czwartek, 24 marca 2022

2 - Głód (cz.2)

 

 

Rozdział 2

Głód (cz.2)

 

*****

„Cholera, Vi, przepraszam, dostałem wezwanie” - powiedział Colt po tym, jak zamknął telefon i wsunął go do tylnej kieszeni dżinsów. Siedział na stołku barowym obok mnie w J&J’s Saloon.

Spojrzałam na mój prawie dopity sok żurawinowy z wódką. To był mój trzeci; Morrie właśnie robił mi czwarty. Przez jakiś czas nie ruszałam się ze stołka, więc nie znałam stopnia mojego upojenia, ale doszłam do wniosku, że skoro nie pijałam dużo, zbliżałam się do całkiem nawalenia.

„W porządku” - powiedziałam Coltowi, który był moim wyznaczonym kierowcą, skoro przyjechałam do baru z nim i Feb po tym, jak przyłapała mnie na odbieraniu poczty ze skrzynki pocztowej po powrocie z pracy do domu. Krzyknęliśmy do siebie na powitanie, a potem zaproponowała, żebym poszła z nią i Coltem wieczorem do J&J.

Powiedziałam tak, ponieważ był piątek, a w piątki normalni ludzie wychodzili na drinka, spotykali się, odpoczywali.

Powiedziałam też tak, bo Kate była z Danem i poprosiła o przedłużenie godziny policyjnej, ponieważ była impreza, w której po prostu musiała uczestniczyć. Wszystkie inne dzieci miały późniejszą godzinę policyjną i wyjaśniła, że wyglądałaby jak palant, gdyby musiała być w domu przed jedenastą. Pozwoliłam na to, bo byłam debilką. Wiedziałam, że ta impreza nie dotyczy dzieci, które spokojnie piją poncz i dyskutują o możliwych podaniach na studia, które chcą złożyć.

Miałam tylko nadzieję, że moja pierworodna jest odpowiedzialna i będzie zachowywać się odpowiedzialnie. Miałam też nadzieję, że jej chłopak, Dane, który wydawał się bardziej zakochany w Kate niż ona w nim (jeśli to było możliwe), zaopiekuje się moją córką.

Powiedziałam też tak, ponieważ Keira była na nocowaniu, co oznaczało, że Kate i Keira były poza domem, dom byłby pusty i wolałam być na drinku w J&J, siedząc obok Colta, który był miłym facetem (i okazał się być fajnym w lekkim, żartobliwym rodzaju starszego brata) i nie byłabym znowu sama w domu.

„Chcesz, żebym cię teraz odwiózł do domu?” - zapytał Colt.

Morrie postawił przede mną mojego drinka, a ja uśmiechnęłam się do niego, potem spojrzałam na Colta i wciąż się uśmiechając, pokręciłam głową. Colt spojrzał na mojego drinka, potem na mnie i odwzajemnił uśmiech.

Zwrócił się do Morrie’go - „Czy możesz namówić Darryla, żeby zabrał Violet do domu?”

„Wezmę taksówkę” - powiedziałam szybko, ponieważ mogłam zmierzać prosto do zalania w trupa, ale był piątek wieczorem, a bar był przepełniony, więc wiedziałam, że Morrie nie może pozwolić swojemu pracownikowi Darrylowi na wycieczkę, żeby się pobawił w mojego kierowcę.

„Spoko, Vi, Darryl może cię zabrać albo ja” – stwierdził Morrie, uśmiechając się do mnie.

Rany, on był taki miły, wszyscy byli.

„Naprawdę, wezmę taksówkę” - odwzajemniłam uśmiech.

„Zajmę się nią” - odezwał się za mną głęboki, dudniący głos.

Obróciłam się na stołku, spojrzałam w górę, w górę, w górę i zobaczyłam stojącego za mną Joe Callahana, który miał dłuższe i bardziej niesforne włosy, ubrany był w czarną skórzaną kurtkę, czarną koszulkę rozciągniętą na szerokiej piersi, sprane dżinsy i czarne buty motocyklowe.

„Yo, Cal” - przywitał się Morrie, gdy wpatrywałam się w Joe.

„Yo” - przywitał się Joe.

„Świetnie, Cal, dzięki” - mruknął Colt. Spojrzałam z Joe na Colta i patrzyłam, jak Colt woła na tyły baru - „Feb, mała, dostałem wezwanie”.

„W porządku, Słonko” - odkrzyknęła - „Do zobaczenia później?”

„Tak” – odparł Colt, uśmiechając się do niej, po czym ześlizgnął się ze stołka, uniósł rękę, by ścisnąć mi kark, skinął głową Joe i Morrie’mu, po czym odszedł.

Przez to siedziałam tam myśląc po pierwsze, że Joe trochę mnie przestraszył, biorąc pod uwagę, że mógłby stanąć za mną, a ja nie usłyszałam, jak nadchodził, a po drugie, że nie chciałam, żeby zabierał mnie do domu.

Położyłam łokieć na barze, z głową w dłoni i skierowałam usta na słomkę. Chwytając to, ssałam sok żurawinowy i wódkę i rozważyłam ten dylemat.

„Piwo?” - Morrie zapytał Joe, zanim doszłam do jakichkolwiek wniosków.

„Tak” - odpowiedział Joe i wsunął się między mnie a pusty stołek obok mnie, co oznaczało, że podszedł do mnie blisko i odciął mnie od baru, skoro Colt i ja siedzieliśmy na dwóch ostatnich stołkach pod ścianą.

Nie usiadł jednak. Stał tam nawet po tym, jak Morrie otworzył butelkę piwa, postawił ją na blacie i odszedł.

Potem nadal nie usiadł, tylko napił się piwa, jego ciało było skierowane głównie do mnie, ale jego tors był skręcony do baru.

Potem jego tors wykręcił się do mnie i spojrzał mi w oczy.

„Rozmawiałaś z nią o prezerwatywach?”

Znowu wyglądało na to, że zaczynał rozmowę w środku, ale nawet raczej pijana, wiedziałam, o co pytał.

„Nie”.

Nie odpowiedział, tylko na mnie spojrzał i wiedziałam też, co oznaczało jego milczenie.

„Kate jest odpowiedzialna” - wyjaśniłam, chociaż to nie była jego sprawa i chociaż moja córka była odpowiedzialna, deklarowałam to głównie z nadzieją.

„Ty byłaś odpowiedzialna?” – zapytał.

„Nie” - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, wskazując na oczywiste.

Patrzył na mnie, a potem pociągnął łyk piwa.

Wycelowałam słomkę w usta, złapałam ją i wyssałam jeszcze trochę drinka.

Wypuściłam słomkę i zapytałam - „Czy odśnieżyłeś mój podjazd?”

Jego niebieskie oczy skierowały się na moje - „Co?”

„Czy tego dnia, kiedy spadł śnieg, odśnieżałeś mój podjazd?”

Na początku nie odpowiedział, a potem powiedział - „Tak”.

Kiedy ta wiedza została potwierdzona, wzięłam oddech, nie wiedząc, co powiedzieć, bo była to miła rzecz, którą zrobił, a on nie wydawał się miłym facetem, a potem zdecydowałam się na „Dzięki”.

Nie odpowiedział.

Piłam więcej wódki i soku, wciąż trzymając głowę w dłoni, łokieć wciąż na barze, kiedy znowu się odezwał.

„Twój mężczyzna odszedł?”

Moja klatka piersiowa zacisnęła się, a moje oczy uniosły się do jego.

„Co?”

„Twój mężczyzna wrócił do domu w zeszłym tygodniu. Odszedł?”

Zamrugałam na niego myśląc o Timie wracającym do domu i o tym, jakie to byłoby niemożliwe i jakie to byłoby piękne, a potem zdałam sobie sprawę, co miał na myśli.

„To nie był mój mężczyzna. To był mój brat, Sam”.

Skinął głową i pociągnął łyk piwa. Patrzyłam na niego.

Potem z jakiegoś głupiego powodu zapytałam - „A co z twoją kobietą?”

Jego oczy wróciły do moich, ale nie odpowiedział.

„Tą, z którą byłeś tamtej nocy, przyjechał Sam” - podpowiedziałam.

„Nadia?” - zapytał, jakbym znała jej imię.

„Blondynka”.

„Nadia” - stwierdził.

„Ona jest w pobliżu?” - zapytałam, nie wiedząc dlaczego, ale myśląc, że chcę poznać odpowiedź, nawet nie wiedząc, dlaczego.

„Nie” - odpowiedział Joe.

„Och” - wyszeptałam i skierowałam usta na drinka.

Milczeliśmy przez dłuższą chwilę, ja bez przekonania popijając drinka, Joe stojąc i sporadycznie popijając swoje piwo. To nie było dla mnie wygodne. Poczułam potrzebę wypełnienia ciszy, ale stwierdziłam, że nie mam nic do powiedzenia. Jednak Joe, kiedy go obserwowałam, wydawał się czuć komfortowo w każdej strefie, w której on, jego piwo i bar stanowili jedno i był z tego zadowolony.

Wreszcie zorientowałam się, co powiedzieć - „Nie musisz mnie odwozić do domu, mogę wziąć taksówkę”.

Jego oczy ponownie zwróciły się na mnie i zauważył - „Mieszkasz obok”.

„Cóż… tak”.

„Siostro, mogę cię zabrać do domu”.

„A co, jeśli zechcesz iść do domu, a ja zechcę zostać?”

„Poczekam”.

„A jeśli ja chcę pójść do domu, a ty zechcesz zostać?”

„Wrócę”.

Tak, miał odpowiedź na wszystko.

„To głupie”.

„Dlaczego?”

„Dlatego”.

To było kiepskie, ale z taką ilością wódki w sobie, a biorąc pod uwagę, że zwykle nie piłam dużo, to było wszystko, co miałam.

Doszłam do wniosku, że też myślał, że to jest kiepskie, ponieważ nie zadał sobie trudu, aby odpowiedzieć.

Chwyciłam słomkę ustami i napiłam się kolejnego drinka.

Zapadliśmy z powrotem w ciszę, Joe odwrócił się tyłem do baru i oparł o niego dwa łokcie, trzymając piwo w obu dłoniach, dopóki nie znalazłam innego tematu do rozmowy.

„Więc domyślam się, że Kenzie trzyma gębę na kłódkę”.

Joe odwrócił głowę i spojrzał na mnie - „Tak”.

„Wszystko w porządku z twoimi klientami?”

„Tak”.

„Jesteś w domu o wiele więcej niż normalnie” - zauważyłam głupio, ponieważ nie chciałam, aby zauważył, że zauważyłam, ale jednocześnie dziwnie się martwiłam, że Kenzie Elise kosztowała go klientów i dlatego był w domu więcej niż normalnie.

„Tak” - powiedział, a potem nie powiedział nic więcej, a ja straciłam energię w tym konkretnym gambicie konwersacyjnym.

Kiedy zamilkłam, Joe odwrócił głowę i trzymając jeden łokieć przy barze, drugą ręką podniósł piwo do ust i wygiął szyję do tyłu, by pociągnąć. To mnie zafascynowało z jakiegoś pijackiego powodu. Miał muskularne gardło i widziałam, jak wygina się i pracuje z jego jabłkiem Adama.

Co więcej, jego szczęka była wyeksponowana, zauważyłam, jaka była atrakcyjna i to było fascynujące z jakiegoś pijackiego powodu.

Oderwałam oczy od jego gardła i szczęki i złapałam małą tacę z owocami, których Feb, Morrie i Darryl używali do drinków. Kawałki cytryny, limonki, cebulki koktajlowe, oliwki i wiśnie maraschino.

„Wiesz” - zaczęłam informować Joe i tylko jego głowa ponownie odwróciła się do mnie - „kiedyś można było zaimponować facetowi, po prostu zawiązując łodygę wiśni w supeł językiem”.

Dlaczego to powiedziałam, nie miałam pojęcia. Nie mogłam po prostu siedzieć cicho i popijając wódkę i sok żurawinowy, podczas gdy on robił to samo ze swoim piwem. To było zbyt dziwne. Nie mogłam tego przetrwać. Musiałam o czymś porozmawiać.

„Tak?” - zapytał.

„Tak” - odpowiedziałam.

„Często to robiłaś?” - zapytał.

„Niezupełnie” - odpowiedziałam, bo byłam z Timem i tylko z Timem, kiedyś, a potem na zawsze, ale robiło to na Timie wrażenie - „Wydaje mi się dziwne, dlaczego to miałoby zaimponować facetowi”.

Joe nie próbował mnie oświecić.

„Dobrze, że wszyscy z tego wyrastacie” - zauważyłam rozsądnie.

„Dam ci teraz pięćdziesiąt dolarów, jak to zrobisz”.

Zamrugałam - „Co?”

Wyprostował się, wyciągnął portfel z tylnej kieszeni, otworzył go i wyciągnął banknot. Potem położył go na barze między nami i zobaczyłam, że był to banknot pięćdziesięciodolarowy. Kiedy przemówił, podniosłam wzrok z pieniędzy na niego.

„To twoje, jak to zrobisz” – powiedział Joe, wkładając portfel z powrotem do kieszeni.

„Mówisz poważnie?” - wyszeptałam.

Joe nie odpowiedział werbalnie, po prostu sięgnął i złapał wiśnię za łodygę, odwrócił się i podał mi ją.

Wpatrywałam się w wiśnię. Był poważny.

„Pięćdziesiąt dolarów za zawiązanie łodygi językiem?” - sprawdziłam, żeby się upewnić.

„Nie umiesz tego zrobić”.

„Umiem to zrobić, ja po prostu…” - przerwałam, podnosząc się z łokcia, wyciągnęłam rękę i odebrałam mu wisienkę - „wyszłam z wprawy”.

Joe nic nie powiedział i zastanawiałam się, jak się w to wpakowałam. Miałam tam siedzieć, poruszając ustami jak idiotka, podczas gdy Joe by patrzył i prawdopodobnie w końcu nie zawiązałabym głupiej łodygi wiśni.

Ale nie mogłam się teraz wycofać. Nie chodziło o pięćdziesiąt dolarów, chodziło o moją dumę.

Zerwałam wisienkę z łodygi zębami, spojrzałam wszędzie, tylko nie na Joe’go, gdy żułam i przełykałam, pociągnęłam łyk wódki z sokiem żurawinowym, aby oczyścić usta w ramach przygotowań do moich starań, a następnie wsunęłam łodygę.

W ciągu kilku sekund zrobiłam to. To wcale nie było trudne. Domyślałam się, że to jak z jazdą na rowerze.

Wysunęłam łodygę spomiędzy ust, pokazałam mu wynik i położyłam na serwetce koktajlowej.

Jego jasnoniebieskie oczy były na łodydze, kiedy zapytałam - „Jesteś pod wrażeniem?”

Jego głowa opadła na moją szklankę - „To twój ostatni?”

Patrzyłam na niego przez sekundę, nie nadążając za nim, a potem zapytałam - „Ostatni drink?”

„Tak”.

„Um…” - próbowałam ocenić, czy próbował powiedzieć, że jest gotowy do powrotu do domu, ponieważ był moją podwózką. Byłoby niegrzecznie kazać mu zostać dłużej, kiedy chciał wyjść, więc odpowiedziałam pytaniem, na wypadek gdyby był gotowy na chwilę spędzenia czasu, bo chciałam spędzić trochę czasu - „Tak?”

„Wypij, siostro”.

Sądzę, że nie był gotowy, żeby spędzać czas.

Czułam się dziwnie źle, że zawiązywanie łodygi wiśni nie zrobiło na nim wrażenia. Tim myślał, że to gówno.

Podniosłam drinka i przyłożyłam słomkę do ust, wysysając resztę wódki w tym samym czasie, gdy palce Joe owinęły się wokół mojego ramienia. Zsunął mnie ze stołka, gdy trzymałam szklankę w dłoni ze słomą w ustach i ssałam. Ciągle też ssałam słomkę, gdy Joe chwycił moją torebkę z baru i podał mi ją, a następnie wysunął pięćdziesiątkę z baru i wsunął ją do przedniej kieszeni moich dżinsów.

Spojrzałam na niego, kiedy zawołał - „Morrie, Violet zapłaciła, czy jest na rachunku?”

„Rachunek” - odpowiedział Morrie.

Zdałam sobie sprawę, że mogłam być bardziej pijana, niż się spodziewałam, skoro stałam, a wszyscy wiedzieli, że jesteś bardziej pijany, kiedy siedzisz przez chwilę i pijesz. Dlatego, ponieważ oceniałam poziom mojego pijaństwa, nie interweniowałam, gdy Joe wyciągnął portfel z kieszeni, wyciągnął kilka banknotów i rzucił je na bar.

„Jak to nie pokryje tego, złapię cię później” - powiedział Joe Morrie.

„Dobra, stary” - odparł Morrie.

Joe schował portfel z powrotem do kieszeni i wyciągnął drinka z mojej ręki, mimo że wciąż wysysałam fusy przez słomkę (wydając ten siorbiący dźwięk). Postawił go na barze, złapał mnie za rękę i pociągnął do drzwi.

Zaparkował na ulicy kilka długości samochodu od baru. Otworzył zamki pilotem, gdy się zbliżaliśmy, a kiedy tam dotarliśmy, otworzył drzwi po stronie pasażera.

Z jakiegoś powodu jego pickup wydawał mi się ważny, a moja pierwsza przejażdżka nim jeszcze bardziej znacząca, więc po prostu stałam w drzwiach, wpatrując się w siedzenie, na które powinnam wsadzać tyłek i nie ruszając się, ponieważ byłam niewiarygodnie przestraszona i całkowicie podekscytowana. Żadne z tych uczuć nie miało najmniejszego sensu, ale miałam je wszystkie w równym stopniu. To było tak, jakby to, że wsiadłabym do jego pickupa i drzwi się za mną zamknęły, spowodowałoby, że moje życie zmieniłoby się radykalnie.

„Siostro, wspinaj się” - Joe brzmiał na zniecierpliwionego, kiedy po prostu stałam i gapiłam się na jego pickupa i użył mojej ręki, by popchnąć mnie bliżej siedzenia.

Odchyliłam głowę i spojrzałam na niego - „Masz fajnego pickupa” - poinformowałam go głównie starając się to przeciągnąć.

Joe zignorował mój komplement i rozkazał - „Wspinaj się”.

„Może powinnam pójść do domu” – zasugerowałam.

Joe wpatrywał się we mnie przez sekundę, po czym puścił moją rękę, zgiął się w pasie, wsunął rękę pod moje kolana i jedną wokół talii i w ciągu pół sekundy mój tyłek znalazł się na siedzeniu.

Jeszcze pół sekundy i drzwi były zamknięte.

Joe Callahan właśnie literalnie podniósł mnie do swojego pickupa.

Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy.

„Co ze mną jest nie tak?” - szepnęłam do kabiny i otworzyłam oczy, by zobaczyć, jak Joe okrążył maskę. Otworzył drzwi, wrzucił swoje wielkie ciało za kierownicę i zatrzasnął drzwi.

Oboje byliśmy w środku i to uczucie strachu zaatakowało mnie, wraz z dreszczem, ale dreszcz przewyższał strach. Siedziałam na miejscu pasażera samochodu, który nie ja prowadziłam, nie ja byłam odpowiedzialna. Ja mogłam usiąść, zrelaksować się i zostać zabraną do domu.

Byłam w tym pickupie z Joe Callahan’em. Joe Callahan’em, który sam w sobie był przerażający i ekscytujący. Był bardziej mężczyzną, niż którykolwiek mężczyzna, jakiego znałam, a większość mojego dorosłego życia spędziłam z gliniarzami.

Jego męskość wypełniła kabinę i była niebezpieczna, asertywna, atakująca moje zmysły. Nie lubiłam go, byłam tego prawie pewna, ale przyznałam, pijana i siedząca w jego pickupie, że mnie zafascynował i to nie dlatego, że był Ochroną Gwiazd, ale dlatego, że był Joe Callahan’em.

„Zechcesz zapiąć pasy?” - Joe zapytał, a ja odwróciłam się i zobaczyłam, że jest przodem do mnie, z przedramieniem na kierownicy, pickup chodził, a Joe wyglądał na tak zniecierpliwionego, jak brzmiał.

Chciał wrócić do domu.

Chciałam wiedzieć, skąd miał te blizny na policzku.

„Przepraszam” - wymamrotałam i zapięłam pasy.

Joe wrzucił bieg i wyjechał na ulicę.

„To miło z twojej strony” - powiedziałam, gdy jechał.

Joe nie odpowiedział.

Zdałam sobie sprawę, że Joe nie był zbyt dobrym rozmówcą, mniej więcej w tym samym czasie zdałam sobie sprawę, że pickup jest fajny. Był wyraźnie na najwyższym poziomie ze wszystkimi bajerami, a on o niego dbał.

Nie tylko błyszczał na zewnątrz, ale wnętrze było czyste i wyglądało na zupełnie nowe. Jazda była cicha i płynna, a Joe prowadził dużego pickupa, jakby urodził się za kierownicą.

Kiedy jechał cicho, ponownie przypomniało mi się, jak miło było po prostu usiąść i pozwolić komuś odwieźć mnie do domu. Nie było żadnego konkretnego powodu, dla którego miałam to uczucie, bo niecałe kilka godzin wcześniej Colt i Feb zabrali mnie do J&J’s. A Tim zawsze prowadził, nie pamiętałam ani razu, kiedy pojechalibyśmy gdzieś, a on nie byłby za kierownicą. Nigdy mi to nie przeszkadzało, nie obchodziło mnie, czy prowadził, przeszkadzało mi tylko, gdy już nie było go w pobliżu, żeby to robić, ale po prawie półtora roku przyzwyczaiłam się do tego. Teraz zdałam sobie sprawę, że za tym tęskniłam.

Byłam tak głęboko pogrążona w tych myślach, że nie zauważyłam, że byliśmy na naszej ulicy, dopóki Joe nie skręcił w swój podjazd i uderzyło mnie coś nowego. Jak to, że byłam z nim w pickupie, było silnym, przerażającym i ekscytującym uczuciem. Widząc tego pickupa na jego podjeździe przez wiele miesięcy, jeszcze przed poznaniem Joe’go, ale zdecydowanie później, a teraz siedząc w nim, na jego podjeździe, wpatrując się w jego dom przez przednią szybę, punkt obserwacyjny, o którym nigdy nie myślałam, że będę miała, czułam coś, czego nie rozumiałam. Było w tym coś głębokiego, coś, czego nie mogłam wyczuć, ale z jakiegoś dziwnego powodu wydawało mi się, że to jest zmieniające życie.

Podskoczyłam, gdy drzwi Joe’go trzasnęły i poczułam się zdenerwowana. Odwróciłam się i zaczęłam grzebać w sprzączce, uwalniając ją dopiero wtedy, gdy Joe otworzył moje drzwi. Zaczepiłam torebkę o ramię i wyskoczyłam z pickupa. Joe trzymał rękę na drzwiach, więc odsunęłam się, trzasnął nimi i spojrzałam na niego, aby jeszcze raz podziękować za podwózkę, ale on się ruszał.

Stałam tam przez kilka uderzeń serca, obserwując jego wielkie ciało idące przez podwórko w kierunku mojego domu.

Mimo że mieszkałam tuż obok on, w stylu Joe Callahana, chciał mnie bezpiecznie odprowadzić do domu.

Nie wiedziałam, co się z tym czuć, ale nie miałam czasu, żeby to rozgryźć i nie miałam innego wyjścia, jak iść za nim, ściągając torebkę z ramienia i przekopując się, by zdobyć klucze, gdy szłam. Trzymałam klucze w dłoni, właściwy między palcami, a Joe stał w świetle, które włączyłam przy bocznych drzwiach, kiedy przyjechałam. Zatrzymałam się, Joe wziął klucze z mojej ręki i wsunął klucz do zamka, przekręcił go, wysunął i otworzył drzwi.

Nerwowo przełknęłam ślinę, gdy rozległy się sygnały dźwiękowe alarmu.

Przesuwając się tuż za nim, skręciłam tułów do domu, wstukałam kod i dźwięk ucichł. Wzięłam głęboki oddech, wyciągnęłam tors z domu, odwróciłam się i odchyliłam głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć.

W świetle na zewnątrz, w nocy, która nas okrywała, znów wyglądał złowieszczo, tak samo jak surowy i interesujący, i coś nowego mnie zaatakowało. To był ten strach, ten dreszcz, ale było coś jeszcze. Coś natarczywego, potrzebującego, jak głód, którego nie do końca rozumiałam, a moje usta zaschły od jego mocy.

„Dzięki za podwózkę” - wyszeptałam, nie mogąc mówić głośniej.

Joe nie odpowiedział ani się nie poruszył.

Nie wiedziałam, co robić. Myślałam, że chciałby wrócić do domu, ale miał okazję uciec i po prostu tam stał, wpatrując się we mnie w ten swój sposób, kiedy coś działo się za jego oczami.

Wtedy zdałam sobie sprawę, że byłam niegrzeczna.

„Czy zechciałbyś wejść do środka…?” - zawahałam się, a potem skończyłam - „na drinka czy coś?”

Na początku Joe nie odpowiedział.

Potem powiedział miękko, dziwnym tonem, jakby mówił do siebie, chociaż ja tam byłam - „Już myślisz, że jestem kutasem”.

Poczułam, że moje serce biło szybciej i wyszeptałam - „Joe…”

Joe mi przerwał - „Więc nie będzie miało znaczenia, jak jutro rano nadal będziesz myślała, że jestem kutasem, bo teraz, nawet jeśli jesteś pijana, zabiorę cię do środka i będę cię pieprzył, aż będzie cię boleć”.

Moje serce przestało bić, a mój oddech przestał nadchodzić, co było złe, biorąc pod uwagę, że Joe chwycił mnie za rękę i wciągnął do domu. Zatrzymał się, żeby zamknąć i zablokować drzwi, po czym rzucił moje klucze na blat, ściągnął mi torebkę z ramienia i rzucił ją również na blat, po czym zaciągnął mnie przez kuchnię, jadalnię i otwarty gabinet, prosto do mojej sypialni.

Nie walczyłam. Nic nie zrobiłam, nawet kiedy zatrzymał się w moim pokoju, puścił moją rękę i zrzucił z ramion swoją skórzaną kurtkę, pozwalając jej opaść na podłogę. Potem jego ręce powędrowały do mojej małej sztruksowej kurtki i ściągnął ją w dół moich ramion.

„Uh…” - wymamrotałam, podnosząc ręce z opóźnieniem, gdy podszedł bliżej - „Joe…”

Ale moje dłonie uderzyły w jego twardą klatkę piersiową, a potem moje ramiona zostały zgniecione między naszymi ciałami, kiedy jedno z ramion Joe owinęło się nisko wokół moich bioder i szarpnął mnie do siebie, drugą ręką zaciskając pięści w moich włosach, skręcając je mocno. Poczułam niedozwolony ból na skórze głowy, którego nie powinnam lubić, ale tak się stało. Bardzo to lubiłam. Tak bardzo, że czułam to nie tylko na skórze głowy, ale na całym ciele. Jego pięść w moich włosach umieściła moją głowę na pozycji, ciągnąc ją do tyłu, ale przechylając ją na bok, więc kiedy jego usta mocno opadły na moje, byłam dokładnie tam, gdzie mnie chciał.

I ja chciałam tam być. Nie było we mnie myśli, żeby zaprotestować, odpychać się, walczyć. Chciałam tylko tam być, przyciśnięta do niego, z jego ramieniem wokół mnie, jego ręką w moich włosach i jego ustami na moich. Rozchyliłam wargi, jego język się wbił i podobał mi się jego smak, dotyk jego języka, więc moje ciało rozpłynęło się w jego ramionach. Moje dłonie wypchnęły się spomiędzy naszych ciał, aby moje palce mogły wślizgnąć się w jego gęste, zbyt długie włosy i wcisnęłam się głęboko w jego duże ciało. Nie zastanawiałam się nad tym, co robię i z kim to robię. Nie myślałam o niczym. Po prostu czułam i to, co czułam, było niewiarygodnie dobre.

Jego pocałunek nie był delikatny. To było chciwe, żądające i podobało mi się, tak bardzo miauknęłam w proteście, gdy odsunął usta, ale nie zaprotestowałam, gdy jego ręce powędrowały do mojej koszulki i szarpnęły ją przez głowę, ściągając ją i odrzucając. Przysunął się do mnie, obracając mnie, prowadząc mnie do łóżka i na nie upadłam. Joe górował nade mną, podciągając mi łydkę, żeby ściągnąć mój but, potem moją skarpetkę, a potem złapał za drugą i zrobił to samo. Bez zwłoki pochylił się, jego ręce powędrowały do mojej sprzączki i rozpiął je oraz moje dżinsy i spuścił je na moje nogi, zanim zdążyłam wziąć dwa oddechy.

A ja ciężko oddychałam, już nakręcona. Usiadłam, co oznaczało, że zderzyłam się z Joe, kiedy na mnie spadł i wtedy to się naprawdę zaczęło.

Wyszarpnęłam jego koszulę z dżinsów i przeciągnęłam ją przez głowę, kiedy jego ramiona uniosły się, żeby mi pomóc. Wyciągnęłam ją i rzuciłam na podłogę, po czym jego ręce wróciły do mnie i jego usta, język, zęby. Chciałam ich i wszystko, co robiły z moimi ustami, szyją, uszami, było genialne, moje ciało żyło, wibrowało, jakbym się obudziła z siedemsetletniego snu, ale obudził mnie przez porażenie prądem. Jednocześnie chciałam dla niego tego, co mi robił. Używałam rąk, paznokci, ust i języka wszędzie, gdzie mogłam dotknąć, w każdym calu, którego mogłam posmakować.

To było dzikie, prawie walka. Nie mogłam się nim nacieszyć, wziąć od niego wystarczająco dużo. Bez względu na to, co dostawałam, chciałam więcej, to było jak pragnienie, które drążyło moje wnętrzności, które musiały zostać wypełnione.

Joe był taki sam, ale był silniejszy, trzymał mnie na plecach bez względu na to, jak próbowałam go przewrócić. Gdzieś po drodze pozbył się moich majtek, po czym opuścił miseczkę mojego stanika i ostro wciągnął sutek do ust. Moje plecy wygięły się w łuk, moje palce zacisnęły się w pięści w jego włosach, gdy jego język dźgnął mój sutek, a następnie wciągnął go gwałtownie i cholernie to pokochałam.

„Tak” - westchnęłam, a on przesunął się na drugą stronę, ponownie zdrapując miseczkę mojego stanika i powtarzając to, co zrobił z pierwszym, kiedy jego palce zastąpiły usta na moim drugim sutku, uszczypnęły i zakręciły. To było szorstkie, ale było genialne, a moje biodra uniosły się w odruchowym żądaniu.

„Joe” - wyszeptałam, nagle potrzebując go w sobie, moja ręka odsunęła się od jego włosów i przesunęła po gładkiej skórze jego pleców, na jego bok, jego talię, ale jego krocze było za daleko.

Wrócił na mnie i jego usta wzięły moje w kolejny mocny, miażdżący pocałunek i moja ręka znalazła go, obejmując jego pachwinę, znajdując go mocno, jęknęłam w jego usta i szarpnęłam biodrami.

„Pieprz mnie” - błagałam, ocierając się o niego ręką, otwierając nogi.

Nie zawahał się, jego ręka odepchnęła moją i rozpiął dżinsy.

„Zażywasz pigułki?” - zapytał szorstkim głosem.

„Nie” - odpowiedziałam i poczułam, jak czubek jego penisa naciska na mnie. Chciałam tego we mnie tak bardzo, że to aż bolało, moja ręka wsunęła się w jego dżinsy, owijając się wokół jego twardego tyłka w natarczywym żądaniu.

„Pieprzyć to” - jęknął i wjechał głęboko.

Sapnęłam, a potem wstrzymałam oddech, gdy mnie napełniał. Był ogromny.

Tak duży, że to był szok, być tak pełną.

Potem musiałam zacząć oddychać, kiedy zaczął się ruszać, wjeżdżając głęboko, wypełniając mnie raz za razem, szorstko, twardo, prawie brutalnie, jego duże dłonie sięgały do moich bioder i unosiły mnie, by osadzić siebie głębiej. Potem nie oddychałam, a dyszałam.

Moje paznokcie wbiły się w jego plecy, moje biodra uniosły się, pomagając mu wejść głębiej. Owinęłam łydkę wokół jego talii, wbijając piętę w jego plecy, aby podważyć moje biodra, a drugą nogę owinęłam wokół jego uda.

„Jesteś taki duży” - wyszeptałam.

„Podoba ci się” - zwrócił uwagę na oczywistość, a ja nie odpowiedziałam, nie mogłam, tak mi się to podobało.

„Mocniej” - sapnęłam, pragnąc tego mocniej, pragnąc, aby walenie nigdy się nie skończyło, ale nawet domagając się tego, wciąż myśląc, że nie mógłby mnie pieprzyć mocniej. Nie było mowy, żeby mógł mnie mocniej pieprzyć, ale myliłam się, mógł i zrobił to.

Szybko się budowało, minęło dużo czasu, czułam, że nadchodzi i chciałam tego. Sięgnęłam do niego, paznokcie jednej dłoni drapały jego plecy, a drugiej wczepiły się w jego włosy, kiedy błagałam - „Pieprz mnie mocniej, Joe”.

Jego usta były przy moich, jego oddech był urywany, gdy mruknął - „Lubisz to szorstko”.

„Tak” - wydyszałam.

„Dobrze” - wymamrotał, pocałował mnie głęboko i pieprzył mocniej.

To się działo, czułam to, a kiedy się zaczęło, oderwałam usta od jego ust, wygięłam szyję, plecy i oznajmiłam gardłowym, chrapliwym jękiem - „Joe, dochodzę”.

„Chryste” - Joe warknął, gdy to mnie uderzyło i było tak ogromne, że moje ciało zatrzęsło się od tego i zacisnęłam kończyny wokół niego, przyciągając go do siebie.

Poczułam, jak pchał, gdy doszłam, zawieszona w chwili chwalebnej, pięknej.

Wyciszałam się, kiedy jego pchnięcia stały się jeszcze silniejsze niż wcześniej, jego ręka opuściła moje biodro, jego palce zatopiły się we włosach, ponownie zaciskając i skręcając, jego usta uderzyły w moje i jęknął, jego biodra wbiły się w moje raz, dwa, trzy razy potem, czwarty, wsadził się do korzenia i zatrzymał.

Jego usta zsunęły się z moich, w dół mojego policzka, szyi, gdzie schował twarz i pozostał głęboko utkwiony. Leżałam pod nim, znosząc jego ciężki ciężar, czując się pełna jego kutasa, odporna na wszystko poza jego ciałem, jego żarem, jego ciężarem, jego kutasem. Nie było na świecie niczego poza mną i Joe Callahan’em i tak mi się to podobało.

Potem nagle wyślizgnął się i jego ciężar zniknął, jego ciepło, jego ciało, wszystko zniknęło i byłam tylko ja w łóżku.

Zamrugałam na tę nagłość, po czym zamknęłam nogi, przewracając się na bok, zwijając się, moje oczy wędrowały do niego w ciemności. Stał w nogach łóżka, poprawiając dżinsy. Nic nie przychodziło mi do głowy. Wciąż czułam go między nogami, mój mózg był zamazany piciem i seksem, moje ciało było zaspokojone. Pochylił się do podłogi, a potem wyprostował, wciągając koszulkę.

Bezmyślnie patrzyłam, jak jego ręka trafiła do tylnej kieszeni, wyszarpnął portfel, otworzył go, wyciągnął coś i schował portfel do kieszeni. Mój mózg wciąż nie włączył biegu, nie poruszyłam się, gdy pochylił się nad łóżkiem, kładąc rękę na moim brzuchu, palce jego drugiej ręki przesuwały się po wewnętrznej stronie mojego przedramienia, które leżało na łóżku. Kiedy dotarł do mojej otwartej dłoni, poczułam krawędzie karty na mojej skórze, gdy zacisnął wokół niej moje palce.

Potem przesunął opuszkami palców po moim biodrze i zewnętrznej części uda, mówiąc - „Zadzwoń do mnie, siostro, kiedy będziesz potrzebowała podwiezienia do domu”.

Moje ciało usztywniło się na jego insynuację, ale nie miałam szansy zadać pytania ani odpowiedzieć, zniknął, a kilka sekund później usłyszałam zamykanie zewnętrznych drzwi.

