Rozdział 22
Bicie serca
Frankie otworzyła oczy. Czuła
się niesamowicie dziwnie: zdezorientowana i zdecydowanie nie w najlepszej
formie. Rozejrzała się, zobaczyła, że leży w szpitalnym łóżku i przypomniała
sobie.
Już miała wymamrotać coś niekobiecego,
kiedy zobaczyła Benny’ego stojącego w oknie i wyglądającego na zewnątrz. Jego
ciemne włosy były mokre i zaczesane do tyłu, ale ponieważ wysychały, część
przodu opadła mu na czoło, a ich tył zaczął się kręcić w ten seksowny sposób.
Miał na sobie biały t-shirt i dżinsy, buty, jak zwykle. Potrafił się ubrać i
dobrze wyglądać. Nie było lepiej, kiedy się odstrzelił. To było po prostu jego
zwykłe… cholernie… dobre.
Wiedziała, że idzie do
piekła. Została postrzelona, a ona nadal leciała na brata swojego zmarłego
chłopaka. To prawda, że był gorący, było w nim wiele do podjarania się. Mimo to
szła do piekła.
Odwrócił się, spojrzał na nią
i zobaczyła zmartwienie na jego twarzy.
Kiedy jego ciepłe brązowe
oczy napotkały jej spojrzenie i zobaczył, że nie śpi, ukrył zmartwienie, a jego
twarz złagodniała.
Jej usta wypełniły się śliną.
Tak, zdecydowanie godne podjarania.
Podszedł do jej łóżka,
szarpiąc za sobą krzesło, żeby postawić je blisko, usiadł na nim i pochylił się
jeszcze bliżej.
„Hej, Frankie” - wyszeptał.
„Hej” - wychrypiała.
„Jak się miewasz?” - zapytał.
„Jak myślisz, jak się
miewam?” - zapytała w odpowiedzi, a on uśmiechnął się, kiedy uderzyła go swoim charakterkiem.
„Nigdy nie zostałem
postrzelony, kotku, ale widzę, że nie miewasz się świetnie” - zauważył.
„Miałabyś rację” – odparła.
Benny spojrzał na jej brzuch,
a potem z powrotem w oczy – „Kula nie trafiła w nic poważnego” – poinformował
ją.
„Nareszcie dobra wiadomość”.
Znowu się uśmiechnął - „Straciłaś
dużo krwi” - ciągnął, ale ona już o tym wiedziała. Czuła to. Nie wiedziała, czy
Benny zrobił właściwie, kiedy podniósł ją i pobiegł przez las z nią w ramionach,
prosto do jego SUV’a, ale domyśliła się, że nie. Mimo to nie dało się go
powstrzymać, nawet kiedy postawiła mu się, mówiąc mu, żeby ją, kurwa, położył i
wezwał pogotowie. Nie słuchał. Miał misję - „Chcą, żebyś tu była przez jakiś
czas” - dokończył.
„Zadzwoń do papieża, powiedz
mu, że przegapię nasze spotkanie” - mruknęła Frankie i usłyszała jego cichy
chichot.
Cholera, ale lubiła go
rozśmieszać. Sprzedałaby swoją duszę, żeby go rozśmieszyć. Nawet wcześniej,
kiedy była z Vinniem, lubiła rozśmieszać Benny’ego. Miał wspaniały śmiech,
wspaniały uśmiech, wspaniałą twarz. Ekspresyjną. Ale był wtedy jak brat, dobry,
słodki, a ona go kochała. Kochała całą rodzinę Vinniego. Jej nie była wspaniała
i rozpoznała wspaniałą, kiedy to poczuła. To był najlepszy prezent, jaki dał
jej Vinnie. Czasami zastanawiała się, czy kocha rodzinę Vinniego bardziej niż
Vinniego. Wtedy Vinnie byłby Vinnie’m, a ona przestałaby się zastanawiać.
Jak Benny przeszedł od
słodkiego, zabawnego brata do wartego podjarania się, Frankie nie wiedziała.
