Rozdział 15
Mike wygrywa (cz.1)
Obudziłam się na brzuchu, z
jednym kolanem zgiętym, ale nie otwierałam oczu, pozwalając zmysłom testować
łóżko, pokój, nasłuchując oddechu, wyczuwając ciepło, twardość.
Nic.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam,
że łóżko obok mnie jest puste.
Potem przewróciłam się na
plecy i zobaczyłam, że łóżko za mną również jest puste (nie po stronie Joe,
więc to nie była niespodzianka).
Wpatrywałam się w sufit i
nasłuchiwałam odgłosów w łazience.
Nic.
Może mi się to przyśniło.
Spojrzałam na zegar i było po
dziesiątej rano.
Późno. Bardzo późno.
Potem westchnęłam i ponownie
spojrzałam na sufit, a przez głowę przemknęło mi wszystko, co zaszło resztę zeszłego
wieczoru i po powrocie do domu.
Paluszki chlebowe w Pizzerii
Vinniego były dobre. Talerz antipasto mniam. Ciasto było najlepszą pizzą, jaką
kiedykolwiek jadłam, a przeprowadziłam wiele badań dotyczących degustacji
pizzy, więc mogła to być najlepsza pizza, jaką kiedykolwiek zrobiono. Sernik
mascarpone był wysublimowany (dziewczyny miały duże miski lodów spumoni,
domowej roboty, próbowałam i nawet z pistoletem przy głowie nie byłabym w
stanie powiedzieć, co było lepsze: lody czy sernik). A Chianti nie dało się
pokonać. Nigdy w życiu nie piłam lepszego wina.
Może dlatego wypiłam całą
butelkę.
A może dlatego, że siedzieliśmy
w restauracji godzinami.
Cały czas jedliśmy, a potem
Vinnie, Theresa, Manny i Benny wszyscy przychodzili i odchodzili, siedzieli i
rozmawiali, stali i rozmawiali. Między pizzą a deserem przyszedł Vinnie i
zabrał dziewczyny, aby oprowadzić je po kuchni, podczas gdy Theresa siedziała na
ich boku i rozmawiała z Joe i mną. Potem Vinnie wrócił z dziewczynami i Theresa
zabrała je na wycieczkę po frontowej części restauracji, podczas gdy Vinnie
siedział z nami i rozmawiał. Potem zjedliśmy deser.
Później, kiedy większość
klientów zniknęła (i całe moje wino zniknęło), Theresa zabrała mnie na
wycieczkę po zdjęciach, z których większość, jak mi powiedziała, zrobiła sama.
Oprowadzając mnie po restauracji, dzieliła się historiami swoich dzieci, jej
braci, sióstr, siostry Vinniego (mamy Cala), jej ciotek i wujków, ciotek i
wujków Vinniego oraz wszystkich dziadków jej dzieci. W jej głosie i w śmiechu
była miłość, kiedy oprowadzała mnie po sali, uśmiechając się do pozostałych
klientów, wskazując na zdjęcia, dzieląc się swoim życiem i rodziną za pomocą
słów i niezwykłych zdjęć.
Nie mogłam powstrzymać
uśmiechu i śmiechu razem z nią, nawet gdy mówiła o Calu, który brzmiał jak kochany
łobuziak (jak to ona opowiadała). Zdecydowanie brzmiał też jak członek rodziny,
jej część, jedno z jej dzieci, a nie siostrzeniec i dowiedziałam się, że stało
się tak dlatego, że, gdy umarła jego mama, a tata pogrążył się w żalu, Vinnie i
Theresa adoptowali go na weekendy i wakacje. Jeśli nie musiał następnego dnia
iść do szkoły lub nie był w poprawczaku, był w Chicago w ich domu na piętrowym
łóżku nad Vinnie’m Juniorem.
Dziewczyny dołączyły do mnie
w połowie foto wycieczki, słuchając i wyglądając na jeszcze bardziej
zafascynowane niż ja. Vinnie dołączył do nas na końcu, gdy byliśmy na przodzie
restauracji wpatrując się w zdjęcie, wiszące na honorowym miejscu, na wprost
ciebie, gdy trafiłeś na stanowisko hostess, największe w sali.
Zdjęcie zostało zrobione z
przodu restauracji i przedstawiało Vinniego oraz wyższego mężczyznę, jeszcze
przystojniejszego niż Vinnie (który był gorący, gdy był młodszy). Ten człowiek
był ojcem Joe, Big Joe (Vinnie powiedział mi), a on i Vinnie stali razem w
środku grupy. Theresa była po prawej stronie Vinniego, Angela, mama Joe, po
lewej stronie męża. Joe Junior stał przed nią, z jej ręką na jego ramieniu, ramieniem
jej męża wokół ramion Angeli, trzymając ją przytulnie do siebie. Vinnie Junior
ze swoją siostrą Carmelą stali przed Theresą i Vinnie’m, niemowlakiem Benny’m,
na jej biodrze, Manny’m w spuchniętym brzuchu Theresy. Wszyscy się śmiali,
nawet dzieci, nawet mały Benny miał głowę odchyloną do tyłu i uśmiechał się do
matki.
Cal miał na tym zdjęciu sześć
lat, wiedzieliśmy o tym, bo powiedział nam Vinnie.
„Dwa dni później znaleźli
guza” - powiedział cicho i usłyszałam, jak Kate i Keira dołączają do mnie, kiedy
wzięłam wdech - „Dwa lata później, prawie co do dnia, w którym zrobiono to
zdjęcie, Angela przegrała walkę”.
Na te wieści Kate wtuliła się
we mnie.
Ale moja Keira, ona wtuliła
się w Vinniego.
Wydawał się zaskoczony przez
chwilę, gdy się zbliżyła. Jego oczy wpatrywały się w zdjęcie, a myśli były
gdzie indziej. Potem uśmiechnął się smutno do Keiry i objął ją ramieniem, a
jego oczy skierowały się na mnie.
„Nigdy nie zapomnisz, cara” – wyszeptał, znając mój ból i
poczułam, jak łzy pieką mnie w oczy, a Kate przysunęła się bliżej - „Ale z
czasem dowiadujesz się, że nie chcesz”.
Kiwnęłam głową i, jak zwykle cichy,
Joe podszedł do mnie, jego ramię owinęło się wokół mojego brzucha, przyciągając
mnie i Kate do siebie, co było kolejnym czymś, z czym nie walczyłam, ponieważ w
tym momencie nie mogłam.
„Dzięki, Vinnie” – wyszeptałam.
„Jak zechcesz porozmawiać, cara, niech Cal poda ci mój numer” –
zaproponował.
Skinąłam głową.
„Naprawdę, Vi” – powiedział.
„Dziękuję” - nadal szeptałam.
„Niedługo się zbierzemy i
odwiedzimy was, tak?” - Theresa włączyła się, a ja spojrzałam na nią,
natychmiast zapominając o mojej cudownej chwili z Vinniem i czując panikę.
„Tak, ciociu Thereso, to by
było dobre” - odpowiedział Joe. Theresa rozpromieniła się, a żołądek mi się
ścisnął - „Muszę je zabrać do domu” - dokończył Joe, kierując nas do drzwi.
„Wezmę torebkę mamy” -
powiedziała Keira, po czym zaczęła się odsuwać, zatrzymała, odwróciła się do
Vinniego, przytuliła go w pasie, policzkiem przy jego klatce piersiowej,
wyrwała się i zaczęła biec do naszego stolika.
Vinnie patrzył, jak odchodziła,
a potem spojrzał na Joe, a ich łagodne i zadowolone spojrzenie sprawiło, że mój
żołądek jeszcze bardziej się ścisnął.
„Nie zapomnij o butach mamy,
Keira!” - zawołała Kate - „Są na podłodze”.
„Dobrze” - odkrzyknęła Keira,
jakby często były honorowymi gośćmi, rodziną, która zatrzymała się na kolację w
pizzerii wujka Vinniego i mogły na siebie krzyczeć i biegać po restauracji.
Czekaliśmy, aż wróci, i
wszyscy, oprócz Benny’ego, który porządkował kuchnię po tym, jak Vinnie znów ją
uwolnił, odprowadzili nas do samochodu. Uściskali nas Vinnie, Manny i Theresa,
a potem dziewczyny wsiadły do samochodu.
Kiedy Joe otworzył drzwi po
swojej stronie po tym, jak Vinnie znów uderzył w plecy, Vinnie został przy z
nim, trzymając ręce w uścisku, Vinnie zbliżył się i rozmawiali o czymś, co
wyglądało poważnie, ale nie do końca mogłam usłyszeć; Theresa przykuła moją
uwagę, łapiąc mnie za rękę.
„Następnym razem, gdy tu
będziecie” - zaczęła, a moje serce ścisnęło się, ponieważ wiedziałam, że nie
będzie następnego razu - „kiedy nadejdzie dobry czas, szczęśliwy czas, taki, o
którym zechcesz pamiętać, zrobimy wam zdjęcie. Umieścimy ciebie i dziewczyny na
ścianie razem z resztą rodziny”.
„Theresa…” - zaczęłam, nie
wiedząc, co powiedzieć, i ponownie wkurzyłam się na Cala za postawienie mnie w
takiej sytuacji, jednocześnie zdezorientowana, dlaczego, u diabła, miałby to
zrobić.
Ścisnęła moją dłoń,
przerywając mi i szepcząc - „Sprowadź go niedługo z powrotem do jego rodziny,
tak, cara mia?”
Gówno.
„Tak” - odszepnęłam. Mam na
myśli, co mogłam zrobić?
„Dziękuję” - odpowiedziała,
pocałowała mnie w policzek i wyszła z moich drzwi.
Odwróciłam się, by spojrzeć
na Joe, który wpatrywał się w swojego wuja. Zobaczyłam, nieco zdziwiona, że
twarz Joe była ściągnięta. Twarz Vinniego była blada i, zagapiłam się, zła.
O co chodziło?
„Rozumiesz, co ci mówię?” - usłyszałam,
jak Joe spytał cicho.
„Rozumiem, synu” - głos
Vinniego był napięty.
„Cokolwiek będzie trzeba” -
dokończył Joe. Wiedziałam, że to koniec, bo raz zobaczyłam, jak Vinnie skinął
głową, jego ręka szarpnęła rękę Joe, a potem klepnął go w ramię, puścił i
odsunął się.
Wydawało mi się, że wyobraziłam
sobie wyraz jego twarzy, jego napięty głos, kiedy Vinnie spojrzał na mnie i
posłał mi delikatny uśmiech.
„Do zobaczenia wkrótce, Vi” -
zawołał.
„Tak” - powtórzyłam, bo nie
było nic więcej do powiedzenia.
Wsiadłam, Joe się wpakował,
zatrzasnęliśmy drzwi i dziewczyny i ja pomachałyśmy do Vinniego, Theresy i
Manny’ego, gdy Joe odjechał.
Pomyślałam, że nie ma mowy,
żebym zasnęła, pielęgnując swój gniew.
Ale paluszki chlebowe,
antipasto, świetna pizza, pyszny sernik, pełna butelka wina i dziwny, pełen
emocji dzień mnie pokonały i odleciałam, zanim wyjechaliśmy z Chicago.
Obudziłam się z ręką Joe na
moim kolanie, jego ustami przy moim uchu - „Obudź się, kochanie”.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam,
że jesteśmy w domu, a on pochylał się do mnie w otwartych moich drzwiach.
„Dziewczyny odleciały” -
ciągnął, a ja odwróciłam się, żeby zobaczyć, że to prawda - „Wysiądź, siostro” -
dokończył delikatnie.
Wysiadłam z samochodu i
odsunęłam się, gdy Joe przesunął moje siedzenie do przodu, a następnie pochylił
się. Kilka sekund później wyszedł ponownie z Keirą w ramionach.
„Zabieram ją do łóżka,
poradzisz sobie z nią, tak?” - Joe zapytał, ale nie czekał, aż odpowiem; szedł
do drzwi.
Pogrzebałam w torebce,
wyciągnęłam pilota, nacisnęłam guziki, a potem nieudolnie okrążyłam go i
otworzyłam drzwi, pchając je, kiedy przez nie przechodził.
Starałam się, żeby to na mnie
nie wpłynęło, Joe niosący Keirę do łóżka, ale to zrobiło, mocno, twardo, ssaniem
w brzuchu, ale dziwnie ciepło i, będąc nawet częściowo uśpiona i w środku nocy,
wciąż to wkurzyło mnie.
Pospieszyłam za nimi
najlepiej jak potrafiłam na mojej rannej nodze, doganiając ich w pokoju Keiry
po tym, jak Joe położył Keirę na jej łóżku, a Joe przeszedł obok mnie, gdy weszłam
do jej pokoju. Spojrzał mi w oczy, ale szedł dalej, a ja zamknęłam drzwi do
połowy i podeszłam do córki, która zawsze spała jak kłoda. Zdjęłam jej buty i
walczyłam z jej sukienką, tak bardzo, że na wpół się obudziła.
We dwie, ja pomagając jej,
założyłyśmy jej piżamę i zdjęłam kołdrę.
„Gdzie jest Joe?” - wymamrotała
sennie, kiedy się układała i usłyszałam ruch na zewnątrz, kroki Joe i Kate.
„Przynosi Kate”.
Keira przetoczyła się na bok,
jej ręce wsunęły się pod policzek, gdy zapytała, głównie wciąż śpiąca - „Czy
mamy go z powrotem?”
To też mnie uderzyło, ssanie
w brzuchu.
„Nie, kochanie” -
odpowiedziałam szczerze, ale ona mnie nie słyszała, spała.
Naciągnęłam na nią kołdrę, owinęłam
ją, a potem pochyliłam się i pocałowałam jej włosy.
Potem wyszłam, zobaczyłam
zamknięte drzwi Kate i podeszłam do nich, pukając cicho i wchodząc na jej
wezwanie.
„Hej Mamuśka” - powiedziała,
złapałam ją z kolanem na łóżku, już się przebrała - „Joe pomógł mi wejść” –
dokończyła, opadając na łóżko i podciągając kołdrę.
Podeszłam do niej i owinęłam
ją ciasno dookoła.
Potem odsunęłam jej włosy z
twarzy - „To dobrze”.
„Poprosiłam go, żeby spał na
kanapie, tak jak Mike” - powiedziała mi, a ja poczułam, jak moje ciało zamarza,
a potem zmusiłam je do ruchu, pochyliłam się i pocałowałam jej włosy.
„Co powiedział?” - Zapytałam
jej włosy.
„Powiedział: Jasne,
dziewczyno” - mruknęła, jej usta uniosły się w sennym uśmiechu i wtuliła się
głębiej w poduszki.
Zamierzałem go, kurwa, zabić.
„W porządku, kochanie, idź
spać” - zachęciłam, ale to był wysiłek na marne, bo już spała.
Zgasiłam jej światło, wyszłam
z pokoju i zamknęłam drzwi.
Joe rzucał moją torebkę na
blat kuchenny, moje czółenka na podłogę, kiedy pokuśtykałam do salonu, a potem
przez niego, prosto do niego.
Pochyliłam się i syknęłam
szeptem - „Nie spędzisz nocy”.
Przyjął mnie na chwilę, po
czym odpowiedział - „Obiecałem Kate”.
„To będzie do dupy, ale musisz
złamać obietnicę, bo nie spędzasz nocy”.
„Tak, Vi, spędzam”.
„Nie, Joe, nie spędzasz”.
„Kochanie…”
Pochyliłam się mocniej i
zażądałam ze złością - „Nie nazywaj mnie tak”.
Jego ręka dotknęła mojej szyi
i byłam tak wściekła, że wyrwałam się. Jego ręka pozostała zawieszona w
powietrzu, po czym obie jego ręce poruszyły się szybko, chwytając moje biodra. Pociągnął
mnie do przodu, moje ciało uderzyło w jego, a jego ramiona owinęły się wokół
mnie, jedno nisko w pasie, drugie wysoko na plecach. Byłam zamknięta.
„Puść mnie” - rozkazałam,
napierając na jego ramiona.
„Musimy porozmawiać”.
„Tak, zrobimy to później,
kiedy nie będę chciała oderwać ci głowy, porozmawiamy. Jest kilka rzeczy, które
chcę ci powiedzieć. Teraz odejdziesz”.
„Nie”.
„Joe!”
„Zamknij się, siostro”.
Spróbowałam innej strategii -
„Dziewczyny jadą jutro wcześnie rano z Danem i jego rodzicami nad jezioro.
Znikną o ósmej. To cztery godziny drogi. Jestem pewna, że będziemy bezpieczne
przez cztery godziny”.
„Ja też” - odpowiedział i
wiedziałam, co miał na myśli.
„Joe…”
„Idź do łóżka, Vi”.
„Joe…”
Jego twarz zbliżyła się i
przestałam mówić.
„Możesz iść do łóżka lub
możesz zostać w moich ramionach i kłócić się. Powiem ci teraz, kochanie, jestem
zmęczony i potrzebuję snu, więc się nie kłócę. Jak zostaniesz w moich
ramionach, będę zmuszony znaleźć kreatywne sposoby, by powstrzymać te twoje
usta. Chcesz tego?”
Po prostu był nie do uwierzenia!
„Skończyliśmy” - przypomniałam
mu.
„Nie zgodziłem się na tę decyzję”
- odpalił i poczułam, jak moje ciało zamienia się w kamień.
„Co?” - wyszeptałam.
„Idź do łóżka, Vi”.
„Ale, Nadia… powiedziałeś…”
Przerwał mi, grożąc - „Czy
powinienem być kreatywny?”
Zacisnęłam usta i potrząsnęłam
głową.
Joe trzymał mnie przez
chwilę, wpatrując się w moją twarz w ciemności.
Potem pochylił się i
pocałował mnie w szyję, unosząc lekko, szepnął mi do ucha - „Śpij”.
Potem pozwolił mi odejść.
Natychmiast odwróciłam się i
poszłam (no dobrze, pokuśtykałam) tak spokojnie, jak tylko mogłam, do mojego
pokoju.
Drżałam, gdy szykowałam się
do spania, mój umysł był zbyt pełen, zbyt aktywny, zbyt szalony, więc nawet nie
pomyślałam, kiedy wyciągnęłam koszulkę Joe spod poduszki i, po zdjęciu kostiumu,
umyciu zębów i twarzy, włożyłam ją.
Potem położyłam się do łóżka.
Mój umysł był tak aktywny,
tak szalony, że myślałam, że nigdy nie zasnę.
Ale to zrobiłam.
I zrobiłam to solidnie.
Ale obudziłam się, gdy
usłyszałam stłumione odgłosy poruszających się dziewcząt i poczułam go tam,
jego ramię przy moim policzku, jego ręka owinięta wokół mojej talii, moje udo
przerzucone na jego uda.
Nie miałam szansy zareagować,
kiedy ostrożnie wyślizgnął się spode mnie, a potem nakrył mnie kołdrą, podczas
gdy zachowywałam się jak tchórz i udawałam, że śpię. Prawie bezgłośnie ubrał
się i wyszedł z pokoju. Ale zostawił drzwi otwarte w połowie i usłyszałam
pomruki dziewcząt i Joe. Potem usłyszałam dzwonek do drzwi, pomruk Dane’a
zmieszał się z ich, a potem drzwi się zamknęły.
Potem cisza.
Nie otwierałam oczu czekając,
ale nie wrócił.
Jakoś ponownie zasnęłam,
wmawiając sobie, że to wszystko było snem.
Teraz nie spałam, mając taką
samą nadzieję. Ale wiedziałam, że położył się ze mną do łóżka.
Drań.
Gapiłam się w sufit, żałując,
że zachęciłam dziewczynki do pojechania z Danem i jego rodzicami. Chciały to anulować
i Dane powiedział, że wszystko w porządku, a nawet, że zostanie i nie pójdzie z
bratem i rodzicami nad jezioro, co robili co roku, odkąd pamiętał.
Ale miesiąc temu, kiedy zaprosili
Kate, żeby pojechała i zabrała z sobą Keirę, to było wszystko, o czym każda z
dziewczyn mogła rozmawiać. Nie mogłam dać im wakacji, a rodzice Dane’a wynajęli
domek na cztery dni, od czwartku do niedzieli. Tam było wszystko: narty wodne,
nurkowanie, leżenie nad jeziorem i opalanie się, wędkowanie i grillowanie
każdej nocy. Koniec lata. Wakacje, nie długie, ale brzmiały zabawnie. Coś,
niewiele, ale to było coś i chciałam, żeby miały tyle rzeczy, ile mogły dostać.
Nie chciały mnie opuścić i ja
nie chciałam, żeby to zrobiły, ale też nie chciałam, żeby to przegapiły. Nie
chciałam, żeby cokolwiek w życiu przegapiły. Chciałam, żeby żyły swoim życiem,
póki miały szansę i żeby pamiętały, że to może być odlot. Nawet teraz.
Nawet tak niedługo po Samie.
Zwłaszcza tak niedługo po
Samie.
Sam też by tego chciał.
Teraz zdałam sobie sprawę z
mojego błędu. To było za wcześnie, zdecydowanie za wcześnie dla mnie i
prawdopodobnie dla nich.
Znowu spojrzałam na zegar.
Prawdopodobnie już tam były
lub były blisko. Zadzwoniłabym do nich po śniadaniu.
Wstałam z łóżka i
pomaszerowałam do łazienki, używając jej, myjąc twarz, myjąc zęby, i wyszłam z
powrotem do kuchni. Była notatka przyklejona od ekspresu do kawy. Podniosłam ją
i przeczytałam.
Cześć Mamuśka,
Wyjechałyśmy. Nie obudziliśmy cię. Joe kazał dać
ci spać. Zadzwoń do nas, jakbyś potrzebowała czegokolwiek. Kocham cię każdym
kawałkiem.
xoxoxoxox Kate
PS: Kawa jest zrobiona, tylko przestaw przełącznik.
PPSS: Joe ją zrobił.
Zacisnęłam zęby.
Pieprzony Joe.
Pod tym:
Hej Słodka-Mama,
Telefon będę mieć przy sobie, nawet na łodzi.
Kocham cię.
xxooxxooxxoo Keirry
PS: Joe dał każdej z nas po sto dolarów! Czy to
nie fajne?
PPSS: Nie zapomnij zabrać Moocha.
Pieprzony, pieprzony Joe!
Kupował Keirę, co zadziała w
mgnieniu oka i drań o tym wiedział.
Wzięłam oddech i zamiast
krzyczeć, westchnęłam, upuściłam notatkę i włączyłam ekspres do kawy.
Bobbie dała mi płatne wolne do
poniedziałku, co było miłe.
Byłam tam na godziny, więc nie
musiała tego robić.
Jednak rozmawiała ze mną
również kilka tygodni temu o mianowaniu mnie menedżerem. Ta pensja oznaczałaby,
że otrzymywałbym regularnie to, co otrzymywałam za nadgodziny, co byłoby dobre,
gdybym miała takie pieniądze na stałym poziomie. Ale wiązało się to również z
dużą odpowiedzialnością, co oznaczałoby, że nadal bym pracowała w nadgodzinach
i będę miała z tym sporo bólu głowy.
Ale w międzyczasie opowiedziała
mi. Otworzyła centrum ogrodnicze trzydzieści lat temu i nachapała się (jej
słowa).
„Muszę zrobić sobie przerwę,
a ty jesteś jedyną osobą, jaką kiedykolwiek zatrudniłam i mogę jej w tym
zaufać. Więc teraz jest mój czas. Jeśli weźmiesz awans, będę miała swój czas” -
powiedziała i muszę przyznać, że lubiłam ją pomimo jej uporczywej prostolinijności
(lub z jej powodu), chciałam, żeby miała ten czas. Nie wspominając o stałej
pensji.
