wtorek, 5 kwietnia 2022

13 - Początek

 

Rozdział 13

Początek

 

 

 

To był zły moment. Z drugiej strony, nigdy nie był to dobry moment na takie gówno.

Nigdy.

Przenigdy.

Ale ten był inny. Ten był najgorszy.

Ponieważ Cal był w domu.

Był w domu raz w ciągu ostatnich dwóch i pół miesiąca.

Raz był na noc i wyjechał następnego dnia. Nienawidziłam siebie za to, ale patrzyłam. Zawsze spoglądałam na jego podjazd, nawet przez okna, na początku milion razy dziennie. Polepszało mi się w walce z nałogiem. Teraz patrzyłam tylko wtedy, gdy jechałam do domu, odjeżdżałam, wsiadałam lub wysiadałam z samochodu. Postęp.

Chociaż co wieczór nosiłam jego koszulki do łóżka. Wiedziałam, że nie powinnam, kopałam się w myślach za każdym razem, gdy przeciągałam jedną z nich przez głowę. Po prostu nie mogłam przestać.

Nadchodziły prezenty, a Colt i Mike radzili sobie z nimi. Cala nie było w pobliżu. Nie, żeby się przejmował, gdyby był w pobliżu, ale nie było go w pobliżu.

Nie były regularne ani stałe, ale dziewczyny wiedziały już o prezentach. Keira znalazła następny, który nadszedł dwa dni po końcu Cala i mnie. Kolejny pierwszy we wtorek. Nie wiedziałam, co w nich było, a Mike i Colt się nie podzielili. Powiedzieli mi, że utrzymują bliski kontakt z partnerem Tima, Barrym w Chicago, a także powiedzieli mi, że zamówili radiowozy, aby losowo jeździły po naszej ulicy, co robiły. To nie było to samo bezpieczeństwo, jakie czułam, kiedy Cal był w moim domu, w moim łóżku, a nawet w sąsiednim domu, ale czułam się trochę lepiej.

Mnie już to nie obchodziło. Niech wysyła prezenty. Cokolwiek. Miałam życie do prowadzenia. To było wystarczająco trudne. Pieprzyć Daniela Harta.

Dziewczyny wyjęły Cala z naszego życia, tak jak wiedziałam, że to zrobią, i kopałam się, najpierw co godzinę, a potem codziennie, za owinięcie ich w to gówno.

Tylko po to, żebym mogła uprawiać dobry seks, żebym mogła mieć tego trochę. Seks bez zobowiązań. Zraniłam moje dziewczyny za seks bez zobowiązań. Cal powiedział, że to nie tak, ale tak było. To było dokładnie to.

Nie znały rozmiarów tego, a ja starałam się zachowywać normalnie i ukrywać przed nimi, jak bardzo mnie to dotknęło, nie tak źle, jak przypuszczałam, nie, jeszcze gorzej, o wiele gorzej, że go nie było. Ale to były moje dziewczyny, czuły to głęboko, wyczuwały rzeczy, znały mnie, a ja wiedziałam, że wiedziały, że wydarzyło się coś wielkiego i dotyczyło to Cala.

Po dokładnej ocenie sytuacji skupiły się wokół matki.

Keira robiła dobrą minę do jej gry. Cal prawie się nie pojawiał. W rzeczywistości w domu, w którym przestał istnieć, nawet Dane najwyraźniej otrzymał edykt, że nie mówi się o Calu.

Ale kiedy Tina wspomniała o Calu na grillu, Keira nazwała go panem Callahan’em, jakby był cieniem w naszym życiu, nic więcej.

Kate odmawiała rozmowy o nim, zmieniając temat, kiedy wypłynął przy grillu i wydawało się, że bolało to ją nawet bardziej niż jej siostrę. Keira zawsze była czempionem Cala, ale Kate i Cala połączyła jakaś więź.

Może przez preferencje muzyczne i naleśniki, nie wiedziałam. Wiedziałam tylko, że Kate została dotknięta do żywego, tak jak jej mama.

A Cal pojawił się dopiero wtedy, gdy Tina wyciągnęła go na sąsiedzkim grillu, który Jeremy i Melinda mieli miesiąc temu i wyciągnęła go trzy razy przy mnie i moich dziewczynach, głupia suka.

Nie posłuchałam rady Cheryl, nie wciągnęłam Mike’a. Trzymałam go na linie, ale przyłożyłam rękę zbyt blisko ognia i poparzyłam się. Byłam super-nieśmiała.

Z cierpliwością trzymał się tak blisko, jak mu na to pozwalałam. Umawialiśmy się. Przyszedł nawet na kolację z dziewczynami, które były dla niego bardzo miłe. Zrobiłam mu moje kotlety wieprzowe, a on powiedział, że je uwielbiał i jadł je tak, jakby to była prawda, coś, co Keira bardzo aprobowała i wylewnie pozwoliła Mike’owi o tym wiedzieć. Całowaliśmy się i było tak dobrze, jak zawsze. Spędziłam nawet noc u niego, kiedy obie dziewczyny nocowały u przyjaciół, a jego dzieci były z Audrey. Oglądaliśmy film w jego pokoju, wygłupialiśmy się w jego łóżku, ale nie uprawialiśmy seksu. Po prostu zrobiło się późno, więc zaprosił mnie, żebym została. Spałam w jego dużym łóżku, w jednej z jego koszulek, w jego silnych ramionach i podobało mi się to. Było zdrowe, bezpieczne, słodkie, ale nie wibrowało, nie elektryzowało, nie sprawiało, że żyłam.

Ale nie potrzebowałam tego gówna. Zdrowe i bezpieczne było tym, czego potrzebowałam, słodkie było bonusem. Nie musiałam wibrować i czuć, że żyję, ponieważ kiedy to znikało, powodowało to, że czułam się martwa, a to wcale nie było zabawne.

Mike nie naciskał. Podejrzewałam, że wyczuł, że z Calem coś się zmieniło. I wiedział, że potrzebuję tego powoli, wiedział to, ponieważ mu powiedziałam, więc zrobiliśmy to powoli.

Nie przedstawił mnie swoim dzieciom, nie był pewien, w jaką stronę bym się przychyliła i wiedział, że nie potrzebują tego gówna w swoim życiu. Jeśli przechyliłabym się w złą stronę, nie powinni się w to wplątywać. Był dobrym tatą. Był lepszym tatą niż ja byłam mamą, wiedziałam to na pewno.

Więc to był zły moment, kiedy Cal był w domu, a ja odkurzałam w salonie i zobaczyłam, jak Jaguar skręca w mój podjazd. Wiedziałam, kto był w nim i wiedziałam, dlaczego skręcali na mój podjazd. Byłby tylko jeden powód, dla którego przyjechali tutaj i znałam ten powód.

Tylko widząc Jaguara wiedziałam o tym.

Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam.

I wypaliło to we mnie dziurę.

Podeszłam do drzwi, nowy szczeniak Keiry, Mooch, podążał za moimi piętami, szczekając swoim szczenięcym ujadaniem. Rozbroiłam alarm i otworzyłam drzwi z ściereczką do kurzu w dłoni, a Mooch wybiegł na podwórko, ale tak naprawdę nie zauważyłam tego.

Sytuacja była gorsza; Zobaczyłam to w minucie, w której wyszłam.

Feb całowała Colta na pożegnanie obok jego GMC, z Jackiem w zgięciu jej ramienia.

Myrtle przycinała krzewy róż.

Tina opalała się na swoim pieprzonym podwórku przed domem, kiedy nie było takiej potrzeby, biorąc pod uwagę, że miała leżaki na swoim tarasie, a ja wiedziałam dlaczego.

Była w bikini na swoim podwórku, ponieważ Cal mył swojego pickupa na swoim podjeździe.

