Rozdział 2
Głód (cz.2)
*****
„Cholera, Vi, przepraszam,
dostałem wezwanie” - powiedział Colt po tym, jak zamknął telefon i wsunął go do
tylnej kieszeni dżinsów. Siedział na stołku barowym obok mnie w J&J’s
Saloon.
Spojrzałam na mój prawie dopity
sok żurawinowy z wódką. To był mój trzeci; Morrie właśnie robił mi czwarty.
Przez jakiś czas nie ruszałam się ze stołka, więc nie znałam stopnia mojego upojenia,
ale doszłam do wniosku, że skoro nie pijałam dużo, zbliżałam się do całkiem nawalenia.
„W porządku” - powiedziałam
Coltowi, który był moim wyznaczonym kierowcą, skoro przyjechałam do baru z nim
i Feb po tym, jak przyłapała mnie na odbieraniu poczty ze skrzynki pocztowej po
powrocie z pracy do domu. Krzyknęliśmy do siebie na powitanie, a potem
zaproponowała, żebym poszła z nią i Coltem wieczorem do J&J.
Powiedziałam tak, ponieważ
był piątek, a w piątki normalni ludzie wychodzili na drinka, spotykali się,
odpoczywali.
Powiedziałam też tak, bo Kate
była z Danem i poprosiła o przedłużenie godziny policyjnej, ponieważ była
impreza, w której po prostu musiała
uczestniczyć. Wszystkie inne dzieci miały późniejszą godzinę policyjną i
wyjaśniła, że wyglądałaby jak palant, gdyby musiała być w domu przed jedenastą.
Pozwoliłam na to, bo byłam debilką. Wiedziałam, że ta impreza nie dotyczy
dzieci, które spokojnie piją poncz i dyskutują o możliwych podaniach na studia,
które chcą złożyć.
Miałam tylko nadzieję, że moja
pierworodna jest odpowiedzialna i będzie zachowywać się odpowiedzialnie. Miałam
też nadzieję, że jej chłopak, Dane,
który wydawał się bardziej zakochany w Kate niż ona w nim (jeśli to było możliwe),
zaopiekuje się moją córką.
Powiedziałam też tak,
ponieważ Keira była na nocowaniu, co oznaczało, że Kate i Keira były poza
domem, dom byłby pusty i wolałam być na drinku w J&J, siedząc obok Colta,
który był miłym facetem (i okazał się być fajnym w lekkim, żartobliwym rodzaju
starszego brata) i nie byłabym znowu sama w domu.
„Chcesz, żebym cię teraz
odwiózł do domu?” - zapytał Colt.
Morrie postawił przede mną
mojego drinka, a ja uśmiechnęłam się do niego, potem spojrzałam na Colta i
wciąż się uśmiechając, pokręciłam głową. Colt spojrzał na mojego drinka, potem
na mnie i odwzajemnił uśmiech.
Zwrócił się do Morrie’go - „Czy
możesz namówić Darryla, żeby zabrał Violet do domu?”
„Wezmę taksówkę” - powiedziałam
szybko, ponieważ mogłam zmierzać prosto do zalania w trupa, ale był piątek
wieczorem, a bar był przepełniony, więc wiedziałam, że Morrie nie może pozwolić
swojemu pracownikowi Darrylowi na wycieczkę, żeby się pobawił w mojego kierowcę.
„Spoko, Vi, Darryl może cię
zabrać albo ja” – stwierdził Morrie, uśmiechając się do mnie.
Rany, on był taki miły, wszyscy byli.
„Naprawdę, wezmę taksówkę” -
odwzajemniłam uśmiech.
„Zajmę się nią” - odezwał się
za mną głęboki, dudniący głos.
Obróciłam się na stołku,
spojrzałam w górę, w górę, w górę i zobaczyłam stojącego za mną Joe Callahana, który
miał dłuższe i bardziej niesforne włosy, ubrany był w czarną skórzaną kurtkę,
czarną koszulkę rozciągniętą na szerokiej piersi, sprane dżinsy i czarne buty
motocyklowe.
„Yo, Cal” - przywitał się
Morrie, gdy wpatrywałam się w Joe.
„Yo” - przywitał się Joe.
„Świetnie, Cal, dzięki” -
mruknął Colt. Spojrzałam z Joe na Colta i patrzyłam, jak Colt woła na tyły baru
- „Feb, mała, dostałem wezwanie”.
„W porządku, Słonko” -
odkrzyknęła - „Do zobaczenia później?”
„Tak” – odparł Colt,
uśmiechając się do niej, po czym ześlizgnął się ze stołka, uniósł rękę, by
ścisnąć mi kark, skinął głową Joe i Morrie’mu, po czym odszedł.
Przez to siedziałam tam
myśląc po pierwsze, że Joe trochę mnie przestraszył, biorąc pod uwagę, że
mógłby stanąć za mną, a ja nie usłyszałam, jak nadchodził, a po drugie, że nie
chciałam, żeby zabierał mnie do domu.
Położyłam łokieć na barze, z
głową w dłoni i skierowałam usta na słomkę. Chwytając to, ssałam sok żurawinowy
i wódkę i rozważyłam ten dylemat.
„Piwo?” - Morrie zapytał Joe,
zanim doszłam do jakichkolwiek wniosków.
„Tak” - odpowiedział Joe i
wsunął się między mnie a pusty stołek obok mnie, co oznaczało, że podszedł do
mnie blisko i odciął mnie od baru, skoro Colt i ja siedzieliśmy na dwóch
ostatnich stołkach pod ścianą.
Nie usiadł jednak. Stał tam
nawet po tym, jak Morrie otworzył butelkę piwa, postawił ją na blacie i
odszedł.
Potem nadal nie usiadł, tylko
napił się piwa, jego ciało było skierowane głównie do mnie, ale jego tors był
skręcony do baru.
Potem jego tors wykręcił się
do mnie i spojrzał mi w oczy.
„Rozmawiałaś z nią o prezerwatywach?”
Znowu wyglądało na to, że
zaczynał rozmowę w środku, ale nawet raczej pijana, wiedziałam, o co pytał.
„Nie”.
Nie odpowiedział, tylko na
mnie spojrzał i wiedziałam też, co oznaczało jego milczenie.
„Kate jest odpowiedzialna” -
wyjaśniłam, chociaż to nie była jego sprawa i chociaż moja córka była
odpowiedzialna, deklarowałam to głównie z nadzieją.
„Ty byłaś odpowiedzialna?” –
zapytał.
„Nie” - odpowiedziałam
zgodnie z prawdą, wskazując na oczywiste.
Patrzył na mnie, a potem
pociągnął łyk piwa.
Wycelowałam słomkę w usta,
złapałam ją i wyssałam jeszcze trochę drinka.
Wypuściłam słomkę i zapytałam
- „Czy odśnieżyłeś mój podjazd?”
Jego niebieskie oczy
skierowały się na moje - „Co?”
„Czy tego dnia, kiedy spadł
śnieg, odśnieżałeś mój podjazd?”
Na początku nie odpowiedział,
a potem powiedział - „Tak”.
Kiedy ta wiedza została
potwierdzona, wzięłam oddech, nie wiedząc, co powiedzieć, bo była to miła rzecz,
którą zrobił, a on nie wydawał się miłym facetem, a potem zdecydowałam się na
„Dzięki”.
Nie odpowiedział.
Piłam więcej wódki i soku,
wciąż trzymając głowę w dłoni, łokieć wciąż na barze, kiedy znowu się odezwał.
„Twój mężczyzna odszedł?”
Moja klatka piersiowa
zacisnęła się, a moje oczy uniosły się do jego.
„Co?”
„Twój mężczyzna wrócił do
domu w zeszłym tygodniu. Odszedł?”
Zamrugałam na niego myśląc o
Timie wracającym do domu i o tym, jakie to byłoby niemożliwe i jakie to byłoby piękne,
a potem zdałam sobie sprawę, co miał na myśli.
„To nie był mój mężczyzna. To
był mój brat, Sam”.
Skinął głową i pociągnął łyk
piwa. Patrzyłam na niego.
Potem z jakiegoś głupiego
powodu zapytałam - „A co z twoją kobietą?”
Jego oczy wróciły do moich,
ale nie odpowiedział.
„Tą, z którą byłeś tamtej
nocy, przyjechał Sam” - podpowiedziałam.
„Nadia?” - zapytał, jakbym
znała jej imię.
„Blondynka”.
„Nadia” - stwierdził.
„Ona jest w pobliżu?” - zapytałam,
nie wiedząc dlaczego, ale myśląc, że chcę poznać odpowiedź, nawet nie wiedząc,
dlaczego.
„Nie” - odpowiedział Joe.
„Och” - wyszeptałam i
skierowałam usta na drinka.
Milczeliśmy przez dłuższą
chwilę, ja bez przekonania popijając drinka, Joe stojąc i sporadycznie popijając
swoje piwo. To nie było dla mnie wygodne. Poczułam potrzebę wypełnienia ciszy,
ale stwierdziłam, że nie mam nic do powiedzenia. Jednak Joe, kiedy go obserwowałam,
wydawał się czuć komfortowo w każdej strefie, w której on, jego piwo i bar
stanowili jedno i był z tego zadowolony.
Wreszcie zorientowałam się,
co powiedzieć - „Nie musisz mnie odwozić do domu, mogę wziąć taksówkę”.
Jego oczy ponownie zwróciły
się na mnie i zauważył - „Mieszkasz obok”.
„Cóż… tak”.
„Siostro, mogę cię zabrać do
domu”.
„A co, jeśli zechcesz iść do
domu, a ja zechcę zostać?”
„Poczekam”.
„A jeśli ja chcę pójść do
domu, a ty zechcesz zostać?”
„Wrócę”.
Tak, miał odpowiedź na
wszystko.
„To głupie”.
„Dlaczego?”
„Dlatego”.
To było kiepskie, ale z taką
ilością wódki w sobie, a biorąc pod uwagę, że zwykle nie piłam dużo, to było
wszystko, co miałam.
Doszłam do wniosku, że też
myślał, że to jest kiepskie, ponieważ nie zadał sobie trudu, aby odpowiedzieć.
Chwyciłam słomkę ustami i
napiłam się kolejnego drinka.
Zapadliśmy z powrotem w
ciszę, Joe odwrócił się tyłem do baru i oparł o niego dwa łokcie, trzymając
piwo w obu dłoniach, dopóki nie znalazłam innego tematu do rozmowy.
„Więc domyślam się, że Kenzie
trzyma gębę na kłódkę”.
Joe odwrócił głowę i spojrzał
na mnie - „Tak”.
„Wszystko w porządku z twoimi
klientami?”
„Tak”.
„Jesteś w domu o wiele więcej
niż normalnie” - zauważyłam głupio, ponieważ nie chciałam, aby zauważył, że
zauważyłam, ale jednocześnie dziwnie się martwiłam, że Kenzie Elise kosztowała
go klientów i dlatego był w domu więcej niż normalnie.
„Tak” - powiedział, a potem
nie powiedział nic więcej, a ja straciłam energię w tym konkretnym gambicie
konwersacyjnym.
Kiedy zamilkłam, Joe odwrócił
głowę i trzymając jeden łokieć przy barze, drugą ręką podniósł piwo do ust i
wygiął szyję do tyłu, by pociągnąć. To mnie zafascynowało z jakiegoś pijackiego
powodu. Miał muskularne gardło i widziałam, jak wygina się i pracuje z jego jabłkiem
Adama.
Co więcej, jego szczęka była
wyeksponowana, zauważyłam, jaka była atrakcyjna i to było fascynujące z
jakiegoś pijackiego powodu.
Oderwałam oczy od jego gardła
i szczęki i złapałam małą tacę z owocami, których Feb, Morrie i Darryl używali
do drinków. Kawałki cytryny, limonki, cebulki koktajlowe, oliwki i wiśnie
maraschino.
„Wiesz” - zaczęłam informować
Joe i tylko jego głowa ponownie odwróciła się do mnie - „kiedyś można było
zaimponować facetowi, po prostu zawiązując łodygę wiśni w supeł językiem”.
Dlaczego to powiedziałam, nie
miałam pojęcia. Nie mogłam po prostu siedzieć cicho i popijając wódkę i sok
żurawinowy, podczas gdy on robił to samo ze swoim piwem. To było zbyt dziwne.
Nie mogłam tego przetrwać. Musiałam o czymś porozmawiać.
„Tak?” - zapytał.
„Tak” - odpowiedziałam.
„Często to robiłaś?” -
zapytał.
„Niezupełnie” - odpowiedziałam,
bo byłam z Timem i tylko z Timem, kiedyś, a potem na zawsze, ale robiło to na
Timie wrażenie - „Wydaje mi się dziwne, dlaczego to miałoby zaimponować
facetowi”.
Joe nie próbował mnie oświecić.
„Dobrze, że wszyscy z tego
wyrastacie” - zauważyłam rozsądnie.
„Dam ci teraz pięćdziesiąt
dolarów, jak to zrobisz”.
Zamrugałam - „Co?”
Wyprostował się, wyciągnął
portfel z tylnej kieszeni, otworzył go i wyciągnął banknot. Potem położył go na
barze między nami i zobaczyłam, że był to banknot pięćdziesięciodolarowy. Kiedy
przemówił, podniosłam wzrok z pieniędzy na niego.
„To twoje, jak to zrobisz” –
powiedział Joe, wkładając portfel z powrotem do kieszeni.
„Mówisz poważnie?” - wyszeptałam.
Joe nie odpowiedział
werbalnie, po prostu sięgnął i złapał wiśnię za łodygę, odwrócił się i podał mi
ją.
Wpatrywałam się w wiśnię. Był
poważny.
„Pięćdziesiąt dolarów za
zawiązanie łodygi językiem?” - sprawdziłam, żeby się upewnić.
„Nie umiesz tego zrobić”.
„Umiem to zrobić, ja po
prostu…” - przerwałam, podnosząc się z łokcia, wyciągnęłam rękę i odebrałam mu
wisienkę - „wyszłam z wprawy”.
Joe nic nie powiedział i
zastanawiałam się, jak się w to wpakowałam. Miałam tam siedzieć, poruszając
ustami jak idiotka, podczas gdy Joe by patrzył i prawdopodobnie w końcu nie
zawiązałabym głupiej łodygi wiśni.
Ale nie mogłam się teraz
wycofać. Nie chodziło o pięćdziesiąt dolarów, chodziło o moją dumę.
Zerwałam wisienkę z łodygi
zębami, spojrzałam wszędzie, tylko nie na Joe’go, gdy żułam i przełykałam,
pociągnęłam łyk wódki z sokiem żurawinowym, aby oczyścić usta w ramach
przygotowań do moich starań, a następnie wsunęłam łodygę.
W ciągu kilku sekund zrobiłam
to. To wcale nie było trudne. Domyślałam się, że to jak z jazdą na rowerze.
Wysunęłam łodygę spomiędzy
ust, pokazałam mu wynik i położyłam na serwetce koktajlowej.
Jego jasnoniebieskie oczy były
na łodydze, kiedy zapytałam - „Jesteś pod wrażeniem?”
Jego głowa opadła na moją
szklankę - „To twój ostatni?”
Patrzyłam na niego przez
sekundę, nie nadążając za nim, a potem zapytałam - „Ostatni drink?”
„Tak”.
„Um…” - próbowałam ocenić,
czy próbował powiedzieć, że jest gotowy do powrotu do domu, ponieważ był moją
podwózką. Byłoby niegrzecznie kazać mu zostać dłużej, kiedy chciał wyjść, więc
odpowiedziałam pytaniem, na wypadek gdyby był gotowy na chwilę spędzenia czasu,
bo chciałam spędzić trochę czasu - „Tak?”
„Wypij, siostro”.
Sądzę, że nie był gotowy,
żeby spędzać czas.
Czułam się dziwnie źle, że zawiązywanie
łodygi wiśni nie zrobiło na nim wrażenia. Tim myślał, że to gówno.
Podniosłam drinka i
przyłożyłam słomkę do ust, wysysając resztę wódki w tym samym czasie, gdy palce
Joe owinęły się wokół mojego ramienia. Zsunął mnie ze stołka, gdy trzymałam
szklankę w dłoni ze słomą w ustach i ssałam. Ciągle też ssałam słomkę, gdy Joe
chwycił moją torebkę z baru i podał mi ją, a następnie wysunął pięćdziesiątkę z
baru i wsunął ją do przedniej kieszeni moich dżinsów.
Spojrzałam na niego, kiedy zawołał
- „Morrie, Violet zapłaciła, czy jest na rachunku?”
„Rachunek” - odpowiedział
Morrie.
Zdałam sobie sprawę, że mogłam
być bardziej pijana, niż się spodziewałam, skoro stałam, a wszyscy wiedzieli,
że jesteś bardziej pijany, kiedy siedzisz przez chwilę i pijesz. Dlatego,
ponieważ oceniałam poziom mojego pijaństwa, nie interweniowałam, gdy Joe
wyciągnął portfel z kieszeni, wyciągnął kilka banknotów i rzucił je na bar.
„Jak to nie pokryje tego,
złapię cię później” - powiedział Joe Morrie.
„Dobra, stary” - odparł
Morrie.
Joe schował portfel z
powrotem do kieszeni i wyciągnął drinka z mojej ręki, mimo że wciąż wysysałam
fusy przez słomkę (wydając ten siorbiący dźwięk). Postawił go na barze, złapał
mnie za rękę i pociągnął do drzwi.
Zaparkował na ulicy kilka
długości samochodu od baru. Otworzył zamki pilotem, gdy się zbliżaliśmy, a
kiedy tam dotarliśmy, otworzył drzwi po stronie pasażera.
Z jakiegoś powodu jego pickup
wydawał mi się ważny, a moja pierwsza przejażdżka nim jeszcze bardziej znacząca,
więc po prostu stałam w drzwiach, wpatrując się w siedzenie, na które powinnam
wsadzać tyłek i nie ruszając się, ponieważ byłam niewiarygodnie przestraszona i
całkowicie podekscytowana. Żadne z tych uczuć nie miało najmniejszego sensu,
ale miałam je wszystkie w równym stopniu. To było tak, jakby to, że wsiadłabym
do jego pickupa i drzwi się za mną zamknęły, spowodowałoby, że moje życie
zmieniłoby się radykalnie.
„Siostro, wspinaj się” - Joe
brzmiał na zniecierpliwionego, kiedy po prostu stałam i gapiłam się na jego pickupa
i użył mojej ręki, by popchnąć mnie bliżej siedzenia.
Odchyliłam głowę i spojrzałam
na niego - „Masz fajnego pickupa” - poinformowałam go głównie starając się to przeciągnąć.
Joe zignorował mój komplement
i rozkazał - „Wspinaj się”.
„Może powinnam pójść do domu”
– zasugerowałam.
Joe wpatrywał się we mnie
przez sekundę, po czym puścił moją rękę, zgiął się w pasie, wsunął rękę pod
moje kolana i jedną wokół talii i w ciągu pół sekundy mój tyłek znalazł się na
siedzeniu.
Jeszcze pół sekundy i drzwi
były zamknięte.
Joe Callahan właśnie literalnie
podniósł mnie do swojego pickupa.
Wzięłam głęboki oddech i
zamknęłam oczy.
„Co ze mną jest nie tak?” - szepnęłam
do kabiny i otworzyłam oczy, by zobaczyć, jak Joe okrążył maskę. Otworzył
drzwi, wrzucił swoje wielkie ciało za kierownicę i zatrzasnął drzwi.
Oboje byliśmy w środku i to
uczucie strachu zaatakowało mnie, wraz z dreszczem, ale dreszcz przewyższał
strach. Siedziałam na miejscu pasażera samochodu, który nie ja prowadziłam, nie
ja byłam odpowiedzialna. Ja mogłam usiąść, zrelaksować się i zostać zabraną do
domu.
Byłam w tym pickupie z Joe
Callahan’em. Joe Callahan’em, który sam w sobie był przerażający i ekscytujący.
Był bardziej mężczyzną, niż którykolwiek mężczyzna, jakiego znałam, a większość
mojego dorosłego życia spędziłam z gliniarzami.
Jego męskość wypełniła kabinę
i była niebezpieczna, asertywna, atakująca moje zmysły. Nie lubiłam go, byłam
tego prawie pewna, ale przyznałam, pijana i siedząca w jego pickupie, że mnie
zafascynował i to nie dlatego, że był Ochroną Gwiazd, ale dlatego, że był Joe
Callahan’em.
„Zechcesz zapiąć pasy?” - Joe
zapytał, a ja odwróciłam się i zobaczyłam, że jest przodem do mnie, z przedramieniem
na kierownicy, pickup chodził, a Joe wyglądał na tak zniecierpliwionego, jak
brzmiał.
Chciał wrócić do domu.
Chciałam wiedzieć, skąd miał
te blizny na policzku.
„Przepraszam” - wymamrotałam
i zapięłam pasy.
Joe wrzucił bieg i wyjechał
na ulicę.
„To miło z twojej strony” -
powiedziałam, gdy jechał.
Joe nie odpowiedział.
Zdałam sobie sprawę, że Joe
nie był zbyt dobrym rozmówcą, mniej więcej w tym samym czasie zdałam sobie
sprawę, że pickup jest fajny. Był wyraźnie na najwyższym poziomie ze wszystkimi
bajerami, a on o niego dbał.
Nie tylko błyszczał na
zewnątrz, ale wnętrze było czyste i wyglądało na zupełnie nowe. Jazda była
cicha i płynna, a Joe prowadził dużego pickupa, jakby urodził się za
kierownicą.
Kiedy jechał cicho, ponownie
przypomniało mi się, jak miło było po prostu usiąść i pozwolić komuś odwieźć
mnie do domu. Nie było żadnego konkretnego powodu, dla którego miałam to
uczucie, bo niecałe kilka godzin wcześniej Colt i Feb zabrali mnie do J&J’s.
A Tim zawsze prowadził, nie pamiętałam ani razu, kiedy pojechalibyśmy gdzieś, a
on nie byłby za kierownicą. Nigdy mi to nie przeszkadzało, nie obchodziło mnie,
czy prowadził, przeszkadzało mi tylko, gdy już nie było go w pobliżu, żeby to
robić, ale po prawie półtora roku przyzwyczaiłam się do tego. Teraz zdałam
sobie sprawę, że za tym tęskniłam.
Byłam tak głęboko pogrążona w
tych myślach, że nie zauważyłam, że byliśmy na naszej ulicy, dopóki Joe nie
skręcił w swój podjazd i uderzyło mnie coś nowego. Jak to, że byłam z nim w pickupie,
było silnym, przerażającym i ekscytującym uczuciem. Widząc tego pickupa na jego
podjeździe przez wiele miesięcy, jeszcze przed poznaniem Joe’go, ale zdecydowanie
później, a teraz siedząc w nim, na jego podjeździe, wpatrując się w jego
dom przez przednią szybę, punkt obserwacyjny, o którym nigdy nie myślałam, że
będę miała, czułam coś, czego nie rozumiałam. Było w tym coś głębokiego, coś,
czego nie mogłam wyczuć, ale z jakiegoś dziwnego powodu wydawało mi się, że to jest
zmieniające życie.
Podskoczyłam, gdy drzwi
Joe’go trzasnęły i poczułam się zdenerwowana. Odwróciłam się i zaczęłam grzebać
w sprzączce, uwalniając ją dopiero wtedy, gdy Joe otworzył moje drzwi. Zaczepiłam
torebkę o ramię i wyskoczyłam z pickupa. Joe trzymał rękę na drzwiach, więc odsunęłam
się, trzasnął nimi i spojrzałam na niego, aby jeszcze raz podziękować za podwózkę,
ale on się ruszał.
Stałam tam przez kilka
uderzeń serca, obserwując jego wielkie ciało idące przez podwórko w kierunku
mojego domu.
Mimo że mieszkałam tuż obok
on, w stylu Joe Callahana, chciał mnie bezpiecznie odprowadzić do domu.
Nie wiedziałam, co się z tym
czuć, ale nie miałam czasu, żeby to rozgryźć i nie miałam innego wyjścia, jak
iść za nim, ściągając torebkę z ramienia i przekopując się, by zdobyć klucze,
gdy szłam. Trzymałam klucze w dłoni, właściwy między palcami, a Joe stał w
świetle, które włączyłam przy bocznych drzwiach, kiedy przyjechałam. Zatrzymałam
się, Joe wziął klucze z mojej ręki i wsunął klucz do zamka, przekręcił go,
wysunął i otworzył drzwi.
Nerwowo przełknęłam ślinę,
gdy rozległy się sygnały dźwiękowe alarmu.
Przesuwając się tuż za nim,
skręciłam tułów do domu, wstukałam kod i dźwięk ucichł. Wzięłam głęboki oddech,
wyciągnęłam tors z domu, odwróciłam się i odchyliłam głowę do tyłu, żeby na
niego spojrzeć.
W świetle na zewnątrz, w
nocy, która nas okrywała, znów wyglądał złowieszczo, tak samo jak surowy i
interesujący, i coś nowego mnie zaatakowało. To był ten strach, ten dreszcz,
ale było coś jeszcze. Coś natarczywego, potrzebującego, jak głód, którego nie
do końca rozumiałam, a moje usta zaschły od jego mocy.
„Dzięki za podwózkę” -
wyszeptałam, nie mogąc mówić głośniej.
Joe nie odpowiedział ani się
nie poruszył.
Nie wiedziałam, co robić.
Myślałam, że chciałby wrócić do domu, ale miał okazję uciec i po prostu tam
stał, wpatrując się we mnie w ten swój sposób, kiedy coś działo się za jego oczami.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że
byłam niegrzeczna.
„Czy zechciałbyś wejść do
środka…?” - zawahałam się, a potem skończyłam - „na drinka czy coś?”
Na początku Joe nie
odpowiedział.
Potem powiedział miękko,
dziwnym tonem, jakby mówił do siebie, chociaż ja tam byłam - „Już myślisz, że
jestem kutasem”.
Poczułam, że moje serce biło
szybciej i wyszeptałam - „Joe…”
Joe mi przerwał - „Więc nie będzie
miało znaczenia, jak jutro rano nadal będziesz myślała, że jestem kutasem, bo
teraz, nawet jeśli jesteś pijana, zabiorę cię do środka i będę cię pieprzył, aż
będzie cię boleć”.
Moje serce przestało bić, a mój
oddech przestał nadchodzić, co było złe, biorąc pod uwagę, że Joe chwycił mnie
za rękę i wciągnął do domu. Zatrzymał się, żeby zamknąć i zablokować drzwi, po
czym rzucił moje klucze na blat, ściągnął mi torebkę z ramienia i rzucił ją
również na blat, po czym zaciągnął mnie przez kuchnię, jadalnię i otwarty gabinet,
prosto do mojej sypialni.
Nie walczyłam. Nic nie
zrobiłam, nawet kiedy zatrzymał się w moim pokoju, puścił moją rękę i zrzucił z
ramion swoją skórzaną kurtkę, pozwalając jej opaść na podłogę. Potem jego ręce
powędrowały do mojej małej sztruksowej kurtki i ściągnął ją w dół moich ramion.
„Uh…” - wymamrotałam,
podnosząc ręce z opóźnieniem, gdy podszedł bliżej - „Joe…”
Ale moje dłonie uderzyły w
jego twardą klatkę piersiową, a potem moje ramiona zostały zgniecione między
naszymi ciałami, kiedy jedno z ramion Joe owinęło się nisko wokół moich bioder
i szarpnął mnie do siebie, drugą ręką zaciskając pięści w moich włosach,
skręcając je mocno. Poczułam niedozwolony ból na skórze głowy, którego nie powinnam
lubić, ale tak się stało. Bardzo to lubiłam. Tak bardzo, że czułam to nie tylko
na skórze głowy, ale na całym ciele. Jego pięść w moich włosach umieściła moją
głowę na pozycji, ciągnąc ją do tyłu, ale przechylając ją na bok, więc kiedy
jego usta mocno opadły na moje, byłam dokładnie tam, gdzie mnie chciał.
I ja chciałam tam być. Nie
było we mnie myśli, żeby zaprotestować, odpychać się, walczyć. Chciałam tylko
tam być, przyciśnięta do niego, z jego ramieniem wokół mnie, jego ręką w moich
włosach i jego ustami na moich. Rozchyliłam wargi, jego język się wbił i
podobał mi się jego smak, dotyk jego języka, więc moje ciało rozpłynęło się w
jego ramionach. Moje dłonie wypchnęły się spomiędzy naszych ciał, aby moje
palce mogły wślizgnąć się w jego gęste, zbyt długie włosy i wcisnęłam się
głęboko w jego duże ciało. Nie zastanawiałam się nad tym, co robię i z kim to
robię. Nie myślałam o niczym. Po prostu czułam i to, co czułam, było
niewiarygodnie dobre.
Jego pocałunek nie był
delikatny. To było chciwe, żądające i podobało mi się, tak bardzo miauknęłam w
proteście, gdy odsunął usta, ale nie zaprotestowałam, gdy jego ręce powędrowały
do mojej koszulki i szarpnęły ją przez głowę, ściągając ją i odrzucając. Przysunął
się do mnie, obracając mnie, prowadząc mnie do łóżka i na nie upadłam. Joe
górował nade mną, podciągając mi łydkę, żeby ściągnąć mój but, potem moją
skarpetkę, a potem złapał za drugą i zrobił to samo. Bez zwłoki pochylił się,
jego ręce powędrowały do mojej sprzączki i rozpiął je oraz moje dżinsy i spuścił
je na moje nogi, zanim zdążyłam wziąć dwa oddechy.
A ja ciężko oddychałam, już nakręcona.
Usiadłam, co oznaczało, że zderzyłam się z Joe, kiedy na mnie spadł i wtedy to
się naprawdę zaczęło.
Wyszarpnęłam jego koszulę z
dżinsów i przeciągnęłam ją przez głowę, kiedy jego ramiona uniosły się, żeby mi
pomóc. Wyciągnęłam ją i rzuciłam na podłogę, po czym jego ręce wróciły do mnie
i jego usta, język, zęby. Chciałam ich i wszystko, co robiły z moimi ustami,
szyją, uszami, było genialne, moje ciało żyło, wibrowało, jakbym się obudziła z
siedemsetletniego snu, ale obudził mnie przez porażenie prądem. Jednocześnie
chciałam dla niego tego, co mi robił. Używałam rąk, paznokci, ust i języka
wszędzie, gdzie mogłam dotknąć, w każdym calu, którego mogłam posmakować.
To było dzikie, prawie walka.
Nie mogłam się nim nacieszyć, wziąć od niego wystarczająco dużo. Bez względu na
to, co dostawałam, chciałam więcej, to było jak pragnienie, które drążyło moje
wnętrzności, które musiały zostać wypełnione.
Joe był taki sam, ale był
silniejszy, trzymał mnie na plecach bez względu na to, jak próbowałam go
przewrócić. Gdzieś po drodze pozbył się moich majtek, po czym opuścił miseczkę
mojego stanika i ostro wciągnął sutek do ust. Moje plecy wygięły się w łuk,
moje palce zacisnęły się w pięści w jego włosach, gdy jego język dźgnął mój
sutek, a następnie wciągnął go gwałtownie i cholernie to pokochałam.
„Tak” - westchnęłam, a on
przesunął się na drugą stronę, ponownie zdrapując miseczkę mojego stanika i
powtarzając to, co zrobił z pierwszym, kiedy jego palce zastąpiły usta na moim
drugim sutku, uszczypnęły i zakręciły. To było szorstkie, ale było genialne, a
moje biodra uniosły się w odruchowym żądaniu.
„Joe” - wyszeptałam, nagle
potrzebując go w sobie, moja ręka odsunęła się od jego włosów i przesunęła po
gładkiej skórze jego pleców, na jego bok, jego talię, ale jego krocze było za
daleko.
Wrócił na mnie i jego usta
wzięły moje w kolejny mocny, miażdżący pocałunek i moja ręka znalazła go,
obejmując jego pachwinę, znajdując go mocno, jęknęłam w jego usta i szarpnęłam
biodrami.
„Pieprz mnie” - błagałam,
ocierając się o niego ręką, otwierając nogi.
Nie zawahał się, jego ręka
odepchnęła moją i rozpiął dżinsy.
„Zażywasz pigułki?” - zapytał
szorstkim głosem.
„Nie” - odpowiedziałam i
poczułam, jak czubek jego penisa naciska na mnie. Chciałam tego we mnie tak
bardzo, że to aż bolało, moja ręka wsunęła się w jego dżinsy, owijając się
wokół jego twardego tyłka w natarczywym żądaniu.
„Pieprzyć to” - jęknął i
wjechał głęboko.
Sapnęłam, a potem wstrzymałam
oddech, gdy mnie napełniał. Był ogromny.
Tak duży, że to był szok, być
tak pełną.
Potem musiałam zacząć
oddychać, kiedy zaczął się ruszać, wjeżdżając głęboko, wypełniając mnie raz za
razem, szorstko, twardo, prawie brutalnie, jego duże dłonie sięgały do moich
bioder i unosiły mnie, by osadzić siebie głębiej. Potem nie oddychałam, a dyszałam.
Moje paznokcie wbiły się w
jego plecy, moje biodra uniosły się, pomagając mu wejść głębiej. Owinęłam łydkę
wokół jego talii, wbijając piętę w jego plecy, aby podważyć moje biodra, a
drugą nogę owinęłam wokół jego uda.
„Jesteś taki duży” -
wyszeptałam.
„Podoba ci się” - zwrócił
uwagę na oczywistość, a ja nie odpowiedziałam, nie mogłam, tak mi się to
podobało.
„Mocniej” - sapnęłam, pragnąc
tego mocniej, pragnąc, aby walenie nigdy się nie skończyło, ale nawet domagając
się tego, wciąż myśląc, że nie mógłby mnie pieprzyć mocniej. Nie było mowy,
żeby mógł mnie mocniej pieprzyć, ale myliłam się, mógł i zrobił to.
Szybko się budowało, minęło
dużo czasu, czułam, że nadchodzi i chciałam tego. Sięgnęłam do niego, paznokcie
jednej dłoni drapały jego plecy, a drugiej wczepiły się w jego włosy, kiedy
błagałam - „Pieprz mnie mocniej, Joe”.
Jego usta były przy moich,
jego oddech był urywany, gdy mruknął - „Lubisz to szorstko”.
„Tak” - wydyszałam.
„Dobrze” - wymamrotał,
pocałował mnie głęboko i pieprzył mocniej.
To się działo, czułam to, a
kiedy się zaczęło, oderwałam usta od jego ust, wygięłam szyję, plecy i oznajmiłam
gardłowym, chrapliwym jękiem - „Joe, dochodzę”.
„Chryste” - Joe warknął, gdy to
mnie uderzyło i było tak ogromne, że moje ciało zatrzęsło się od tego i
zacisnęłam kończyny wokół niego, przyciągając go do siebie.
Poczułam, jak pchał, gdy doszłam,
zawieszona w chwili chwalebnej, pięknej.
Wyciszałam się, kiedy jego
pchnięcia stały się jeszcze silniejsze niż wcześniej, jego ręka opuściła moje
biodro, jego palce zatopiły się we włosach, ponownie zaciskając i skręcając,
jego usta uderzyły w moje i jęknął, jego biodra wbiły się w moje raz, dwa, trzy
razy potem, czwarty, wsadził się do korzenia i zatrzymał.
Jego usta zsunęły się z
moich, w dół mojego policzka, szyi, gdzie schował twarz i pozostał głęboko
utkwiony. Leżałam pod nim, znosząc jego ciężki ciężar, czując się pełna jego
kutasa, odporna na wszystko poza jego ciałem, jego żarem, jego ciężarem, jego
kutasem. Nie było na świecie niczego poza mną i Joe Callahan’em i tak mi się to
podobało.
Potem nagle wyślizgnął się i
jego ciężar zniknął, jego ciepło, jego ciało, wszystko zniknęło i byłam tylko
ja w łóżku.
Zamrugałam na tę nagłość, po
czym zamknęłam nogi, przewracając się na bok, zwijając się, moje oczy wędrowały
do niego w ciemności. Stał w nogach łóżka, poprawiając dżinsy. Nic nie przychodziło
mi do głowy. Wciąż czułam go między nogami, mój mózg był zamazany piciem i
seksem, moje ciało było zaspokojone. Pochylił się do podłogi, a potem
wyprostował, wciągając koszulkę.
Bezmyślnie patrzyłam, jak
jego ręka trafiła do tylnej kieszeni, wyszarpnął portfel, otworzył go,
wyciągnął coś i schował portfel do kieszeni. Mój mózg wciąż nie włączył biegu,
nie poruszyłam się, gdy pochylił się nad łóżkiem, kładąc rękę na moim brzuchu,
palce jego drugiej ręki przesuwały się po wewnętrznej stronie mojego
przedramienia, które leżało na łóżku. Kiedy dotarł do mojej otwartej dłoni,
poczułam krawędzie karty na mojej skórze, gdy zacisnął wokół niej moje palce.
Potem przesunął opuszkami
palców po moim biodrze i zewnętrznej części uda, mówiąc - „Zadzwoń do mnie, siostro,
kiedy będziesz potrzebowała podwiezienia do domu”.
Moje ciało usztywniło się na
jego insynuację, ale nie miałam szansy zadać pytania ani odpowiedzieć, zniknął,
a kilka sekund później usłyszałam zamykanie zewnętrznych drzwi.
Leżałam tam długo, zwinięta
prawie nago na łóżku, powietrze w moim pokoju było chłodne, gdy wsączała się we
mnie wiedza, że właśnie pozwoliłam sąsiadowi, Joe Callahan’owi, mężczyźnie,
którego nie lubiłam, pieprzyć mnie tak mocno, że mnie bolało. Błagałam go
nawet, żeby to zrobił.
I dotarło do mnie, że w wieku
trzydziestu pięciu lat właśnie wzięłam sobie drugiego kochanka i zrobiłam to
jak zdzirowate, pijane łajno, pozwalając facetowi, którego ledwo znałam i nawet
nie lubiłam, zabrać mnie, zawieźć do domu i pieprzyć mnie tak mocno, że mnie
bolało. Do diabła, nawet nie musiał nad tym pracować, po prostu wyciągnął mnie
z baru, poszłam za nim do domu, a potem zaciągnął mnie do mojego pokoju.
I wsiąknęło we mnie, że ten
facet, Joe Callahan, sądził, że może mi to zrobić, kiedy tylko zechce mi na to
pozwolić, bym wezwała go, by mnie obsługiwał, a potem się wycofał, zostawiając
mnie w większości nagą i samą, a nawet nie pocałował mnie zanim wyszedł.
I nie mogłam go, kurwa, za to
winić.
I ta wiedza przeniknęła do
moich kości, gorzka i upokarzająca.
Usłyszałam, jak otwierają się
drzwi frontowe i zamarłam.
Kate była w domu.
Przywróciłam się do ruchu,
zeskakując z łóżka, przedzierając ubranie na podłodze, znalazłam i szarpnęłam
moje majtki. Potem pobiegłam do łazienki, ściągnęłam szlafrok Tima z haczyka na
drzwiach i założyłam go, czując po raz pierwszy miękką, ciepłą flanelę na mojej
skórze jak oparzenie.
Mocno zawiązałam pasek i
weszłam do salonu, odgarniając włosy z twarzy, mając nadzieję, że moja córka
nie będzie mogła odczytać ohydnego czynu, który popełniłam w wyrazie mojej
twarzy lub postawie. Spojrzałam na zegar DVD pod telewizorem w salonie i
zobaczyłam, że jest druga w nocy. Moja odpowiedzialna Kate wróciła na czas do
domu, a jej chłopak, któremu nie chciałam ufać ani go lubić, przywiózł ją do
domu przed wyznaczoną godziną.
Poszłam do jej pokoju, skąd światło
wpadało przez drzwi, które były uchylone.
Zatrzymałam się przy drzwiach
i cicho zapukałam.
„Tak, mamo” - zawołała, a ja
pchnęłam drzwi i stanęłam we framudze, z ramionami owiniętymi wokół brzucha.
„Hej kochanie, dobrze się
bawiłaś?”
Pisała do kogoś i wiedziałam,
że to Dane, chociaż właśnie ją podrzucił. Podniosła głowę znad telefonu i
uśmiechnęła się do mnie.
„Tak” - powiedziała cicho,
jej twarz była równie łagodna.
O kurwa.
„Dane dobrze się bawił?” - zapytałam.
Skinęła głową i spojrzała z
powrotem na swój telefon. Nacisnęła przycisk „Wyślij”, zamknęła go i rzuciła na
stolik nocny.
„Lubię go, Kate, to dobry
dzieciak” - powiedziałam jej, , a ona przyglądała mi się przez sekundę z głową
przekrzywioną do mnie, zanim zadała cios, o którym nie wiedziała, że zadaje, a
gdyby to wiedziała, to zraniłby ją do żywego. Kate czuła wszystko, ale
odczuwała ból innych ludzi znacznie bardziej niż własny, była to jedna z
niewielu rzeczy, które dostała ode mnie.
„Myślisz, że tato by go
polubił?”
Ukryłam wzdrygnięcie się na
jej pytanie, a zrobiłam to, myśląc o jej pytaniu.
Już na samym początku
zawarłam pakt z Timem, że zawsze będziemy otwarci i szczerzy wobec naszych
dziewczyn. Pakt, który regularnie łamał, gdy ona dorastały, a on odkrył, że ma
kłopoty z faktami życiowymi i przekazywaniem ich córkom, ponieważ były
kobietami. Pakt, którego, skoro byłam kobietą, udało mi się dotrzymać.
„Nie” - powiedziałam jej, jej
twarz posmutniała i poszłam dalej - „Ale tylko dlatego, że byłaś jego małą
dziewczynką i zawsze będziesz. Nie lubiłby go, nie teraz, ale dotarłby tam, bo
Dane to dobry dzieciak”.
Jej twarz trochę się
rozjaśniła i zapytała - „Myślisz?”
Weszłam, zbliżyłam się do
niej, owinęłam dłoń wokół jej głowy i przyciągnęłam jej skroń do ust.
„Wiem” - wyszeptałam i
pocałowałam ją, zanim skończyłam - „Prześpij się, kochanie”.
Jej ciało pochyliło się w
moim uścisku, ale odsunęła się, kiedy odpowiedziała - „W porządku, mamo”.
„Śpij dobrze”.
„Ty też”.
Podeszłam do bocznych drzwi
kuchennych, zamknęłam je na klucz, uzbroiłam alarm, a następnie wróciłam do
swojego pokoju i położyłam się do łóżka w szlafroku Tima, myśląc, że dobry sen był
niemożliwy z tym, co wydarzyło się tamtej nocy.
Miałam rację.
*****
Wow... połknęłabym jeszcze jeden, dziekuje❤
OdpowiedzUsuńDziękuję😘😘te rozdziały czyta się zdecydowanie za szybko
OdpowiedzUsuńOjej...
OdpowiedzUsuń