Spędziła siedem lat próbując to rozgryźć. Nigdy nie myślała o nim w ten sposób
zamiast z dystansu, kiedy słyszała, jak inne dziewczyny o nim mówią. Każda
kobieta mogła to zobaczyć; Frankie wtedy miała Vinniego, więc nie myślała o tym
zbyt wiele. Potem nie miała Vinniego i zaczęła o tym myśleć.
Na pewno szła do piekła.
„Gliniarze chcą zadać ci
pytania” - Benny wdarł się w jej myśli, a ona skupiła się na nim.
„Okej” – odpowiedziała, a on
przysunął się bliżej.
„Mama i tato są tutaj” –
zawahał się – „chcą cię zobaczyć”.
Frankie przez pół sekundy
wpatrywała się w jego oczy, po czym odwróciła wzrok - „Nie”.
„Frankie, kotku…” - szepnął
Benny.
Ona to zrozumiała. Wiedziała,
że Theresa, Vinnie Senior, Manny, a nawet Benny musieli kogoś winić. Kochali
Vinniego. Był wspaniałym facetem, wspaniałym synem, wspaniałym bratem. Musieli
zrzucić na kogoś winę za wszystkie popierdolenia Vinniego. I kochała Vinniego
na tyle, by to zaakceptować.
Ale zapłaciła wystarczająco
dużo za pokutę Vinniego. Kochała go i robisz takie rzeczy dla kogoś, kogo kochasz,
ale wystarczyło.
Spojrzała z powrotem na
Benny’ego i szepnęła - „Nie”.
Wyciągnął rękę i ujął jej
dłoń w swoje. Jego były duże i ciepłe. Mocne. Pochylił się jeszcze głębiej i
uniósł jej rękę, by móc oprzeć brodę na jej palcach i swoich łokciach na łóżku.
„Francesca” - powiedział
cicho - „to, co dzisiaj zrobiłaś, było szalenie głupie”.
„Dzięki” - też była cicho,
ale to był cichy sarkazm, a nie cicha delikatność.
„Kotku, posłuchaj mnie” -
rozkazał Benny - „to też było szalenie odważne”.
Nie odpowiedziała. Po prostu
wpatrywała się w jego ciemnobrązowe oczy.
„Po tym, co zrobiłaś dla
rodziny, będą chcieli zaleczyć wyrwę”.
„Za późno” - szepnęła Frankie
i Benny zacisnął dłonie na jej dłoniach.
„Słonko…”
„Dostałam pracę w
Indianapolis” – oznajmiła.
„Co?” – wyszeptał, brzmiąc na
zdziwionego i może trochę wkurzonego, jakby wiedział o niej wszystko i nie
spodziewał się niespodzianki.
„Nareszcie zostawiam to gówno
za sobą”.
„Frankie…”
„Nie mówię, że nie cieszę
się, że może już mnie nie nienawidzą, jesteś tutaj, bądź miły, może nie jesteś,
to wszystko dobrze, ale ja spadam”.
„Nie przeprowadzasz się do
Indianapolis” - oświadczył.
„Czekałam zbyt długo. Czas
zacząć od nowa. Czysta karta” - powiedziała Frankie.
„Kotku…” - zaczął, ale
Frankie odwróciła wzrok i zamknęła oczy.
„Jestem zmęczona” - szepnęła,
a jego dłonie ponownie zacisnęły się na jej dłoniach.
„Frankie…”
„Odejdź, Ben, muszę odpocząć”.
Jego ręce zacisnęły się
jeszcze bardziej - „Spójrz na mnie”.
Próbowała cofnąć rękę.
„Francesca, kurwa, spójrz na
mnie”.
Otworzyła oczy i spojrzała na
niego.
„Nie przeprowadzasz się do
Indianapolis” - powtórzył.
„Idź stąd”.
„Musimy porozmawiać”.
„Nic do powiedzenia”.
„Frankie…”
Wymagało to dużo wysiłku i
reszty energii, jaką miała, ale wyrwała rękę z jego dłoni.
Potem szepnęła - „Wzięłam
dziś kulę dla twojej rodziny. Odpokutowałam. Zrobione. Wszystko, co zrobiłam,
to zakochałam się w Vinnie’m, ale wzięliście od mnie swoją pokutę, jakbym
zrobiła źle, a ja kochałam was wszystkich, więc oddałam to. Krwawiłam dzisiaj
dla was. Dobrze, że tak się stało. To dało mi szansę na zrobienie tego, czego
ode mnie potrzebowaliście. Ale nic więcej nie dostaniecie”.
Benny wstał z miejsca, ale
zrobił to pochylony, przysiadając z twarzą przy jej twarzy.
„Miałaś zły dzień” -
stwierdził - „więc dam ci teraz to gówno. Potem wrócę i porozmawiamy”.
„Nie, nie porozmawiamy” -
odpowiedziała, po czym wzięła bolesny wdech, gdy obie jego ręce uniosły się i
otoczyły jej twarz i zbliżył się tak bardzo, że wszystko, co musiałaby zrobić,
to tylko przechylić brodę, a jego usta były na jej ustach.
„Tak, kurwa, porozmawiamy”.
Potem jego oczy opadły z jej oczu
na usta, gdzie jego kciuk przesunął się po krawędzi jej dolnej wargi, podczas
gdy on patrzył, jak się poruszał, a ona wstrzymała oddech. Potem ją puścił, a
ona patrzyła, jak wyszedł z pokoju.
*****
Sal unikał wzroku Theresy i
Vinniego i spojrzał na kanapę.
Cal siedział tam z włosami
prawie suchymi po prysznicu, ubrany w nowe dżinsy i koszulkę, którą mu kupiła
Theresa. Bandaż na jego ramieniu był widoczny pod rękawem jego koszulki.
Jego kobieta leżała zwinięta
na boku na kanapie obok niego, jej głowa spoczywała na jego udzie, jej dłoń
była zwinięta przed twarzą. Miała na sobie nowe dżinsy i koszulkę z długim
rękawem, którą również kupiła Theresa. Jej włosy też były mokre, ale szybko
wysychały, ponieważ Cal przeczesywał je palcami. Jej kolana były podwinięte do
klatki piersiowej i nie miała butów. Spód jej stóp był czysty i lśnił od mazi z
antybiotykiem. Ponieważ były czyste, widać było zaczerwienienia i zadrapania.
Kiedy była w szpitalu, mając
na sobie tylko koszulkę Cala, zbryzganą krwią Daniela Harta, oglądali jej
stopy, rozmawiała z glinami, jadła cannelloni, które przyniosła Gina,
rozmawiała przez telefon z córkami i czekała na wiadomość o stanie Frankie. Kiedy
już wiedzieli, że z Frankie wszystko w porządku, Cal zaniósł ją do samochodu
Benny’ego, wsiadł z Bennym i wszyscy pojechali do jego domu, żeby wziąć
prysznic. Nieco ponad godzinę później wszyscy wrócili.
Sal przyjrzał się jej śpiącej
twarzy. Gdyby był młodszym mężczyzną, chciałby w to wejść. Widział, jak robi
wszystko z Calem. Widział w tym coś w rodzaju leczenia przez nią silnego
złamania silnego mężczyzny. Prawie rozumiał to, że Hart był gotów stracić
wszystko dla swojej szansy. Ale tylko prawie.
Benny wszedł do poczekalni i
Sal zauważył, że wyglądał na wkurzonego. Nie musiał zgadywać dlaczego. Francesca
Concetti potrafiła rzucić pewien charakterek, a Sal uznał, że była w tym tak
dobra, że mogła to zrobić nawet po postrzeleniu. Miała w sobie dużo innej krwi,
ale włoska zawsze wygrywała.
Sal zastanawiał się, kiedy
Benny wyjmie głowę z dupy na temat Frankie. Od siedmiu lat chłopak się wygłupiał.
Jasne, to byłoby dziwne, gdyby Frankie przeniosła się na Benny’ego po tym, jak
była z Vinniem. Ale serce było sercem, jelita były jelitami, a jądra były jądrami.
Chcesz czegoś i tego czegoś warto było chcieć, tak jak Frankie, kogo to
obchodziło?
„Musimy ruszyć w drogę” - Sal
usłyszał, jak powiedział Cal i jego wzrok powędrował do Cala.