Leżałam tam długo, zwinięta prawie nago na łóżku, powietrze w moim pokoju było chłodne, gdy wsączała się we mnie wiedza, że właśnie pozwoliłam sąsiadowi, Joe Callahan’owi, mężczyźnie, którego nie lubiłam, pieprzyć mnie tak mocno, że mnie bolało. Błagałam go nawet, żeby to zrobił.

I dotarło do mnie, że w wieku trzydziestu pięciu lat właśnie wzięłam sobie drugiego kochanka i zrobiłam to jak zdzirowate, pijane łajno, pozwalając facetowi, którego ledwo znałam i nawet nie lubiłam, zabrać mnie, zawieźć do domu i pieprzyć mnie tak mocno, że mnie bolało. Do diabła, nawet nie musiał nad tym pracować, po prostu wyciągnął mnie z baru, poszłam za nim do domu, a potem zaciągnął mnie do mojego pokoju.

I wsiąknęło we mnie, że ten facet, Joe Callahan, sądził, że może mi to zrobić, kiedy tylko zechce mi na to pozwolić, bym wezwała go, by mnie obsługiwał, a potem się wycofał, zostawiając mnie w większości nagą i samą, a nawet nie pocałował mnie zanim wyszedł.

I nie mogłam go, kurwa, za to winić.

I ta wiedza przeniknęła do moich kości, gorzka i upokarzająca.

Usłyszałam, jak otwierają się drzwi frontowe i zamarłam.

Kate była w domu.

Przywróciłam się do ruchu, zeskakując z łóżka, przedzierając ubranie na podłodze, znalazłam i szarpnęłam moje majtki. Potem pobiegłam do łazienki, ściągnęłam szlafrok Tima z haczyka na drzwiach i założyłam go, czując po raz pierwszy miękką, ciepłą flanelę na mojej skórze jak oparzenie.

Mocno zawiązałam pasek i weszłam do salonu, odgarniając włosy z twarzy, mając nadzieję, że moja córka nie będzie mogła odczytać ohydnego czynu, który popełniłam w wyrazie mojej twarzy lub postawie. Spojrzałam na zegar DVD pod telewizorem w salonie i zobaczyłam, że jest druga w nocy. Moja odpowiedzialna Kate wróciła na czas do domu, a jej chłopak, któremu nie chciałam ufać ani go lubić, przywiózł ją do domu przed wyznaczoną godziną.

Poszłam do jej pokoju, skąd światło wpadało przez drzwi, które były uchylone.

Zatrzymałam się przy drzwiach i cicho zapukałam.

„Tak, mamo” - zawołała, a ja pchnęłam drzwi i stanęłam we framudze, z ramionami owiniętymi wokół brzucha.

„Hej kochanie, dobrze się bawiłaś?”

Pisała do kogoś i wiedziałam, że to Dane, chociaż właśnie ją podrzucił. Podniosła głowę znad telefonu i uśmiechnęła się do mnie.

„Tak” - powiedziała cicho, jej twarz była równie łagodna.

O kurwa.

„Dane dobrze się bawił?” - zapytałam.

Skinęła głową i spojrzała z powrotem na swój telefon. Nacisnęła przycisk „Wyślij”, zamknęła go i rzuciła na stolik nocny.

„Lubię go, Kate, to dobry dzieciak” - powiedziałam jej, , a ona przyglądała mi się przez sekundę z głową przekrzywioną do mnie, zanim zadała cios, o którym nie wiedziała, że zadaje, a gdyby to wiedziała, to zraniłby ją do żywego. Kate czuła wszystko, ale odczuwała ból innych ludzi znacznie bardziej niż własny, była to jedna z niewielu rzeczy, które dostała ode mnie.

„Myślisz, że tato by go polubił?”

Ukryłam wzdrygnięcie się na jej pytanie, a zrobiłam to, myśląc o jej pytaniu.

Już na samym początku zawarłam pakt z Timem, że zawsze będziemy otwarci i szczerzy wobec naszych dziewczyn. Pakt, który regularnie łamał, gdy ona dorastały, a on odkrył, że ma kłopoty z faktami życiowymi i przekazywaniem ich córkom, ponieważ były kobietami. Pakt, którego, skoro byłam kobietą, udało mi się dotrzymać.

„Nie” - powiedziałam jej, jej twarz posmutniała i poszłam dalej - „Ale tylko dlatego, że byłaś jego małą dziewczynką i zawsze będziesz. Nie lubiłby go, nie teraz, ale dotarłby tam, bo Dane to dobry dzieciak”.

Jej twarz trochę się rozjaśniła i zapytała - „Myślisz?”

Weszłam, zbliżyłam się do niej, owinęłam dłoń wokół jej głowy i przyciągnęłam jej skroń do ust.

„Wiem” - wyszeptałam i pocałowałam ją, zanim skończyłam - „Prześpij się, kochanie”.

Jej ciało pochyliło się w moim uścisku, ale odsunęła się, kiedy odpowiedziała - „W porządku, mamo”.

„Śpij dobrze”.

„Ty też”.

Podeszłam do bocznych drzwi kuchennych, zamknęłam je na klucz, uzbroiłam alarm, a następnie wróciłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka w szlafroku Tima, myśląc, że dobry sen był niemożliwy z tym, co wydarzyło się tamtej nocy.

Miałam rację.

*****

3 komentarze: