czwartek, 7 kwietnia 2022

15 - Mike wygrywa (cz.1)

 

Rozdział 15

Mike wygrywa (cz.1)

 

 

 

Obudziłam się na brzuchu, z jednym kolanem zgiętym, ale nie otwierałam oczu, pozwalając zmysłom testować łóżko, pokój, nasłuchując oddechu, wyczuwając ciepło, twardość.

Nic.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że łóżko obok mnie jest puste.

Potem przewróciłam się na plecy i zobaczyłam, że łóżko za mną również jest puste (nie po stronie Joe, więc to nie była niespodzianka).

Wpatrywałam się w sufit i nasłuchiwałam odgłosów w łazience.

Nic.

Może mi się to przyśniło.

Spojrzałam na zegar i było po dziesiątej rano.

Późno. Bardzo późno.

Potem westchnęłam i ponownie spojrzałam na sufit, a przez głowę przemknęło mi wszystko, co zaszło resztę zeszłego wieczoru i po powrocie do domu.

Paluszki chlebowe w Pizzerii Vinniego były dobre. Talerz antipasto mniam. Ciasto było najlepszą pizzą, jaką kiedykolwiek jadłam, a przeprowadziłam wiele badań dotyczących degustacji pizzy, więc mogła to być najlepsza pizza, jaką kiedykolwiek zrobiono. Sernik mascarpone był wysublimowany (dziewczyny miały duże miski lodów spumoni, domowej roboty, próbowałam i nawet z pistoletem przy głowie nie byłabym w stanie powiedzieć, co było lepsze: lody czy sernik). A Chianti nie dało się pokonać. Nigdy w życiu nie piłam lepszego wina.

Może dlatego wypiłam całą butelkę.

A może dlatego, że siedzieliśmy w restauracji godzinami.

Cały czas jedliśmy, a potem Vinnie, Theresa, Manny i Benny wszyscy przychodzili i odchodzili, siedzieli i rozmawiali, stali i rozmawiali. Między pizzą a deserem przyszedł Vinnie i zabrał dziewczyny, aby oprowadzić je po kuchni, podczas gdy Theresa siedziała na ich boku i rozmawiała z Joe i mną. Potem Vinnie wrócił z dziewczynami i Theresa zabrała je na wycieczkę po frontowej części restauracji, podczas gdy Vinnie siedział z nami i rozmawiał. Potem zjedliśmy deser.

Później, kiedy większość klientów zniknęła (i całe moje wino zniknęło), Theresa zabrała mnie na wycieczkę po zdjęciach, z których większość, jak mi powiedziała, zrobiła sama. Oprowadzając mnie po restauracji, dzieliła się historiami swoich dzieci, jej braci, sióstr, siostry Vinniego (mamy Cala), jej ciotek i wujków, ciotek i wujków Vinniego oraz wszystkich dziadków jej dzieci. W jej głosie i w śmiechu była miłość, kiedy oprowadzała mnie po sali, uśmiechając się do pozostałych klientów, wskazując na zdjęcia, dzieląc się swoim życiem i rodziną za pomocą słów i niezwykłych zdjęć.

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu i śmiechu razem z nią, nawet gdy mówiła o Calu, który brzmiał jak kochany łobuziak (jak to ona opowiadała). Zdecydowanie brzmiał też jak członek rodziny, jej część, jedno z jej dzieci, a nie siostrzeniec i dowiedziałam się, że stało się tak dlatego, że, gdy umarła jego mama, a tata pogrążył się w żalu, Vinnie i Theresa adoptowali go na weekendy i wakacje. Jeśli nie musiał następnego dnia iść do szkoły lub nie był w poprawczaku, był w Chicago w ich domu na piętrowym łóżku nad Vinnie’m Juniorem.

Dziewczyny dołączyły do mnie w połowie foto wycieczki, słuchając i wyglądając na jeszcze bardziej zafascynowane niż ja. Vinnie dołączył do nas na końcu, gdy byliśmy na przodzie restauracji wpatrując się w zdjęcie, wiszące na honorowym miejscu, na wprost ciebie, gdy trafiłeś na stanowisko hostess, największe w sali.

Zdjęcie zostało zrobione z przodu restauracji i przedstawiało Vinniego oraz wyższego mężczyznę, jeszcze przystojniejszego niż Vinnie (który był gorący, gdy był młodszy). Ten człowiek był ojcem Joe, Big Joe (Vinnie powiedział mi), a on i Vinnie stali razem w środku grupy. Theresa była po prawej stronie Vinniego, Angela, mama Joe, po lewej stronie męża. Joe Junior stał przed nią, z jej ręką na jego ramieniu, ramieniem jej męża wokół ramion Angeli, trzymając ją przytulnie do siebie. Vinnie Junior ze swoją siostrą Carmelą stali przed Theresą i Vinnie’m, niemowlakiem Benny’m, na jej biodrze, Manny’m w spuchniętym brzuchu Theresy. Wszyscy się śmiali, nawet dzieci, nawet mały Benny miał głowę odchyloną do tyłu i uśmiechał się do matki.

Cal miał na tym zdjęciu sześć lat, wiedzieliśmy o tym, bo powiedział nam Vinnie.

„Dwa dni później znaleźli guza” - powiedział cicho i usłyszałam, jak Kate i Keira dołączają do mnie, kiedy wzięłam wdech - „Dwa lata później, prawie co do dnia, w którym zrobiono to zdjęcie, Angela przegrała walkę”.

Na te wieści Kate wtuliła się we mnie.

Ale moja Keira, ona wtuliła się w Vinniego.

Wydawał się zaskoczony przez chwilę, gdy się zbliżyła. Jego oczy wpatrywały się w zdjęcie, a myśli były gdzie indziej. Potem uśmiechnął się smutno do Keiry i objął ją ramieniem, a jego oczy skierowały się na mnie.

„Nigdy nie zapomnisz, cara” – wyszeptał, znając mój ból i poczułam, jak łzy pieką mnie w oczy, a Kate przysunęła się bliżej - „Ale z czasem dowiadujesz się, że nie chcesz”.

Kiwnęłam głową i, jak zwykle cichy, Joe podszedł do mnie, jego ramię owinęło się wokół mojego brzucha, przyciągając mnie i Kate do siebie, co było kolejnym czymś, z czym nie walczyłam, ponieważ w tym momencie nie mogłam.

„Dzięki, Vinnie” – wyszeptałam.

„Jak zechcesz porozmawiać, cara, niech Cal poda ci mój numer” – zaproponował.

Skinąłam głową.

„Naprawdę, Vi” – powiedział.

„Dziękuję” - nadal szeptałam.

„Niedługo się zbierzemy i odwiedzimy was, tak?” - Theresa włączyła się, a ja spojrzałam na nią, natychmiast zapominając o mojej cudownej chwili z Vinniem i czując panikę.

„Tak, ciociu Thereso, to by było dobre” - odpowiedział Joe. Theresa rozpromieniła się, a żołądek mi się ścisnął - „Muszę je zabrać do domu” - dokończył Joe, kierując nas do drzwi.

„Wezmę torebkę mamy” - powiedziała Keira, po czym zaczęła się odsuwać, zatrzymała, odwróciła się do Vinniego, przytuliła go w pasie, policzkiem przy jego klatce piersiowej, wyrwała się i zaczęła biec do naszego stolika.

Vinnie patrzył, jak odchodziła, a potem spojrzał na Joe, a ich łagodne i zadowolone spojrzenie sprawiło, że mój żołądek jeszcze bardziej się ścisnął.

„Nie zapomnij o butach mamy, Keira!” - zawołała Kate - „Są na podłodze”.

„Dobrze” - odkrzyknęła Keira, jakby często były honorowymi gośćmi, rodziną, która zatrzymała się na kolację w pizzerii wujka Vinniego i mogły na siebie krzyczeć i biegać po restauracji.

Czekaliśmy, aż wróci, i wszyscy, oprócz Benny’ego, który porządkował kuchnię po tym, jak Vinnie znów ją uwolnił, odprowadzili nas do samochodu. Uściskali nas Vinnie, Manny i Theresa, a potem dziewczyny wsiadły do samochodu.

Kiedy Joe otworzył drzwi po swojej stronie po tym, jak Vinnie znów uderzył w plecy, Vinnie został przy z nim, trzymając ręce w uścisku, Vinnie zbliżył się i rozmawiali o czymś, co wyglądało poważnie, ale nie do końca mogłam usłyszeć; Theresa przykuła moją uwagę, łapiąc mnie za rękę.

„Następnym razem, gdy tu będziecie” - zaczęła, a moje serce ścisnęło się, ponieważ wiedziałam, że nie będzie następnego razu - „kiedy nadejdzie dobry czas, szczęśliwy czas, taki, o którym zechcesz pamiętać, zrobimy wam zdjęcie. Umieścimy ciebie i dziewczyny na ścianie razem z resztą rodziny”.

„Theresa…” - zaczęłam, nie wiedząc, co powiedzieć, i ponownie wkurzyłam się na Cala za postawienie mnie w takiej sytuacji, jednocześnie zdezorientowana, dlaczego, u diabła, miałby to zrobić.

Ścisnęła moją dłoń, przerywając mi i szepcząc - „Sprowadź go niedługo z powrotem do jego rodziny, tak, cara mia?”

Gówno.

„Tak” - odszepnęłam. Mam na myśli, co mogłam zrobić?

„Dziękuję” - odpowiedziała, pocałowała mnie w policzek i wyszła z moich drzwi.

Odwróciłam się, by spojrzeć na Joe, który wpatrywał się w swojego wuja. Zobaczyłam, nieco zdziwiona, że twarz Joe była ściągnięta. Twarz Vinniego była blada i, zagapiłam się, zła.

O co chodziło?

„Rozumiesz, co ci mówię?” - usłyszałam, jak Joe spytał cicho.

„Rozumiem, synu” - głos Vinniego był napięty.

„Cokolwiek będzie trzeba” - dokończył Joe. Wiedziałam, że to koniec, bo raz zobaczyłam, jak Vinnie skinął głową, jego ręka szarpnęła rękę Joe, a potem klepnął go w ramię, puścił i odsunął się.

Wydawało mi się, że wyobraziłam sobie wyraz jego twarzy, jego napięty głos, kiedy Vinnie spojrzał na mnie i posłał mi delikatny uśmiech.

„Do zobaczenia wkrótce, Vi” - zawołał.

„Tak” - powtórzyłam, bo nie było nic więcej do powiedzenia.

Wsiadłam, Joe się wpakował, zatrzasnęliśmy drzwi i dziewczyny i ja pomachałyśmy do Vinniego, Theresy i Manny’ego, gdy Joe odjechał.

Pomyślałam, że nie ma mowy, żebym zasnęła, pielęgnując swój gniew.

Ale paluszki chlebowe, antipasto, świetna pizza, pyszny sernik, pełna butelka wina i dziwny, pełen emocji dzień mnie pokonały i odleciałam, zanim wyjechaliśmy z Chicago.

Obudziłam się z ręką Joe na moim kolanie, jego ustami przy moim uchu - „Obudź się, kochanie”.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jesteśmy w domu, a on pochylał się do mnie w otwartych moich drzwiach.

„Dziewczyny odleciały” - ciągnął, a ja odwróciłam się, żeby zobaczyć, że to prawda - „Wysiądź, siostro” - dokończył delikatnie.

Wysiadłam z samochodu i odsunęłam się, gdy Joe przesunął moje siedzenie do przodu, a następnie pochylił się. Kilka sekund później wyszedł ponownie z Keirą w ramionach.

„Zabieram ją do łóżka, poradzisz sobie z nią, tak?” - Joe zapytał, ale nie czekał, aż odpowiem; szedł do drzwi.