Violet obudziła się, zamrugała,
uniosła się częściowo, ale nadal miała palce zaciśnięte wokół uda Cala.
Benny zatrzymał się przed
nimi - „Dobrze. Jedźmy”.
Vi spojrzała na Benny’ego, a
potem przekręciła się, by spojrzeć na Cala - „Czy mogę ją zobaczyć przed
wyjazdem?” - zapytała.
Sal patrzył, jak Cal nawet
się nie zawahał. Po prostu przesunął ją tak, żeby była w jego ramionach i
wyniósł ją z pokoju, a potem korytarzem w kierunku pokoju Frankie, dając jej
to, czego chciała bez słowa sprzeciwu.
Sal uśmiechnął się do siebie,
a potem jego oczy przeskanowały pokój i zobaczył, że Benny, Theresa, Manny i
Vinnie Senior patrzą za Calem i Violet. Benny nadal wyglądał na wkurzonego.
Reszta się uśmiechała.
Zadzwonił telefon Sala i
wszystkie ich oczy skierowały się na niego i żadne z nich się nie uśmiechało.
Wyciągnął telefon, spojrzał
na wyświetlacz, otworzył go i przyłożył do ucha.
„Masz mnie” - powiedział w
to.
„Dziwne” - usłyszał do ucha
jeden z jego chłopców - „policjanci drapią się po głowach, widząc, że nagranie
Callahana jest w magazynie dowodów niecały dzień, ale dysk twardy został
wyczyszczony”.
Salvatore Giglia się uśmiechnął.
*****
„Chryste, mają przyjęcie?” - Benny
mruknął, jadąc ulicą Vi i Cala, zastawioną samochodami wokół domu Vi.
Było późno, ciemno i Vi
siedziała na tylnym siedzeniu.
„Ludzie lubią Vi” - Cal
wymamrotał tę prawdę i był zadowolony, że dziewczyny miały to wsparcie, ale był
tak cholernie zmęczony, że nie chciał znosić tego gówna. Chciał zobaczyć Kate i
Keirę, chciał iść spać i spać przez rok.
Benny wjechał na podjazd Vi i
zaparkował za jej Mustangiem. Nawet nie wyłączył zapłonu, kiedy boczne drzwi do
domu otworzyły się i wyleciały z nich obie dziewczyny. Cal otworzył drzwi i
zeskoczył na dół, a jego stopy nie uderzyły jeszcze o beton, zanim cofnął się
do SUV-a, gdy uderzyła w niego siła dwóch nastoletnich dziewcząt. Ich ramiona
owinęły się wokół niego w zaciekły sposób, a obie twarze wbiły się w jego
pierś. Jak obie tam weszły, nie miał pojęcia, ale zrobiły to i były do niego
przyklejone.
Obie też płakały łzami ulgi,
ale zupełnie niekontrolowanymi.
Słuchając ich emocji,
doświadczając tego rodzaju ulgi po tym, co, jak wiedział, przeżyły tego dnia, jakby
dostał szansę na cofnięcie życia, wziąłby to i wbiłby kolejną kulę w Daniela
Harta. Dał im minutę, obejmując ich ramionami, a potem powiedział - „Katy,
Keirry, muszę się zająć waszą mamą”.
Na początku nie puszczały.
Potem Kate odeszła, odciągając od niego Keirę. Obie otarły twarze, gdy na niego
spojrzały.
„Okej, Joe” – szepnęła Kate.
„Macie dla mnie trochę tego?”
– zapytał Benny, a oni odwróciły się i potraktowały Benny’ego w podobny sposób.
Nie było tak intensywne, ale Cal wiedział, że Benny dobrze się z tym czuł, gdy
zobaczył, jak jego twarz stała się łagodna.
Podszedł do tylnych drzwi
pasażera i otworzył je. Vi przegapiła to wszystko. Nadal była nieprzytomna. Nie
obudziła się, dopóki Cal nie odpiął jej pasów i nie wyjął jej z samochodu.
Podniosła głowę, rozejrzała
się i zapytała - „Moje dzieci?”
„Tutaj mamo” – zawołała
Keira.
Wyciągała szyję i rozglądała
się. Potem zażądała - „Cal, postaw mnie”.
„Kiedy będziemy w środku”.
„Chcę…”
„Siostro, jak uderzyły we
mnie, prawie zwaliły mnie z nóg. Mogą cię powitać w domu, kiedy usiądziesz”.
Złożył zamówienie, ale się
nie opieprzał, więc nie narzekała. Wniósł ją do środka i posadził na kanapie, a
potem obie dziewczyny na nią skoczyły. Cofnął się, rozejrzał i zobaczył, że
wygląda to jak przyjęcie. Feb, Colt, Cheryl, Jessie, Mimi, Dee, Morrie, Josie,
Sully i Mike.
Odszedł, a Benny, Colt,
Sully, Morrie i Mike ruszyli razem z nim, gdy kobiety przeniosły się do Vi.
Wszedł do kuchni i mężczyźni zbliżyli
się.
„Jakieś wieści?” – zapytał
Colta.
Colt wiedział, o co pytał.
Kiedy Vi brała prysznic, Cal rozmawiał przez telefon i Colt został
poinformowany.
„Chris jest stabilny. Adam
jest w stanie krytycznym”.
„Jak to wygląda?” – zapytał
Cal.
„Przeżyje noc, będą czuć się
lepiej. Teraz jest niestabilny” – odpowiedział Colt.
„Wiesz coś o Lindy?” –
zapytał Cal.
„Wyszła na własne żądanie,
gdy pojawili się jej ojciec i brat. Wróciła do domu parę godzin temu” -
odpowiedział Sully.
„Tylko uwaga, musisz na nią
uważać. Jak zechce pozwolenie na broń, trzeba odmówić” – zauważył Cal.
„Co to znaczy?” - zapytał
Sully.
Cal zignorował to pytanie i
kontynuował - „A jak już ma, musisz odwołać”.
Mike zachichotał i zauważył -
„Napalona. Zgaduję, że zapoznał się z tym gównem”.
Cal zwrócił oczy na Mike’a -
„Powiedzmy, że Lindy nie ucieka podczas wymiany ognia”.
„I miejmy tylko nadzieję, że
nie trafi do kolejną” – mruknął Colt.
Cal nie odpowiedział, zgodził
się bez słowa.
Zamiast tego powiedział -
„Doceniam wsparcie, ale muszę zabrać moje dziewczyny do łóżka”.
„Zacznę sprzątać” – mruknął
Morrie i odszedł.
Wzrok Colta poruszył się za
Morrie’m, a potem skierował się na tył głowy Vi, którą można było zobaczyć na
kanapie, z jedną z jej dziewczynek wtuloną po obu jej stronach.
Colt odwrócił się do Cala - „Z
nią wszystko w porządku?”
„Niepewne” – odparł Cal i
spojrzał na Vi – „może nawet poczuła ulgę na widok, jak głowa Daniela Harta
eksploduje, gdy trzymał pistolet przy jej twarzy. Możliwe, że nie. Musisz
wysłać mi SMS’em numer do pomocy ofiarom”.
„Rozumiem” – odparł Colt.
„Wszystko okej z tobą?” - Sully
zapytał Cala.
Było. Był lepiej niż okej.
Wiedział już, że czuł ulgę, że to koniec. Wiedział też, że nie straci snu z
powodu decyzji o oddaniu zabójczego strzału. Vi może przeżyć to ponownie jako
koszmar, ale on na pewno tego nie zrobi.
„Tak” – odpowiedział.
Sully skinął głową. Colt
przyglądał mu się. Benny oparł się o blat i skrzyżował ręce na piersi.
„Ruszamy” – powiedział Colt.
Cal skinął głową, po czym
powiedział do Colta i Sully’ego – „Poproszę Vi, żeby zrobiła jej risotto z
owocami morza”.
„Feb przyjdzie rano z gównem
na jej frittata” – odpowiedział Cal.
„Może powinienem spędzić noc”
- mruknął Benny.
„Nie spędzasz?” - zapytał
Cal.
„Muszę wracać” - odpowiedział
Benny.
„Po co?” - Cal mówił dalej, a
Benny tylko na niego patrzył.
Francesca.
Cal uśmiechnął się, ale
poradził - „Przyjechałeś tu dzisiaj dwa razy. Wbiłeś kulę w człowieka. Odpocznij.
Zjedz frittatę. Jedź do domu jutro”.
„Muszę wracać” – powtórzył
Benny i Cal odwrócił się do niego.
Potem powiedział cicho -
„Ben, ona jest w szpitalnym łóżku. Nigdzie się nie wybiera”.
Szczęka Benny’ego zacisnęła
się, zanim powtórzył - „Cal, muszę wracać”.
Cal przyglądał się swojemu
kuzynowi. Potem skinął głową.
Wszyscy wyszli, a Benny jako
ostatni. Uściskał Vi, a potem skierował się do dziewczyn. Cal odprowadził go do
jego SUV-a.
Stali przy drzwiach od strony
kierowcy, kiedy Cal powiedział - „Jak zmęczysz się, zjedź na pobocze”.
„Racja” - mruknął Benny.
Cal milczał. Benny też. Żaden
z nich się nie poruszył.
Potem Cal powiedział cicho – „Nie
byłoby mnie tu teraz, gdyby nie ty”.
„O ile pamiętam to dobrze,
zanim tam dotarłem, miałeś sytuację pod kontrolą”.
„Nie miałem na myśli siebie,
miałem na myśli Vi” – odparł Cal.
Benny wytrzymał jego
spojrzenie.
Potem powtórzył - „Racja”.
„Ogromny” – powiedział Cal.
„Co?” – zapytał Benny.
„Mam u ciebie ogromny dług”.
Benny potrząsnął głową - „Nie.
To rodzina”.
Cal westchnął. Potem
powiedział - „Wciąż jestem ci dłużny, ale mimo to jak wrócisz i spieprzysz to z
Frankie, odpowiesz przede mną”.
Patrzył, jak ciało Benny’ego
napina się - „Twój dzień był gorszy niż mój, ale mój też nie był tak kurewsko
wspaniały. Nie wkurzaj mnie”.
„Wszyscy pływaliście w
mętnych wodach, jeśli przychodziło o Frankie i robiliście to od lat. Nie
schrzań tego”.
„Dobra, teraz muszę ci
powiedzieć, że mnie wkurzasz”.
„Po prostu to wykładam”.
„Myślisz, że mogłeś chcieć to
wyłożyć siedem lat temu? Nawet wcześniej?” - zasugerował Benny.
„Czy byś posłuchał?” - Cal
zadał stosowne pytanie. Wiedział o tym, ponieważ twarz Benny’ego stwardniała - „Nie
spieprz tego” - powtórzył Cal.
„Na pewno zadzwonię, na
wypadek, gdybym potrzebował porady” – odparł sarkastycznie Benny.
„Nie wiem, czy zauważyłeś” -
Cal wskazał głową w stronę domu – „ale ja to przeszedłem”.
Benny wpatrywał się w niego
przez trzy sekundy. Potem wybuchnął śmiechem.
„Tak, trochę zauważyłem” -
stwierdził Benny, kiedy przestał się śmiać - „Chociaż mógłbym obejść się bez
biegania po lesie i strzelania do złych facetów i noszenia dam w opałach, które
krwawią na całe moje ubranie i rzucają mi charakterek przez te pieprzone lasy”.
„Więc może najlepiej będzie,
jak wejdziesz tam, póki jest cicho” – poradził Cal.
„Zrobiłbym to, gdybyś się
zamknął i pozwolił mi wsiąść mojego pieprzonego SUV’a” – Benny wrócił, a Cal
zachichotał i cofnął się.
Benny otworzył drzwi, wsiadł,
ale Cal położył rękę na drzwiach, kiedy Benny sięgnął, by je zamknąć.
Pochylił się i wyszeptał -
„Jestem ci dłużny”.
Potem puścił drzwi i wszedł
do swojego domu.
*****
Joe odrzucił kołdrę i ułożył
się na plecach w łóżku.
W chwili, gdy to zrobił,
zwinęłam się w niego.
„Śpią?” - spytałam.
„Keira tak” – odpowiedział,
obejmując mnie ramieniem i przyciągając bliżej – „Kate jest niespokojna”.
„Wszystko z nią okej?”
„Mówi, że będzie. Słucha
muzyki”.
„Może pójdę sprawdzić”.
„Siostro, rusz się, a przywiążę
cię do tego łóżka. Śpij. Nic jej nie będzie”.
Podniosłam głowę i spojrzałam
na jego twarz w ciemności.
„Powinnam sprawdzić”.
„Nic jej nie będzie”.
„Może potrzebować swojej mamy”.
„Vi, to jest Kate. Ma swoją
mamę. Wie to. Wszyscy jesteśmy w domu. Wszyscy jesteśmy bezpieczni.
Bezpieczniejsi niż wczoraj. I jutro będziemy bezpieczni. Po prostu cholernie
bezpieczni. Pozwól jej być. Ona nie potrzebuje twojej awantury, bo ma już dość
w głowie. Nie musi się martwić o to, dlaczego to robisz. Musi myśleć, że jesteś
bezpieczna i śpisz”.
Miał rację, co było
denerwujące.
„To denerwujące, kiedy masz
rację” – mruknęłam.
„Lepiej naucz się, jak sobie
z tym poradzić, musisz się do tego przyzwyczaić”.
Przewróciłam oczami i
usadowiłam się z głową przy jego klatce piersiowej, uchem przy biciu jego
serca.
Przez chwilę milczeliśmy, ja słuchając
bicia serca Joe, a nie wiedziałam, co robił Joe.
„Dzisiaj przez kilka godzin
myślałam, że nie żyjesz” – szepnęłam.
„Vi…”
„Jutro przykleję aparat do
ręki”.
„Violet…”
„Nie będą mi potrzebne. To
już koniec i teraz jesteśmy tylko my. Ale chcę wspomnień. Miliony”.
Milczał.
Potem powiedział - „Cokolwiek
zechcesz, siostro”.
Uniosłabym głowę, ale nie
chciałam stracić bicia jego serca.
„Cokolwiek zechcę?” - zapytałam.
„Cokolwiek zechcesz”.
„Uważaj, co mi obiecujesz,
kochanie, nawet w twoim stanie”.
Jego ciało delikatnie
zatrzęsło się z jego chichotem, a jego dłoń na moim biodrze ścisnęła mnie.
Znowu milczeliśmy, a potem
zawołałam - „Joe?”
„Tak, siostro”.
„Nigdy nie powiedziałam
dziękuję”.
„Słonko, za co?”
„Za danie mi świata.”
„Tak, zrobiłaś to” - odpowiedział.
„Zrobiłam?”
„Robisz to cały czas” -
powiedział, „Kurwa, kochanie, robisz to teraz”.
Boże, kochałam go. Bardziej
niż go kochałam.
„Co jest ponad miłością?” - zapytałam
i poczułam, że ciało Joe’go lekko podskoczyło.
„Co?”
„Co jest ponad miłością?” - powtórzyłem.
„Nie rozumiem pytania, Vi”.
Nie wyjaśniłam. Zamiast tego
powiedziałam - „Cokolwiek to jest, to właśnie do ciebie czuję”.
Milczał i przez sekundę był
nieruchomy. Potem wtoczył się na mnie.
„Joe…” - wyszeptałam, kiedy
jego ręce wbiły się w moją koszulkę.
„Zamknij to, siostro”.
„Joe…”
„Zamknij to”.
Zamknęłam to.
Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkanocnych.
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że dzisiaj dam radę, ale to był krótki rozdział.
Jutro ostatni.
Wesołych świąt Wielkanocnych kochana
UsuńDziękuję ❤️ Tobie także życzę słonecznych Świąt 🐤🐣🐥
UsuńDziekuje❤ Rownież Wesołych Świąt🐥
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt 🐤
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuńWesołych świąt 😘😘😘
Wesołych Świąt ❤️ bardzo dziekuje
OdpowiedzUsuńDziękuję, Wesołych świąt 😀
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział :)
OdpowiedzUsuńBenny musi być z Frankie nie widze tego inaczej.
CZekam na kolejny rozdział
Nawet w święta nie robisz przerwy, cudownie😁 Wszystkiego co najlepsze, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń