześcioosobową publicznością.
„Powiedziałaś mu?” - zapytał
Joe.
„Wysłałam mu SMS-a” -
odpowiedziała Kate.
„Odpisał?” - Joe kontynuował.
„Wyłączyłam telefon” -
powiedziała Kate.
Joe owinął rękę wokół jej
szyi i stwierdził z dumą - „Dobrze zagrane, kotku”.
„Nie mogę się doczekać, aż
dostanę chłopaka” - westchnęła marzycielsko Keira i usłyszałam śmiech Bei.
To mnie zaskoczyło i mój
wzrok powędrował do Bei, aby zobaczyć, że patrzyła na Keirę.
„Nie dorastaj zbyt szybko,
Słonko” - powiedziała cicho Bea - „To nie jest tak zabawne, jak się wydaje”.
„Dane jest gorący, Joe jest
gorętszy. Chcę być jak mama i Kate, chwytając najlepszych na lasso i owijając ich
sobie wokół palca” - odparła naiwnie Keira.
„Niech ktoś mnie zabije” -
mruknęłam, a Joe wybuchnął śmiechem, opuścił rękę z szyi Kate, odwrócił się do
mnie i owinął ją wokół mojej. Potem przyciągnął mnie do siebie na szybki
pocałunek.
Potem zwrócił się do Keiry - „Dokończ
wycieczkę, Keirry” - Jego oczy powędrowały do Kate - „Przynieś ciasto od
swojego dziadka” - Potem odwrócił się do dzbanka i chwycił za rączkę.
Następne dziesięć minut
spędziliśmy z Keirą kończącą trasę, Kate angażującą się w niemożliwe zadanie
znalezienia miejsca w naszej lodówce na ciasto, Joe i ja rozdającymi kawę, mną
krojącą ciasto kawowe, kładącą je na talerzu i stawiającą na stoliku kawowym, a
potem wszyscy rozsiedliśmy się w salonie.
Vinnie i Theresa siedzieli na
kanapie, Gary z nimi. Bea usiadła w fotelu. Dziewczyny usiadły na podłodze. Joe
usiadł na drugim fotelu, a ja przysiadłam na podłokietniku.
Wszyscy wpatrywali się w
siebie i popijali kawę.
Vinnie zjadł dwa kawałki
ciasta kawowego, zanim powiedziałam - „Bea, dziewczyny muszą pojechać po
przybory szkolne. Czekałyśmy, aż tu przyjedziesz, bo pomyślałyśmy, że chciałabyś
z nami pojechać”.
„Tak, potrzebujemy zeszytów,
długopisów, linijek i tak dalej. Zawsze chodziłaś z nami po przybory szkolne” -
przypomniała jej Keira, a Bea uśmiechnęła się do wnuczki.
„To by było w porządku” -
Potem wzięła wyraźny oddech, jej uśmiech stał się nieśmiały i spojrzała na
Teresę - „Thereso, czy mogłabyś… chcieć pojechać z nami?”
Theresa rozpromieniła się - „Z
przyjemnością”.
„Dobrze” - stwierdził Vinnie
- „To daje Calowi, Garowi i mnie szansę na męskie sprawy”.
Przygryzłam górną wargę,
zastanawiając się, jak Gary przyjąłby przydomek „Gar”, nie wspominając już o
tym, że został wciągnięty w „męskie sprawy” z dwoma mężczyznami, których nie
znał, kiedy przyjechał zobaczyć się z dziewczynami i ze mną.
„Jak co?” - zapytała Kate.
„Wszystko, co nie obejmuje
zakupów” - odpowiedział Vinnie, a Kate zachichotała.
„Możecie opiekować się
Mooch’em” - zasugerowała Keira, Mooch na jej kolanach wiercił się, żeby wyjść,
żeby coś zniszczyć - „On nie lubi zbytnio przebywać w swojej skrzynce”.
„Co to za pies?” - spytał
Gary swoją wnuczkę.
„American Husky” - odpowiedziała
Keira, a oczy Gary’ego skierowały się na mnie, a potem wróciły do Keiry.
„Co jeszcze?” - zapytał Gary,
a Keira przechyliła głowę na bok.
„Co jeszcze?”
„Tak, ma w sobie coś jeszcze?”
„Nie, czystej krwi” - odparła
z dumą Keira, a Gary spojrzał na mnie.
„To szczęście, Vi, znaleźć
szczeniaka czystej krwi w schronisku” - skomentował, wiedząc, że nie miałam
pieniędzy, aby kupić psa z rodowodem.
„Nie zdobyliśmy go w
schronisku. Pies koleżanki Keiry miał miot. Zakochała się w nich, więc Joe go
dla niej kupił” - wypaliłam, nie myśląc, będąc od rana zbyt przerażona, by zważać
na moje słowa.