Ale nadal nie zatrudniła
nikogo do zastąpienia w mojej pracy w niepełnym wymiarze godzin. Więc jeśli
zostałabym menedżerem, oznaczało to by, że musiałabym zostać przeszkolona do
robienia tego, co robiła Bobbie, z czego nic nie wiedziałam, jak robić, a także
znaleźć kogoś innego i go wyszkolić. Nie wspominając, że był powód, dla którego
Bobbie nie ufała nikomu, kto tam pracował. Większość z nich była dobra, ale to
była tylko praca, nie byli tacy jak ja, to co robili nie było czymś, co
kochali. Inni, którzy tam pracowali, byli upierdliwi, nawet dla mnie i reszty
załogi, a ja nie musiałam ich nadzorować i nie podobał mi się pomysł, żeby to
zrobić.
A na dodatek podwórko pani
Cousin, które przeprojektowałam i obsadziłam, wyszło znakomicie. Pani Cousin
tak bardzo to pokochała, że pokazywała je i opowiedziała o mnie wszystkim swoim
przyjaciołom. Teraz miałam dwoje jej przyjaciół i sąsiadkę, którzy chcieli,
żebym pracowała w ich ogrodach, sadziła jesienne kwiaty i ustawiała cebulki na
wiosnę, a potem wracała i porządkowała je na lato. Pani Cousin też chciała,
żebym wróciła.
Oznaczało to, że pracowałam
od czterdziestu pięciu do pięćdziesięciu godzin tygodniowo i miałam mnóstwo
innej pracy. Przychodziły pieniądze, co było dobre i nie wydawało się to pracą,
co również było dobre.
Ale czułam zbliżające się
wypalenie. Wiedziałam.
A na dodatek, co byłoby ze
mną dalej?
Przemyślałam to, przesuwając
dźwignię, aby wyłączyć dopływ kawy, i wzięłam sobie kubek, a następnie
przesunęłam dźwignię z powrotem, aby reszta kawy wylała się.
Mike był gotów przenieść to
na wyższy poziom. Wiedziałam. Jakbym spieprzyła to, stracę go. To też wiedziałam.
Może i był miłym facetem, ale też nie był tym, który mieszał, a ja nie chciałam
być typem kobiety, która namieszała mężczyźnie. Straci cierpliwość i wyczułam,
że to wkrótce.
I Sam odszedł. Odszedł. Nie
było już do czego być blisko, nawet cztery godziny drogi.
A Daniel Hart tam był. Zamordował
mojego męża i brata i myślał, że nawet robiąc to, mógł się ze mną bawić. Nadal
to zrobi, wiedziałam o tym. Po prostu nie wiedziałam, co ja zrobię, kiedy to
zrobi. Moim wyborem było wyjaśnienie lub wpadnięcie w szał, wytropienie go i
strzelenie mu w głowę. Żadne z tego nie było dobre dla moich dziewczyn (ani dla
mnie, jeśli o to chodzi).
Joe był dziką i denerwującą
kartą. Nie miałam pojęcia, o co z nim chodziło, ale wiedziałam, co się nie
wydarzy. Wiedziałam też, że muszę mu ujawnić moje odczucia na ten temat i
musiałam to zrobić wkrótce.
Myśląc o tym upiłam łyk kawy,
wyjrzałam przez okno w kierunku jego domu i zagapiłam się.
Na jego przednim podjeździe
stał śmietnik, a z domu do śmietnika szedł mężczyzna, niosąc stary dywan Joe,
zwinięty i przerzucony przez ramię. Dotarł do śmietnika, podrzucił ciałem i
dywan wpadł do śmietnika, tworząc chmurę kurzu.
Co u licha?
Byłam tak zajęta oglądaniem
tego, że podskoczyłam, gdy zadzwonił mój telefon, a potem sięgnęłam po niego,
nie odrywając oczu od okna, gdy patrzyłam, jak mężczyzna wraca do domu Joe.
„Halo?”
„Vi, Słonko?”
Spojrzałam na zlew.
„Bea” - szepnęłam.
Mama Tima.
„Och, Słonko” - odszepnęła
Bea, a ja odstawiłam kubek z kawą i ścisnęłam palcami zlew.
Usłyszała, że mój oddech się
urywa.
„Och, Słonko” - wyszeptała
ponownie, po czym wciągnęłam kolejny oddech, tym razem bez ucisku, a ona poszła
dalej - „Chcieliśmy iść, tato i ja, ale nie mogłam stawić jej czoła. Tata
powiedział, że Sam zrozumiałby, wiedząc, jak to było, ale czułam się tak źle i
chciałam zobaczyć ciebie i dziewczyny”.
Zrozumiałam to. Moja matka
była ohydna dla Bei i taty, jak nazywałam Gary’ego, tatę Tima, ponieważ odmówił
reagowania, kiedy nazywałam go inaczej. Moja mama była tak ohydna, że
zapamiętałam to, jakby to było wczoraj.
Kiedy wszystko się potoczyło,
kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży i mieliśmy to okropne spotkanie
rodzinne, na którym Bea i Gary próbowali przekonać mojego tatę i mamę do
zrozumienia i znalezienia sposobów, aby nam pomóc, moja mama była lodowato
zimna i wręcz brzydka. Mama dopracowała się słabości Bei i tak mówiła, jaka Bea
była, że Bea poczuła się mała, nic nie znacząca, bezwartościowa, a czuła się
tak, bo moja mama tak pragnęła, by tak się czuła. Mama była taką suką, że była
niemal uradowana, że przez to Bea tak się czuła.
W samym środku tego Gary
złapał Beę za rękę, ściągnął ją z kanapy moich rodziców, skinął głową na Tima,
który złapał mnie za rękę, wszyscy wyszliśmy i to był ostatni raz, kiedy
widziałam się z nimi przez trzy lata. Nie przyszli na mój ślub. Nie przyszli do
szpitala, kiedy urodziły się Kate i Keira. Przyszli tylko na zaproszenie Sama
na przyjęcie urodzinowe Kate i to też nie było ładne (więc nie widzieliśmy ich
ponownie przez kolejne dwa lata).
Bea nigdy nie zapomniała.
Była wrażliwa, ale było też tak złe.
„Rozumiem” - powiedziałam
jej.
„Pomyślałam, że będziesz… ty…
wszyscy będą chcieli mieć kawałek ciebie. Chciałam poczekać na później, żeby
spędzić trochę czasu. Tata i ja przyjedziemy, zostaniemy na weekend, czy to w
porządku?”
Moje serce podskoczyło, a
potem zamarło.
„Och Bea, dziewczyny są nad
jeziorem. Chciałam, żeby miały coś zabawnego i normalnego”.
„W takim razie w następny
weekend” - powiedziała natychmiast.
Skinęłam głową - „Tak, chciałabym,
a dziewczyny to pokochają”.
„Dobrze” - odpowiedziała
cicho, po czym zawahała się i powiedziała zbyt od niechcenia - „Pam dzwoniła”.
O cholera!
Podniosłam głowę i moje oczy
zobaczyły mężczyznę wychodzącego z kolejnym dywanem.
„Bea…” - zaczęłam.
Przerwała mi - „Mówi, że on ma
na imię Joe”.
„Och Bea, to nie jest…”
„Polubiła go”.
Kurwa!
Zacisnęłam usta, tak mocno,
że milczałam. Z drugiej strony nie wiedziałam, co powiedzieć.
Bea mówiła dalej - „Powiedział,
że jest naprawdę dobry w kontaktach z dziewczynami, słodki dla ciebie. Duży
mężczyzna, powiedziała, mężczyzna, z którym się nie zadziera”.
„Bea, pozwól mi…”
Przerwał mi jej szept -
„Cieszę się, Słonko” - Zamknęłam oczy, a ona kontynuowała - „Tato i ja,
martwiliśmy się, że jesteś tam sama. Wiemy, że nie powiedziałabyś nam, nie martwiłabyś
nas, gdyby to się nadal działo. Co Pam powiedziała o tym Joe, cóż, ja i tata,
oboje się cieszymy”.
Nie odezwałam się, bo co mogłam
powiedzieć?
„Czy spotkamy go, kiedy tam
będziemy?”
Nie, nie zrobią tego.
„Często jest poza miastem” -
powiedziałam jej, mając nadzieję, że kupię mu bilet do Timbuktu, odurzę go i
wsadzę do samolotu, jeśli nie.
„Jak się opiekuje tobą i
dziewczynami, jeśli nie ma go w mieście?” - zapytała nieco podniesionym głosem,
zaczynała się bać.
„Po drugiej stronie ulicy
jest facet, glina, bardzo podobny do Tima, dobry człowiek. Na zmianę troszczą
się o nas” - zapewniłam ją.
„To dobrze” - odpowiedziała
uspokajającym się głosem.
Mężczyzna z dywanem zniknął w
domu Joe, ale zobaczyłam SUV-a na ulicy, skupiłam się na nim i oddech uwiązł mi
w gardle.
Mike.
„Bea, chyba muszę iść” -
powiedziałam do telefonu, nie chcąc z nią rozmawiać. Od wieków nie rozmawiałam
dobrze z moją teściową, a teraz, kiedy Sam umarł, był to czas, w którym była w
najlepszej formie. Może była nieśmiała i wrażliwa, ale była świetną teściową,
lepszą mamą, gwiezdną babcią i dobrą przyjaciółką.
„W porządku” - powiedziała mi
- „Zrobimy rezerwację w tym hotelu przy autostradzie”.
„Możecie tu zostać, wziąć
łóżko Kate” - powiedziałam jej, patrząc, jak Mike wjeżdża na mój podjazd - „Będzie
spać z Keirą”.
„Och, nie moglibyśmy”.
„Zrobiliście to, kiedy byliście
tu wcześniej”.
Milczała, kiedy obserwowałam
Mike’a wysiadającego z samochodu, jego oczy utkwione w moim domu, a potem
poczułam ten ból w brzuchu, kiedy zobaczyłam, że jest zły, bardzo, bardzo zły.
Wtedy Bea powiedziała mi
cicho do ucha - „To było przed Joe”.
Zamrugałam, nie mogąc śledzić
Mike’a, Mike’a niewytłumaczalnie złego, Joe usuwającego dywany, pickupa Joe na
podjeździe i Beę.
„Co?” - zapytałam.
„Może nie lubić…”
„Zatrzymacie się tutaj”.
„Poczekamy, żeby poznać Joe”.
„To nie tak.”
„Nie to mówi Pam”.
„Ale…”
Mike szedł do frontowych
drzwi, a moje serce biło szybciej.
„Zrobię mu moje ciasto z
kremem czekoladowym, przekonam go” – zdecydowała Bea.
Tak, jakby ciasto czekoladowe
mogło przekonać Joe. Moje babeczki, naleśniki i risotto nie wbiły się w jego
zbroję. Czekoladowe ciasto Bea było bombą, ale Joe Callahan był nie do
wygrania.
„Bea…”
Zadzwonił mój dzwonek do
drzwi i zabrzmiał to głośno, głośniej niż kiedykolwiek, za głośno i podskoczyłam.
„Musisz iść” - powiedziała mi
Bea.
„Ja…”
„Do zobaczenia wkrótce, Słonko”.
Szłam do drzwi, kiedy
powiedziałam - „Bea…”
„Uściskaj ode mnie dzieci”.
Westchnęłam, po czym nacisnęłam
kod alarmowy w panelu przy drzwiach.
„Uściskaj tatę”.
„Oczywiście Słonko. Do widzenia”.
„Do widzenia”.
Nacisnęłam przycisk na
telefonie, aby wyłączyć, odblokowałam drzwi i otworzyłam je, by stawić czoła
kolejnemu dramatowi.
I to był dramat, bo
zapomniałam, że mam na sobie koszulę Joe.
To było złe, wiedziałam o
tym, ponieważ oczy Mike’a przesunęły się po mnie od stóp do głów, a jego twarz
zmieniła się ze złości we wściekłość.
„Mike…”
Przerwał mi, kładąc rękę na
mój brzuch, wpychając mnie do domu, trzymając tam rękę nawet po tym, jak wszedł
do środka i zamknął drzwi.
Potem opuścił rękę i spojrzał
na mnie.
„Mike…”
Przerwałam, kiedy uniósł rękę,
dłonią do góry i zwróconą do mnie, i czekałam. Opuścił rękę, odwrócił wzrok i
drgnął mu mięsień w szczęce.
Potem spojrzał na mnie.
„Byłem cierpliwy” -
powiedział miękko, otworzyłam usta, by coś powiedzieć, potrząsnął głową i zamknęłam
usta - „Proszę, powiedz mi, że, kiedy mnie przeciągałaś, nie zaczęłaś się z nim
znowu pieprzyć.”
„Nie przeciągałam cię” –
szepnęłam.
„Tak, kochanie, robiłaś to”.
Zawsze lubiłam, kiedy nazywał
mnie kochanie, ale sposób, w jaki to wtedy robił, nie podobał mi się.
„Nie, Mike, nie przeciągałam”.
„Głupie gadanie”.
„Byłam z tobą szczera”.
„Znowu go pieprzysz?” -
zapytał.
„Absolutnie nie” –
odpowiedziałam.
„Dlaczego masz na sobie jego
koszulkę?”
Zastanawiałam się, czy nie
skłamać, powiedzieć mu, że to Tima, ale Mike i ja nie robiliśmy tego i
przetrwałam to, nie chciałam tego robić, zmuszając nas do bycia takimi.
„Jest wygodna” - przynajmniej
to była prawda.
„Zabrał cię na pogrzeb?” -
Mike zapytał i skąd wiedział, nie wiedziałam.
Skinęłam głową – „Tylko
dlatego, że Kate go o to poprosiła”.
„Nie pozwoliłaś mi tego
zrobić, ale jemu pozwoliłaś?”
„Mike, Kate go o to poprosiła”.
„A ja poprosiłem ciebie, żebyś pozwoliła mi to zrobić”.
„Szczerze” – wyszeptałam,
zaczynając się gubić, zaczynając się zastanawiać, dlaczego mnie to obchodzi,
zaczynając się zastanawiać, dlaczego wstałam z łóżka w tym samym czasie
rzucając telefon na kanapę – „Nie mam energii na to”.
„Wiem teraz, że życie jest
dla ciebie gównem, Violet, ale poważnie, to gówno jest popieprzone”.
„Co za gówno?” - zapytałam.
„Jesteś ze mną, ale on
zabiera cię na pogrzeb i opuszcza twój dom następnego ranka”.
„Skąd ty to wiesz?” - zapytałam.
„Tina Blackstone zatrzymała
się na komisariacie, poczuła, że chłopcy potrzebują pączków, mimo że ta suka
nigdy wcześniej tego nie robiła w swoim pieprzonym życiu. Przywiozła ich trzy
tuziny z Hilligoss, zatrzymała się, gdy chłopcy jedli, poplotkowała, cieszyła
się robieniem tego”.
Ta suka!
Gapiłam się na Mike’a przez
chwilę, pozwalając mojemu ciśnieniu krwi opaść.
Następnie, decydując się na
późniejszy kontakt z Tiną, stwierdziłam - „Spędził noc”.
„Ale cię nie pieprzył?”
„Nie, Mike” - powiedziałam
mu, tracąc cierpliwość, to się mi wymykało i robiło to szybko - „nie przeleciał
mnie. Kate jest do niego przywiązana, poprosiła go o spędzenie nocy. Czuje się
trochę niezbyt bezpieczna, skoro jej ojciec i wujek zostali zamordowani przez
człowieka, który mnie prześladuje. Więc wróciliśmy do domu w środku nocy, a ona
chciała, żeby został. On to zrobił. Dziś rano upewnił się, że dziewczyny wyszły
bezpiecznie z Danem i jego rodziną, i odszedł. Nawet nie wstałam z łóżka. Nawet
nie pożegnałam się z moimi dziećmi”.
Kiedy skończyłam mówić, mój
głos był zdławiony, a twarz Mike’a zmieniła się, złość ustąpiła, wkroczyła
łagodność i zrobił krok do przodu.
Zrobiłam dwa do tyłu i się
zatrzymał.
„Kochanie” - mruknął.
Tak lubiłam, jak nazywał mnie „kochanie”.
Ale potrząsnęłam głową i
powiedziałam mu - „To koniec”.
Zamrugał powoli, po czym
zapytał - „Co?”
„Sprzedam dom. Dziewczyny i
ja przeprowadzamy się do Arizony”.
„Słonko”.
Nadal kręciłam głową - „Będzie
się ze mną pieprzył, Mike. Zabił Tima, zabił Sama i nadal będzie się ze mną
pieprzył”.
Mike ruszył do przodu, ja
cofnęłam się, ale szybciej się do mnie zbliżył i złapał mnie w ramiona.
Zapomniałam, dlaczego się wycofywałam, położyłam ręce na jego klatce piersiowej
i spuściłam między nie czoło.
„Nie mogę już tego robić” -
wyszeptałam - „Ty, Joe, Bea, Mel, mama jest suką, pogrzebaliśmy Sama, Vinnie,
Theresa, Manny, Benny, Daniel Hart, to wszystko za dużo. Nie mogę już tego
robić”.
Mike był cicho, po prostu
trzymał mnie w ramionach, gdy walczyłam ze łzami.
Kiedy wygrałam i zrobiłam to
z westchnieniem, przemówił - „Kochanie, nie wiem nawet, kim jest połowa z tych
ludzi”.
Po sposobie, w jaki to
powiedział, roześmiałam się, odwróciłam głowę i przycisnęłam policzek do jego
klatki piersiowej.
Potem owinęłam ramiona wokół
jego talii i jego ramiona zacisnęły się.
„Byłem kutasem” - powiedział
we włosy - „…przychodząc tutaj, dając ci to gówno”.
Zwolniłam go z haczyka - „Nie
byłeś. Byłeś tylko człowiekiem”.
„Cóż, tak, jestem nim”.
Przycisnęłam policzek mocniej
i ścisnęłam go - „Tak”.
„Dziewczyn tu nie ma, chcę
cię dzisiaj ze mną”.
Zamknęłam oczy i nie podniosłam
głowy ani nie rozluźniłam ramion, kiedy powiedziałam z całą powagą - „Mike, nie
żartowałam. Muszę cię wypuścić”.
Poczułam, że jego ciało
nieruchomieje, kiedy zapytał - „Dlaczego?”
Przechyliłam wtedy głowę i
powiedziałam - „Na wypadek, gdybyś nie zauważył, mężczyźni w moim życiu kończą
z kulami w głowach”.
„Kochanie…”
„A ja jestem całkowicie
popieprzona”.
„Vi”.
Wzięłam rękę z jego pasa,
położyłam dłoń na jego policzku i szepnęłam - „A ty zasługujesz na coś
lepszego”.
„A może pozwolisz mi podjąć
taką decyzję?” - odszepnął w odpowiedzi.
„Mike, powtarzam, jestem
całkowicie popieprzona”.
„Kochanie, ja już to wiem” -
uśmiechnął się - „i, pieprz mnie, ale trochę mi się to podoba”.
„Mike…”
„To słodkie”.
W końcu przekazałam mu prawdę
- „I jest coś, co muszę rozpracować z Joe i nie chcę, żebyś czuł się na
sznurku, podczas gdy ja to będę rozpracowywać”.
Jego ramiona zadrżały, a
mięsień w szczęce znów podskoczył.
„Co?” - zaszeptał.
Moja dłoń na jego policzku
zsunęła się na jego szyję i powiedziałam - „Nie to, nie to, co myślisz. Ale
musimy coś wyjaśnić i, jak znam Joe, to wymaga trochę pracy”.
„Violet”.
„Mam cztery dni, dziewczyn
nie ma, mam cztery dni, żeby to zrobić. Czy możesz mi to dać?”
„Nie”.
„Mike…”
„Vi, dziś wieczorem jesteś w
moim łóżku”.
„Mike, posłuchaj…”
Jego ramiona ścisnęły mnie,
więc się zamknęłam, a on powiedział - „Nie, Vi, posłuchaj mnie. Porozmawiaj z
nim. Rozmowa. Mam w dupie o co chodzi, nie chcę wiedzieć. Przychodzisz dziś
wieczorem do mojego domu i jesteś przygotowana na spędzenie nocy”.
Tak, zaczynał się
niecierpliwić, stawiając swoje roszczenia.
„Mike, nie sądzę…”
„I nie przynoś, kurwa, jednej
z jego koszulek. Jak śpisz w koszulkach, nosisz jedną z moich”.
„Ale…”
„I również zabierasz ją do
domu”.
Gówno i cholera. Joe był w
domu kilka dni, a mój brat był cholernie martwy, zostałam na wpół adoptowana
przez włoską rodzinę w Chicago, moje dziewczyny znów były pod jego urokiem, a
ja znów byłam w tym bezbożnym bałaganie.
„Nie jestem na to gotowa”.
„Tak, jesteś i ja jestem, a
on może mieć twoje dni, jak musisz z nim popracować, ale, kiedy dziewczyn nie
ma, ja mam twoje noce”.
„A co jeśli my…”
„Chcę, żebyś była bezpieczna.
Chcę wiedzieć, że jesteś bezpieczna, a jedynym sposobem, abym to wiedział, będzie
to, że jesteś w moim łóżku. On i Colt mogą czuwać w ciągu dnia, ale mówię ci,
Vi, ja mam noce”.
„Mike…”
Znowu nie pozwolił mi
skończyć, tym razem mnie pocałował. Nie jego prosto-do-ognistego pocałunek, ten
był ukradkowy, lekki i słodki, budujący ogień.
Skończyłam z rękami
owiniętymi wokół jego szyi.
„O szóstej, kochanie” -
szepnął - „wejdź, drzwi będą otwarte’.
„Okej” - odszepnęłam, bo
byłam totalną, kompletną idiotką.
Potem, tak jak Mike, dał mi
to szczerze.
„Nie rozumiesz tego, Vi, więc
ci powiem. Zakochuję się w tobie” - Zamknęłam oczy. Mike pocałował je po kolei
i ponownie je otworzyłam - „Wiem, że tego nie potrzebujesz, kochanie, ale z
drugiej strony, tak samo potrzebujesz tego”.
To nie miało sensu, ale
całkowicie miało.
Oddałam mu to, równie
szczerze - „Mike, zasługujesz na najlepsze i nie jestem pewna, czy to ja.”
Uśmiechnął się tylko,
uścisnął mnie, pocałował w czoło i powtórzył - „O szóstej, drzwi będą otwarte”.
Potem puścił mnie, odwrócił
się i wyszedł.
Wpatrywałam się w drzwi.
Potem podeszłam do nich i
uzbroiłam alarm.
Potem podeszłam do mojej
zimnej kawy, wylałam ją i stanęłam w kuchni, gapiąc się przez moje kuchenne
okno i obserwując trzech mężczyzn, którzy teraz wynosili do śmietnika coś, co
wydawało się być całą cholerną kuchnią Joe, i robiąc to, wypiłam kawę.
*****
Joe❤
OdpowiedzUsuńoj znów zrobiło się dziwnie :(
OdpowiedzUsuńMike chce z nią ruszyć a ona nie może wyjaśnic z Joe całej sytuacji. ach :(
CZekam na kolejny rozdział.
Na jej miejscu chciałabym, żeby wszyscy faceci się ode mnie odczepili. Przynajmniej na jakiś czas. Dzięki wielkie.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Mike jest trochę na siłę. Ona mówi mu, że potrzebuję czasu itd, a on jej, że ma być w jego łóżku. Jestem jednak TEAM JOE 😁
OdpowiedzUsuń