Rozdział 2
Głód (cz.1)
Jechałam do domu ze sklepu
ogrodniczego, myśląc o różnych rzeczach.
Po pierwsze, myślałam, że
wypłaty w pełnym wymiarze godzin nie oznaczają wiele zmiany do wypłaty w
niepełnym wymiarze godzin, zwłaszcza gdy potrącane są podatki i ubezpieczenie.
Po drugie, myślałam, że
spędziłam strasznie dużo czasu, gdy Kate i Keira dorastały, żałując, że nie
mogę robić rzeczy. Rzeczy takie jak pójście do kina, kiedy tylko zechcę. Rzeczy
takie jak wzięcie długiej, gorącej kąpieli z bąbelkami, kiedy duch by mnie
poruszył. Rzeczy takie, jak czytanie książki bez słowa „mamo” krzyczanego w
kółko (jak w „Mamo, gdzie jest mój plecak?” i „Mamo, Keira mi przeszkadza” i
„Mamo, jestem głodna”). Teraz, gdy Kate była cały czas w towarzystwie Dane’a
(lub była z nim w naszym domu, co wolałam widzieć, bo mogłam mieć ich na oku,
jednak nadal nie widywałam zbyt wiele Kate w tych czasach) i Keiry, która
wydawała się próbować tworzyć formę sztuki z kontaktów towarzyskich, nigdy nie
było w domu, mogłabym pójść do kina, wziąć kąpiel z bąbelkami i przeczytać całą
książkę, gdybym chciała. Ale oczywiście, ponieważ życie w większości było do
bani i nie wszystko się dla mnie układało, już tego nie chciałam. Chciałam
tylko, żeby moje dziewczyny były w domu.
Prawdopodobnie radziłabym
sobie z tym lepiej, gdyby Tim był w domu lub wiedziałabym, że wróci do domu,
zamiast wiedzieć, że idę do pustego domu, na kolację dla jednej kobiety i do niczego
poza samotnością, dopóki nie nadejdzie godzina nocna (ósma) lub Weekendowa Godzina
Policyjna (godzina dziesiąta dla Keiry, jedenasta dla Kate).
Niestety nie było takiej
opcji. Skręciłam w ulicę i mój umysł opuściły te myśli, gdy zobaczyłam włączone
światła w domu i czarnego pickupa na podjeździe pod domem Joe’go.
„Świetnie” - mruknęłam pod
nosem.
Dlaczego martwiło mnie to, że
był w domu, nie mogłam sobie wyobrazić.
Jutro go nie będzie, a mnie i
tak nie obchodził. Wątpiłam, żeby wpadł i poprosił mnie, żebym się z nim napiła
w J & J, albo że w ogóle go zobaczę. I nie było śniegu do odśnieżania, co
sprawiało, że myślałam, że może był przyzwoitym facetem, chociaż wiedziałam, że
nie był. I wiedziałam, że odgarnął mój śnieg, wiedziałam to, bo zapytałam
Colta, czy to zrobił, a on powiedział nie i zapytałam Jeremy’ego, czy to
zrobił, a on powiedział nie i skoro moje inne bliskie sąsiadki były albo za
stare (Myrtle, wdowa, która mieszkała naprzeciwko Joe’go i Pearl, panna
mieszkająca naprzeciwko mnie), albo suki (Tina, która mieszkała obok mnie po
drugiej stronie), to musiał być Joe.
Ale to, że on był w domu, skoro
jego pickup był na podjeździe, z jakiegoś powodu, mnie zaniepokoiło i nie mogłam
temu zaprzeczyć.
Skręciłam na podjazd i
zaparkowałam pod markizą. Dni były coraz dłuższe, ale nadchodził wieczór,
robiło się późno. Bobbie poprosiła mnie o nadgodziny i zrobiłam to. Potrzebowałam
pieniędzy na jedno, na inne, czemu nie?
Nie było powodu, żeby wracać
do domu, kiedy Kate i Keira były poza nim.
Chwyciłam torebkę, wyszłam z
Mustanga i zatrzymałam się, gdy usłyszałem kobiecy śmiech. Spojrzałam w prawo,
aby zobaczyć Joe w jego czarnej skórzanej kurtce i dżinsach, idącego do jego pickupa.
Za nim była kobieta w obcisłej, czarnej minispódniczce i dżinsowej kurtce.
Miała mnóstwo długich, falujących blond włosów i była drobna, ale miała na
sobie parę czarnych botków na wysokim obcasie. Na wpół biegła za nim z taką
gracją, jakby urodziła się w butach na wysokim obcasie. Wciąż się śmiała, a ja
stałam w otwartych drzwiach, jedną ręką na dachu mojego Mustanga, obserwując,
jak złapała go za rękę i poślizgnęła się na piętach, przyciągając jego rękę do
siebie. Odwrócił się, ona odchyliła głowę do tyłu i musiała coś powiedzieć,
czego nie słyszałam, coś, co uznała za zabawne, bo znów się roześmiała.
Ale mogłabym przysiąc, nawet
z tej odległości, że widziałam biały błysk uśmiechu Joe. Nie znałam go zbyt
dobrze, ale gdybym została zapytana, powiedziałabym, że uśmiech Joe nie był
fizycznie możliwy.
Potem złożył ją w ramionach,
owijając ją swoim dużym ciałem, a jego głowa opadła, jej głowa przechyliła się
do tyłu i zaczęli sesję całowania z języczkiem.
Ostry ból ścisnął moje serce.
Patrzenie na to bolało.
Bardzo bolało, a mimo to nie mogłam oderwać oczu.
Było coś w jego wielkim ciele
w ciemnych ubraniach, w jego potężnych ramionach wokół niej, przytulaniu do
swojej długiej sylwetki, kiedy owijał ją w sposób, który był seksowny (lub
prawdopodobnie prowadzący do tego), ale wyglądał na coś więcej. Może
bezpieczeństwo, ochrona, jego ciemna głowa pochylona do jej blondynki, wszystko
to z jakiegoś powodu przecinało mnie do szpiku kości.
Chciałam tego dla siebie.
Tęskniłam za tym, Boże, tęskniłam za tym i chciałam to odzyskać, a w tym
momencie czułam, że nigdy więcej tego nie będę miała.
I to cholernie bolało.
Oderwałam oczy i tak cicho,
jak mogłam, żeby Joe nie usłyszał, zamknęłam drzwi samochodu i podeszłam do
bocznych drzwi kuchennych. Już miałam włożyć klucz, gdy drzwi otworzyły się od
środka, zapaliło się światło, Keira i Kate stanęły w nich i krzyknęły -
„Niespodzianka!” w tym samym czasie, kiedy poczułam, jak silne ramię owija się
wokół mojego brzucha od tyłu. Zostałam podniesiona z nóg i zakręcona w powietrzu.
Krzyczałam głośno i
przeszywająco, moje kolana podniosły się, moje palce owinęły się wokół ramienia
w talii, gdy po raz kolejny zostałam zawirowana przez tego, kto mnie miał. Kate
i Keira wybiegły z domu i skakały wokół nas w podwójnych podskokach podekscytowanych
nastoletnich dziewczyn, gdy się kręciliśmy.
Przestaliśmy się ruszać i
moje stopy stały na ziemi, kiedy usłyszałam, jak mój brat Sam mówi mi cicho do
ucha - „Jak się ma moja starsza siostra?”
Kiedy usłyszałam jego głos,
znów krzyknęłam, tym razem głośno i radośnie, obracając się w jego ramieniu i
zarzucając mu ręce na szyję. Trzymałam się, całując jego policzek, szczękę,
szyję, podskakując w górę i w dół, podczas gdy ramiona Kate i Keira otaczały
nas wokół i również podskakiwały w górę i w dół, również krzycząc głośno,
rozdzierającymi uszy nastolatkowymi piskami zachwytu.
Sam przestał mnie przytulać,
żeby móc objąć nas wszystkie ramionami i odchylił głowę do tyłu, żeby mógł
krzyczeć - „To są moje dziewczyny!”
Spojrzałam na mojego brata,
jego piękną twarz; jego ciepłe, brązowe oczy; jego jasnobrązowe włosy (które
wymagały przycięcia, jak zauważyłam) i moje ręce zsunęły się z jego szyi, by
owinąć się wokół jego talii, wsadziłam twarz w jego klatkę piersiową i mocno
się trzymałam.
„Najpiękniejsze dziewczyny na
świecie!” - Sam krzyczał - „Zgadza się! Chłoń to! Czyste piękno!”
Odchyliłam głowę do tyłu,
ponieważ wydawało się, że rozmawia z kimś, zamiast krzyczeć do nikogo i
zobaczyłam jego głowę zwróconą w lewo, w stronę domu Joe.
Moja głowa też obróciła się w
tę stronę.
Joe i jego kobieta, nie
zamknięci w sesji całowania, ale po prostu stojący blisko siebie, patrzyli w
naszą stronę.
„Nie ma na ziemi kobiety
ładniejszej niż ta paczka!” - oświadczył Sam - „Słyszysz, co mówię?”
Spojrzałam na Sama - „Słonko…”
Zignorował mnie, wciąż
zwracając się do Joe’go i jego towarzyszki, którzy wciąż oglądali show Sama.
Ona się uśmiechała, jak mogłam stwierdzić.
Joe nie.
„Muszę przyznać, że też
jesteś spoko” - Sam skinął głową w stronę przyjaciółki Joe - „…ale nie ma nic
piękniejszego niż moje dziewczyny!”
Keira zachichotała. Kate wpięła
się, żeby pocałować go w policzek. Zaczęłam przepychać się w stronę drzwi
kuchennych. Mój brat Sam był również wysoki i nie był do niczego,
prawdopodobnie mógłby wytrzymać, powiedzmy, z Morrie’m, bratem Feb. Wątpiłam,
żeby wytrzymał rundę z Ochroną Gwiazd, a dostałby jedną, gdyby tak mówił o
kobiecie Joe’go.
„Wejdźmy do środka” - namawiałam.
Sam nie skończył jednak z Joe
i jego przyjaciółką. Wiedziałam o tym, ponieważ czuł potrzebę ogłoszenia im -
„Jem kolację z moją rodziną. Wszystko pieprzenie
w porządku!”
„Sam!” - warknęłam, w końcu
zapominając o Joe i jego partnerce - „Hello? P-bomba jest niedostępna dla
nastoletnich dziewcząt”.
„Mamo!” - krzyknęła Keira -
„Cały czas tak mówią w szkole”.
„Może tak, ale nie mówią tego
na moim podjeździe ani…” - spojrzałam na Sama - „…w moim domu”.
„Odpręż się, gówno” -
uśmiechnął się Sam, opuszczając ręce, ale odwracając się i rzucając je na moje
ramiona, gdy drugą ręką poprowadził Kate i Keirę do domu przed nami, jak gdyby
zarabiał na życie stadem nastoletnich kobiet.
„Gówno też jest zabronione” -
powiedziałam Samowi, a on spojrzał przez ramię w stronę domu Joe.
„Violet jest spięta! Jestem
tu pięć minut, a ona mnie poucza” - krzyknął, a ja wepchnęłam go przez drzwi,
odwróciłam się do Joe’go i sama zaczęłam krzyczeć.
„Przepraszam, naprawdę
przepraszam, przedstawienie się skończyło!”
„Nie ma problemu!” -
odkrzyknęła kobieta dobrodusznie.
Joe wydawał się wpatrywać we
mnie i nie powiedział ani słowa.
Wskoczyłam do środka i zamknęłam
drzwi.
„Napisał do mnie!” - Kate
powiedziała mi praktycznie przed zamknięciem drzwi - „W szkole. Napisał, że
przyjeżdża do miasta i chce cię zaskoczyć”.
„Długo jechałaś do domu,
Vi-oh-li, czekałem w nieskończoność” - zauważył Sam - „Co, mieszkasz w tym
centrum ogrodniczym?”
„Robiłam nadgodziny” -
odpowiedziałam, zdejmując sztruksowy płaszcz. Odwróciłam się, żeby zawiesić go
na haczyku przy drzwiach, co mi służyło podwójnie, bo pozwoliło mi uniknąć
spojrzenia, które posłał mi Sam.
„Wujek Sam zrobił swoje
słynne na całym świecie spaghetti carbonara” - oznajmiła Keira - „Byłam czujna.
Wyłączyliśmy światła, kiedy zobaczyłam twój samochód na ulicy”.
Odwróciłam się ponownie, żeby
spojrzeć na kuchnię i zobaczyłam, że mój brat zrobił spaghetti carbonara i
zrobił też bałagan, który był z tym związany.
Kate podbiegła do mnie i
złapała mnie za przedramię, pociągając je w dół, informując mnie - „Zostaje na
kilka dni. Spotka się z Dane’m”.
Szczęśliwy Sam, miał spotkać
niesamowitego Dane’a.
„Jeśli ci to odpowiada, Vi” -
powiedział Sam.
Jakby musiał pytać.
Odpowiadało mi. Odpowiadało
mi, że zostawał kilka dni lub kilka lat. To nie była samotność. Tak bardzo
kochałam mojego młodszego brata.
„To jest super”.
„Doskonale!” - krzyknęła
Keira.
„Przyniosę wszystko do rozłożenia
spania” - zaproponowała Kate, po czym wybiegła z pokoju.
„Keira, kochanie, nakryj do
stołu” - powiedziałam drugiej córce.
„Jasne” - zgodziła się,
podchodząc do szafki, a Sam zbliżył się do mnie.
„Po kolacji porozmawiamy o
nadgodzinach” - powiedział cicho.
Moje oczy przesunęły się na
bok i do góry, złapałam jego; Skinąłam głową i weszłam do mojego domu.
*****
Jedliśmy spaghetti carbonara
przy stole w jadalni i poczułam tylko ukłucie bólu, gdy Sam usiadł na krześle
Tima zamiast obok Keiry, gdzie zwykle siadywał przy jednym z milionów razy,
kiedy przychodził do nas na kolację, kiedy mieszkaliśmy blisko niego w Chicago.
Zastanawiałam się, czy moje dziewczyny poczuły to samo ukłucie, ale obserwując
je podczas kolacji, pomyślałam, że były zbyt podekscytowane wizytą Sama, by to
zauważyć.
Sam zrobił pieczywo czosnkowe
i dużą sałatkę Cezar do spaghetti, a całość była pyszna nie tylko dlatego, że
to nie była kolacja dla jednej lub że nie musiałam jej gotować, ale dlatego, że
spaghetti carbonara Sama mogłoby być znane na całym świecie, gdyby świat miał
szczęście, że go posmakował.
Popijałam wino, gdy
dziewczyny kończyły jeść.
Obie mówiły o swojej nowej
szkole, swoich nowych przyjaciołach, a Kate oczywiście dzieliła się wieloma
rzeczami o wspaniałym Dane. Dlatego
nie przywiązywały dużej wagi do jedzenia.
Patrzyłam, jak Sam wstał i
podszedł do swojej torby, która leżała na podłodze przy kanapie w salonie. Schylił
się, żeby ją przeszukać, wrócił do stołu z czymś w dłoni, gdy Kate włożyła
ostatni kawałek chleba do ust, a Keira skończyła ostatni kęs spaghetti.
Sam stanął obok Kate, rzucił
coś na stół i powiedział - „Jeden dla ciebie”, klepnął coś innego i ciągnął - „i
ten dla ciebie”. Obszedł stół, gdy Kate podniosła przedmioty, przyjrzała się
im, jej oczy zrobiły się ogromne, a usta opadły. Stojąc obok Keiry, powtórzył
ten proces, używając tych samych słów - „I jeden dla ciebie, drugi dla ciebie”.
„O mój Boże” - Kate w końcu odetchnęła, trzymając karty blisko twarzy,
jakby nie mogła uwierzyć własnym oczom i potrzebowała bliskiej odległości od
cudów, które oglądała, aby były prawdziwe.
Jej oczy były ogromne.
Sam podszedł do mnie, położył
coś pod moim talerzem i skończył.
„I dla ciebie”.
Spojrzałam na karty
podarunkowe obok mojego talerza, gdy Keira krzyknęła - „Pięćset dolarów w Lucky
Brand!”
„I dwieście w MAC!” - Kate
wrzasnęła, wymachując dwiema kartami.
Spojrzałam na moje karty
podarunkowe. Jedna była na pięćset dolarów na jednorazowej karcie kredytowej;
druga na dwieście dolarów w MAC Cosmetics.
W szoku spojrzałam na Sama,
ale dziewczyny zerwały się ze swoich miejsc i skakały w górę i w dół z
ramionami owiniętymi wokół niego, popychając wujka podczas skoków.
„Musicie na nie zarobić,
dzieci” - powiedział Sam, trzymając je mocno w ramionach i całując czubki głów.
Patrzyłam, jak je ściska, zanim zamówił - „Oczyśćcie stół i zmyjcie naczynia,
tak?”
Kate nie miała nic przeciwko
obowiązkom. W chwili, gdy została poproszona o zrobienie czegoś, robiła to, nie
zwlekała, usunęła to z drogi i ruszała dalej. Keira ich nienawidziła i
odwlekała tak długo, jak to tylko możliwe, a potem zrzędziła przez cały czas,
kiedy to robiła. Ale za siedemset dolarów kart podarunkowych do jej dwóch
ulubionych sklepów, zmywała naczynia. Do diabła, kto by tego nie robił?
Dlatego obie zgodziły się okrzykiem
- „Tak!”
Potem biegały wokół stołu,
chwytając talerze, a Sam złapał mnie. Wziął mnie za ramię i podniósł z
siedzenia, jednocześnie chwytając butelkę wina ze stołu. Złapałam kieliszek, a
dłoń Sama zsunęła się po moim ramieniu, by owinąć się wokół moich palców. Z
wyćwiczoną łatwością podniósł swój kieliszek, niosąc go i butelkę, zaprowadził
mnie do gabinetu.
Postawiłam tam stare biurko
Tima z naszym starym komputerem, a dziewczyny czasami uczyły się tam przy
biurku ich taty. Umieściłam też dwa rozkładane fotele, które Tim miał w swojej
męskiej jaskini w domu, pod kątem w kącie i tam zabrał mnie Sam. Zwinęłam się w
fotel rozkładany z nogami na siedzeniu, kolanami do podłokietnika, a Sam
napełnił mój kieliszek, potem swój i usiadł na drugim fotelu.
„Sam, karty podarunkowe…” -
zaczęłam, wiedząc, że nie miał takich pieniędzy.
Sam przerwał mi, mówiąc -
„Tata”.
Poczułam, że zaciskają mi
usta.
„Vi, nie rób tego” - ostrzegł
Sam - „…po prostu weź to i użyj do czegoś głupiego. Wiesz, że to najbardziej
wkurzyłoby mamę”.
Z pewnością tak. Mama
nienawidziła wszystkiego, co niepoważne, a zwłaszcza niepoważnych wydatków,
modnych ubrań i makijażu.
„Wie, że tata dał ci
pieniądze na te karty?” - spytałam.
„Dowie się, kiedy zbilansuje
książeczkę czekową”.
„Tata oberwie”.
„Taty to nie obchodzi”.
Spojrzałam Samowi w oczy - „I
mnie to też nie obchodzi. Za mało, za późno”.
„Vi…”
Potrząsnęłam głową - „Za
mało, za późno, Sam”.
Spojrzałam w stronę kuchni,
obserwując sprzątające dziewczyny, ich gęste, zdrowe, długie, ciemne włosy
lśniły pod górnymi lampami kuchennymi; nieskazitelny, młodzieńczy blask ich
skóry; ich szczupłe, niezgrabne, ale kwitnące ciała nastoletnich dziewczyn
poruszające się z nieświadomą gracją. Obserwowałam moje dziewczynki, gdy się poruszały,
dziewczyny, które miały niewiele wspólnego ze swoimi dziadkami po tym, jak moi
rodzice wyrzekli się mnie, gdy zaszłam w ciążę w wieku siedemnastu lat, ogłosiłam,
że zatrzymam dziecko i poślubię jego ojca, co bardzo im się nie podobało, lub
przynajmniej mamie nie podobało, potem cicho zapytałam Sam - „Tata chce, żeby
wiedziały, że to od niego?”
„To twój wybór”.
Westchnęłam, myśląc, że
powiem dziewczynom, że to było sprawiedliwe, ale mi się to nie podobało.
„Vi” - zawołał Sam i
spojrzałam na niego - „Dlaczego pracujesz po godzinach?”
To sprawiło, że znów
westchnęłam.
Potem odpowiedziałam -
„Ponieważ Kate ma Dane’a, jest w niego mocno zaangażowana, mimo że spotykają
się dopiero od kilku tygodni. A Keira zaprzyjaźniła się z całą ósmą klasą. Często
nie ma ich w domu, a ja wolę zarobić trochę dodatkowej gotówki w centrum
ogrodniczym, niż wrócić do domu, do pustego domu”.
Patrzyłam, jak oczy mojego
brata stają się miękkie i odwróciłam wzrok.
Sam zrozumiał mnie i zmienił
temat, ale wybrał taki, który był nie mniej niewygodny, nawet jeśli nie był aż
tak smutny.
„Słyszałaś coś od niego?”
„Nie” - odpowiedziałam
natychmiast.
„Nic?” - Sam brzmiał na
zdziwionego.
„Nic”.
Poczułam, że Sam się do mnie
pochyla, więc spojrzałam na niego, biorąc łyk wina.
„Węszyłem…”
Poczułam, że moje ciało
napina się, strach ściska moje wnętrzności i oparłam się o mojego brata -
„Sam…”
Potrząsnął głową - „Ktoś musi
coś zrobić. On jeszcze z tobą nie skończył”.
„Ten ktoś nie musi być tobą”.
„Vi, ktoś musi coś zrobić”.
„Niech policja się tym
zajmie”.
Patrzyłam, jak Sam zaciska
zęby, widząc, jak jego szczęki pracują po bokach i nadeszła jego kolej, by
odwrócić wzrok.
„Sam, obiecaj mi, że
odpuścisz” - powiedziałam cicho.
„Nie mogę”.
„Sam…”
Jego oczy utkwiły we mnie i
powtórzył - „Nie mogę”.
„Nie wiesz, co robisz”.
„Jestem ostrożny”.
Pochyliłam się dalej i syknęłam
- „Nie zadzieraj z tym facetem”. Sam nie odpowiedział, więc położyłam rękę na
podłokietniku i jeszcze bardziej zbliżyłam się do brata - „Wiesz, ty wiesz, co
się stało z Timem, a on wykonywał swoją pracę…
wiesz, że nie zadzierasz z tym
facetem”.
„Więc pozwolę mu zadzierać z
moją siostrą?”
„Zapomni o mnie”.
„Tak?”
„Tak”.
„Głupie gadanie”.
„Sam…”
„Bzdura, Vi”.
„Pomyśl o Melissie”.
„Zgadza się ze mną, że trzeba
coś zrobić”.
Mój brat był ze swoją
dziewczyną Melissą od dziesięciu lat. Mieszkali razem przez dziewięć z tych
dziesięciu lat, ale nigdy się nie pobrali. Rozmawiali o tym cały czas, ale
zawsze zbyt cieszyli się życiem, by móc cokolwiek z tym zrobić. Mel i Sam byli
blisko Tima, uwielbiali go. Sam czuł, jakby Tim był jego bratem, Tim czuł to
samo. Wszyscy byliśmy blisko. Kiedy Tim umarł, przeżyli to mocno, prawie tak
mocno jak ja i dziewczyny. A Mel miała charakterek, tak jak Sam. Wiedziałam, że
Sam mówił prawdę, kiedy mówił, że Mel zgodziła się, że trzeba coś zrobić, nie
tylko dlatego, że kochali Tima, ale dlatego, że kochali mnie i dziewczyny.
„Porozmawiaj z Barrym” -
zaproponowałam.
„Rozmawiałem z nim”.
„Co on mówił?”
„On rozumie, że brat musi
robić to, co musi zrobić”.
Tak, Barry to rozumiał. Barry
był tak szalony jak Tim i Sam.
„Sam, Barry jest gliną i
powiedział, że nie spocznie…”
„I nie spoczywa”.
„W takim razie pozwól Barry’emu
wykonać jego pracę”.
„To nie znaczy, że nie
potrzebuje pomocy”.
„Nie od ciebie”.
„Po prostu zostaw to, Vi”.
Przez kilka sekund patrzyłam
w twardą twarz mojego brata, po czym odwróciłam się, przełykając i myśląc, że
może to nie było dobrze, że byliśmy tak blisko. Może nie było dobrze, że
kochałam go jak szalona, a on czuł to samo. Może to nie było dobre, że Melissa
myślała, że ja i moje dziewczynki jesteśmy całym światem.
Wzięłam wdech, wypuściłam
powietrze i wzięłam kolejny łyk wina.
Potem odpuściłam. Nie miałam
wyboru i wiedziałam o tym. Sam był uparty, zawsze był, więc wyszeptałam -
„Powiedz Mel, żeby następnym razem wpadła tu z tobą, tak?”
„Zrobi się” - wyszeptał Sam,
po czym ponownie zmienił temat - „Kim jest ten duży facet z sąsiedztwa?”
Moje oczy przeniosły się na
mojego brata - „Co?”
„Wielki facet z sąsiedztwa z
blond laską? To twoja sąsiadka, czy on czy oboje?”
„On jest. Joe Callahan”.
„Dobry sąsiad” - zauważył
Sam.
Poczułam, że marszczę brwi - „Czemu?”
„Wygląda na to, że mógłby
zmiażdżyć kamień pięścią”.
„Dlaczego to czyni go dobrym
sąsiadem?”
„Wygląda też na kogoś, z kim
nie chcesz zadzierać”.
Sam się w tym nie mylił.
„Ponownie, dlaczego to czyni
go dobrym sąsiadem?” - zapytałam.
„Ludzie nie pozwalają, aby w
ich sąsiedztwie działo się gówno, które nie powinno się zdarzać. To twój
sąsiad. Jak ten dupek myśli, że może z tobą zadzierać; Myślę, że ten Joe by tam
wszedł”.
Na myśl, że Joe Callahan
wplątałby się w moje kłopoty, przeszedł mnie dreszcz - „Miejmy tylko nadzieję,
że ten dupek nie pomyśli, żeby tu ze mną zadzierać”.
„Tak, powinnaś zamienić
słówko z tym Joe”.
To się nie wydarzy.
„Sam…”
„Może ja zamienię słowo,
wyjaśnię rzeczy, poproszę go, aby miał oko”.
Znowu pochyliłam się do
przodu i warknęłam - „Nie rób tego”.
„Dlaczego nie?”
„Po prostu nie, dobrze?
Serio”.
Mój brat obserwował mnie, a
potem zapytał - „Masz problem z tym facetem?”
„Nie” - skłamałam szybko -
„Po prostu nie ma go w okolicy zbyt często, a ja przyjechałam tutaj, żeby uciec
od tego całego bałaganu. Nie chcę, żeby wszyscy byli w to wplątani”.
„Vi…”
„Nie wiem, Sam. Jeśli coś się
stanie, porozmawiam z Coltem. Jest gliną, mieszka po drugiej stronie ulicy. To
dobry facet, dobry glina. Będzie dobrze”.
„Koleś, który ścigał tego
seryjnego mordercę?”
„Tak”.
Sam potrząsnął głową -
„Chryste, po prostu zachwyci się, jeśli ten dupek wleje się do jego miasta po
tym, jak ten bałagan się zepsuje”.
Sam z tym też się nie mylił.
„Czy możemy po prostu cieszyć
się twoją wizytą i nie rozmawiać o tym gównie?” - zasugerowałam.
„Możemy po tym, jak odpowiesz
na jedno pytanie”.
Westchnęłam ponownie i
zapytałam - „Co?”
„Potrzebujesz pieniędzy?”
Czasami irytowało mnie to,
jak dobrze znał mnie mój brat.
Potrzebowałam pieniędzy.
Sprawy były ściśnięte, nie do tego stopnia, że jedzenia nie było na stole, ale
do tego stopnia, że było to ciągłe, dokuczliwe zmartwienie z tyłu głowy,
ponieważ mogłam dać moim dziewczynom to, czego potrzebowały, ale nie wszystko
cholerne wiele czego chciały, a to było do niczego.
„Jest dobrze”.
„Tak?”
Mój głos złagodniał, kiedy
skłamałam - „Tak, Sam. Jest dobrze”.
„Dobrze, w takim razie użyj
tych dwóch kawałków, które położyłem na twojej szafce nocnej, aby zrobić sobie
ładny ogród.”
Poczułam, że moje oczy się
rozszerzają, a usta otwierają się, ale nic nie mówiłam.
„I nie możesz tego odmówić” -
kontynuował Sam - „To od Mel i ode mnie, a Mel da mi do wiwatu, jak wrócę z
tymi pieniędzmi”.
„Sam, nie mogę tego wziąć”.
„Jak nie weźmiesz, będę w
czarnej dupie z Mel”.
„Sam…”
Znowu pochylił się do przodu -
„Ile razy ty i Tim wyciągaliście mnie za kaucją, hm? Ile?”
„Ale…”
„Wpłaciliście ponad dwa
kawałki, o wiele więcej”.
„Nie mogę…”
„Odpłata, kochanie”.
„Sam…”
Wyciągnął rękę, zahaczył mnie
za szyję i pociągnął przez przestrzeń między fotelami w rogu, tak że moja twarz
była na jego twarzy.
„Odpłata” - szepnął.
Zacisnęłam usta, by zwalczyć
ukłucie łez w oczach. Przed Melissą Sam był szalony, zawsze robił głupie
rzeczy, zawsze przychodził do Tima i mnie, żebyśmy go ratowali, i zawsze to
robiliśmy. Mimo że minęły lata i nigdy nie spodziewaliśmy się niczego w zamian,
Sam czuł, jak ten ciężar na nim ciąży. Żył z nim, tuż pod jego skórą.
Musiał to zrobić, wiedziałam
o tym, żeby mógł wypracować ten ciężar spod skóry i musiałam mu na to pozwolić.
Wciągnęłam oddech przez nos,
kiwnęłam głową i patrzyłam, jak mój brat się uśmiecha.
*****
Następnego ranka pickup
Joe’go wciąż był na jego podjeździe, ale w jego domu panowała cisza.
Następnego ranka, w dniu, w
którym Sam wyjechał, pickupa Joe’go nie było.
*****
Dziękuje😍
OdpowiedzUsuńZaczyna się dobra historia. Znów kobieta w opałach i duży przystojniak by ja ratowac. Nie mogę się doczekac kolejnych rozdziałów. Dziekuje 🙂
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńNo i super się zaczyna :
OdpowiedzUsuńZnów będzie sie działo i miasto postawione będzie na nogi. A niech tylko laski ją adoptują to też będzie się działo :)
Dziękuję i cZekam na kolejny rozdział.