Pogrzebałam w torebce, wyciągnęłam pilota, nacisnęłam guziki, a potem nieudolnie okrążyłam go i otworzyłam drzwi, pchając je, kiedy przez nie przechodził.

Starałam się, żeby to na mnie nie wpłynęło, Joe niosący Keirę do łóżka, ale to zrobiło, mocno, twardo, ssaniem w brzuchu, ale dziwnie ciepło i, będąc nawet częściowo uśpiona i w środku nocy, wciąż to wkurzyło mnie.

Pospieszyłam za nimi najlepiej jak potrafiłam na mojej rannej nodze, doganiając ich w pokoju Keiry po tym, jak Joe położył Keirę na jej łóżku, a Joe przeszedł obok mnie, gdy weszłam do jej pokoju. Spojrzał mi w oczy, ale szedł dalej, a ja zamknęłam drzwi do połowy i podeszłam do córki, która zawsze spała jak kłoda. Zdjęłam jej buty i walczyłam z jej sukienką, tak bardzo, że na wpół się obudziła.

We dwie, ja pomagając jej, założyłyśmy jej piżamę i zdjęłam kołdrę.

„Gdzie jest Joe?” - wymamrotała sennie, kiedy się układała i usłyszałam ruch na zewnątrz, kroki Joe i Kate.

„Przynosi Kate”.

Keira przetoczyła się na bok, jej ręce wsunęły się pod policzek, gdy zapytała, głównie wciąż śpiąca - „Czy mamy go z powrotem?”

To też mnie uderzyło, ssanie w brzuchu.

„Nie, kochanie” - odpowiedziałam szczerze, ale ona mnie nie słyszała, spała.

Naciągnęłam na nią kołdrę, owinęłam ją, a potem pochyliłam się i pocałowałam jej włosy.

Potem wyszłam, zobaczyłam zamknięte drzwi Kate i podeszłam do nich, pukając cicho i wchodząc na jej wezwanie.

„Hej Mamuśka” - powiedziała, złapałam ją z kolanem na łóżku, już się przebrała - „Joe pomógł mi wejść” – dokończyła, opadając na łóżko i podciągając kołdrę.

Podeszłam do niej i owinęłam ją ciasno dookoła.

Potem odsunęłam jej włosy z twarzy - „To dobrze”.

„Poprosiłam go, żeby spał na kanapie, tak jak Mike” - powiedziała mi, a ja poczułam, jak moje ciało zamarza, a potem zmusiłam je do ruchu, pochyliłam się i pocałowałam jej włosy.

„Co powiedział?” - Zapytałam jej włosy.

„Powiedział: Jasne, dziewczyno” - mruknęła, jej usta uniosły się w sennym uśmiechu i wtuliła się głębiej w poduszki.

Zamierzałem go, kurwa, zabić.

„W porządku, kochanie, idź spać” - zachęciłam, ale to był wysiłek na marne, bo już spała.

Zgasiłam jej światło, wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi.

Joe rzucał moją torebkę na blat kuchenny, moje czółenka na podłogę, kiedy pokuśtykałam do salonu, a potem przez niego, prosto do niego.

Pochyliłam się i syknęłam szeptem - „Nie spędzisz nocy”.

Przyjął mnie na chwilę, po czym odpowiedział - „Obiecałem Kate”.

„To będzie do dupy, ale musisz złamać obietnicę, bo nie spędzasz nocy”.

„Tak, Vi, spędzam”.

„Nie, Joe, nie spędzasz”.

„Kochanie…”

Pochyliłam się mocniej i zażądałam ze złością - „Nie nazywaj mnie tak”.

Jego ręka dotknęła mojej szyi i byłam tak wściekła, że wyrwałam się. Jego ręka pozostała zawieszona w powietrzu, po czym obie jego ręce poruszyły się szybko, chwytając moje biodra. Pociągnął mnie do przodu, moje ciało uderzyło w jego, a jego ramiona owinęły się wokół mnie, jedno nisko w pasie, drugie wysoko na plecach. Byłam zamknięta.

„Puść mnie” - rozkazałam, napierając na jego ramiona.

„Musimy porozmawiać”.

„Tak, zrobimy to później, kiedy nie będę chciała oderwać ci głowy, porozmawiamy. Jest kilka rzeczy, które chcę ci powiedzieć. Teraz odejdziesz”.

„Nie”.

„Joe!”

„Zamknij się, siostro”.

Spróbowałam innej strategii - „Dziewczyny jadą jutro wcześnie rano z Danem i jego rodzicami nad jezioro. Znikną o ósmej. To cztery godziny drogi. Jestem pewna, że będziemy bezpieczne przez cztery godziny”.

„Ja też” - odpowiedział i wiedziałam, co miał na myśli.

„Joe…”

„Idź do łóżka, Vi”.

„Joe…”

Jego twarz zbliżyła się i przestałam mówić.

„Możesz iść do łóżka lub możesz zostać w moich ramionach i kłócić się. Powiem ci teraz, kochanie, jestem zmęczony i potrzebuję snu, więc się nie kłócę. Jak zostaniesz w moich ramionach, będę zmuszony znaleźć kreatywne sposoby, by powstrzymać te twoje usta. Chcesz tego?”

Po prostu był nie do uwierzenia!

„Skończyliśmy” - przypomniałam mu.

„Nie zgodziłem się na tę decyzję” - odpalił i poczułam, jak moje ciało zamienia się w kamień.

„Co?” - wyszeptałam.

„Idź do łóżka, Vi”.

„Ale, Nadia… powiedziałeś…”

Przerwał mi, grożąc - „Czy powinienem być kreatywny?”

Zacisnęłam usta i potrząsnęłam głową.

Joe trzymał mnie przez chwilę, wpatrując się w moją twarz w ciemności.