„Co?” - spytały zgodnie Kate
i Keira.
„Cholera” - mruknął Joe, gdy
moje ciało napięło się i spojrzałam na moje dziewczyny.
„Um…” - zaczęłam.
„Joe go kupił?” - zapytała Keira, a wyraz jej twarzy był wyrazem,
jakiego nigdy wcześniej nie widziałam u mojej córki. Miała wiele wyrazów
twarzy. Jej twarz zawsze mówiła wiele, czego większość zwykle biegle odczytywałam.
Tym nie mogłam.
„Um…” - powtórzyłam, próbując
odczytać wyraz jej twarzy, a Keira spojrzała na Joe.
„Kupiłeś go?” - wyszeptała.
„Vi” - wymamrotał Joe,
najwyraźniej nie chcąc w to wtedy wnikać.
Podjęłam decyzję w ułamku
sekundy i to była ta sama decyzja, którą prawie zawsze podejmowałam z moimi
dziewczynami. Pełna szczerość.
„Ja, Słonko… nie miałam
pieniędzy. Wiedziałam, że bardzo go pragniesz, ale nie było mnie na niego stać.
Powiedziałam Joe, a on pomyślał, że powinnaś mieć szczeniaka, więc dał mi
pieniądze, żebyś mogła dostać Moocha” - przyznałam, żałując, że to rozgrywa się
tam, w salonie z rodziną Tima i rodziną Joe. W rzeczywistości żałując, że w
ogóle się to nie rozgrywa.
Keira i Kate wpatrywały się w
Joe.
Nagle Keira zerwała się, a ja
podskoczyłam na jej ruch, po czym zamarłam, zastanawiając się, co zamierza
zrobić.
Mooch zaskomlał i uciekł, a
ja w oszołomionym milczeniu obserwowałam, jak Keira rzuca się całym ciałem na
Joe. Skończyła z kolanami na podłodze, ciałem między jego nogami, torsem na
kolanach Joe, twarzą na jego klatce piersiowej, ramionami owiniętymi wokół
niego i zanim zdążyłam otworzyć usta, a nawet się poruszyć, wybuchła płaczem.
„Wiedziałam, że zawsze się o nas troszczyłeś” - zawołała w jego
pierś - „Wiedziałam!”
Ten guzek znów zatkał mi w
gardło, ale tym razem był tak duży, że mnie dusił.
Dłoń Joe opadła na włosy
Keiry i pochylił się do przodu.
„Kochanie, hej” - wyszeptał.
„Wiedziałam!” - łkała w jego brzuch.
Wiedziałam, że nie chodziło o
Joe i psa. Chodziło o moją słodką, szaloną, silną, piękną córkę, która straciła
swojego tatę i wujka, żyła w świecie, który był niepewny, bała się tego świata
i potrzebowała czegoś, czego można by się trzymać. Były silne przez długi czas,
obie moje dziewczyny były. I byłam z nich dumna. Ale nawet najsilniejsza osoba
na świecie potrzebowała czegoś, czego mogłaby się trzymać.
A mężczyzna, który kupił ci
psa, którego zawsze chciałaś, był idealnym wyborem.
Co więcej, nagły związek
moich córek z ciocią Teresą i wujkiem Vinnie nie był dziwny. Chwytały się
każdej rodziny, jaką mogły zdobyć, podczas gdy ich własna wciąż się usuwała. To
było po prostu szczęście, że Joe dostarczył tak doskonałe dodatki.
Kiedy Keira wciąż szlochała w
pierś Joe, mrugnęłam, by odgonić łzy, gdy Joe przekręcił się i podał mi swój
kubek z kawą, po czym włożył ręce w jej doły i wciągnął ją na swoje kolana.
„Keirry, Słonko, co to jest?”
- Joe szepnął jej do ucha, kiedy trzymał ją w ramionach, a ona zakopała się bardziej.
On też wiedział, że nie chodzi o psa.
Wyszarpnęła mu głowę z szyi,
spojrzała na niego i zażądała ostrym tonem - „Nigdy nie odchodź, Joe”.
Na słowa córki poczułam, że
mój oddech tak mnie dusi, że też go usłyszałam, a ten dźwięk dławienia nie
pochodził tylko ode mnie.
„Nigdzie się nie wybieram, Słonko”
- odpowiedział łagodnie Joe.
„Obiecaj!”
Czknęłam, starając się
przełknąć łzy i usłyszałam cichy jęk Kate, usiłującej zrobić to samo.
„Obiecuję” - powiedział Joe
równie zaciekłym tonem, po czym położył rękę pod jej kolanami i wyprostował się
z krzesła, trzymając Keirę przy piersi.
Ja też się wyprostowałam,
mrucząc - „Joe”.
„Mam to, siostro”.
„Joe…”
„Mam to” - powtórzył Joe i
wyszedł z pokoju korytarzem.
Stałam tam, wpatrując się w
korytarz. Potem odwróciłam się i spojrzałam na naszą grupę, widząc, jak Bea i
Theresa płaczą. Gary i Vinnie patrzyli na swoje kolana. Vinnie obejmował Teresę
ramieniem.
„Przepraszam” – szepnęłam
zduszonym głosem.
Ramię Kate owinęło się wokół
mojej nogi i mocno przycisnęła.
Bea wstała i podeszła do
mnie. Wyjąwszy kubki z moich rąk, powiedziała łagodnie - „Nie ma za co
przepraszać, Violet” - wskazała na fotel - „Usiądź Słonko”.
Nie usiadłam. Zamiast tego
schyliłam się i podciągnęłam Kate na nogi.
Potem powiedziałam wszystkim
- „Proszę, przepraszam, potrzebujemy chwilki”.
„Wszystko, czego
potrzebujesz” - odpowiedziała natychmiast Bea.
Kiwnęłam głową, objęłam Kate
w pasie i poprowadziłam ją korytarzem do pokoju Keiry. Joe leżał w łóżku z
wciąż płaczącą Keirą wetkniętą w jego bok. Jego oczy skierowały się na nas, gdy
weszłyśmy do pokoju. Bez wahania wszystkie wczołgałyśmy się do podwójnego łóżka
Keiry i skuliłyśmy się na Joe.
Znacznie później zastanawiałam
się, dlaczego moje dziewczyny i ja to zrobiłyśmy i dlaczego wydawało mi się to
takie wygodne. Może dla mnie, dla moich dziewczyn, nie.
A kiedy myślałam o tym
później, doszłam do wniosku, że to przyszło ot tak po prostu, naturalnie, bo to
byliśmy my i to był Joe.
Innymi słowy, nowi my.
Więc kiedy sytuacja stała się
emocjonalna, co innego miałybyśmy zrobić?
Po pewnym czasie, kiedy
dziewczyny z Winters zebrały swoje gówno, zdjęłam policzek z ramienia Joe i
spojrzałam na jego twarz.
„To nie poszło zgodnie z
planem” - powiedziałam mu.
„Jak daleko widzę, siostro,
nie mogło być lepiej” - odpowiedział Joe.
Spojrzałam na niego i
zobaczyłam, że wierzy w to, co mówi, a jego wiara sprawiła, że się do niego uśmiechnęłam.
Mimo to mój uśmiech był drżący.
Kiedy Joe pochylił się do
mnie, jego pocałunek był stanowczy.
Kiedy Joe skończył mnie
całować, a ja czułam się o wiele mniej roztrzęsiona, głowa Keiry podniosła się
z drugiego ramienia Joe i spojrzała na niego.
„Przepraszam, że zachowałam
się jak mięczak” - wyszeptała, jej oczy nie do końca łapały jego, jej głos
drżał i zdałam sobie sprawę, że martwi się, że go zawiodła, a mój żołądek
podskoczył.
Ramię Joe oderwało się ode
mnie i odwrócił się do Keiry.
Kate (która była schowana
przede mną) i ja staliśmy na łokciach. Patrzyliśmy, jak Joe przykłada dłoń do
szczęki Keiry, by skierować jej twarz bardziej w swoją stronę.
„Nigdy nie zakopuj niczego
głęboko, kochanie” - mruknął - „Trzeba dwa razy więcej odwagi, by być tym, kim
jesteś, mówić, co myślisz, czuć to, co czujesz i pokazywać to, niż żeby to
pogrzebać. To gówno, którego się trzymasz, zniszczy cię. Masz bezpieczne
miejsce, w którym możesz się go pozbyć, i robisz, a potem pozbywasz się go tak,
jak właśnie to zrobiłaś. Tak?”
„Tak” - wyszeptała Keira z
drżącym uśmiechem na ustach.
Patrzyłam na Joe myśląc, że
może był Supermanem.
Rozległ się dźwięk
odchrząknięcia i spojrzeliśmy na drzwi, aby zobaczyć stojącego w nich Gary’ego.
„Um… przepraszam, że
przerywam, Joe, Vi, ale… przy drzwiach stoi młody mężczyzna. Mówi, że ma na
imię Dane. Starałem się...”
Moje ciało podskoczyło, kiedy
Kate wrzasnęła - „Tak jest!” - wyskoczyła z łóżka, przebiegła obok dziadka i
zniknęła.
Keira siedziała nieruchomo
przy Joe przez pół sekundy, po czym podążyła za siostrą z taką samą energią.
Joe nie był daleko w tyle, ale miał utrudnienie, ponieważ ciągnął mnie ze sobą.
„Myślałam, że ci powiedziałam!”
- usłyszeliśmy krzyk Kate, gdy Joe popychał nas korytarzem.
„Katy” - usłyszeliśmy Dane’a.
„Nie!” - Kate przerwała mu.
Potem zadała bardzo znajome pytanie - „Czy posortowałeś swoją głowę?”
O cholera.
To było. Dowód, że moje córki
chłonęły wszystko, co było Joe.
Udaliśmy się do salonu i
Theresa stała za Kate jak wartownik. Bea też była blisko, choć nie tak blisko
jak Theresa. Vinnie stał przy telewizorze, patrząc na scenę rozgrywającą się
przed nim. Keira siedziała na kolanach na kanapie, twarzą do drzwi. Poczułam,
jak Gary podchodzi do mnie za Joe i mną, ale w chwili, gdy weszliśmy do pokoju,
Dane skierowały się do Joe, a jego twarz zbladła.
Myślałam, że było wiele
dobrych powodów, aby mieć Joe w pobliżu, ale w tym momencie jego strach przed
Bogiem, który wzbudzał w maluczkich chłopcach-mężczyznach (niezależnie od tego,
jak uroczych byli), którzy skrzywdzili moją córkę, znajdował się na szczycie
mojej listy.
Skrzyżowałam ręce na piersi i
patrzyłam na Dane’a, gdy przełykał, a jego jabłko Adama podskoczyło. Wtedy Dane
zebrał się na odwagę i wystąpił naprzód.
„Panie Callahan” - jego oczy
spoczęły na mnie - „Pani Winters, muszę porozmawiać z Katy”.
„Jak musisz porozmawiać z
Kate, dlaczego rozmawiasz z nami?” - zapytał Joe, a ja spojrzałam na niego i
zobaczyłam jego ramiona skrzyżowane na piersi w nowej, złowrogiej,
przerażającej pozie. Ta była pozą zarówno mężczyzny alfa, jak i mężczyzny domu
łamane przez ojca, z którym nie zadzierałeś.
„Uh…” - wymamrotał Dane,
oszołomiony złowrogą, przerażającą pozą Joe.
„Twoja dziewczyna stoi tuż
przed tobą, dzieciaku” - zapytał Joe, gdy Dane wydawał się zamrożony w miejscu,
a to trwało chwilę i podczas gdy jego publiczność obejmowała pewną liczbę osób,
wszystkie na niego patrzyły - „Przyszedłeś, aby zrobić ruch, zrób to”.
Dane ponownie przełknął
ślinę, skinął głową i spojrzał na Kate - „Możemy porozmawiać?”
„Chcę usłyszeć tylko jedno” –
odpowiedziała Kate, a ja byłam dumna z mojej dziewczyny, która trzymała się swojego
i nie pozwalała, aby jakiś chłopak-mężczyzna (niezależnie od tego, jak słodki
był) traktował ją jak śmiecia.
„Czy mogę to powiedzieć na
tylnym tarasie?” - zapytał Dane.
Kate spojrzała przez ramię na
Joe, a Joe skinął na nią brodą.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że
straciłam trochę obie moje córki. Zabrały mi to i dały Joe.
Inne kobiety mogłyby być o to
zazdrosne lub zaniepokojone.
Ja nie byłam.
Joe dał nam wszystko. To był
tylko nasz sposób na oddanie. Niewielu mężczyzn doceniłoby prezenty, jakie
dawały mu Keira i Kate i robiły to tak swobodnie, ale sądziłam, że Joe doceniał.
„Tylny taras” - zgodziła się
Kate i odwróciła, prowadząc zarumienionego Dane’a przez salon, gabinet i na tyły
przez rozsuwane szklane drzwi.
„To Dane” - oznajmiła niepotrzebnie
Keira w pokoju, gdy przesuwane drzwi się zamknęły - „Jest chłopakiem Kate i
jest w niełasce”.
Vinnie zachichotał w kierunku
Gary’ego, który zaciskał usta.
„Potrzebuję więcej kawy” -
oświadczyła Theresa - „Bea, potrzebujesz więcej kawy?”
„Tak, tak, chyba tak” -
powiedziała cicho Bea.
„Zrobię kolejny dzbanek” -
zaproponowałam.
„Nie, cara mia, usiądź, zrelaksuj się lub jeszcze lepiej znajdź miejsce
do podsłuchiwania” - Oczy Theresy powędrowały na tylny taras - „Ja to zrobię”.
„Pomogę” - Bea przeszła z
Theresą do kuchni.
„Mogę robić, w porządku. Nie
podsłuchuję dziewczyn” - powiedziałam im, a Theresa i Bea zatrzymały się i
odwróciły do mnie.
„Nie podsłuchujesz?” -
zapytała Theresa przerażonym głosem.
„Ufam moim dziewczynkom” -
powiedziałam ostrożnie, nie chcąc obrażać jej, dając do zrozumienia, że nie robiła
tego samego ze swoimi dziećmi.
„No cóż” - Theresa wyciągnęła
rękę - „myślę, że to rozumiem, bo są dziewczynami iw ogóle. Moja Carmella była
aniołem, ale miałam też trzech chłopców. Trzech gorącokrwistych włoskich
chłopców z większą ilością hormonów niż mogła pomieścić aglomeracja Chicago.
Jeśli nie mieli kłopotów z dziewczynami, to walczyli z chłopcami. Zakrwawione
kostki. Staniki w ich łóżkach. Wbiłam sobie głowę”.
Bea tylko wpatrywała się we
mnie, wiedząc, że hormony nie są zarezerwowane wyłącznie dla gorącokrwistych
włoskich chłopców. Hormony działały w obie strony i nie dyskryminowały ze
względu na kulturę, po prostu szerzyły się wśród nastolatków jako całości.
„Wszystko będzie dobrze, Bea”
- zapewniłam ją - „Rozmawiałam z Kate, a Joe rozmawiał z Danem”.
„Tak” - wtrąciła Keira - „i
Joe przeraził Dane’a”.
Patrzyłam, jak Gary podszedł
i klepnął Joe po ramieniu - „Widziałem to” - mruknął - „Podobało mi się” -
ciągnął, patrząc na swoją żonę, a nie na Joe, a moje serce zakręciło się ze szczęścia.
Joe miał aprobatę Gary’ego, a przynajmniej zmierzał w tę stronę - „Kochanie, poważnie
przydałaby się następna filiżanka” - powiedział do Bei.
„Racja, serce” - wyszeptała
Bea i przeszła do kuchni. Theresa deptała jej po piętach.
Joe patrzył przez rozsuwane
szklane drzwi, pozornie nieświadomy wszystkiego, co się wokół niego dzieje,
myślący o tym, co działo się na tylnym tarasie. Podeszłam do niego, położyłam
ręce na jego klatce piersiowej i przycisnęłam go do fotela. Opierał się, ale
niewiele, zwłaszcza kiedy wspięłam się na jego kolana, kiedy już go usiadł.
Może siedzenie na jego kolanach to było trochę za dużo, ale pomyślałam, że,
skoro mieliśmy już różne dramaty, najlepszym wyjściem było po prostu być sobą.
Jeśli Bei i Gary’emu by się to nie podobało, nic na to bym nie poradziła. Z
drugiej strony, ze wszystkimi dramatami, pomyślałam, że nie będą mieli z tym
żadnego problemu.
„Nie podsłuchujemy” -
powiedziałam mu, gdy mnie objął.
„Nie musimy, siostro”.
Przechyliłam głowę na bok - „Nie
musimy?”
„Dane nie jest głupi. Zrobi
to dobrze z Kate. Jak nie, Kate nie jest głupia. Wyrzuci jego tyłek” -
przerwał, zanim skończył - „znowu”.
Zbliżyłam się do jego twarzy
i wyszeptałam - „Jesteś gotowy na co najmniej cztery lata z rzędu dramatów
nastoletniej dziewczyny?”
Twarz Joe zmieniła się w
czułą, a potem jego oczy przeniosły się na Keirę i zobaczyłam, że rozświetla je
humor.
Potem spojrzał na mnie - „Keira
jest następna, więc być może będziemy musieli porozmawiać z doktorkiem o Valium”.
„Myślisz, że będziesz
potrzebować Valium?” – zapytałam zaskoczona.
„Myślałem o tobie”.
„Nic mi nie będzie”.
„Keirry jest trochę dzika,
kochanie”.
Podeszłam bliżej - „Będzie
okej, mam ciebie do pomocy”.
Humor opuścił jego oczy i
stały się intensywne. Wstrzymałam oddech, ponieważ byłam pewna, że zamierza
mnie pocałować i zrobić to mocno. Byłam tego pewna, bo wcześniej tak wyglądał,
kiedy mnie całował i robił to mocno.
Aby powstrzymać Joe’go przed
całowaniem mnie mocno na oczach Gary’ego i Bei (i Theresy), z czymś, z czym
pomyślałam, że mogliby mieć problem (szczególnie ze sposobem, w jaki Joe to robił),
kontynuowałam - „I możesz nielicho nastraszyć każdego chłopca, który miałby
pomysły”.
Joe uśmiechnął się do mnie, kiedy
usłyszeliśmy pytanie Gary’ego - „Co do
diabła?”
Spojrzałam w jego kierunku.
Przesunął się, by stanąć z tyłu kanapy obok Keiry, ale wyglądał przez okno.
„Dziadek!” - Keira krzyknęła
i zeskoczyła z kanapy, gdy patrzyłam przez okno na mojego ojca idącego przed
domem.
„O mój Boże” - wyszeptałam, zesztywniałam
w szoku, mając nadzieję, że mojej matki nie ma z nim i zastanawiając się, co
będzie dalej. Spadające niebo? Ziemia zatrzyma się nieruchomo? Być może meteor
zderzy się z Oceanem Atlantyckim, a fala pływowa zmyłaby do morza połowę
kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.
„Co do cholery?” - Joe
mruknął zwięźle, ale jego ciało nie było twarde. Nie myślał o meteorach. Jego
myśli były czymś zupełnie innym.
Zerwał się, wciąż otaczając
mnie ramionami, zabierając mnie ze sobą.
Postawił mnie na nogach, puścił
i podszedł do drzwi.
Kiedy tam dotarł, ja deptałam
mu po piętach, Keira otworzyła go i mocno przytuliła mojego ojca.
„To jest zjazd rodzinny!” - płakała z podniecenia, a potem zapytała - „Przywiozłeś
ze sobą Mel?” - i spojrzała poza mojego ojca za drzwi. Zauważyłam, że nie
zapytała, czy tata przyprowadził moją mamę, ale zamiast tego zapytała o Mel.
Moje dziewczyny nie były wielkimi fankami mojej mamy. Oczywiście nikt nie był,
ponieważ moja mama była suką. Ale Madeline Riley była zimną, twardą, dezaprobującą
matką, a jako babcia była nie mniej żadnej z tych rzeczy, nawet jeśli nie była
w pobliżu zbyt często.
Joe podszedł, by stanąć za
Keirą, a gdy tylko puściła mojego ojca, jego ramię zacisnęło się wokół jej
klatki piersiowej i cofnął się, zabierając ze sobą Keirę i nie puszczając. Jego
oczy były utkwione w moim tacie i wcale nie było w nich powitania.
Przesunęłam się, by stanąć
obok nich - „Tato, co tu robisz?”
Tata patrzył na Joe, a potem
jego oczy zwróciły się na mnie i poniewczasie zauważyłam, że coś z nim było nie
tak, naprawdę nie był w porządku. Nie
wydawał się rozumieć, że Joe patrzył bez powitania, a prawie nikt, oprócz osoby
niewidomej, nie mógł zignorować niechęci w spojrzeniu Joe.
Dlatego przygotowałam się.
„Zostawiłem mamę” - oznajmił
wprost tata.
„Co?” - wyszeptałam.
„Kurwa” - mruknął Joe.
„Co!” - krzyknęła Keira.
Tata szarpnął ręką wzburzone
włosy, potrząsając głową z boku na bok, nawet nie zdając sobie sprawy, że ma
dalszą publiczność niż tylko Keira (która nie powinna tego słuchać), Joe (którego
nawet nie znał) i mnie (która nie chciała tego słuchać).
„Ja… nie mogę tego dłużej
znieść, Vi. Ona… z Samem… i kiedy Tim…” - jego oczy skierowały się na Joe, a
potem wróciły do mnie, a ja patrzyłam, jak jego twarz się rozpada, a on szepnął
- „Jezu, kochanie, straciłem syna” - Potem jego dłonie zakryły twarz i
rozpłynął się w łkaniu drżącymi ramionami. Z sercem z powrotem w gardle, które
groziło mi udławieniem, ruszyłam do przodu i owinęłam ramiona wokół ojca.
„Tato” - szepnęłam.
„Straciłem go, straciłem
Sama” - jęknął tata w swoje dłonie, nie odrywając ich od twarzy - „I przez nią
nie miałem ciebie, nie miałem dziewczyn, mojego chłopaka nie było i nic nie
miałem.” - Podniósł głowę i jego załzawione oczy wpadły na mnie - „Wy dzieci,
oboje, mieszkając z tą kobietą, byliście moim światłem w ciemności. Tak jak
była, kiedy ty… z Timem…” - oddech uwiązł mu w piersi - „Wtedy odeszłaś, a mój
świat przygasł, ale wciąż miałem Sama. Teraz nie mam Sama, a ty przychodzisz na
pogrzeb i nawet na mnie nie patrzysz, a moje wnuki są prawie dorosłe, a ja ledwo je znam!”
Skończył krzykiem i wyrwał mi
się z ramion.
„Tato” - mruknęłam, próbując
ponownie się zbliżyć, ale zrobił dwa gniewne kroki do domu i odwrócił się
gwałtownie do mnie - „Dziś rano dowiedziała się o pieniądzach, o tych, które
dałem Samowi, żeby ci dał i wpadła w szał”
- wrzasnął tata – „Sam nie żyje niecały miesiąc, a ona dowiaduje się, że dałem
tobie i dziewczynom coś małego, a ona zachowywała się tak, jakbym sprzedał
tajemnice państwowe!”
„Tato” - położyłam dłoń na
jego ramieniu, ale on zlekceważył to i wszedł dalej do domu, a potem zaczął
chodzić.
„Kto tak robi?” - krzyknął -
„Jej syn nie żyje, a ona co? Co jest dla niej ważne? Jak oczywiste może być to,
że podjęłaś właściwą decyzję w złym czasie? Tim był dobrym dzieckiem, stał się
dobrym mężczyzną. Zaopiekował się wami, dziewczyny. Ile dowodów potrzebowała,
że się myliła, a ty miałaś rację? Jak trudno jest przyznać, że się myliła,
kiedy to, co leży na wadze, to coś, co kochasz? O ileż więcej dowodów potrzebuje
na to, że życie jest cholernie krótkie, żeby być taką śmieszną, wrzeszczącą suką!”
„Pete” - powiedział Joe,
zbliżając się do mnie, ale tata przestał chodzić i spojrzał na niego.
„A ty! Kim jesteś?” - Tata ryknął, wyrzucając rękę
w kierunku Joe.
Usłyszałam, jak otwierają się
przesuwane szklane drzwi, ale nie mogłam oderwać oczu od tego, co działo się
przede mną.
Keira zagrzebała się w boku
Joe, gdy odpowiedziała - „Dziadku, to Joe”.
„Wiem, że to Joe, kochanie” -
tata wrzasnął na Keirę, a na gniewne słowa mojego ojca skierowane do niej,
Keira zakopała się bliżej Joe, a kiedy to zrobiła, obserwowałam z niemałym
niepokojem, jak twarz Joe stężała tak, że wyglądała na wyrzeźbioną kamień, ale
tata był cały we łzach i mówił dalej - „Moja córka ma w swoim życiu nowego
mężczyznę i wszystko, co wiem, to to, że jest Joe” - Tata spojrzał na Joe i zażądał informacji - „Skąd
pochodzisz? Co robisz? Jak ją poznałeś? Czy możesz utrzymać moją córkę? Czy
możesz się nią zająć? Chronić ją? Chronić moje wnuki? Jedyne, jakie kiedykolwiek będę mieć!” - krzyczał,
kiedy skończył, a Kate weszła z zewnątrz ominęła go i przycisnęła się do mojego
boku, kiedy to robił.
Objęłam córkę ramieniem i
otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale Joe odezwał się przede mną.
„Doceniam, że to dla ciebie
intensywny czas, Pete, ale nie wchodzisz do tego domu i nie krzyczysz, nie przy
dziewczynach i zdecydowanie nie na
dziewczyny. Nie w intensywnym czasie, nie… pieprzone…
nigdy” - Joe wciąż miał Keirę przy
boku, obejmował ją ramieniem i trzymał ją blisko, ale pochylał się groźnie w
kierunku mojego ojca - „Musisz gdzieś iść i wziąć się w garść i musisz to
zrobić teraz albo stwierdzisz, że nie jesteś w tym domu. Czy mnie rozumiesz?”
Tata wpatrywał się w Joe,
poniewczasie zdając sobie sprawę, że powinien był zwrócić baczniejszą uwagę,
więc otworzyłam usta, żeby znowu coś powiedzieć, ale odezwał się Vinnie.
„Pete?” - zapytał z ręką na
plecach mojego ojca - „Jestem Vinnie, wujek Cala. Chodźmy na spacer”.
Tata spojrzał na Vinniego z
zakłopotaniem, gdy ten pchnął go w stronę drzwi, tata się opierał (ale słabo),
a Kate i ja przesunęłyśmy się na bok, żeby ich przepuścić.
„Kim jest Cal?” - spytał
tata, rozglądając się dookoła, jego twarz straciła złość, był teraz pełen
zakłopotania z niewielką domieszką zagubienia.
„Wyjaśnię to na spacerze” -
mruknął Vinnie, otworzył frontowe drzwi i wepchnął przez nie ojca, zanim zdążył
wydać kolejny dźwięk, po czym zamknął drzwi, a ja patrzyłam, jak na wpół
popycha, na wpół prowadzi tatę po chodniku.
Spojrzałam na Joe, który
wciąż trzymał Keirę przy swoim boku.
„Czy możemy teraz zadzwonić
do doktora?” - zapytałam wtedy, aby poprawić nastrój, zaczęłam żartować -
„Mógłbym użyć tego Valium i może szota tequili”.
Oczy Joe przyskoczyły do
moich. Zauważyłam, że nie wyglądał na rozbawionego, Kate zachichotała nerwowo,
a oczy Joe przeniosły się na nią.
„Posortowane gówno Dane’a?” -
zapytał niemal warcząc.
Kate nawet się nie wzdrygnęła,
zanim odpowiedziała cicho - „Spalił jej numer telefonu”.
„Wie, że jak znowu robi to
gówno, skręcę mu kark?” - Joe kontynuował.
„Joe!” Warknąłem i tym razem
Keira zachichotała, wcale nie nerwowo.
„Trochę do tego nawiązałam” -
odpowiedziała Kate z uśmiechem.
Teraz mnie to nie bawiło.
„Joe, nie powiem tego
ponownie. Przestań grozić, że skręcisz Dane’owi kark!” - znowu warknęłam.
Joe spojrzał na mnie - „W
porządku, siostro, jak następnym razem będzie zachowywał się jak osioł, zagrożę,
że urwę mu głowę”.
„Joe!” - krzyknęłam ze
złością.
Joe zignorował mnie i spojrzał
na Kate - „Gdzie on jest?”
„Wyszedł. Poprosiłam go, żeby
poszedł do domu, żebyśmy mogli rozegrać nasz rodzinny dramat i nie dowiedział
się, że wszyscy jesteśmy szaleni, zmienił zdanie i zechciał ze mną zerwać” -
odpowiedziała Kate.
Ramię Joe zwinęło Keirę w jeszcze
bliższym uścisku z boku.
„Myślę, dziewczyno, on już to
rozumie”.
„Tak, to szydło wyszło z
worka” - zgodziła się Keira, jej ramię zacisnęło się wokół Joe, by go
przytrzymać, a Kate się roześmiała.
Ale ja się nie śmiałam.
Byli tam Bea, Gary, Theresa i
Vinnie, podobnie jak mój ojciec, który w końcu opuścił matkę, ale to wciąż był
szok. Mój ojciec też krzyczał na Joe i
Keirę. Przed tą emocjonalną sceną mieliśmy inną emocjonalną scenę, która
wymagała przerwy, w czasie której wszystkie przytuliłyśmy się do łóżka z Joe,
co było, szczerze mówiąc, dziwną rzeczą, bez względu na to, jak naturalne było
to uczucie. Moja najstarsza córka korzystała z porad dotyczących związku od
mojego chłopaka, który nie był zbyt dobry w związkach, a przynajmniej zajęło mu
trochę czasu, zanim się pogodził z naszym. I obie moje córki zachowywały się
tak, jakby mój chłopak mieszkał z nami nie od jednego tygodnia, ale przez
ostatni rok.
„Muszę iść do sklepu
monopolowego” - oznajmiłam.
„Siostro…” - zaczął mówić
Joe, jego usta wykrzywiły się w uśmiechu.
„Nie, mamy wino i piwo, ale
nie mamy tequili. Potrzebuję tequili”.
„Vi, kochanie, jeszcze nie ma
południa” - powiedział Joe.
„Potrzebuję tequili”.
„Zrelaksuj się”.
„Potrzebuję tequili”.
„Kochanie, zrelaksuj się”.
„Potrzebuję tequili!”
Dłoń Joe wystrzeliła, złapał
mnie za szyję i upadłam twarzą do przodu na jego klatkę piersiową. Skoro obejmowałam
Kate, ona poszła ze mną, więc skończyliśmy na czteroosobowym przytulaniu.
Wyciągnęłam twarz z klatki
piersiowej Joe i spojrzałam na niego.
„Tequila” - mruknęłam i
usłyszałam chichot Keiry i Kate.
„Kochanie…” - Joe mruknął w
odpowiedzi i dotknął ustami moich, zanim skończył - „zrelaksuj się”.
Już miałam wyjaśnić, znowu,
że to, że mi mówił, żebym się odprężyła, nie oznaczał, że to zrobię, kiedy
poczułam czyjąś obecność i odwróciłam głowę, żeby zobaczyć, szokująco, że Bea
podeszła blisko.
„Vi, kochanie, później zrobię
moją sangrię. Możemy ją mieć do kolacji. Jak to brzmi?” - spytała Bea.
Sangria Bei była genialna. O
wiele lepsza niż jej ciasto czekoladowe.
A Bea zbliżająca się do
naszej grupki, chociaż nadal wyglądała na nieśmiałą, to jednak była blisko,
była najlepsza.
„Pójdziemy do sklepu
spożywczego, kiedy kupimy przybory szkolne” – powiedziałam do Bei.
„Idealnie” - odpowiedziała
cicho Bea, po czym uśmiechnęła się do mnie.
Potem obserwowałam, jak
uśmiechała się do Joe.
Wtedy się odprężyłam.
*****
Dziękuję
OdpowiedzUsuń❤️
OdpowiedzUsuńcudowny zjazd rodzinny :) oby częściej takie rozdziały :)
OdpowiedzUsuńkurde kiedy wreszcie Joe się oświadczy.
CZekam na kolejny rozdział
❤
OdpowiedzUsuń