Wszyscy patrzyli na lśniącego, burgundowego Jaguara na moim podjeździe. Wiedziałam o tym, bo odwróciłam głowę, żeby ich wszystkich objąć.

Potem spojrzałam na mojego tatę, który szedł przez podwórko w moim kierunku, jego twarz przekazywała mi wiadomości, zanim powiedział słowo.

Moja mama, wolniejsza, wyszła z samochodu, z oczami utkwionymi w moim domu, jej twarz nie wyrażała ohydnej straty jak taty, ale wyrażała niechęć.

„Kochanie…” - powiedział tata, kiedy się zbliżył i to we mnie eksplodowało.

Było głośne, przeraźliwe, wysokie, tak wiele z tego wszystkiego, że to był cud, że wszystkie okna nie eksplodowały w każdym domu w okolicy.

Nie!

Potem odwróciłam się, przebiegłam przez drzwi i zatrzasnęłam je, zamknęłam na klucz i stanęłam plecami do nich, rozglądając się po salonie.

Upuściłam ściereczkę do kurzu i bezmyślnie pobiegłam na półki, podniosłam zdjęcie Tima, dziewczyn, Sama, Mel i mnie, które Tim i Sam robili pieprzone wieki, ustawiając aparat na tym głupim pieprzonym trójnogu, a potem kolejne pieprzone wieki trwało zaprogramowanie tego głupiego pieprzonego timera, żeby zrobił nam zdjęcie w ten świąteczny dzień. Mel, dziewczyny i ja śmiałyśmy się z nich, żartowałyśmy i śmiałyśmy się z ich wybryków, jak długo to trwało, drażniąc Tima i Sama, kłując ich.

Dobre czasy.

Najlepsze.

Rzuciłam ramkę przez pokój i ramka pękła, szkło pękło.

Potem złapałam następną, ze mną w szpitalnym łóżku, z noworodkiem Keirą w moich ramionach, Tim z jednej strony, obejmował mnie ramieniem, trzymał wijącą się Kate, Sam z drugiej strony, też mnie obejmował, obaj z nich jedną nogę na podłodze, jedną na łóżku. Wszyscy skuliliśmy się na tym cholernym szpitalnym łóżku. Wyglądałam na zmęczoną, ale wszyscy się uśmiechaliśmy (oprócz Kate, która się wierciła). Sam siedział z rodzicami Tima i Kate w poczekalni przez cały czas, gdy Tim był ze mną przy porodzie Keiry. Przez cały czas nie wychodził. Ani na sekundę. Nie powiedział mi tego, rodzice Tima też nie, po prostu wiedziałam.

To też rzuciłam i szkło pękło.

„Violet!” - usłyszałam krzyk ojca, dobijającego się do drzwi - „Słonko, wpuść mnie”.

Złapałam następną ramkę, Sama w ogóle tam nie było, a mimo to nią rzuciłam.

Więcej walenia do drzwi, więcej krzyków mojego taty, błagających o wpuszczenie go.

Potem rzucałam wszystko, co wpadło mi w ręce, głupie bibeloty, więcej ramek. Nawet nie widziałam, z czym one są, po prostu chwytałam je i rzucałam, próbując wydobyć uczucie, które trzymało moje serce, wnętrzności i umysł w swoim uścisku, tak mocno, że, Boże, to by mnie zabiło.

Nagle drzwi się otworzyły i Cal był w moim domu, wypchnął drzwi ramieniem.

Patrzyłam na niego w jego czarnej koszulce, motocyklowych butach, dżinsach, ale on się na mnie nie gapił. Szedł na mnie.

Pobiegłam.

Przebiegłam po szkle, czując, jak rozcinało mi bosą stopę, ale nie krzyknęłam. Nie było bólu. Czułam to, ale to nie był ból.

Ból był w moim sercu, w brzuchu, w głowie; nie było miejsca na inny rodzaj bólu.

Zanim zdążyłam zrobić kolejny krok, podniósł mnie, znalazłam się w ramionach Cala i natychmiast z nim walczyłam. Wymykające się spod kontroli kopanie, uderzanie, wierzganie, a gdybym mogła położyć na nim usta, ugryzłabym go.

„Vi, kochanie, uspokój się” - mruknął, starając się mnie przytrzymać i kontrolować moje wymachujące kończyny.

Nic nie mówiłam, tylko chrząknęłam przez moje rzucanie się.

Usiadł na rozkładanym fotelu w gabinecie, z łatwością tłumiąc moje zmagania wielką dłonią owiniętą wokół moich nadgarstków, owinął silne ramię wokół mojej talii i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, trzymając moje ręce mocno między nami.

Odrzuciłam głowę do tyłu i spojrzałam w jego błękitne oczy.

„Odpieprz się, Cal!” - krzyknęłam mu w twarz i patrzyłam, jak się wzdryga.

Kopnęłam nogami, ale poczułam, że moje kostki są mocno uchwycone i spojrzałam w tamtą stronę.

Colt chwycił mnie za kostki. Był w przysiadzie, patrząc na moją stopę, potem spojrzał na Cala.

„Ona krwawi”.

„Szkło” - mruknął Cal.

Colt spojrzał w prawo - „Mała?” - zawołał, nie puszczając moich kostek.

„Mam” - usłyszałam, jak mówi Feb, ale nie spojrzałam w jej stronę.

„Violet, kochanie” - głos mojego taty dotarł do mnie.

Nie odrywałam oczu od Colta, nie patrząc na Cala.

„Zabierz go stąd” - poleciłam Coltowi - „Zabierz ich obu stąd do cholery!

Na twarzy Colta pojawiło się zaskoczenie, ponownie spojrzał w prawo, a potem na Cala.

„To twój tata?” - Cal zapytał mnie, ale nie spojrzałam na niego, więc jego dłoń zacisnęła się na moich nadgarstkach - „Spójrz na mnie, siostro”.

Spojrzałam na niego i zażądałam - „Puść mnie”.

„To twój tata?” - powtórzył.

„Tak” - wyplułam.

„O co tu chodzi?” - zapytał Cal.

„Sam nie żyje” - oznajmiłam i patrzyłam, jak Cal zamyka oczy. Obserwowałam to i było to powolne. Tak powolne, że zamknięcie oczu zajęło mu rok.

„Znaleźli go wczoraj” - powiedział cicho mój tata. Cal otworzył oczy i spojrzał przez moje ramię, ale ja już nie widziałam. Mój tato potwierdzający słowami to, co wiedziałam w głębi duszy, przeszył mnie strzałem tak niszczącym, że jego zniszczenia były niezmierzone. To sprawiło, że moje oczy zamknęły się, a moje ciało rozluźniło się na ciele Cala.

„Powiedzieliśmy Melissie, że ci powiemy. Przyjechaliśmy wczoraj wieczorem, bo nie chcieliśmy tego robić przez telefon. Przyjechaliśmy późno. Zatrzymaliśmy się w hotelu przy autostradzie. Myśleliśmy…”

„Zajmę się nią, Colt, zabierz go z domu i poznaj jego historię” – powiedział Cal do Colta, przerywając tacie.

Colt puścił moje kostki, a ja opuściłam głowę. Nie mogłam już tego wytrzymać i czułam, że to nadchodzi. Potrzebowałam całej energii, ponieważ rozrywało mnie to na strzępy.

Cal puścił moje dłonie i objął mnie obydwoma ramionami, moje czoło opadło w jego ramię i przyciągnął mnie do siebie tak, że moja twarz znalazła się na jego szyi.

Potem przyszły ciche, ale moje łzy wstrząsnęły całym moim ciałem w wielkich, pieprzonych trzęsieniach.

„Oczyść ją, zadzwoń do Dane’a” - usłyszałam rozkaz Cala - „Prawdopodobnie jest z Kate. Jeśli nie, będzie wiedział, gdzie ona jest. Powiedz mu, żeby wziął ją i Keirę i powiedz mu, żeby zabrał je do domu”.

„Okej” - wyszeptała Feb. Poczułam wilgoć na stopie i usłyszałam zamiatane szkło, ale przeniosłam ręce na ramiona Cala, moje palce wbijały się, trzymały, napierały, moje ciało do jego, moja twarz była na jego szyi, podczas gdy łzy wciąż się trzęsły mną, utrudniając mi oddychanie.

Zassałam oddech i nawet dla mnie wysiłek brzmiał boleśnie.

Ramiona Cala zacisnęły się, a Feb pracowała nad moją stopą.

Straciłam rachubę czasu, nie mając pojęcia, jak dużo go minęło i nie przejmując się płaczem.

Sam nie żył, mój piękny brat odszedł. Tim wykonywał swoją pracę, ale Sam robił to, co robił dla mnie.

„Robił to dla mnie” - szepnęłam Calowi do gardła.

„Cicho, siostro” - wyszeptał Cal w moje włosy.

„Próbował zapewnić mi bezpieczeństwo”.

„Przestań, Vi”.

„Mel” - wydyszałam, myśląc o niej po raz pierwszy, przeszył mnie świeży ból. Moje ciało szarpnęło się, a ramiona Cala mnie ścisnęły.

„Dziewczyny niedługo tu będą, kochanie, musisz się pozbierać” - powiedział łagodnie Cal.

Mój umysł uciekał ze mną - „Nawet nie znam tego człowieka”.

„Skup się, kochanie”.

„Dlaczego on chce, żebym tak bardzo cierpiała?”

„Kochanie, skup się”.

„Dlaczego nie może mnie zostawić w spokoju?”

„Cholera” - mruknął Cal i zrobił to w taki sposób, że podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć, a on patrzył przez pokój na frontowe drzwi.

„Mamo?” - usłyszałam wołanie Kate.

Spojrzałam tam, gdzie patrzył Cal i zobaczyłam Keirę, Kate i Dane’a stojących tuż za progiem.

Myrtle wyciągnęła odkurzacz. Nawet nie wiedziałam, że tam jest. Widziałam przez okno Colta stojącego na werandzie, z Jackiem przy biodrze, telefonem przy uchu, głową odwróconą i wzrokiem skierowanym na dziewczyny.

Zanim zdążyłam się poruszyć, Cal wstał, trzymając mnie w ramionach, i przeniósł mnie przez pół gabinetu, po czym ostrożnie puścił moje nogi, ale jego ramię w pasie trzymało mnie blisko jego ciała. Tak blisko, że byłam zawieszona, a moje stopy ledwo dotykały podłogi.

Dziewczyny obserwowały to bez ruchu.

„Dziewczyny, przyjdźcie do mamy” - rozkazał i obie spojrzały na niego, po czym z wahaniem weszły do pokoju.

Próbowałam się odepchnąć, ale trzymał mnie mocno, a kiedy się zbliżyły, patrzyły tylko na mnie.

Położyłam dłonie na ich karkach i przyciągnęłam je bliżej Cala i mnie.

Potem pochyliłam głowę do nich, wciągając je głębiej, więc trochę się zbiliśmy.

„Coś się stało wujkowi Samowi” – wyszeptałam.

Chwyciłam ich szyje, ale one wiedziały, wiedziały, tak jak ja.

Kate wyrwała się, cofając się o dwa kroki, z bezbarwną twarzą i oczami rozszerzonymi z bólu.

Keira upadła na podłogę.

Cal puścił mnie i poszedł za Kate.

Upadłam na podłogę i przyciągnęłam do siebie Keirę.

„Nie!” - usłyszałam krzyk Kate - „Nie, nie, nie, nie, nie!"

Spojrzałam na nią i zobaczyłam, jak bije Cala w klatkę piersiową, a on obejmuje ją ramionami, pozwalając jej to robić.

Keira po prostu przysunęła się blisko, zakopując się we mnie i płakała w moich ramionach.

„Och kochanie, moje kochanie, moje słodkie kochanie” – zagruchałam, przyciągając ją tak blisko, jak tylko mogłam i kołysząc ją.

„Ciśś, dziewczyno” - mruknął Cal i znów podniosłam głowę, i zobaczyłam Kate ściskającą Cala, obejmującą go w pasie, z rękami zaciśniętymi na jego koszulce, z twarzą ukrytą w jego klatce piersiowej, a on też obejmował ją ramionami, trzymając ją blisko.

Patrzyłam, jak ją to przytłacza i jej nogi się ugięły. Cal złapał ją, pochylając się, wziął ją w ramiona i zaniósł do mojego pokoju.

Nie miałam pojęcia dlaczego, ale wstałam, ciągnąc za sobą Keirę. Nie walczyła, ale była trudna do opanowania, jej łzy wciąż płynęły, gwałtowne, niepohamowane. Zaprowadziłam ją do mojej sypialni, a Cal był w moim łóżku, plecami do wezgłowia, Kate skuliła się na nim całym ciałem, jej twarz ponownie wcisnęła się w jego klatkę piersiową, jej ramię mocno go obejmowało, jej nogi były zakrzywione i splątane z jego.

Przeniosłam Keirę na drugą stronę i natychmiast wczołgała się na środek, wsuwając prosto do Cala, do Kate, zagrzebała się w jego drugim boku i owinęła ramieniem Cala i Kate, kładąc głowę na brzuchu Cala.

Wsunęłam się za Keirę, trzymając ją blisko i, nie mając gdzie jej położyć, oparłam głowę na jego ramieniu, i zrobiłam co w mojej mocy, by owinąć obie moje dziewczyny ramionami.

Jedna ręka Cala obejmowała talię Kate, a drugą objął moje ramiona. Nie mogłam powstrzymać się od nadziei, że trzymał Kate tak mocno, jak trzymał mnie. Czułam go stabilnie, silnie, bezpiecznie, kiedy życie właśnie powaliło nas z powrotem na kolana.

„Mam zadzwonić do doktora?” - usłyszałam pytanie Feb.

„Z jej stopą jest tak źle?” - zapytał Cal.

„Jest głęboko rozcięta. Zakleiłam, ale widzę, że nadal krwawi” - odpowiedziała Feb.

„Zadzwoń do niego”.

„Okej”.

Feb zamknęła drzwi, ale usłyszałam, że w salonie Myrtle włącza odkurzacz.

Pochyliłam się i pocałowałam głowę Keiry, a potem sięgnęłam, by pocałować Kate.

„Przeżyjemy to, dzieci, zobaczycie. Obiecuję” - wyszeptałam.

Ciało Keiry szarpnęło się kolejną falą łez, które wywołały moje słowa, a oddech Kate podskoczył tak mocno, że aż się skrzywiłam.

„Trzymajcie się mocno, dzieci, przejdziemy to” - szeptałam, a potem wróciły moje łzy i wcisnęłam twarz w szyję Cala, a jego ramię przycisnęło mnie bliżej.

„Przejdziemy to” - wymamrotałam, a potem mój oddech upadł, gdy poczułam usta Cala na moim czole.

Powinnam była go odepchnąć, wyrzucić z łóżka, zatrzymać swoje dziewczyny dla siebie. Nie powinien tam być.

Ale nie mogłam. Był ciepły, silny, solidny i wystarczająco duży, by otoczyć nas tym wszystkie, a wszystkie tego potrzebowałyśmy, potrzebowałyśmy czegoś, czego moglibyśmy się trzymać.

Mógł odejść później.

I tak to zrobi.

*****

Keira zasnęła pierwsza, Kate następna, Vi ostatnia.

Cały ich ciężar był na nim ciężki, głowa Keiry wciąż znajdowała się na jego brzuchu, jej ramię ciasno obejmowało jego biodro; Głowa Kate spoczywała na jego klatce piersiowej, jej nogi wciąż splatały się z jego, jej ciało spoczywało na jego boku; Twarz Vi była na jego szyi, ramię obejmowało Keirę.

Cal siedział plecami do wezgłowia łóżka, z głową odchyloną do tyłu i opartą o nie, z oczami utkwionymi w suficie. Było mu cholernie niewygodnie, ale nie poruszył ani mięśniem.

Usłyszał otwierające się drzwi i wyprostował głowę.

Colt opierał się ramieniem o framugę.

„Doktor jest tutaj” – szepnął Colt.

„Powiedz mu, żeby wrócił” – odszepnął Cal.

Colt skinął głową, jego oczy spojrzały na Cala pod stosem wyczerpanych, pogrążonych w żalu, śpiących kobiet w łóżku Vi.

Potem spojrzał na Cala, potrząsnął głową, uśmiechnął się i odszedł.

Pieprzone szaleństwo.

Keira wydała dźwięk przez sen i przysunęła się bliżej.

Cal zamknął oczy, próbując wymazać to uczucie.

Ale nie mógł tego wymazać, było zbyt uporczywe, aby mogło być zignorowane.

To uderzyło go w chwili, gdy zobaczył Vi stojącą bez butów, trzymającą ściereczkę do kurzu, ubraną w szorty i koszulkę, kiedy widział ją po raz pierwszy od dwóch i pół miesiąca, a  ona krzyczała, kurwa, jej wrzaśnięte słowo „nie”. Nigdy by tego nie zapomniał, nigdy w całym życiu. To słowo, sposób, w jaki je wypowiedziała, wypaliło w nim ścieżkę.

I to wciąż nadchodziło, kiedy biegł do jej domu po tym, jak dobiegły z niego odgłosy tłuczenia, a jej tata dobijał się do drzwi.

A więcej tego przyszło, kiedy wdarł się do środka i zobaczył ją, tę stratę, która zawładnęła jej wyrazem twarzy, tym razem świeża, tak trudna do bycia jej świadkiem, że poczuł, jak osiada to na jego pieprzonej duszy.

A więcej tego przyszło, gdy wcisnęła się w niego, dając mu swoją żałobę.

I więcej, kiedy Kate go biła, i więcej, kiedy upadła na niego pod ciężarem jej smutku.

I jeszcze więcej, kiedy wszystkie skuliły się w nim, jedna po drugiej.

A teraz to uczucie w lewej części jego klatki piersiowej nie było kłujące. Było stałe, ale to nie był ból.

Czuł się pełny.

Chryste, tak to czuł, jakby był tak pełen, że mógłby pęknąć.

 


 

8 komentarzy:

  1. Dawno żaden facet nie dawał mi tyłu sprzecznych odczuc. Przyznam się, że gdybym czytała od razu całość, to nie wiem, czy bym nie cisnęła książki w kat. A tak po rozdziale, niczym kolejny serial nie mogę przestać 😁😉 dziękuję i czekam co się dalej wydarzy 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej tyle bólu dla Vi i dziewczyn 😭😱 dobrze że Cal się opamiętał i im pomógł.
    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. O masakra. Ale się poryczałam. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale sie popłakałam. Tyle bólu...
    A Cal niech idzie w cholerę...
    Wiadomo jak się potoczy ale niech sie dziś wypcha

    OdpowiedzUsuń
  5. Niby bardzo podobny schemat, ale jakie emocje. Wiadomo było jak to się skończy, ale im bliżej było się nieba, tym boleśniej się spada. Mam nadzieję, że Cal za to zapłaci. Wielkie dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem jak to skomentować. Jeżeli mam być szczera to się popłakałam, tak dobiły mnie uczucia w tym rozdziale

    OdpowiedzUsuń