Potem pochylił się i pocałował mnie w szyję, unosząc lekko, szepnął mi do ucha - „Śpij”.

Potem pozwolił mi odejść.

Natychmiast odwróciłam się i poszłam (no dobrze, pokuśtykałam) tak spokojnie, jak tylko mogłam, do mojego pokoju.

Drżałam, gdy szykowałam się do spania, mój umysł był zbyt pełen, zbyt aktywny, zbyt szalony, więc nawet nie pomyślałam, kiedy wyciągnęłam koszulkę Joe spod poduszki i, po zdjęciu kostiumu, umyciu zębów i twarzy, włożyłam ją.

Potem położyłam się do łóżka.

Mój umysł był tak aktywny, tak szalony, że myślałam, że nigdy nie zasnę.

Ale to zrobiłam.

I zrobiłam to solidnie.

Ale obudziłam się, gdy usłyszałam stłumione odgłosy poruszających się dziewcząt i poczułam go tam, jego ramię przy moim policzku, jego ręka owinięta wokół mojej talii, moje udo przerzucone na jego uda.

Nie miałam szansy zareagować, kiedy ostrożnie wyślizgnął się spode mnie, a potem nakrył mnie kołdrą, podczas gdy zachowywałam się jak tchórz i udawałam, że śpię. Prawie bezgłośnie ubrał się i wyszedł z pokoju. Ale zostawił drzwi otwarte w połowie i usłyszałam pomruki dziewcząt i Joe. Potem usłyszałam dzwonek do drzwi, pomruk Dane’a zmieszał się z ich, a potem drzwi się zamknęły.

Potem cisza.

Nie otwierałam oczu czekając, ale nie wrócił.

Jakoś ponownie zasnęłam, wmawiając sobie, że to wszystko było snem.

Teraz nie spałam, mając taką samą nadzieję. Ale wiedziałam, że położył się ze mną do łóżka.

Drań.

Gapiłam się w sufit, żałując, że zachęciłam dziewczynki do pojechania z Danem i jego rodzicami. Chciały to anulować i Dane powiedział, że wszystko w porządku, a nawet, że zostanie i nie pójdzie z bratem i rodzicami nad jezioro, co robili co roku, odkąd pamiętał.

Ale miesiąc temu, kiedy zaprosili Kate, żeby pojechała i zabrała z sobą Keirę, to było wszystko, o czym każda z dziewczyn mogła rozmawiać. Nie mogłam dać im wakacji, a rodzice Dane’a wynajęli domek na cztery dni, od czwartku do niedzieli. Tam było wszystko: narty wodne, nurkowanie, leżenie nad jeziorem i opalanie się, wędkowanie i grillowanie każdej nocy. Koniec lata. Wakacje, nie długie, ale brzmiały zabawnie. Coś, niewiele, ale to było coś i chciałam, żeby miały tyle rzeczy, ile mogły dostać.

Nie chciały mnie opuścić i ja nie chciałam, żeby to zrobiły, ale też nie chciałam, żeby to przegapiły. Nie chciałam, żeby cokolwiek w życiu przegapiły. Chciałam, żeby żyły swoim życiem, póki miały szansę i żeby pamiętały, że to może być odlot. Nawet teraz.

Nawet tak niedługo po Samie.

Zwłaszcza tak niedługo po Samie.

Sam też by tego chciał.

Teraz zdałam sobie sprawę z mojego błędu. To było za wcześnie, zdecydowanie za wcześnie dla mnie i prawdopodobnie dla nich.

Znowu spojrzałam na zegar.

Prawdopodobnie już tam były lub były blisko. Zadzwoniłabym do nich po śniadaniu.

Wstałam z łóżka i pomaszerowałam do łazienki, używając jej, myjąc twarz, myjąc zęby, i wyszłam z powrotem do kuchni. Była notatka przyklejona od ekspresu do kawy. Podniosłam ją i przeczytałam.

Cześć Mamuśka,

Wyjechałyśmy. Nie obudziliśmy cię. Joe kazał dać ci spać. Zadzwoń do nas, jakbyś potrzebowała czegokolwiek. Kocham cię każdym kawałkiem.

xoxoxoxox Kate

PS: Kawa jest zrobiona, tylko przestaw przełącznik.

PPSS: Joe ją zrobił.

Zacisnęłam zęby.

Pieprzony Joe.

Pod tym:

Hej Słodka-Mama,

Telefon będę mieć przy sobie, nawet na łodzi.

Kocham cię.

xxooxxooxxoo Keirry

PS: Joe dał każdej z nas po sto dolarów! Czy to nie fajne?

PPSS: Nie zapomnij zabrać Moocha.

Pieprzony, pieprzony Joe!

Kupował Keirę, co zadziała w mgnieniu oka i drań o tym wiedział.

Wzięłam oddech i zamiast krzyczeć, westchnęłam, upuściłam notatkę i włączyłam ekspres do kawy.

Bobbie dała mi płatne wolne do poniedziałku, co było miłe.

Byłam tam na godziny, więc nie musiała tego robić.

Jednak rozmawiała ze mną również kilka tygodni temu o mianowaniu mnie menedżerem. Ta pensja oznaczałaby, że otrzymywałbym regularnie to, co otrzymywałam za nadgodziny, co byłoby dobre, gdybym miała takie pieniądze na stałym poziomie. Ale wiązało się to również z dużą odpowiedzialnością, co oznaczałoby, że nadal bym pracowała w nadgodzinach i będę miała z tym sporo bólu głowy.

Ale w międzyczasie opowiedziała mi. Otworzyła centrum ogrodnicze trzydzieści lat temu i nachapała się (jej słowa).

„Muszę zrobić sobie przerwę, a ty jesteś jedyną osobą, jaką kiedykolwiek zatrudniłam i mogę jej w tym zaufać. Więc teraz jest mój czas. Jeśli weźmiesz awans, będę miała swój czas” - powiedziała i muszę przyznać, że lubiłam ją pomimo jej uporczywej prostolinijności (lub z jej powodu), chciałam, żeby miała ten czas. Nie wspominając o stałej pensji.

Ale nadal nie zatrudniła nikogo do zastąpienia w mojej pracy w niepełnym wymiarze godzin. Więc jeśli zostałabym menedżerem, oznaczało to by, że musiałabym zostać przeszkolona do robienia tego, co robiła Bobbie, z czego nic nie wiedziałam, jak robić, a także znaleźć kogoś innego i go wyszkolić. Nie wspominając, że był powód, dla którego Bobbie nie ufała nikomu, kto tam pracował. Większość z nich była dobra, ale to była tylko praca, nie byli tacy jak ja, to co robili nie było czymś, co kochali. Inni, którzy tam pracowali, byli upierdliwi, nawet dla mnie i reszty załogi, a ja nie musiałam ich nadzorować i nie podobał mi się pomysł, żeby to zrobić.

A na dodatek podwórko pani Cousin, które przeprojektowałam i obsadziłam, wyszło znakomicie. Pani Cousin tak bardzo to pokochała, że pokazywała je i opowiedziała o mnie wszystkim swoim przyjaciołom. Teraz miałam dwoje jej przyjaciół i sąsiadkę, którzy chcieli, żebym pracowała w ich ogrodach, sadziła jesienne kwiaty i ustawiała cebulki na wiosnę, a potem wracała i porządkowała je na lato. Pani Cousin też chciała, żebym wróciła.

Oznaczało to, że pracowałam od czterdziestu pięciu do pięćdziesięciu godzin tygodniowo i miałam mnóstwo innej pracy. Przychodziły pieniądze, co było dobre i nie wydawało się to pracą, co również było dobre.

Ale czułam zbliżające się wypalenie. Wiedziałam.

A na dodatek, co byłoby ze mną dalej?

Przemyślałam to, przesuwając dźwignię, aby wyłączyć dopływ kawy, i wzięłam sobie kubek, a następnie przesunęłam dźwignię z powrotem, aby reszta kawy wylała się.

Mike był gotów przenieść to na wyższy poziom. Wiedziałam. Jakbym spieprzyła to, stracę go. To też wiedziałam. Może i był miłym facetem, ale też nie był tym, który mieszał, a ja nie chciałam być typem kobiety, która namieszała mężczyźnie. Straci cierpliwość i wyczułam, że to wkrótce.

I Sam odszedł. Odszedł. Nie było już do czego być blisko, nawet cztery godziny drogi.

A Daniel Hart tam był. Zamordował mojego męża i brata i myślał, że nawet robiąc to, mógł się ze mną bawić. Nadal to zrobi, wiedziałam o tym. Po prostu nie wiedziałam, co ja zrobię, kiedy to zrobi. Moim wyborem było wyjaśnienie lub wpadnięcie w szał, wytropienie go i strzelenie mu w głowę. Żadne z tego nie było dobre dla moich dziewczyn (ani dla mnie, jeśli o to chodzi).

Joe był dziką i denerwującą kartą. Nie miałam pojęcia, o co z nim chodziło, ale wiedziałam, co się nie wydarzy. Wiedziałam też, że muszę mu ujawnić moje odczucia na ten temat i musiałam to zrobić wkrótce.

Myśląc o tym upiłam łyk kawy, wyjrzałam przez okno w kierunku jego domu i zagapiłam się.

Na jego przednim podjeździe stał śmietnik, a z domu do śmietnika szedł mężczyzna, niosąc stary dywan Joe, zwinięty i przerzucony przez ramię. Dotarł do śmietnika, podrzucił ciałem i dywan wpadł do śmietnika, tworząc chmurę kurzu.

Co u licha?

Byłam tak zajęta oglądaniem tego, że podskoczyłam, gdy zadzwonił mój telefon, a potem sięgnęłam po niego, nie odrywając oczu od okna, gdy patrzyłam, jak mężczyzna wraca do domu Joe.

„Halo?”

„Vi, Słonko?”

Spojrzałam na zlew.

„Bea” - szepnęłam.

Mama Tima.

„Och, Słonko” - odszepnęła Bea, a ja odstawiłam kubek z kawą i ścisnęłam palcami zlew.

Usłyszała, że mój oddech się urywa.

„Och, Słonko” - wyszeptała ponownie, po czym wciągnęłam kolejny oddech, tym razem bez ucisku, a ona poszła dalej - „Chcieliśmy iść, tato i ja, ale nie mogłam stawić jej czoła. Tata powiedział, że Sam zrozumiałby, wiedząc, jak to było, ale czułam się tak źle i chciałam zobaczyć ciebie i dziewczyny”.

Zrozumiałam to. Moja matka była ohydna dla Bei i taty, jak nazywałam Gary’ego, tatę Tima, ponieważ odmówił reagowania, kiedy nazywałam go inaczej. Moja mama była tak ohydna, że zapamiętałam to, jakby to było wczoraj.

Kiedy wszystko się potoczyło, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży i mieliśmy to okropne spotkanie rodzinne, na którym Bea i Gary próbowali przekonać mojego tatę i mamę do zrozumienia i znalezienia sposobów, aby nam pomóc, moja mama była lodowato zimna i wręcz brzydka. Mama dopracowała się słabości Bei i tak mówiła, jaka Bea była, że Bea poczuła się mała, nic nie znacząca, bezwartościowa, a czuła się tak, bo moja mama tak pragnęła, by tak się czuła. Mama była taką suką, że była niemal uradowana, że przez to Bea tak się czuła.

W samym środku tego Gary złapał Beę za rękę, ściągnął ją z kanapy moich rodziców, skinął głową na Tima, który złapał mnie za rękę, wszyscy wyszliśmy i to był ostatni raz, kiedy widziałam się z nimi przez trzy lata. Nie przyszli na mój ślub. Nie przyszli do szpitala, kiedy urodziły się Kate i Keira. Przyszli tylko na zaproszenie Sama na przyjęcie urodzinowe Kate i to też nie było ładne (więc nie widzieliśmy ich ponownie przez kolejne dwa lata).

Bea nigdy nie zapomniała. Była wrażliwa, ale było też tak złe.

„Rozumiem” - powiedziałam jej.

„Pomyślałam, że będziesz… ty… wszyscy będą chcieli mieć kawałek ciebie. Chciałam poczekać na później, żeby spędzić trochę czasu. Tata i ja przyjedziemy, zostaniemy na weekend, czy to w porządku?”

Moje serce podskoczyło, a potem zamarło.

„Och Bea, dziewczyny są nad jeziorem. Chciałam, żeby miały coś zabawnego i normalnego”.

„W takim razie w następny weekend” - powiedziała natychmiast.

Skinęłam głową - „Tak, chciałabym, a dziewczyny to pokochają”.

„Dobrze” - odpowiedziała cicho, po czym zawahała się i powiedziała zbyt od niechcenia - „Pam dzwoniła”.

O cholera!

Podniosłam głowę i moje oczy zobaczyły mężczyznę wychodzącego z kolejnym dywanem.

„Bea…” - zaczęłam.

Przerwała mi - „Mówi, że on ma na imię Joe”.

„Och Bea, to nie jest…”

„Polubiła go”.

Kurwa!

Zacisnęłam usta, tak mocno, że milczałam. Z drugiej strony nie wiedziałam, co powiedzieć.

Bea mówiła dalej - „Powiedział, że jest naprawdę dobry w kontaktach z dziewczynami, słodki dla ciebie. Duży mężczyzna, powiedziała, mężczyzna, z którym się nie zadziera”.

„Bea, pozwól mi…”

Przerwał mi jej szept - „Cieszę się, Słonko” - Zamknęłam oczy, a ona kontynuowała - „Tato i ja, martwiliśmy się, że jesteś tam sama. Wiemy, że nie powiedziałabyś nam, nie martwiłabyś nas, gdyby to się nadal działo. Co Pam powiedziała o tym Joe, cóż, ja i tata, oboje się cieszymy”.

Nie odezwałam się, bo co mogłam powiedzieć?

„Czy spotkamy go, kiedy tam będziemy?”

Nie, nie zrobią tego.

„Często jest poza miastem” - powiedziałam jej, mając nadzieję, że kupię mu bilet do Timbuktu, odurzę go i wsadzę do samolotu, jeśli nie.

„Jak się opiekuje tobą i dziewczynami, jeśli nie ma go w mieście?” - zapytała nieco podniesionym głosem, zaczynała się bać.

„Po drugiej stronie ulicy jest facet, glina, bardzo podobny do Tima, dobry człowiek. Na zmianę troszczą się o nas” - zapewniłam ją.

„To dobrze” - odpowiedziała uspokajającym się głosem.

Mężczyzna z dywanem zniknął w domu Joe, ale zobaczyłam SUV-a na ulicy, skupiłam się na nim i oddech uwiązł mi w gardle.

Mike.

„Bea, chyba muszę iść” - powiedziałam do telefonu, nie chcąc z nią rozmawiać. Od wieków nie rozmawiałam dobrze z moją teściową, a teraz, kiedy Sam umarł, był to czas, w którym była w najlepszej formie. Może była nieśmiała i wrażliwa, ale była świetną teściową, lepszą mamą, gwiezdną babcią i dobrą przyjaciółką.

„W porządku” - powiedziała mi - „Zrobimy rezerwację w tym hotelu przy autostradzie”.

„Możecie tu zostać, wziąć łóżko Kate” - powiedziałam jej, patrząc, jak Mike wjeżdża na mój podjazd - „Będzie spać z Keirą”.

„Och, nie moglibyśmy”.

„Zrobiliście to, kiedy byliście tu wcześniej”.

Milczała, kiedy obserwowałam Mike’a wysiadającego z samochodu, jego oczy utkwione w moim domu, a potem poczułam ten ból w brzuchu, kiedy zobaczyłam, że jest zły, bardzo, bardzo zły.

Wtedy Bea powiedziała mi cicho do ucha - „To było przed Joe”.

Zamrugałam, nie mogąc śledzić Mike’a, Mike’a niewytłumaczalnie złego, Joe usuwającego dywany, pickupa Joe na podjeździe i Beę.

„Co?” - zapytałam.

„Może nie lubić…”

„Zatrzymacie się tutaj”.

„Poczekamy, żeby poznać Joe”.

„To nie tak.”

„Nie to mówi Pam”.

„Ale…”

Mike szedł do frontowych drzwi, a moje serce biło szybciej.

„Zrobię mu moje ciasto z kremem czekoladowym, przekonam go” – zdecydowała Bea.

Tak, jakby ciasto czekoladowe mogło przekonać Joe. Moje babeczki, naleśniki i risotto nie wbiły się w jego zbroję. Czekoladowe ciasto Bea było bombą, ale Joe Callahan był nie do wygrania.

„Bea…”

Zadzwonił mój dzwonek do drzwi i zabrzmiał to głośno, głośniej niż kiedykolwiek, za głośno i podskoczyłam.

„Musisz iść” - powiedziała mi Bea.

„Ja…”

„Do zobaczenia wkrótce, Słonko”.

Szłam do drzwi, kiedy powiedziałam - „Bea…”

„Uściskaj ode mnie dzieci”.

Westchnęłam, po czym nacisnęłam kod alarmowy w panelu przy drzwiach.

„Uściskaj tatę”.

„Oczywiście Słonko. Do widzenia”.

„Do widzenia”.

Nacisnęłam przycisk na telefonie, aby wyłączyć, odblokowałam drzwi i otworzyłam je, by stawić czoła kolejnemu dramatowi.

I to był dramat, bo zapomniałam, że mam na sobie koszulę Joe.

To było złe, wiedziałam o tym, ponieważ oczy Mike’a przesunęły się po mnie od stóp do głów, a jego twarz zmieniła się ze złości we wściekłość.

„Mike…”

Przerwał mi, kładąc rękę na mój brzuch, wpychając mnie do domu, trzymając tam rękę nawet po tym, jak wszedł do środka i zamknął drzwi.

Potem opuścił rękę i spojrzał na mnie.

„Mike…”

Przerwałam, kiedy uniósł rękę, dłonią do góry i zwróconą do mnie, i czekałam. Opuścił rękę, odwrócił wzrok i drgnął mu mięsień w szczęce.

Potem spojrzał na mnie.

„Byłem cierpliwy” - powiedział miękko, otworzyłam usta, by coś powiedzieć, potrząsnął głową i zamknęłam usta - „Proszę, powiedz mi, że, kiedy mnie przeciągałaś, nie zaczęłaś się z nim znowu pieprzyć.”

„Nie przeciągałam cię” – szepnęłam.

„Tak, kochanie, robiłaś to”.

Zawsze lubiłam, kiedy nazywał mnie kochanie, ale sposób, w jaki to wtedy robił, nie podobał mi się.

„Nie, Mike, nie przeciągałam”.

„Głupie gadanie”.

„Byłam z tobą szczera”.

„Znowu go pieprzysz?” - zapytał.

„Absolutnie nie” – odpowiedziałam.

„Dlaczego masz na sobie jego koszulkę?”

Zastanawiałam się, czy nie skłamać, powiedzieć mu, że to Tima, ale Mike i ja nie robiliśmy tego i przetrwałam to, nie chciałam tego robić, zmuszając nas do bycia takimi.

„Jest wygodna” - przynajmniej to była prawda.

„Zabrał cię na pogrzeb?” - Mike zapytał i skąd wiedział, nie wiedziałam.

Skinęłam głową – „Tylko dlatego, że Kate go o to poprosiła”.

„Nie pozwoliłaś mi tego zrobić, ale jemu pozwoliłaś?”

„Mike, Kate go o to poprosiła”.

„A ja poprosiłem ciebie, żebyś pozwoliła mi to zrobić”.

„Szczerze” – wyszeptałam, zaczynając się gubić, zaczynając się zastanawiać, dlaczego mnie to obchodzi, zaczynając się zastanawiać, dlaczego wstałam z łóżka w tym samym czasie rzucając telefon na kanapę – „Nie mam energii na to”.

„Wiem teraz, że życie jest dla ciebie gównem, Violet, ale poważnie, to gówno jest popieprzone”.

„Co za gówno?” - zapytałam.

„Jesteś ze mną, ale on zabiera cię na pogrzeb i opuszcza twój dom następnego ranka”.

„Skąd ty to wiesz?” - zapytałam.

„Tina Blackstone zatrzymała się na komisariacie, poczuła, że chłopcy potrzebują pączków, mimo że ta suka nigdy wcześniej tego nie robiła w swoim pieprzonym życiu. Przywiozła ich trzy tuziny z Hilligoss, zatrzymała się, gdy chłopcy jedli, poplotkowała, cieszyła się robieniem tego”.

Ta suka!

Gapiłam się na Mike’a przez chwilę, pozwalając mojemu ciśnieniu krwi opaść.

Następnie, decydując się na późniejszy kontakt z Tiną, stwierdziłam - „Spędził noc”.

„Ale cię nie pieprzył?”

„Nie, Mike” - powiedziałam mu, tracąc cierpliwość, to się mi wymykało i robiło to szybko - „nie przeleciał mnie. Kate jest do niego przywiązana, poprosiła go o spędzenie nocy. Czuje się trochę niezbyt bezpieczna, skoro jej ojciec i wujek zostali zamordowani przez człowieka, który mnie prześladuje. Więc wróciliśmy do domu w środku nocy, a ona chciała, żeby został. On to zrobił. Dziś rano upewnił się, że dziewczyny wyszły bezpiecznie z Danem i jego rodziną, i odszedł. Nawet nie wstałam z łóżka. Nawet nie pożegnałam się z moimi dziećmi”.

Kiedy skończyłam mówić, mój głos był zdławiony, a twarz Mike’a zmieniła się, złość ustąpiła, wkroczyła łagodność i zrobił krok do przodu.

Zrobiłam dwa do tyłu i się zatrzymał.

„Kochanie” - mruknął.

Tak lubiłam, jak nazywał mnie „kochanie”.

Ale potrząsnęłam głową i powiedziałam mu - „To koniec”.

Zamrugał powoli, po czym zapytał - „Co?”

„Sprzedam dom. Dziewczyny i ja przeprowadzamy się do Arizony”.

„Słonko”.

Nadal kręciłam głową - „Będzie się ze mną pieprzył, Mike. Zabił Tima, zabił Sama i nadal będzie się ze mną pieprzył”.

Mike ruszył do przodu, ja cofnęłam się, ale szybciej się do mnie zbliżył i złapał mnie w ramiona. Zapomniałam, dlaczego się wycofywałam, położyłam ręce na jego klatce piersiowej i spuściłam między nie czoło.

„Nie mogę już tego robić” - wyszeptałam - „Ty, Joe, Bea, Mel, mama jest suką, pogrzebaliśmy Sama, Vinnie, Theresa, Manny, Benny, Daniel Hart, to wszystko za dużo. Nie mogę już tego robić”.

Mike był cicho, po prostu trzymał mnie w ramionach, gdy walczyłam ze łzami.

Kiedy wygrałam i zrobiłam to z westchnieniem, przemówił - „Kochanie, nie wiem nawet, kim jest połowa z tych ludzi”.

Po sposobie, w jaki to powiedział, roześmiałam się, odwróciłam głowę i przycisnęłam policzek do jego klatki piersiowej.

Potem owinęłam ramiona wokół jego talii i jego ramiona zacisnęły się.

„Byłem kutasem” - powiedział we włosy - „…przychodząc tutaj, dając ci to gówno”.

Zwolniłam go z haczyka - „Nie byłeś. Byłeś tylko człowiekiem”.

„Cóż, tak, jestem nim”.

Przycisnęłam policzek mocniej i ścisnęłam go - „Tak”.

„Dziewczyn tu nie ma, chcę cię dzisiaj ze mną”.

Zamknęłam oczy i nie podniosłam głowy ani nie rozluźniłam ramion, kiedy powiedziałam z całą powagą - „Mike, nie żartowałam. Muszę cię wypuścić”.

Poczułam, że jego ciało nieruchomieje, kiedy zapytał - „Dlaczego?”

Przechyliłam wtedy głowę i powiedziałam - „Na wypadek, gdybyś nie zauważył, mężczyźni w moim życiu kończą z kulami w głowach”.

„Kochanie…”

„A ja jestem całkowicie popieprzona”.

„Vi”.

Wzięłam rękę z jego pasa, położyłam dłoń na jego policzku i szepnęłam - „A ty zasługujesz na coś lepszego”.

„A może pozwolisz mi podjąć taką decyzję?” - odszepnął w odpowiedzi.

„Mike, powtarzam, jestem całkowicie popieprzona”.

„Kochanie, ja już to wiem” - uśmiechnął się - „i, pieprz mnie, ale trochę mi się to podoba”.

„Mike…”

„To słodkie”.

W końcu przekazałam mu prawdę - „I jest coś, co muszę rozpracować z Joe i nie chcę, żebyś czuł się na sznurku, podczas gdy ja to będę rozpracowywać”.

Jego ramiona zadrżały, a mięsień w szczęce znów podskoczył.

„Co?” - zaszeptał.

Moja dłoń na jego policzku zsunęła się na jego szyję i powiedziałam - „Nie to, nie to, co myślisz. Ale musimy coś wyjaśnić i, jak znam Joe, to wymaga trochę pracy”.

„Violet”.

„Mam cztery dni, dziewczyn nie ma, mam cztery dni, żeby to zrobić. Czy możesz mi to dać?”

„Nie”.

„Mike…”

„Vi, dziś wieczorem jesteś w moim łóżku”.

„Mike, posłuchaj…”

Jego ramiona ścisnęły mnie, więc się zamknęłam, a on powiedział - „Nie, Vi, posłuchaj mnie. Porozmawiaj z nim. Rozmowa. Mam w dupie o co chodzi, nie chcę wiedzieć. Przychodzisz dziś wieczorem do mojego domu i jesteś przygotowana na spędzenie nocy”.

Tak, zaczynał się niecierpliwić, stawiając swoje roszczenia.

„Mike, nie sądzę…”

„I nie przynoś, kurwa, jednej z jego koszulek. Jak śpisz w koszulkach, nosisz jedną z moich”.

„Ale…”

„I również zabierasz ją do domu”.

Gówno i cholera. Joe był w domu kilka dni, a mój brat był cholernie martwy, zostałam na wpół adoptowana przez włoską rodzinę w Chicago, moje dziewczyny znów były pod jego urokiem, a ja znów byłam w tym bezbożnym bałaganie.

„Nie jestem na to gotowa”.

„Tak, jesteś i ja jestem, a on może mieć twoje dni, jak musisz z nim popracować, ale, kiedy dziewczyn nie ma, ja mam twoje noce”.

„A co jeśli my…”

„Chcę, żebyś była bezpieczna. Chcę wiedzieć, że jesteś bezpieczna, a jedynym sposobem, abym to wiedział, będzie to, że jesteś w moim łóżku. On i Colt mogą czuwać w ciągu dnia, ale mówię ci, Vi, ja mam noce”.

„Mike…”

Znowu nie pozwolił mi skończyć, tym razem mnie pocałował. Nie jego prosto-do-ognistego pocałunek, ten był ukradkowy, lekki i słodki, budujący ogień.

Skończyłam z rękami owiniętymi wokół jego szyi.

„O szóstej, kochanie” - szepnął - „wejdź, drzwi będą otwarte’.

„Okej” - odszepnęłam, bo byłam totalną, kompletną idiotką.

Potem, tak jak Mike, dał mi to szczerze.

„Nie rozumiesz tego, Vi, więc ci powiem. Zakochuję się w tobie” - Zamknęłam oczy. Mike pocałował je po kolei i ponownie je otworzyłam - „Wiem, że tego nie potrzebujesz, kochanie, ale z drugiej strony, tak samo potrzebujesz tego”.

To nie miało sensu, ale całkowicie miało.

Oddałam mu to, równie szczerze - „Mike, zasługujesz na najlepsze i nie jestem pewna, czy to ja.”

Uśmiechnął się tylko, uścisnął mnie, pocałował w czoło i powtórzył - „O szóstej, drzwi będą otwarte”.

Potem puścił mnie, odwrócił się i wyszedł.

Wpatrywałam się w drzwi.

Potem podeszłam do nich i uzbroiłam alarm.

Potem podeszłam do mojej zimnej kawy, wylałam ją i stanęłam w kuchni, gapiąc się przez moje kuchenne okno i obserwując trzech mężczyzn, którzy teraz wynosili do śmietnika coś, co wydawało się być całą cholerną kuchnią Joe, i robiąc to, wypiłam kawę.

*****

4 komentarze:

  1. oj znów zrobiło się dziwnie :(
    Mike chce z nią ruszyć a ona nie może wyjaśnic z Joe całej sytuacji. ach :(
    CZekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na jej miejscu chciałabym, żeby wszyscy faceci się ode mnie odczepili. Przynajmniej na jakiś czas. Dzięki wielkie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że Mike jest trochę na siłę. Ona mówi mu, że potrzebuję czasu itd, a on jej, że ma być w jego łóżku. Jestem jednak TEAM JOE 😁

    OdpowiedzUsuń